Korzystając z ładnej wiosennej pogody wybraliśmy się na wycieczkę z cyklu bliska nieznana okolica.
Zaczęliśmy od Trzebini, gdzie zostawiliśmy auto koło cmentarza i zdobyliśmy pobliską Górę Bartoska (392) porośniętą przyjemnym bukowym lasem.
Następnie ruszyliśmy w kierunku północnym. Trochę po krzakach, trochę drogami.
Nie zabrakło otwartych przestrzeni z dalekimi widokami.
Naszym celem była Ostra Góra (438) widoczna na poniższym zdjęciu dokładnie pośrodku. Prawda, że budzi grozę?
Fotka grupowa z cieniami, zrobiona w samo południe, a cienie długie jak w porze zachodu.
Typowy krajobraz tych terenów - las, pole, słupy energetyczne.
Zbliżenie na przyrodę - śpi.
Na Ostrej Górze jest rezerwat buczyny. Jest tam kilka naprawdę potężnych okazów.
Następnie kontynuujemy nasz marsz na północ. Większość jakoś wypadało poza drogami.
Prawie środek stycznie, a tu ciepło i zielono. Będzie zima w tym roku ?
Docieramy do Płok, gdzie zdobywamy nienazwane wzniesienie (453), z którego roztacza się widok na pobliskie Sanktuarium Matki Bożej oraz Elektrownię Siersza. Dodam, że elektrownia jest po lewej, a sanktuarium po prawej.
Następnie miało miejsce coś bardzo dziwnego.
Rozpoczęliśmy powrót. Szliśmy polną drogą. Przed nami szła jakaś pani w chustce na głowie. Założyłem, że odwiedziła właśnie pobliskie sanktuarium. Zbliżaliśmy się do niej, zauważyła nas i przyspieszyła. Ukochana śmiała się trochę, że pewnie ucieka. Przez jakiś czas szliśmy za nią, ona odwracała się i jakby coś mamrotała i tak kilka razy. Odległość między nami powoli się powiększała, byliśmy zdziwieni, że ona tak gna, że w ogóle potrafi tak gnać, bo szliśmy całkiem szybko.
Okazało się, że to była czarownica i musiała rzucać na nas jakieś zaklęcia na utratę orientacji w terenie. Kiedy zeszliśmy z owej polnej drogi, las zaczął wyglądać obco i dziwnie. Zaczęliśmy mieć omamy słuchowe - wiatr szumiący w koronach drzew przypominał odgłosy szybko jadących samochodów. Im szliśmy dalej, tym odgłosy stawały się coraz bardziej realne, a przecież nie było w pobliżu żadnej drogi. Nagle okazało się, że nieistniejąca droga zaczęła nas otaczać ze wszystkich stron jednocześnie. Widać ją było między drzewami po prawej, na wprost i po lewej. Zrobiliśmy w tył zwrot i zwialiśmy stamtąd.
Przez to całe zamieszanie z czarownicą opóźnił nam się powrót. Poniżej zachód słońca za Ostrą Górą, a do autka jeszcze daleko.
Ale daliśmy radę dotrzeć do niego przed zapadnięciem całkowitych ciemności.
Daję wszystkim wskazówkę... uważajcie na złośliwe czarownice kręcące się w pobliżu sanktuariów!
Trzebinia - Płoki
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Po raz kolejny Twa opowieść mnie wzrusza. Jako dziecię tam bywałem.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Coś dziwnego ma w sobie ta okolica.
Ponad 30 lat temu, jeszcze za głębokiej komuny (chyba rok 1981) poszliśmy sobie z moim obecnym mężem (wtedy nie-mężem) na wycieczkę od stacji PKP Trzebinia prawie wprost na północ.
Nie mieliśmy żadnej mapy, bo ich podówczas nie było. Na Pustyni Starczynowskiej chyba wtedy była jakaś baza wojskowa.
Tak sobie szliśmy i szliśmy, nawet spotkali na drodze jakąś jaskinię (chyba się zwała Lisia Dziura czy jakoś tak), która pobieżnie spenetrowaliśmy i nagle ni stąd ni zowąd zobaczyliśmy przy polnej drodze w środku lasu tablicę z napisem "Płoki".
Ja się pytam - "Marek, a gdzie my właściwie jesteśmy" a on mi na to "jesteśmy w Płokach".
Ostatecznie po dość długim czasie doszliśmy do Olkusza.
Ponad 30 lat temu, jeszcze za głębokiej komuny (chyba rok 1981) poszliśmy sobie z moim obecnym mężem (wtedy nie-mężem) na wycieczkę od stacji PKP Trzebinia prawie wprost na północ.
Nie mieliśmy żadnej mapy, bo ich podówczas nie było. Na Pustyni Starczynowskiej chyba wtedy była jakaś baza wojskowa.
Tak sobie szliśmy i szliśmy, nawet spotkali na drodze jakąś jaskinię (chyba się zwała Lisia Dziura czy jakoś tak), która pobieżnie spenetrowaliśmy i nagle ni stąd ni zowąd zobaczyliśmy przy polnej drodze w środku lasu tablicę z napisem "Płoki".
Ja się pytam - "Marek, a gdzie my właściwie jesteśmy" a on mi na to "jesteśmy w Płokach".
Ostatecznie po dość długim czasie doszliśmy do Olkusza.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości