Minčol i Veľká lúka
Minčol i Veľká lúka
Dzień dobry.
Dwa tygodnie wcześniej …
Jak co roku, już od trzech lat, przyszła pora na słowacką wycieczkę z Sebastianem.
Każdy rok był debiutem i nowym pasmem, i w tym roku nie było inaczej, choć tym razem wyszło to zupełnym przypadkiem
Dwa samochody zawsze dają lepszą perspektywę zaplanowania trasy, tym razem też się to sprawdziło …
Pasmo Małej Fatry, całkiem dobrze mi znane, było się kilka razy tu i tam ale tylko po Krywańskiej stronie, a tym razem zobaczę Luczańską część Małej Fatry, Minčol i Veľká lúka !
Spotykamy się Bystrička, Lázky, gdzie zakończymy naszą wycieczkę.
Parkuję auto i czekam na Sebę, który dojeżdża chwilę później, wsiadam i jedziemy na miejsce startu, zaczynamy w Vrútky, Pamätník Karvaša a Bláhovca i ruszamy niebieskim szlakiem w stronę przełęczy Okopy, to ta przełęcz na której stoi armata, bardzo nietypowy przedmiot w górach, choć ostatnio byłem przy czołgu na słoweńskiej przełęczy, więc armata w ogóle nie powinna mnie dziwić
Trasa idzie cały czas pod górę, z początku długą i stromą rynną w lesie, ale dosyć szybko pojawiają się ładne widoki, ładnie się prezentuje Krywańska część M.F z Krywaniem na czele.
Po wyjściu z lasu wszystko się zmienia, nabiera mocno jesiennych kolorków, czerwona borowina i żółte trawy, pięknie tam jest, kolejny rok w pięknych jesiennych kolorach, cieszymy się
Następnie podchodzimy na Minčol, pierwszy cel zrealizowany, robimy krótką przerwę na kawkę i coś słodkiego.
Ruszamy dalej, i tu pojawia się małe zaskoczenie, bo myśleliśmy że jak wyjdziemy na grań, to troszkę przyspieszymy i pójdzie się lżej, ale nie …
Okazało się że jest zejście w dół, z powrotem w las !
Szybkie zejście, krótkie podejście i wychodzimy znowu na przestrzeń, przed nami Zázrivá, jak mnie się tam podobało, szczególnie w tych warunkach które zaczęły nam towarzyszyć, deszczowo burzowe chmury nadciągały w naszą stronę ! W oddali było już widać deszcz ! Żółte trawy i mrok na niebie, ależ tam było fajnie
Chwilę później znikamy w wysokiej kosówce i borowinie szczytu Krížava, za betonowym ogrodzeniem jakieś zabudowania i nadajniki, szlak przebiega wzdłuż "muru" i wychodzi na zmarnowany przez czas asfalt, który prowadzi do chaty Javorina, z zewnątrz mało atrakcyjny budynek, zyskuje na uroku kiedy wejdzie się do środka, duże okna i i sporo drewna dają bardzo przyjemny klimat temu małemu schronisku, fakt że znajduje się pośród żółtych wysokich traw, też dodaje ładności na +10
Zamawiamy gulasz i kofole, solidna porcja gulaszu za 6.50 euro, tak to można się gościć
Za oknem na parapecie leżą zwłoki jakiegoś ptaszka, który nieszczęśliwie rozbił się lotem koszącym o wielkie okno schroniska.
W między czasie nadciągają chmury i za oknem robi się lekko ponuro, ale ciągle jest nadzieja na fajną pogodę !
Seba mówi poczekajmy … No to czekamy, na wielkich polanach pod Veľká lúką.
Kolejne piękne miejsce na tej trasie, wysokie żółte trawy, całe połacie jak okiem sięgnąć, tak mi rób
Nadciąga słońce, robi się klimatycznie, a jak wiadomo klimat ważna rzecz.
Ruszamy na szczyt !
Tu akurat szału nie ma, bo sam szczyt jest słaby, brzydki z nadajnikiem.
Za to widoki z niego na wieloplany są fantastyczne, wieloplany skąpane w laserach, o Panie, jak tu jest sympatycznie.
Kiedy idziemy w stronę Vidlica słońce znowu znika, nadciągnęły spore zwały chmur, ale ciągle z nadzieją na dobrą pogodę, Seba mówi zróbmy przerwę i poczekajmy
No to czekamy …
Kolejna wielka hala ! W dole nad Martinem pojawiają się deszczowe chmury, pada deszcz i świeci słońce, więc musiała pojawić się tęcza, to był piękny spektakl promieni słonecznych, deszczu i tęczy
W końcu i u nas na górze wychodzi słońce, trzeba się spieszyć, bo będzie tylko chwilę ! Wielka chmura za nami robi wrażenie, była ogromna, a deszcz się zbliżał w naszą stronę i ciągle krążył jak sęp nad nami.
Rano żałowałem że nie mam spodenek, a teraz cieszyłem się że mam długie spodnie, kamizelkę i czapkę, wiało solidnie.
I kiedy wydawało się już że warunki totalnie się zepsuły i już nic się nie wydarzy, przed nami już tylko las i strome zejście (Seba nawet schował aparat do plecaka), to nastała jasność, za linią drzewa wyszliśmy na pola borowiny, które wręcz płonęły w popołudniowym słońcu, jak żyć ! Aparat w dłoń, bo co tu dużo mówić, kolejne pięknie podświetlone wieloplany, miód na oczy
Patrzę na zegarek, na to ile nam zostało trasy i staję się lekko marudny (według mapy 6.30 godz. miało nam zająć jakieś 9 godzin, a ostatecznie zajmie 11 godzin) tym bardziej że po drodze mijałem straszne korki, perspektywa późnego powrotu jakoś mnie dobiła i przez chwilę pomarudziłem sobie Sorry Seba
Wchodzimy w las i zaczyna się mocne zejście, po drodze gubimy się na chwilę, ale szybko wracamy na właściwe tory i przy świetle czołówek docieramy na parking, skąd ruszamy na miejsce startu gdzie został samochód Seby.
Powrót do domu przebiega zaskakująco sprawnie, momentami w całkiem sporym deszczu, mieliśmy farta że nam udało się przejść bez deszczu całą trasę, piękną trasę.
I taka to była wycieczka.
Dwa tygodnie wcześniej …
Jak co roku, już od trzech lat, przyszła pora na słowacką wycieczkę z Sebastianem.
Każdy rok był debiutem i nowym pasmem, i w tym roku nie było inaczej, choć tym razem wyszło to zupełnym przypadkiem
Dwa samochody zawsze dają lepszą perspektywę zaplanowania trasy, tym razem też się to sprawdziło …
Pasmo Małej Fatry, całkiem dobrze mi znane, było się kilka razy tu i tam ale tylko po Krywańskiej stronie, a tym razem zobaczę Luczańską część Małej Fatry, Minčol i Veľká lúka !
Spotykamy się Bystrička, Lázky, gdzie zakończymy naszą wycieczkę.
Parkuję auto i czekam na Sebę, który dojeżdża chwilę później, wsiadam i jedziemy na miejsce startu, zaczynamy w Vrútky, Pamätník Karvaša a Bláhovca i ruszamy niebieskim szlakiem w stronę przełęczy Okopy, to ta przełęcz na której stoi armata, bardzo nietypowy przedmiot w górach, choć ostatnio byłem przy czołgu na słoweńskiej przełęczy, więc armata w ogóle nie powinna mnie dziwić
Trasa idzie cały czas pod górę, z początku długą i stromą rynną w lesie, ale dosyć szybko pojawiają się ładne widoki, ładnie się prezentuje Krywańska część M.F z Krywaniem na czele.
Po wyjściu z lasu wszystko się zmienia, nabiera mocno jesiennych kolorków, czerwona borowina i żółte trawy, pięknie tam jest, kolejny rok w pięknych jesiennych kolorach, cieszymy się
Następnie podchodzimy na Minčol, pierwszy cel zrealizowany, robimy krótką przerwę na kawkę i coś słodkiego.
Ruszamy dalej, i tu pojawia się małe zaskoczenie, bo myśleliśmy że jak wyjdziemy na grań, to troszkę przyspieszymy i pójdzie się lżej, ale nie …
Okazało się że jest zejście w dół, z powrotem w las !
Szybkie zejście, krótkie podejście i wychodzimy znowu na przestrzeń, przed nami Zázrivá, jak mnie się tam podobało, szczególnie w tych warunkach które zaczęły nam towarzyszyć, deszczowo burzowe chmury nadciągały w naszą stronę ! W oddali było już widać deszcz ! Żółte trawy i mrok na niebie, ależ tam było fajnie
Chwilę później znikamy w wysokiej kosówce i borowinie szczytu Krížava, za betonowym ogrodzeniem jakieś zabudowania i nadajniki, szlak przebiega wzdłuż "muru" i wychodzi na zmarnowany przez czas asfalt, który prowadzi do chaty Javorina, z zewnątrz mało atrakcyjny budynek, zyskuje na uroku kiedy wejdzie się do środka, duże okna i i sporo drewna dają bardzo przyjemny klimat temu małemu schronisku, fakt że znajduje się pośród żółtych wysokich traw, też dodaje ładności na +10
Zamawiamy gulasz i kofole, solidna porcja gulaszu za 6.50 euro, tak to można się gościć
Za oknem na parapecie leżą zwłoki jakiegoś ptaszka, który nieszczęśliwie rozbił się lotem koszącym o wielkie okno schroniska.
W między czasie nadciągają chmury i za oknem robi się lekko ponuro, ale ciągle jest nadzieja na fajną pogodę !
Seba mówi poczekajmy … No to czekamy, na wielkich polanach pod Veľká lúką.
Kolejne piękne miejsce na tej trasie, wysokie żółte trawy, całe połacie jak okiem sięgnąć, tak mi rób
Nadciąga słońce, robi się klimatycznie, a jak wiadomo klimat ważna rzecz.
Ruszamy na szczyt !
Tu akurat szału nie ma, bo sam szczyt jest słaby, brzydki z nadajnikiem.
Za to widoki z niego na wieloplany są fantastyczne, wieloplany skąpane w laserach, o Panie, jak tu jest sympatycznie.
Kiedy idziemy w stronę Vidlica słońce znowu znika, nadciągnęły spore zwały chmur, ale ciągle z nadzieją na dobrą pogodę, Seba mówi zróbmy przerwę i poczekajmy
No to czekamy …
Kolejna wielka hala ! W dole nad Martinem pojawiają się deszczowe chmury, pada deszcz i świeci słońce, więc musiała pojawić się tęcza, to był piękny spektakl promieni słonecznych, deszczu i tęczy
W końcu i u nas na górze wychodzi słońce, trzeba się spieszyć, bo będzie tylko chwilę ! Wielka chmura za nami robi wrażenie, była ogromna, a deszcz się zbliżał w naszą stronę i ciągle krążył jak sęp nad nami.
Rano żałowałem że nie mam spodenek, a teraz cieszyłem się że mam długie spodnie, kamizelkę i czapkę, wiało solidnie.
I kiedy wydawało się już że warunki totalnie się zepsuły i już nic się nie wydarzy, przed nami już tylko las i strome zejście (Seba nawet schował aparat do plecaka), to nastała jasność, za linią drzewa wyszliśmy na pola borowiny, które wręcz płonęły w popołudniowym słońcu, jak żyć ! Aparat w dłoń, bo co tu dużo mówić, kolejne pięknie podświetlone wieloplany, miód na oczy
Patrzę na zegarek, na to ile nam zostało trasy i staję się lekko marudny (według mapy 6.30 godz. miało nam zająć jakieś 9 godzin, a ostatecznie zajmie 11 godzin) tym bardziej że po drodze mijałem straszne korki, perspektywa późnego powrotu jakoś mnie dobiła i przez chwilę pomarudziłem sobie Sorry Seba
Wchodzimy w las i zaczyna się mocne zejście, po drodze gubimy się na chwilę, ale szybko wracamy na właściwe tory i przy świetle czołówek docieramy na parking, skąd ruszamy na miejsce startu gdzie został samochód Seby.
Powrót do domu przebiega zaskakująco sprawnie, momentami w całkiem sporym deszczu, mieliśmy farta że nam udało się przejść bez deszczu całą trasę, piękną trasę.
I taka to była wycieczka.
Re: Minčol i Veľká lúka
Mówię wam, co się nasłuchałem na wycieczce Adrian wyrobił chyba roczną normę narzekania, a przecież było tak fajnie. Piękny grzbiet, piękny klimat, dynamiczne warunki na niebie, a na koniec dnia nawet się Tatry pojawiły! Widzieliśmy też Sprocketowe zdobycze, czyli Kozol i Hoblik.
Ja całą wycieczkę obleciałem w krótkich spodniach, mam inną termikę
Wycieczki w dwa samochody mają potencjał, wprawdzie jeździły tam autobusy, ale samochodem zawsze szybciej.
Aha, gulasz kosztował 6,60 Euro, a nie 6.50 Euro, to bardzo istotne. Za to był pyszny, słowacka schroniskowa kuchnia zdecydowanie przewyższa polską, co potem jeszcze potwierdziłem w Chacie pod Suchym.
Ja całą wycieczkę obleciałem w krótkich spodniach, mam inną termikę
Wycieczki w dwa samochody mają potencjał, wprawdzie jeździły tam autobusy, ale samochodem zawsze szybciej.
Aha, gulasz kosztował 6,60 Euro, a nie 6.50 Euro, to bardzo istotne. Za to był pyszny, słowacka schroniskowa kuchnia zdecydowanie przewyższa polską, co potem jeszcze potwierdziłem w Chacie pod Suchym.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Minčol i Veľká lúka
Sebastian pisze:Mówię wam, co się nasłuchałem na wycieczce Adrian wyrobił chyba roczną normę narzekania, a przecież było tak fajnie. Piękny grzbiet, piękny klimat, dynamiczne warunki na niebie, a na koniec dnia nawet się Tatry pojawiły! Widzieliśmy też Sprocketowe zdobycze, czyli Kozol i Hoblik.
Ja całą wycieczkę obleciałem w krótkich spodniach, mam inną termikę
Wycieczki w dwa samochody mają potencjał, wprawdzie jeździły tam autobusy, ale samochodem zawsze szybciej.
Aha, gulasz kosztował 6,60 Euro, a nie 6.50 Euro, to bardzo istotne. Za to był pyszny, słowacka schroniskowa kuchnia zdecydowanie przewyższa polską, co potem jeszcze potwierdziłem w Chacie pod Suchym.
Narzekam raz a porządnie
Warunki niebanalne, dynamiczne, bardzo ciekawe ...
Kuchnia na duży plus, zdecydowanie lepiej niż moje ostatnie doświadczenia po polskiej stronie.
Re: Minčol i Veľká lúka
Ale Wam warunki siadły, pięknie to wygląda! I jesienne kolory, i światło - świetnie się wszystko udało (i jedzenie w schronisku też).
Ale ptaszka szkoda. To chyba mysikrólik (ewentualnie zniczek). Tak się złożyło, że kilka dni temu widziałam parę trupków tych ptaszków Wpadły do budynku-wieży i nie miały jak wylecieć. Parę jeszcze latało w środku, jednego nawet udało mi się złapać i wynieść na zewnątrz (i jeszcze jednego rudzika, który też nie umiał się wydostać).
Ale ptaszka szkoda. To chyba mysikrólik (ewentualnie zniczek). Tak się złożyło, że kilka dni temu widziałam parę trupków tych ptaszków Wpadły do budynku-wieży i nie miały jak wylecieć. Parę jeszcze latało w środku, jednego nawet udało mi się złapać i wynieść na zewnątrz (i jeszcze jednego rudzika, który też nie umiał się wydostać).
Re: Minčol i Veľká lúka
Wiolcia pisze:Ale Wam warunki siadły, pięknie to wygląda! I jesienne kolory, i światło - świetnie się wszystko udało (i jedzenie w schronisku też).
Ale ptaszka szkoda. To chyba mysikrólik (ewentualnie zniczek). Tak się złożyło, że kilka dni temu widziałam parę trupków tych ptaszków Wpadły do budynku-wieży i nie miały jak wylecieć. Parę jeszcze latało w środku, jednego nawet udało mi się złapać i wynieść na zewnątrz (i jeszcze jednego rudzika, który też nie umiał się wydostać).
Dzięki, Jakoś mamy szczęście do pogody
Spore okno, pewnie myślał że przeleci sobie, a tu ...
Re: Minčol i Veľká lúka
Tęcza widać, że kiepsko doklejona, ale ogólnie widoczki i pogoda pierwsza klasa
No i zrobiło się już jesiennie, a jeszcze niedawno lato szalało
No i zrobiło się już jesiennie, a jeszcze niedawno lato szalało
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Minčol i Veľká lúka
O rrrraaany jaka wycieczka!
No chyba relacja roku!
A Adrian w tym roku to strasznie narzeka mam nadzieję, że to już koniec
No chyba relacja roku!
A Adrian w tym roku to strasznie narzeka mam nadzieję, że to już koniec
- sprocket73
- Posty: 6004
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Minčol i Veľká lúka
Piękne zdjęcia zjawisk pogodowych.
Ale żeby zabić ptaszka dla lajków, dla fejmu... wstyd.
Ale żeby zabić ptaszka dla lajków, dla fejmu... wstyd.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Minčol i Veľká lúka
Ja bym uważał, żeby nie brać z nimi na wyjazd żadnych psów, bo też nie wiadomo, jak to się może skończyć dla chwały...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Re: Minčol i Veľká lúka
Pudelek pisze:Tęcza widać, że kiepsko doklejona, ale ogólnie widoczki i pogoda pierwsza klasa
No i zrobiło się już jesiennie, a jeszcze niedawno lato szalało
Tęcza doklejona specjalnie dla przyciągnięcia nowych obserwujących z tego innego segmentu, tęczowego
nie wiadomo, jak to się może skończyć dla chwały...
Wiadomo, Spro ostatnio już zaprezentował, biedny Tobi ma potrzaskaną czaszkę, wszystko dla laików
rrrraaany jaka wycieczka!
No chyba relacja roku!
A Adrian w tym roku to strasznie narzeka mam nadzieję, że to już koniec
Dla mnie prawie każda wycieczka, to realcja roku, np następna wycieczka którą zrobiłem była zajefajna
Piękne zdjęcia zjawisk pogodowych.
Ale żeby zabić ptaszka dla lajków, dla fejmu... wstyd
Teraz trzeba sie posunąć do coraz gorszych czynów, żeby zainteresować ludzi, jeden ptaszek w tą czy w tamtą
Nie podoba wam się moje narzekanie
Re: Minčol i Veľká lúka
Pięknie spędzony dzień w cudnych okolicznościach przyrody.
y
y
Re: Minčol i Veľká lúka
A ja z Tobą przed tym wyjazdem pisałem i myślałem czy nie przyjechać, trzeba było skorzystać z urlopu Świetne tereny, piękne foty.
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Re: Minčol i Veľká lúka
Coldman pisze:A ja z Tobą przed tym wyjazdem pisałem i myślałem czy nie przyjechać, trzeba było skorzystać z urlopu Świetne tereny, piękne foty.
Dzięki.
Jeszcze nic straconego, a teraz to już bez urlopu
Tereny warte przyjazdu z daleka, na bank byś był zachwycony.
Re: Minčol i Veľká lúka
To trzeba mieć szczęście - naoglądać sie malowniczych, burzowych chmur a uniknać deszczu!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Re: Minčol i Veľká lúka
buba pisze:To trzeba mieć szczęście - naoglądać sie malowniczych, burzowych chmur a uniknać deszczu!
Wszystkie pogody zgodnie mówiły, że deszczu nie będzie,radary też czyste, a na żywo deszcz był i to blisko
Bo My szczesciarze jesteśmy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości