Lago di Garda
Re: Lago di Garda
Wody mieliście zdecydowanie więcej, niż było przy naszej wizycie ...
Rozszerzona wersja fajna, Castello di Tenno, kościółek i cmentarzyk podobają mi się
Rozszerzona wersja fajna, Castello di Tenno, kościółek i cmentarzyk podobają mi się
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Lago di Garda
Długi wpis, ale jaka jakość turystyczna i fotograficzna. Jeziorka, zamki, wodospady... nawet cmentarz dla Adriana... nie umiem się zdecydować co lepsze Jednym słowem: wypas. Albo rozpiszę się bardziej: full wypas!
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Lago di Garda
Adrian pisze:Rozszerzona wersja fajna, Castello di Tenno, kościółek i cmentarzyk podobają mi się
Warto poszperać "palcem po mapie", to jednak duży plus wycieczek "niezorganizowanych"
sprocket73 pisze:Długi wpis, ale jaka jakość turystyczna i fotograficzna. Jeziorka, zamki, wodospady... nawet cmentarz dla Adriana... nie umiem się zdecydować co lepsze Jednym słowem: wypas. Albo rozpiszę się bardziej: full wypas!
Zapomniałeś o chmurkach... Czy zdjęcia nie są ciut za ciemne? Zastanawiałem się, czy nie podzielić tego dnia na dwie relacje, ale odpuściłem. Za to kolejna relacja będzie dość krótka.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Lago di Garda
cz. 7
Salo
Leżące nad Jeziorem Garda miasteczko, które było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, ale też nie oczekiwałem po nim zbyt wiele.
Miasto leży przy zatoczce w południowej części jeziora - tam gdzie kończą się góry, a zaczyna równina. Pomimo że historia miasta sięga starożytności, to jak na włoskie warunki zabudowa Salo jest dość nowa, ponieważ w 1901 roku miasto zostało zniszczone w wyniku trzęsienia ziemi.
Miasto zostało w przeważającej części odbudowane, wtedy też powstała nadbrzeżna promenada będąca dla mnie głównym powodem odwiedzenia tego miasta. Duże zniszczenia miały też miejsce w 2004 roku, gdzie wskutek zniszczeń zostało przesiedlone ponad 1000 mieszkańców miasta, a część budynków publicznych została zniszczona i ponownie trzeba było je odbudować.
Z racji obecności w strefie sejsmicznej na terenie Salo działa Obserwatorium Meteorologiczne i Stacja Sejsmiczna Pio Bettoni, która nazwę swą wywodzi od imienia i nazwiska dziewiętnastowiecznego profesora. Obiekt jest jednym z najstarszych tego typu w Europie - prowadzi działalność od 1877 roku.
Skoro mowa o historii miasta, to warto też wspomnieć o fakcie, że w latach 1943-1945 Salo było stolicą Włoskiej Republiki Socjalnej - marionetkowego państwa Benito Mussoliniego, utrzymywanego przy pomocy Niemców, zwanego potocznie od nazwy miasta „republiką Salo".
Dla nas podstawowym powodem przyjazdu do miasta jest licząca ponad 2 km i prowadząca wzdłuż zatoki nadbrzeżna promenada, która z racji swej długości może być miejscem ciekawej wycieczki. Samo miasto nie obfituje w zabytki, więc specjalnie nie nastawiam się na tego typu atrakcje, głównym magnesem jest owa promenada. Parkujemy samochód na dużym publicznym parkingu przy Via Zane. Parking jest nieczynny w sobotnie ranki, bo wtedy na nim odbywa się targ. Chcemy uliczkami Salo dojść do południowej części zatoki, by przejść jej większą część aż po katedrę Santa Maria Annunziata.
Parkujemy samochód na dużym publicznym parkingu przy Via Zane. Parking jest nieczynny w sobotnie ranki, bo wtedy na nim odbywa się targ. Chcemy uliczkami Salo dojść do południowej części zatoki, by przejść jej większą część aż po katedrę Santa Maria Annunziata.
Jezioro Garda
W początkowej części naszego spaceru wzdłuż wybrzeża promenada ma taki sielski miałomiasteczkowy klimat, który zmienia się przy zbliżaniu się do lokalnej mariny. Spacer promenadą jest bardzo przyjemny, tym bardziej, że towarzyszy nam dynamicznie zmieniająca się pogoda. Na szczęście zmienia się na plus, niemniej warunki na niebie są cały czas bardzo fotogeniczne.
ujście Rio Brezzo
Napotykamy się na opuszczony i zaniedbany budynek wyglądający na pensjonat. Ciekawe, jaka historia za nim stoi, bo budynek ma duży potencjał: położenie przy brzegu jeziora i pomoście, duże przeszklenia w pokojach z widokiem, na parterze prawdopodobnie miejsce przygotowane pod lokal gastronomiczny.
zbliżenie w kierunku katedry Santa Maria Annunziata
Przy marinie rozpoczyna bardziej luksusowa część promenady, z większymi i kolorowymi kamienicami, licznymi punktami gastronomicznymi i sklepami - jest tu gdzie wydać pieniądze. W tej części promenady znajdują się dwa główne zabytki Salo:
1. Palazzo delia Magnifica Patria - pałac zbudowany w 1524 roku, będący obecnie siedzibą władz gminy.
2. Katedra Santa Maria Annunziata - późnogotycki kościół z XV wieku.
Za mariną znajduje się niewielki nadbrzeżny skwer położony przy budynku szpitala miejskiego.
szpital miejski
Piazza Zanadrelli
Piazza Vittoria
Palazzo della Magnificta Patria - siedziba władz miasta
Lungolago di Salo
katedra Santa Maria Annunziata
Za kościołem schodzimy z promenady i wracamy przez miasto ulicami Via Gerolamo Fantoni i Via San Carlo. To wąskie handlowe uliczki, czyli włoski małomiasteczkowy standard. Przechodzimy przez dwa miejskie place po drugiej stronie.
Via Gerolano Fantoni
Piazza Vittoria
Piazza Zanardelli
Via San Carlo
Docieramy pod Torre deli'Orologio i przez Piazza Vittorio Emanuele wracamy na promenadę nacieszyć się jeszcze piękną pogodą. Wycieczka jest krótka i nie ma co się spieszyć.
Torre deli'Orologio
Nie miałem co do Salo wielkich oczekiwań, ale wycieczka okazała się dla mnie miłą niespodzianką „in plus". Miasto jest ładnie położonenad zatoką jeziora, promenada okazała się być interesująca, a budynki stojące przy niej kolorowe, ładne i zadbane, choć faktycznie walorów historyczno-zabytkowych tu niewiele. Przyjemny odpoczynkowy dzień, trochę daleko od naszej bazy w Arco, ale warto było przyjechać - nie żałuję. Warunki meteo też sprzyjały, a to również ważne.
c.d.n. - następna relacja będzie znowu długa
Salo
Leżące nad Jeziorem Garda miasteczko, które było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, ale też nie oczekiwałem po nim zbyt wiele.
Miasto leży przy zatoczce w południowej części jeziora - tam gdzie kończą się góry, a zaczyna równina. Pomimo że historia miasta sięga starożytności, to jak na włoskie warunki zabudowa Salo jest dość nowa, ponieważ w 1901 roku miasto zostało zniszczone w wyniku trzęsienia ziemi.
Miasto zostało w przeważającej części odbudowane, wtedy też powstała nadbrzeżna promenada będąca dla mnie głównym powodem odwiedzenia tego miasta. Duże zniszczenia miały też miejsce w 2004 roku, gdzie wskutek zniszczeń zostało przesiedlone ponad 1000 mieszkańców miasta, a część budynków publicznych została zniszczona i ponownie trzeba było je odbudować.
Z racji obecności w strefie sejsmicznej na terenie Salo działa Obserwatorium Meteorologiczne i Stacja Sejsmiczna Pio Bettoni, która nazwę swą wywodzi od imienia i nazwiska dziewiętnastowiecznego profesora. Obiekt jest jednym z najstarszych tego typu w Europie - prowadzi działalność od 1877 roku.
Skoro mowa o historii miasta, to warto też wspomnieć o fakcie, że w latach 1943-1945 Salo było stolicą Włoskiej Republiki Socjalnej - marionetkowego państwa Benito Mussoliniego, utrzymywanego przy pomocy Niemców, zwanego potocznie od nazwy miasta „republiką Salo".
Dla nas podstawowym powodem przyjazdu do miasta jest licząca ponad 2 km i prowadząca wzdłuż zatoki nadbrzeżna promenada, która z racji swej długości może być miejscem ciekawej wycieczki. Samo miasto nie obfituje w zabytki, więc specjalnie nie nastawiam się na tego typu atrakcje, głównym magnesem jest owa promenada. Parkujemy samochód na dużym publicznym parkingu przy Via Zane. Parking jest nieczynny w sobotnie ranki, bo wtedy na nim odbywa się targ. Chcemy uliczkami Salo dojść do południowej części zatoki, by przejść jej większą część aż po katedrę Santa Maria Annunziata.
Parkujemy samochód na dużym publicznym parkingu przy Via Zane. Parking jest nieczynny w sobotnie ranki, bo wtedy na nim odbywa się targ. Chcemy uliczkami Salo dojść do południowej części zatoki, by przejść jej większą część aż po katedrę Santa Maria Annunziata.
Jezioro Garda
W początkowej części naszego spaceru wzdłuż wybrzeża promenada ma taki sielski miałomiasteczkowy klimat, który zmienia się przy zbliżaniu się do lokalnej mariny. Spacer promenadą jest bardzo przyjemny, tym bardziej, że towarzyszy nam dynamicznie zmieniająca się pogoda. Na szczęście zmienia się na plus, niemniej warunki na niebie są cały czas bardzo fotogeniczne.
ujście Rio Brezzo
Napotykamy się na opuszczony i zaniedbany budynek wyglądający na pensjonat. Ciekawe, jaka historia za nim stoi, bo budynek ma duży potencjał: położenie przy brzegu jeziora i pomoście, duże przeszklenia w pokojach z widokiem, na parterze prawdopodobnie miejsce przygotowane pod lokal gastronomiczny.
zbliżenie w kierunku katedry Santa Maria Annunziata
Przy marinie rozpoczyna bardziej luksusowa część promenady, z większymi i kolorowymi kamienicami, licznymi punktami gastronomicznymi i sklepami - jest tu gdzie wydać pieniądze. W tej części promenady znajdują się dwa główne zabytki Salo:
1. Palazzo delia Magnifica Patria - pałac zbudowany w 1524 roku, będący obecnie siedzibą władz gminy.
2. Katedra Santa Maria Annunziata - późnogotycki kościół z XV wieku.
Za mariną znajduje się niewielki nadbrzeżny skwer położony przy budynku szpitala miejskiego.
szpital miejski
Piazza Zanadrelli
Piazza Vittoria
Palazzo della Magnificta Patria - siedziba władz miasta
Lungolago di Salo
katedra Santa Maria Annunziata
Za kościołem schodzimy z promenady i wracamy przez miasto ulicami Via Gerolamo Fantoni i Via San Carlo. To wąskie handlowe uliczki, czyli włoski małomiasteczkowy standard. Przechodzimy przez dwa miejskie place po drugiej stronie.
Via Gerolano Fantoni
Piazza Vittoria
Piazza Zanardelli
Via San Carlo
Docieramy pod Torre deli'Orologio i przez Piazza Vittorio Emanuele wracamy na promenadę nacieszyć się jeszcze piękną pogodą. Wycieczka jest krótka i nie ma co się spieszyć.
Torre deli'Orologio
Nie miałem co do Salo wielkich oczekiwań, ale wycieczka okazała się dla mnie miłą niespodzianką „in plus". Miasto jest ładnie położonenad zatoką jeziora, promenada okazała się być interesująca, a budynki stojące przy niej kolorowe, ładne i zadbane, choć faktycznie walorów historyczno-zabytkowych tu niewiele. Przyjemny odpoczynkowy dzień, trochę daleko od naszej bazy w Arco, ale warto było przyjechać - nie żałuję. Warunki meteo też sprzyjały, a to również ważne.
c.d.n. - następna relacja będzie znowu długa
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Lago di Garda
Tu nas nie było ...
Urocze miasteczko nad brzegiem jeziora.
Urocze miasteczko nad brzegiem jeziora.
Re: Lago di Garda
Seba pisze,,szpital miejski,,.
Bardzo ładnie położony.Mógłbym tam pracować .
Bardzo ładnie położony.Mógłbym tam pracować .
Re: Lago di Garda
cz. 8
Polsa - Monte Vignola - Corno della Paura
Przyjemna i bardzo piękna wycieczka górska podczas pobytu nad Jeziorem Garda bez widoków na Jezioro Garda.
Szukając przed wyjazdem pomysłów na górskie wycieczki do przejścia podczas naszych dwutygodniowych wakacji w Arco przy Jeziorze Garda napotkałem się na potencjalnie bardzo ciekawe miejsce na górską wycieczkę. Dodam tylko, że to szukanie odbywało się w trybie „palcem po mapie", choć mapa była w wersji elektronicznej, czyli niezawodne mapy.cz, a opisów tej wycieczki nie znalazłem nigdzie. Intuicja i doświadczenie mnie nie zawiodły, ponieważ wycieczka okazała się niezłą petardą niczym niektóre mecze Igi Świątek lub skoki Adama Małysza.
Wybieramy się w góry leżącego po wschodniej stronie Jeziora Garda pasma Prealp Włoskich, a dokładniej i po włosku Prealpi Gardesane. Nasza wycieczka prowadzić będzie przez ich niższą część liczącą 1500-1600 metrów n.p.m., a więc znacznie mniej niż jego najwyższe szczyty sięgające ponad 2100 metrów, w tym najwyższy Monte Baldo - 2218 metrów n.p.m. Cel naszej wycieczki to płaskowyż położony nad miejscowością Polsa, zakończony po jego drugiej stronie sporymi urwiskami skalnymi, czyli krajobraz dość często spotykany w tym rejonie Włoch, Choć nie jest one częścią znajdujących się po drugiej stronie rzeki Adygi płaskowyżu i Monti Lessini wraz ze znajdującym się tam parkiem narodowym, krajobrazowo są do nich bardzo podobne.
Start i meta wycieczki mają miejsce w miejscowości Polsa, centrum stacji narciarskiej Brentonico Ski. Polsa leży na wysokości 1200-1300 metrów n.p.m., czyli ponad 1100 metrów nad poziom Jeziora Garda. Wniosek jest taki, że trzeba sporo podjechać w górę samochodem. Zaznaczam ten fakt specjalnie, ponieważ gdy jechaliśmy od strony Arco, tuż za Loppio nawigacja wyprowadza nas jakąś wąską drogą prowadzącą serpentynami ostro do góry przez miejscowości Sano i Castione. Podjazd wymaga pewnych umiejętności, jakkolwiek całe szczęście, że żaden pojazd nie zjeżdżał z góry, bo na mijankę na pochyłościach moje umiejętności mogłyby się okazać zbyt słabe. Wracając zjeżdżamy już bezpieczniejszą drogą główną przez Besagno.
Pod Polsą też nas czekają spore zakosy, którymi dojeżdżamy na spory parking znajdujący się przy Ristorante Pizzeria Camping Polsa. Tak, ostatni etap jazdy tutaj nie pozwala się nudzić.
mapa: https://en.mapy.cz/s/bujugulufe
Na wysokości 1300 metrów n.p.m. w drugiej połowie maja tutejsze łąki skrzą się świeżą zielenią i żółcią mleczy, ale widoczne na horyzoncie wyższe szczyty są jeszcze pokryte śniegiem. Widoczne stąd stoki i wyciągi narciarskie sprawiają wrażenie łatwych.
Corna Piana, Monte Altissimo di Nago
Idziemy prowadzącą łagodnie w górę szeroką drogą szutrową. Praktycznie cała dzisiejsza trasa będzie prowadzić otwartą przestrzenią, a na jej przebiegu ciężko wyznaczyć jakieś punkty widokowe - całe 11 km jest jednym wielkim punktem widokowym, jak (z całym szacunkiem dla proporcji) czarny szlak Mszana Dolna - Rabka-Zdrój.
Monte Cornetto
W jednym miejscu odbijamy ze ścieżki, uwagę mą przykuwa mały domek, przy którym widoki mogą być jeszcze lepsze. Przeczucie mnie nie myli.
dolina Adygi
Brentonico
Dolomity Brenta
Idziemy dalej pod górę. Jest niedziela, spotykamy sporo włoskich turystów. Pewnym zaskoczeniem dla mnie jest symboliczna liczba rowerzystów - teren jest idealny ma wycieczkę rowerową, a cały Trydent jest zachwalany jako miejsce znakomite dla tego typu aktywności.
Dolomity Brenta, Monte Stivo, Palon, Monte Cornetto
Przed przełęczą pod Monte Vignola znajdują się jakieś szczątkowe ruiny zabudowań wojskowych z czasów I wojny światowej. W rejonie Trydentu można znaleźć sporo takich resztek powojennych również na szczytach górskich.
Monte Vignola
Idziemy na Monte Vignola.
Colme di Vignola
Nie jest daleko, ale mniej więcej w połowie podejście robimy sobie przerwę widokową. Mamy stąd po raz pierwszy widok na dolinę Adygi oraz leżące po jej drugiej stronie Góry Lessini. Dolina Adygi ma idealny polodowcowy kształt niczym z podręcznika geologii lub geografii, a pejzaż górski jest dokładnie taki, jak lubię. Wyobraźnia podsuwa podobne miejsca w górach, gdzie już byłem: Wielka Fatra na Słowacji, Góry Bucegi w Rumunii, sama górska Liga Mistrzów. Czuję, że ta wycieczka też będzie umiejscowiona gdzieś w szczycie hierarchii moich dokonań i mam nadzieję się nie zawieść.
dolina Adygi
miasteczko Ala i ośnieżona Cima Carega
dolina Adygi - zbliżenie
droga na Cima Borghetto
trochę geologii
Zjawiamy się na Monte Vignola po krótkim podejściu. Tutaj też znajdujemy na szczycie resztki jakichś budowli, ale nie to jest najważniejsze, lecz znakomita dookólna panorama z tego szczytu, sięgająca aż po Dolomity.
masyw Monte Baldo, przed nim Colme di Vignola
są bunkry i jest zajebiście
w środku Care Alto
zbliżenie na masyw Monte Baldo
Schodzimy tą samą ścieżką - innej nie ma. Na początku zejścia znajduje się krótkie odgałęzienie do jakiejś skałki z krzyżem, ale odpuszczamy. Te wakacje to moje pierwsze, na których muszę optymalizować ilość kilometrów i podejść, niestety.
Cima Carega
Po zejściu na przełęcz czeka nas wędrówka skrajem urwiska płaskowyżu, którym szliśmy do góry. Mapa pokazuje dwa warianty: górny, prowadzący przez Colme di Vignola bardziej łąkami i dolny, prowadzący bliżej urwiska. Wybieramy ten dolny, wydaje się on zdecydowanie ciekawszy. Większość napotkanych turystów wybiera górny. Robią błąd.
Dolna ścieżka jest eksponowana, ale szeroka, płaska i wygodna. Na początku napotykamy na tablicę ostrzegawczą. Spoko, idziemy na własne ryzyko.
Następną niespodzianką jest krata blokująca przejście. Na szczęście da się przejść obok niej. Ciekawe, czy to koniec niespodzianek. Warto było przejść przez tę kratę, bo ta dolna ścieżka jest przepiękna, a intuicja mówi mi, że faktycznie dużo ciekawsza niż górna.
W jednym miejscu napotykamy na zapadniętą drogę, ale można bez problemu i bezpiecznie obejść zapadlisko. Za rozpadliną znajduje się kolejna krata zagradzająca przejście, w której na szczęście jakaś życzliwa dłoń wycięła kilka prętów i dzięki temu można się przez nią przecisnąć. I tyle w temacie „przejścia na własne ryzyko". Można cieszyć się otoczeniem.
Jesteśmy już dziesiąty dzień na wakacjach nad Gardą, ale dopiero dziś odsłania się nam górujący po wschodniej stronie jeziora masyw Monte Baldo. Dotychczas, nawet w pogodnie dni, był zasłonięty chmurami.
masyw Monte Baldo
most na ścieżce
żleb pod mostem
Jest wokół zielono, bardzo zielono. Wracając do beskidzkich analogii: dla mnie maj to drugi najpiękniejszy miesiąc na beskidzkie warunki. Majowa świeża zieleń niesamowicie podbija piękno Beskidów. Oczywiście nic się nie może równać z październikową złotą polską jesienią w Beskidach, ale maj jest piękny. Tu, we Włoszech, w cieplejszym klimacie na wysokościach nieco wyższych do przeciętnych beskidzkich, wiosna jest równie piękna, a zieleń jeszcze bardziej intensywna.
na pierwszym planie Corno della Paura
punkt widokowy z krzyżem, który za chwilę odwiedzimy
Dołączamy do grupek ludzi idących górną ścieżką. Nie wiedzą, co stracili.
Na chwilę zbaczamy ze szlaku, by dotrzeć na oznaczone na mapie gwiazdką nienazwane miejsce widokowe na wysuniętym na południe cypelku. Gwiazdka jest w pełni zasłużona.
Colme di Vignola
tuż przed krzyżem
i już u celu
Corno della Paura
Przełęcz Bocchetta 'd Ardole to miejsce, z którego będziemy wracać na parking do Polsa. Na razie idziemy na szczyt Corno della Paura. Rozważałem nawet, czy nie pójść dalej szlakiem grzbietowym, ale zejście stamtąd odbywałoby się asfaltową drogą, a z przełęczy czeka nas przyjemny spacer łąkową ścieżką.
Colme di Vignola, punkt widokowy z krzyżem
Na skalną turnię Corno della Paura prowadzi zygzakowate dojście. Najciekawsze w nim jest to, że droga prowadzi przez trzy wykute w skale tunele. Zdarzało mi się już wiele razy przejeżdżać przez takie tunele przygotowane dla samochodów, ale na ścieżce typowo pieszej spotykam się z nimi po raz pierwszy.
Colme di Pravecchio
I tu, na Corno della Paura, można znaleźć resztki fortyfikacji i nawet krótkie tunele, jednak widoki są dla mnie ciekawsze, zwłaszcza z tymi chmurkami...
po lewej Colme di Vignola
Dolomity Brenta, Monte Stivo, Palon, Monte Cornetto
dobrze już wam znany masyw Monte Baldo
Monti Lessini
Dolomity Brenta
Monte Stivo, Palon, Monte Cornetto
zejście z Corno della Paura
Zejście z Bocchetta 'd Ardole do Polsy jest bajkowe. Ścieżka jest trawiasta, ledwo wydeptana, prowadzi wśród łagodnych pagórków, skrzy się zielenią, nad nami jest błękitne niebo i piękne chmury kłębiaste, a na horyzoncie widać ośnieżone Dolomity Brenta. Po raz drugi na tych wakacjach mam skojarzenie z Shire z powieści Tolkiena tak pięknie pokazanym przez Petera Jacksona na początku pierwszej części filmowej adaptacji „Władcy Pierścieni", pierwszy raz je miałem nad Jeziorem Tenno.
W Polsie obowiązkowy postój w restauracji przy dość solidnie zapełnionym parkingu. Pamiętając o wyznaczonej przez nawigację drodze dojazdowej do Polsa - pięknej choć lekko karkołomnej, zjeżdżamy do Mori drogą główną przez Besagno. Też jest co oglądać, a jednak jest szerzej i bezpieczniej.
Castione
Krajobraz dzisiejszych gór mnie zauroczył, dodatkowo dopisały nam znakomicie warunki atmosferyczne. Wycieczka była z gatunku tych, które lubię najbardziej, a przejście dolną ścieżką pod Colme di Vigniola dodało jej smaczku przygody. Była to dla mnie druga równorzędnie najlepsza wycieczka podczas wakacji nad Jeziorem Garda, na równi ze zwiedzaniem okolic Jeziora Tenno.
Jeśli zaś sięgnę pamięcią do moich poprzednich górskich wycieczek, które szczególnie zapadły mi w pamięć, to ta dzisiejsza lokuje się bardzo wysoko w hierarchii, może nawet pokusić się o podium.
Z tego, co mi się udało poobserwować na tej wycieczce, to oglądane dziś okolice Prealp Gardesane, jak również położone dalej i zbliżone krajobrazowo Monti Lessini, mają bardzo duży potencjał do zwiedzania, zwłaszcza dla osób, które nie przepadają za skalnymi turniami jak ja, a preferują bardziej trawiaste góry. Nie jest tu daleko od Jeziora Garda, warto tu przyjechać i poeksplorować te tereny, czego zapewne nie omieszkam zrobić przy okazji następnego pobytu na tym jeziorem. Tym razem nie udało się odbyć zbyt wielu górskich wycieczek, drugim razem może będzie lepiej. Będzie to o tyle łatwiejsze, że tutejsze góry nie wyglądają na trudne, co można było zauważyć w tej relacji.
Dwie panoramy zrobione podczas dzisiejszej wycieczki - polecam obejrzeć na pełnym ekranie po kliknięciu w zdjęcie:
panorama z Monte Vignola
panorama z punktu widokowego z krzyżem
c.d.n.
Polsa - Monte Vignola - Corno della Paura
Przyjemna i bardzo piękna wycieczka górska podczas pobytu nad Jeziorem Garda bez widoków na Jezioro Garda.
Szukając przed wyjazdem pomysłów na górskie wycieczki do przejścia podczas naszych dwutygodniowych wakacji w Arco przy Jeziorze Garda napotkałem się na potencjalnie bardzo ciekawe miejsce na górską wycieczkę. Dodam tylko, że to szukanie odbywało się w trybie „palcem po mapie", choć mapa była w wersji elektronicznej, czyli niezawodne mapy.cz, a opisów tej wycieczki nie znalazłem nigdzie. Intuicja i doświadczenie mnie nie zawiodły, ponieważ wycieczka okazała się niezłą petardą niczym niektóre mecze Igi Świątek lub skoki Adama Małysza.
Wybieramy się w góry leżącego po wschodniej stronie Jeziora Garda pasma Prealp Włoskich, a dokładniej i po włosku Prealpi Gardesane. Nasza wycieczka prowadzić będzie przez ich niższą część liczącą 1500-1600 metrów n.p.m., a więc znacznie mniej niż jego najwyższe szczyty sięgające ponad 2100 metrów, w tym najwyższy Monte Baldo - 2218 metrów n.p.m. Cel naszej wycieczki to płaskowyż położony nad miejscowością Polsa, zakończony po jego drugiej stronie sporymi urwiskami skalnymi, czyli krajobraz dość często spotykany w tym rejonie Włoch, Choć nie jest one częścią znajdujących się po drugiej stronie rzeki Adygi płaskowyżu i Monti Lessini wraz ze znajdującym się tam parkiem narodowym, krajobrazowo są do nich bardzo podobne.
Start i meta wycieczki mają miejsce w miejscowości Polsa, centrum stacji narciarskiej Brentonico Ski. Polsa leży na wysokości 1200-1300 metrów n.p.m., czyli ponad 1100 metrów nad poziom Jeziora Garda. Wniosek jest taki, że trzeba sporo podjechać w górę samochodem. Zaznaczam ten fakt specjalnie, ponieważ gdy jechaliśmy od strony Arco, tuż za Loppio nawigacja wyprowadza nas jakąś wąską drogą prowadzącą serpentynami ostro do góry przez miejscowości Sano i Castione. Podjazd wymaga pewnych umiejętności, jakkolwiek całe szczęście, że żaden pojazd nie zjeżdżał z góry, bo na mijankę na pochyłościach moje umiejętności mogłyby się okazać zbyt słabe. Wracając zjeżdżamy już bezpieczniejszą drogą główną przez Besagno.
Pod Polsą też nas czekają spore zakosy, którymi dojeżdżamy na spory parking znajdujący się przy Ristorante Pizzeria Camping Polsa. Tak, ostatni etap jazdy tutaj nie pozwala się nudzić.
mapa: https://en.mapy.cz/s/bujugulufe
Na wysokości 1300 metrów n.p.m. w drugiej połowie maja tutejsze łąki skrzą się świeżą zielenią i żółcią mleczy, ale widoczne na horyzoncie wyższe szczyty są jeszcze pokryte śniegiem. Widoczne stąd stoki i wyciągi narciarskie sprawiają wrażenie łatwych.
Corna Piana, Monte Altissimo di Nago
Idziemy prowadzącą łagodnie w górę szeroką drogą szutrową. Praktycznie cała dzisiejsza trasa będzie prowadzić otwartą przestrzenią, a na jej przebiegu ciężko wyznaczyć jakieś punkty widokowe - całe 11 km jest jednym wielkim punktem widokowym, jak (z całym szacunkiem dla proporcji) czarny szlak Mszana Dolna - Rabka-Zdrój.
Monte Cornetto
W jednym miejscu odbijamy ze ścieżki, uwagę mą przykuwa mały domek, przy którym widoki mogą być jeszcze lepsze. Przeczucie mnie nie myli.
dolina Adygi
Brentonico
Dolomity Brenta
Idziemy dalej pod górę. Jest niedziela, spotykamy sporo włoskich turystów. Pewnym zaskoczeniem dla mnie jest symboliczna liczba rowerzystów - teren jest idealny ma wycieczkę rowerową, a cały Trydent jest zachwalany jako miejsce znakomite dla tego typu aktywności.
Dolomity Brenta, Monte Stivo, Palon, Monte Cornetto
Przed przełęczą pod Monte Vignola znajdują się jakieś szczątkowe ruiny zabudowań wojskowych z czasów I wojny światowej. W rejonie Trydentu można znaleźć sporo takich resztek powojennych również na szczytach górskich.
Monte Vignola
Idziemy na Monte Vignola.
Colme di Vignola
Nie jest daleko, ale mniej więcej w połowie podejście robimy sobie przerwę widokową. Mamy stąd po raz pierwszy widok na dolinę Adygi oraz leżące po jej drugiej stronie Góry Lessini. Dolina Adygi ma idealny polodowcowy kształt niczym z podręcznika geologii lub geografii, a pejzaż górski jest dokładnie taki, jak lubię. Wyobraźnia podsuwa podobne miejsca w górach, gdzie już byłem: Wielka Fatra na Słowacji, Góry Bucegi w Rumunii, sama górska Liga Mistrzów. Czuję, że ta wycieczka też będzie umiejscowiona gdzieś w szczycie hierarchii moich dokonań i mam nadzieję się nie zawieść.
dolina Adygi
miasteczko Ala i ośnieżona Cima Carega
dolina Adygi - zbliżenie
droga na Cima Borghetto
trochę geologii
Zjawiamy się na Monte Vignola po krótkim podejściu. Tutaj też znajdujemy na szczycie resztki jakichś budowli, ale nie to jest najważniejsze, lecz znakomita dookólna panorama z tego szczytu, sięgająca aż po Dolomity.
masyw Monte Baldo, przed nim Colme di Vignola
są bunkry i jest zajebiście
w środku Care Alto
zbliżenie na masyw Monte Baldo
Schodzimy tą samą ścieżką - innej nie ma. Na początku zejścia znajduje się krótkie odgałęzienie do jakiejś skałki z krzyżem, ale odpuszczamy. Te wakacje to moje pierwsze, na których muszę optymalizować ilość kilometrów i podejść, niestety.
Cima Carega
Po zejściu na przełęcz czeka nas wędrówka skrajem urwiska płaskowyżu, którym szliśmy do góry. Mapa pokazuje dwa warianty: górny, prowadzący przez Colme di Vignola bardziej łąkami i dolny, prowadzący bliżej urwiska. Wybieramy ten dolny, wydaje się on zdecydowanie ciekawszy. Większość napotkanych turystów wybiera górny. Robią błąd.
Dolna ścieżka jest eksponowana, ale szeroka, płaska i wygodna. Na początku napotykamy na tablicę ostrzegawczą. Spoko, idziemy na własne ryzyko.
Następną niespodzianką jest krata blokująca przejście. Na szczęście da się przejść obok niej. Ciekawe, czy to koniec niespodzianek. Warto było przejść przez tę kratę, bo ta dolna ścieżka jest przepiękna, a intuicja mówi mi, że faktycznie dużo ciekawsza niż górna.
W jednym miejscu napotykamy na zapadniętą drogę, ale można bez problemu i bezpiecznie obejść zapadlisko. Za rozpadliną znajduje się kolejna krata zagradzająca przejście, w której na szczęście jakaś życzliwa dłoń wycięła kilka prętów i dzięki temu można się przez nią przecisnąć. I tyle w temacie „przejścia na własne ryzyko". Można cieszyć się otoczeniem.
Jesteśmy już dziesiąty dzień na wakacjach nad Gardą, ale dopiero dziś odsłania się nam górujący po wschodniej stronie jeziora masyw Monte Baldo. Dotychczas, nawet w pogodnie dni, był zasłonięty chmurami.
masyw Monte Baldo
most na ścieżce
żleb pod mostem
Jest wokół zielono, bardzo zielono. Wracając do beskidzkich analogii: dla mnie maj to drugi najpiękniejszy miesiąc na beskidzkie warunki. Majowa świeża zieleń niesamowicie podbija piękno Beskidów. Oczywiście nic się nie może równać z październikową złotą polską jesienią w Beskidach, ale maj jest piękny. Tu, we Włoszech, w cieplejszym klimacie na wysokościach nieco wyższych do przeciętnych beskidzkich, wiosna jest równie piękna, a zieleń jeszcze bardziej intensywna.
na pierwszym planie Corno della Paura
punkt widokowy z krzyżem, który za chwilę odwiedzimy
Dołączamy do grupek ludzi idących górną ścieżką. Nie wiedzą, co stracili.
Na chwilę zbaczamy ze szlaku, by dotrzeć na oznaczone na mapie gwiazdką nienazwane miejsce widokowe na wysuniętym na południe cypelku. Gwiazdka jest w pełni zasłużona.
Colme di Vignola
tuż przed krzyżem
i już u celu
Corno della Paura
Przełęcz Bocchetta 'd Ardole to miejsce, z którego będziemy wracać na parking do Polsa. Na razie idziemy na szczyt Corno della Paura. Rozważałem nawet, czy nie pójść dalej szlakiem grzbietowym, ale zejście stamtąd odbywałoby się asfaltową drogą, a z przełęczy czeka nas przyjemny spacer łąkową ścieżką.
Colme di Vignola, punkt widokowy z krzyżem
Na skalną turnię Corno della Paura prowadzi zygzakowate dojście. Najciekawsze w nim jest to, że droga prowadzi przez trzy wykute w skale tunele. Zdarzało mi się już wiele razy przejeżdżać przez takie tunele przygotowane dla samochodów, ale na ścieżce typowo pieszej spotykam się z nimi po raz pierwszy.
Colme di Pravecchio
I tu, na Corno della Paura, można znaleźć resztki fortyfikacji i nawet krótkie tunele, jednak widoki są dla mnie ciekawsze, zwłaszcza z tymi chmurkami...
po lewej Colme di Vignola
Dolomity Brenta, Monte Stivo, Palon, Monte Cornetto
dobrze już wam znany masyw Monte Baldo
Monti Lessini
Dolomity Brenta
Monte Stivo, Palon, Monte Cornetto
zejście z Corno della Paura
Zejście z Bocchetta 'd Ardole do Polsy jest bajkowe. Ścieżka jest trawiasta, ledwo wydeptana, prowadzi wśród łagodnych pagórków, skrzy się zielenią, nad nami jest błękitne niebo i piękne chmury kłębiaste, a na horyzoncie widać ośnieżone Dolomity Brenta. Po raz drugi na tych wakacjach mam skojarzenie z Shire z powieści Tolkiena tak pięknie pokazanym przez Petera Jacksona na początku pierwszej części filmowej adaptacji „Władcy Pierścieni", pierwszy raz je miałem nad Jeziorem Tenno.
W Polsie obowiązkowy postój w restauracji przy dość solidnie zapełnionym parkingu. Pamiętając o wyznaczonej przez nawigację drodze dojazdowej do Polsa - pięknej choć lekko karkołomnej, zjeżdżamy do Mori drogą główną przez Besagno. Też jest co oglądać, a jednak jest szerzej i bezpieczniej.
Castione
Krajobraz dzisiejszych gór mnie zauroczył, dodatkowo dopisały nam znakomicie warunki atmosferyczne. Wycieczka była z gatunku tych, które lubię najbardziej, a przejście dolną ścieżką pod Colme di Vigniola dodało jej smaczku przygody. Była to dla mnie druga równorzędnie najlepsza wycieczka podczas wakacji nad Jeziorem Garda, na równi ze zwiedzaniem okolic Jeziora Tenno.
Jeśli zaś sięgnę pamięcią do moich poprzednich górskich wycieczek, które szczególnie zapadły mi w pamięć, to ta dzisiejsza lokuje się bardzo wysoko w hierarchii, może nawet pokusić się o podium.
Z tego, co mi się udało poobserwować na tej wycieczce, to oglądane dziś okolice Prealp Gardesane, jak również położone dalej i zbliżone krajobrazowo Monti Lessini, mają bardzo duży potencjał do zwiedzania, zwłaszcza dla osób, które nie przepadają za skalnymi turniami jak ja, a preferują bardziej trawiaste góry. Nie jest tu daleko od Jeziora Garda, warto tu przyjechać i poeksplorować te tereny, czego zapewne nie omieszkam zrobić przy okazji następnego pobytu na tym jeziorem. Tym razem nie udało się odbyć zbyt wielu górskich wycieczek, drugim razem może będzie lepiej. Będzie to o tyle łatwiejsze, że tutejsze góry nie wyglądają na trudne, co można było zauważyć w tej relacji.
Dwie panoramy zrobione podczas dzisiejszej wycieczki - polecam obejrzeć na pełnym ekranie po kliknięciu w zdjęcie:
panorama z Monte Vignola
panorama z punktu widokowego z krzyżem
c.d.n.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Lago di Garda
Brawissimo...rewelacione
Zaryzykuję stwierdzenie, że ładniej niż w Mszanie
Świetne łączki, widoczki, chmurki, urwiska, te miasta w dole, te niekończące się szczyty wysokich gór dookoła...
Bardzo podoba mnie się.
Zaryzykuję stwierdzenie, że ładniej niż w Mszanie
Świetne łączki, widoczki, chmurki, urwiska, te miasta w dole, te niekończące się szczyty wysokich gór dookoła...
Bardzo podoba mnie się.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Lago di Garda
Masyw Monte Boldo pięknie się prezentuje kawał solidnej góry !
Te tunele w skale są świetne.
Miałeś farta, że udało Ci się tak wytyczyć trasę, jest tam tego tyle, ale wychodzi doświadczenie i nos do tras
Pięknie !
Te tunele w skale są świetne.
Miałeś farta, że udało Ci się tak wytyczyć trasę, jest tam tego tyle, ale wychodzi doświadczenie i nos do tras
Pięknie !
Re: Lago di Garda
Przeczytałem połowę. Od 14 sierpnia, od godziny 15:05 rozpoczynam urlop. Wtedy przeczytam całość.
P.s. W Grecji do nas też tubylce mówili po niemiecku. Mało im, kurwa, pobytu tych bandytów w latach 40 - tych tamtego wieku ?
P.s. W Grecji do nas też tubylce mówili po niemiecku. Mało im, kurwa, pobytu tych bandytów w latach 40 - tych tamtego wieku ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Re: Lago di Garda
cz.9
Sirmione
Miasto położone jest na smukłym półwyspie wysuniętym kilka kilometrów ponad południowy brzeg Jeziora Garda. Miasto oferuje sporo: zabytkową zabudową, zamek, dużo zieleni, piękne nabrzeża oraz rzymskie ruiny. Wszystko to skupione na wąskim cyplu powoduje, że czasem trudno o intymność. Ale po kolei.
Część Sirmione położona u nasady cypla plus mniej więcej jego dolna połowa (patrząc wg mapy) to typowa wakacyjna miejscowość. Ładna, zadbana, kolorowa, ale nic ponadto. Prawdziwe skarby znajdują się w części górnej.
Na półwyspie znajduje się sporo parkingów i patrząc z naszej porannej perspektywy (przyjeżdżamy tu około dziewiątej rano) problemów z zaparkowaniem nie ma. Podejrzewam, że później jest dużo gorzej. Skuszeni widokiem nadbrzeżnej promenady po naszej prawej stronie parkujemy przy Via San Vito - dość daleko od zabytkowej części, ale chcemy się jednak przespacerować wzdłuż wybrzeża.
Parking jest płatny 2 Euro za godzinę, ale trzeba zapłacić z góry za określoną liczbę godzin. W sumie to nie wiadomo, ile nam zejdzie na zwiedzanie i ktoś potem to sprawdza - płacimy za sześć i półgodziny, powinno wystarczyć bez pośpiechu.
Co nas uderza podczas przejazdu przez Sirmione i po wyjściu z samochodu, to ciepły klimat. W północnej części Jeziora Garda, gdzie mieliśmy wszystkie dotychczasowej wycieczki, w drugiej połowie maja panuje umiarkowanie ciepła i wilgotna aura, z dużą ilością chmur (na szczęście bardzo fotogenicznych), na co wpływ mają otaczające jezioro góry sięgające wysokości 1500-2000 metrów n.p.m. W południowej części Gardy okolica jest płaska, a klimat jest bardziej zbliżony do śródziemnomorskiego, co widać również po roślinności. Zanim dojdziemy pod zamek stanowiący granicę między starą a nową zabudową miasta, spacerujmy wzdłuż brzegów półwyspu, trochę po jego jednej stronie, trochę po drugiej.
Cima Telegrafo w chmurach
po jednej stronie półwyspu...
i po drugiej
W kawiarni obsługują nas dwie przemiłe Azjatki. Zauważyłem już wcześniej, że tu w gastronomii pracuje sporo egzotycznych nacji, ale raczej na zapleczu. Tu po raz pierwszy spotykamy ową egzotykę na obsłudze klienta.
Im bliżej zamku, tym tłum gęstnieje. Schodzą się ludzie z coraz droższych i coraz bliżej położonych parkingów. Wydaje się, że Sirmione to jedna z tych miejscowości turystycznych, w których tłum zwiedzających może być uciążliwy. Widać to już na placu pod zamkiem - tam pod bramą znajduje się jedyna droga do starej części miasta, która kumuluje tłum niczym lejek. Bramą tą też przejeżdżają liczne samochody - ledwo się tam mieszczą. Zauważam kilka aut, które wiozą turystów do położonych w starej części hotelu, można się tego domyślić po ogromnych walizach znajdujących się na bagażnikach z tyłu samochodów. Czy chciałbym spędzać urlop w takiej ciżbie? Zdecydowanie nie.
Castello Scaligero di Sirmione
Przy zamku znajduje się port, z którego wypływają łódki na rejsy turystyczne, a nad jego brzegiem wznoszą się hotele i budynki z apartamentami do wynajęcia.
Za bramą znajduje się plac o kształcie wydłużonego trójkąta - Piazza Castello. Końcowa odnoga placu prowadzi nad wybrzeże, a po jego drugiej stronie znajduje się wejście na zamek (Castello Scaligero di Sirmione).
Budowa zamku została zlecona przez Mastino delia Scalla z rodu Scaligieri, panującego w Weronie w XIII i XIV wieku. Zamek jest w całości otoczony wodą, w jego środku znajduje się wewnętrzny port otoczony zamkowymi murami, a z nich i z zamkowej wieży rozpościera się widok na cały półwysep. Nie jest to jedyny zamek zbudowany przez rodzinę Scaligieri nad Jeziorem Garda, drugi znajduje się w Malcesine, a zdjęcia z niego będziecie mogli obejrzeć z relacji z tego miasta.
wejście do zamku, dziś nieczynne
Piazza Castello
Niestety, po raz drugi mamy na tych wakacjach poniedziałkowego pecha. Jakoś mi nie przyszło do głowy planowanie wycieczek z uwzględnieniem faktu, że w poniedziałki zwyczajowo muzea są nieczynne, bardziej planuję biorąc pod uwagę prognozy pogody. Tydzień temu nie zwiedziliśmy Zamku Buonconsiglio w Trydencie, dziś niestety odbijamy się od zamkniętych drzwi tutejszego zamku. Trudno, choć zamek wygląda na ciekawy do zwiedzania. Aby jednak zobrazować wam, co straciliśmy, zamieszczam kilka zdjęć otrzymanych od Adriana:
Spod zamku w głąb półwyspu prowadzi Via Vittorio Emanuele. Panuje tu ścisk jak w tramwaju w godzinie szczytu. Dziesiątki ludzi przemierzają ten technologiczny ciąg restauracyjno-lodziarniano-sklepowy. Użyję tu słowa, które ostatnio robi karierę: masakra. Czy tak będzie przez cały dzień?
Przed południem nadbrzeżne restauracje dopiero czekają na gości, a co ciekawe, ów ścisk panuje tylko na tej głównej ulicy. Odchodzące od niej boczne uliczki i place nie są w ogóle zatłoczone. Prawdziwy owczy pęd.
Piazza Giosue Carducci
Piazza Flaminia
Za częścią gastronomiczno-handlową oraz dalej od zamku tłum zdecydowanie rzednie, co mnie bardzo cieszy. Ludziom chybe nie chce się tak daleko łazić. Zabudowa staje się dużo luźniejsza i pojawia się sporo śródziemnomorskiej zieleni.
willa Marii Callas
Po lewej stronie mijamy dom, w którym mieszkała w latach 1952-1959 Maria Callas, słynna śpiewacza operowa, a po prawej wchodzimy do parku nazwanego jej imieniem. Park daje przyjemny cień, a w jego wnętrzu znajdują się rzeźby, z których jedna z nich jest intrygująca.
Na wysokości parku w zasadzie kończy się zabudowa, na końcu cypla mamy już nieliczne budynki, a teren zmienia się w parkowo-leśny. Roślinność jest śródziemnomorska – agawy, drzewa oliwne. Idziemy do parku - Parco Publico Tomelleri, z widokiem m.in. na obłędne kolory Jeziora Garda.
Na wierzchołku półwyspu znajdują się ruiny rzymskiej willi „Grotta di Catullo" pochodzącej z I wieku naszej ery. Zabudowania willowe rozciągały się tu na powierzchni około dwóch hektarów, co czyniło obiekt jednym z większych rezydencji w północnej Italii. Ich zwiedzanie daje możliwość połączenia widoku pozostałości rzymskich zabudowań z pejzażem jeziora i otaczających go gór.
Ruiny są normalnie udostępnione do zwiedzania, ale niestety nie dla nas i nie jest to wina poniedziałku. Na bramie wejściowej znajduje się informacja, że ruiny są w remoncie, który ma trwać ponad pół roku. Jak można remontować ruiny siedem miesięcy? Włosi to potrafią. Szkoda, bo obiekt jest ciekawy do zwiedzania. Jak wyglądają owe ruiny, można się przekonać ze zdjęć również udostępnionych mi przez Adriana.
Północna część półwyspu jest otoczona przez zanurzone płytko w morzu skały osadowe o żółtym kolorze. Aby je obejrzeć, idziemy na położoną na samym czubku cypla plażę „Jamaica Beach". Przed plażą znajduje się kilkanaście leżaków położonych między drzewami, punkty gastronomiczne, a sama plaża, choć bez piasku, robi duże wrażenie. Pokryta jest płaskimi żółtymi skałami osadowymi - tymi samymi, które zanurzone płytko w wodzie odpowiadają za zmieniające się tęczowo kolory jeziora. Na horyzoncie widać południowe wierzchołki masywu Monte Baldo wznoszące się około 2000 metrów ponad poziom jeziora. Adrian z Izą byli tu rok temu przy dużo niższym poziomie wody – wiele z tych dziś schowanych pod powierzchnią wody skał było dostępnych suchą stopą.
zejście na Jamaica Beach
W jedną stronę półwyspu szliśmy „przez miasto" teraz chcemy wrócić promenadą prowadzącą wzdłuż wschodniego wybrzeża, bo zdecydowanie jest ona warta obejrzenia. Dziś aura dopisuje: błękitne niebo, chmurki i słońce znakomicie podbijające kolor wody. Na początku promenady wchodzimy na pomost, gdzie oprócz widoków możemy zapoznać się z innym modelem spędzania wakacji.
pomost przy Spiaggia Lido delle Bionde
Ristorante At Molo
obok Spiagga Del Prete
Promenada prowadzi aż pod zamek. Przy okazji zaglądamy pod kościół Santa Maria Maggiore.
Chiesa Parrocchiale di Santa Maria Maggiore
Boczną uliczką prowadzącą wzdłuż zamkowych murów wracamy na Piazza Castello i tak się kończy nasza wycieczka (nie licząc powrotu do auta).
Trochę mi szkoda widoków z zamkowej wieży, bo na widoki z góry, nawet miejskie, zawsze jestem łasy. Trzeba będzie pamiętać o sprawdzaniu otwarcia zamków czy muzeów, co zwykle mi umyka, a na tych wakacjach dwa razy spowodowało niemożność zwiedzania. Podsumowując - w Sirmione bardzo mi się podobała mieszkanka wąskich włoskich uliczek z przepięknymi krajobrazami wybrzeża. Gdyby jeszcze nie ten ścisk na Via Vittorio Emanuele... Ale podobno w wakacje jest jeszcze gorzej.
Na zakończenie relacji czasem daję panoramy z wycieczek, które po kliknięciu w zdjęcie można obejrzeć na pełnym ekranie. Dziś trochę ryzykowna, "płaska" panorama z plaży, ale chyba warta pokazania:
c.d.n.
Sirmione
Miasto położone jest na smukłym półwyspie wysuniętym kilka kilometrów ponad południowy brzeg Jeziora Garda. Miasto oferuje sporo: zabytkową zabudową, zamek, dużo zieleni, piękne nabrzeża oraz rzymskie ruiny. Wszystko to skupione na wąskim cyplu powoduje, że czasem trudno o intymność. Ale po kolei.
Część Sirmione położona u nasady cypla plus mniej więcej jego dolna połowa (patrząc wg mapy) to typowa wakacyjna miejscowość. Ładna, zadbana, kolorowa, ale nic ponadto. Prawdziwe skarby znajdują się w części górnej.
Na półwyspie znajduje się sporo parkingów i patrząc z naszej porannej perspektywy (przyjeżdżamy tu około dziewiątej rano) problemów z zaparkowaniem nie ma. Podejrzewam, że później jest dużo gorzej. Skuszeni widokiem nadbrzeżnej promenady po naszej prawej stronie parkujemy przy Via San Vito - dość daleko od zabytkowej części, ale chcemy się jednak przespacerować wzdłuż wybrzeża.
Parking jest płatny 2 Euro za godzinę, ale trzeba zapłacić z góry za określoną liczbę godzin. W sumie to nie wiadomo, ile nam zejdzie na zwiedzanie i ktoś potem to sprawdza - płacimy za sześć i półgodziny, powinno wystarczyć bez pośpiechu.
Co nas uderza podczas przejazdu przez Sirmione i po wyjściu z samochodu, to ciepły klimat. W północnej części Jeziora Garda, gdzie mieliśmy wszystkie dotychczasowej wycieczki, w drugiej połowie maja panuje umiarkowanie ciepła i wilgotna aura, z dużą ilością chmur (na szczęście bardzo fotogenicznych), na co wpływ mają otaczające jezioro góry sięgające wysokości 1500-2000 metrów n.p.m. W południowej części Gardy okolica jest płaska, a klimat jest bardziej zbliżony do śródziemnomorskiego, co widać również po roślinności. Zanim dojdziemy pod zamek stanowiący granicę między starą a nową zabudową miasta, spacerujmy wzdłuż brzegów półwyspu, trochę po jego jednej stronie, trochę po drugiej.
Cima Telegrafo w chmurach
po jednej stronie półwyspu...
i po drugiej
W kawiarni obsługują nas dwie przemiłe Azjatki. Zauważyłem już wcześniej, że tu w gastronomii pracuje sporo egzotycznych nacji, ale raczej na zapleczu. Tu po raz pierwszy spotykamy ową egzotykę na obsłudze klienta.
Im bliżej zamku, tym tłum gęstnieje. Schodzą się ludzie z coraz droższych i coraz bliżej położonych parkingów. Wydaje się, że Sirmione to jedna z tych miejscowości turystycznych, w których tłum zwiedzających może być uciążliwy. Widać to już na placu pod zamkiem - tam pod bramą znajduje się jedyna droga do starej części miasta, która kumuluje tłum niczym lejek. Bramą tą też przejeżdżają liczne samochody - ledwo się tam mieszczą. Zauważam kilka aut, które wiozą turystów do położonych w starej części hotelu, można się tego domyślić po ogromnych walizach znajdujących się na bagażnikach z tyłu samochodów. Czy chciałbym spędzać urlop w takiej ciżbie? Zdecydowanie nie.
Castello Scaligero di Sirmione
Przy zamku znajduje się port, z którego wypływają łódki na rejsy turystyczne, a nad jego brzegiem wznoszą się hotele i budynki z apartamentami do wynajęcia.
Za bramą znajduje się plac o kształcie wydłużonego trójkąta - Piazza Castello. Końcowa odnoga placu prowadzi nad wybrzeże, a po jego drugiej stronie znajduje się wejście na zamek (Castello Scaligero di Sirmione).
Budowa zamku została zlecona przez Mastino delia Scalla z rodu Scaligieri, panującego w Weronie w XIII i XIV wieku. Zamek jest w całości otoczony wodą, w jego środku znajduje się wewnętrzny port otoczony zamkowymi murami, a z nich i z zamkowej wieży rozpościera się widok na cały półwysep. Nie jest to jedyny zamek zbudowany przez rodzinę Scaligieri nad Jeziorem Garda, drugi znajduje się w Malcesine, a zdjęcia z niego będziecie mogli obejrzeć z relacji z tego miasta.
wejście do zamku, dziś nieczynne
Piazza Castello
Niestety, po raz drugi mamy na tych wakacjach poniedziałkowego pecha. Jakoś mi nie przyszło do głowy planowanie wycieczek z uwzględnieniem faktu, że w poniedziałki zwyczajowo muzea są nieczynne, bardziej planuję biorąc pod uwagę prognozy pogody. Tydzień temu nie zwiedziliśmy Zamku Buonconsiglio w Trydencie, dziś niestety odbijamy się od zamkniętych drzwi tutejszego zamku. Trudno, choć zamek wygląda na ciekawy do zwiedzania. Aby jednak zobrazować wam, co straciliśmy, zamieszczam kilka zdjęć otrzymanych od Adriana:
Spod zamku w głąb półwyspu prowadzi Via Vittorio Emanuele. Panuje tu ścisk jak w tramwaju w godzinie szczytu. Dziesiątki ludzi przemierzają ten technologiczny ciąg restauracyjno-lodziarniano-sklepowy. Użyję tu słowa, które ostatnio robi karierę: masakra. Czy tak będzie przez cały dzień?
Przed południem nadbrzeżne restauracje dopiero czekają na gości, a co ciekawe, ów ścisk panuje tylko na tej głównej ulicy. Odchodzące od niej boczne uliczki i place nie są w ogóle zatłoczone. Prawdziwy owczy pęd.
Piazza Giosue Carducci
Piazza Flaminia
Za częścią gastronomiczno-handlową oraz dalej od zamku tłum zdecydowanie rzednie, co mnie bardzo cieszy. Ludziom chybe nie chce się tak daleko łazić. Zabudowa staje się dużo luźniejsza i pojawia się sporo śródziemnomorskiej zieleni.
willa Marii Callas
Po lewej stronie mijamy dom, w którym mieszkała w latach 1952-1959 Maria Callas, słynna śpiewacza operowa, a po prawej wchodzimy do parku nazwanego jej imieniem. Park daje przyjemny cień, a w jego wnętrzu znajdują się rzeźby, z których jedna z nich jest intrygująca.
Na wysokości parku w zasadzie kończy się zabudowa, na końcu cypla mamy już nieliczne budynki, a teren zmienia się w parkowo-leśny. Roślinność jest śródziemnomorska – agawy, drzewa oliwne. Idziemy do parku - Parco Publico Tomelleri, z widokiem m.in. na obłędne kolory Jeziora Garda.
Na wierzchołku półwyspu znajdują się ruiny rzymskiej willi „Grotta di Catullo" pochodzącej z I wieku naszej ery. Zabudowania willowe rozciągały się tu na powierzchni około dwóch hektarów, co czyniło obiekt jednym z większych rezydencji w północnej Italii. Ich zwiedzanie daje możliwość połączenia widoku pozostałości rzymskich zabudowań z pejzażem jeziora i otaczających go gór.
Ruiny są normalnie udostępnione do zwiedzania, ale niestety nie dla nas i nie jest to wina poniedziałku. Na bramie wejściowej znajduje się informacja, że ruiny są w remoncie, który ma trwać ponad pół roku. Jak można remontować ruiny siedem miesięcy? Włosi to potrafią. Szkoda, bo obiekt jest ciekawy do zwiedzania. Jak wyglądają owe ruiny, można się przekonać ze zdjęć również udostępnionych mi przez Adriana.
Północna część półwyspu jest otoczona przez zanurzone płytko w morzu skały osadowe o żółtym kolorze. Aby je obejrzeć, idziemy na położoną na samym czubku cypla plażę „Jamaica Beach". Przed plażą znajduje się kilkanaście leżaków położonych między drzewami, punkty gastronomiczne, a sama plaża, choć bez piasku, robi duże wrażenie. Pokryta jest płaskimi żółtymi skałami osadowymi - tymi samymi, które zanurzone płytko w wodzie odpowiadają za zmieniające się tęczowo kolory jeziora. Na horyzoncie widać południowe wierzchołki masywu Monte Baldo wznoszące się około 2000 metrów ponad poziom jeziora. Adrian z Izą byli tu rok temu przy dużo niższym poziomie wody – wiele z tych dziś schowanych pod powierzchnią wody skał było dostępnych suchą stopą.
zejście na Jamaica Beach
W jedną stronę półwyspu szliśmy „przez miasto" teraz chcemy wrócić promenadą prowadzącą wzdłuż wschodniego wybrzeża, bo zdecydowanie jest ona warta obejrzenia. Dziś aura dopisuje: błękitne niebo, chmurki i słońce znakomicie podbijające kolor wody. Na początku promenady wchodzimy na pomost, gdzie oprócz widoków możemy zapoznać się z innym modelem spędzania wakacji.
pomost przy Spiaggia Lido delle Bionde
Ristorante At Molo
obok Spiagga Del Prete
Promenada prowadzi aż pod zamek. Przy okazji zaglądamy pod kościół Santa Maria Maggiore.
Chiesa Parrocchiale di Santa Maria Maggiore
Boczną uliczką prowadzącą wzdłuż zamkowych murów wracamy na Piazza Castello i tak się kończy nasza wycieczka (nie licząc powrotu do auta).
Trochę mi szkoda widoków z zamkowej wieży, bo na widoki z góry, nawet miejskie, zawsze jestem łasy. Trzeba będzie pamiętać o sprawdzaniu otwarcia zamków czy muzeów, co zwykle mi umyka, a na tych wakacjach dwa razy spowodowało niemożność zwiedzania. Podsumowując - w Sirmione bardzo mi się podobała mieszkanka wąskich włoskich uliczek z przepięknymi krajobrazami wybrzeża. Gdyby jeszcze nie ten ścisk na Via Vittorio Emanuele... Ale podobno w wakacje jest jeszcze gorzej.
Na zakończenie relacji czasem daję panoramy z wycieczek, które po kliknięciu w zdjęcie można obejrzeć na pełnym ekranie. Dziś trochę ryzykowna, "płaska" panorama z plaży, ale chyba warta pokazania:
c.d.n.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Lago di Garda
Sirmione było jednym z tych miejsc, które było fajne w całości, zamek i kapliczka przy której stała armata, ruiny, a przede wszystkim piękna woda i te gaje oliwne, piękne to wszystko
Szkoda że nie mogliście osobiście zobaczyć, bo warunki do zdjęć miałeś bardzo fajne.
Pięknie widać góry u Ciebie, ja pamiętam zamgloną niebieską plamę
Chyba że znowu pokazałeś że masz umiejętności w obróbce na poziomie PRO
Szkoda że nie mogliście osobiście zobaczyć, bo warunki do zdjęć miałeś bardzo fajne.
Pięknie widać góry u Ciebie, ja pamiętam zamgloną niebieską plamę
Chyba że znowu pokazałeś że masz umiejętności w obróbce na poziomie PRO
Re: Lago di Garda
Adrian pisze:Pięknie widać góry u Ciebie, ja pamiętam zamgloną niebieską plamę
Chyba że znowu pokazałeś że masz umiejętności w obróbce na poziomie PRO
Bez przesady z tą obróbką. Jak porównywałem swoje warunki z moimi, to faktycznie góry miałem lepiej widoczne i było więcej słońca.
Ale myślę, że znaczenie ma również dopasowywanie wycieczek do prognoz. Dzień później miał być dzień taki se, więc wybraliśmy na niego wyjazd do Bergamo, gdzie ilość słońca nie była tak istotna jak w Sirmione.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Lago di Garda
Ciężko takie rzeczy komentować, zbyt pięknie
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Re: Lago di Garda
cz. 10
Bergamo
Naszą wycieczkę ograniczamy do starego miasta (Citta Alta), położonej na wzgórzu starej i najciekawszej części Bergamo – tu jest mnóstwo rzeczy do obejrzenia. Nie bez kozery miasto jest nazywane perłą Lombardii.
Przyjeżdżamy tu na jeden dzień z dość daleka, a mianowicie z Arco położonego nieopodal północnej części Jeziora Garda, w związku z tym skupiamy się na tym, z czego Bergamo słynie najbardziej, Nowsza część Bergamo, zwana dolnym miastem lub Citta Bassa ponoć również jest ciekawa, ale jeden dzień wystarcza nam jedynie na obejrzenie starej, najbardziej interesującej części miasta.
Przyjeżdżamy z Arco samochodem, co z perspektywy czasu wydaje się nie do końca rozsądnym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę konieczność opłacenia przejazdów autostradą oraz miejsca na parkingu w samym mieście w cenie 4 Euro za godzinę (jak się później okazało). Może lepiej było podjechać do nieodległego Rovereto i stamtąd przyjechać pociągiem? Kto wie?
PARKOWANIE W BERGAMO
Podczas planowania wycieczki tutaj zastanawiałem się, czy nie było by lepiej zaparkować samochód z dala od centrum i podjechać do niego komunikacją publiczną, ale nie znalazłem sensownej lokalizacji. Sporo się rozpisuję w relacjach z wakacji nad Gardą o parkowaniu samochodu, ale tutaj rzeczywiście jest to problem, którego największe natężenie zauważyliśmy właśnie w Bergamo. Ciężko w tych włoskich miasteczkach o wolne miejsca, a parkowanie na ulicach podlega sporym ograniczeniom. Miejsca parkingowe na włoskich ulicach mają trójkolorowe oznaczenia wymalowane na asfalcie:
1. Miejsca niebieskie są płatne.
2. Miejsca żółte są przeznaczone tylko dla mieszkańców, dostawców, służb technicznych itp.
3. Miejsca białe są darmowe, ale często występuje na nich ograniczenie czasowe widoczne na znakach drogowych, uzależnione od lokalizacji, gdzie owo miejsce się znajduje, np. pod marketem godzina albo dwie, a pod dworcem kolejowym pół godziny.
Jak służby miejskie to weryfikują? Otóż należy zakupić (np. w pobliskim sklepie albo w internecie) disco orario, czyli taki mały krążek z oznaczeniami godzin na jego obwodzie i położyć na desce rozdzielczej ów dysk z zaznaczoną godziną rozpoczęcia parkowania.
Bergamo jest niemiłosiernie zapchane, jeśli chodzi o dostępność miejsc naziemnych miejsc parkingowych. Jak ktoś chce zaparkować w miarę blisko Citta Alta, to jedynym rozwiązaniem pozostaje wjechanie na jeden z licznych tu (na szczęście) parkingów podziemnych łub wielopoziomowych. Jak ktoś narzeka kłopoty z parkowaniem w polskich miastach, to zapraszam do Bergamo. Problemu tego oczywiście nie mają turyści przylatujący tu samolotem (liczni - bezpośrednie loty Ryanair z Polski do Bergamo) lub przyjeżdżający pociągiem lub autobusem.
HISTORIA BEGRAMO
Miasto zostało założone pod koniec czwartego wieku p.n.e, przez Celtów, który nadali mu nazwę „Bergheim", czyli miasto na wzgórzu. Zlatynizowana nazwa nadana przez Celtów obowiązuje do dzisiaj. Miasto zostało w pierwszym wieku p.n.e, zajęte przez Rzymian, a po upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego Bergamo w 575 roku zostało stolicą księstwa Longobardów. W średniowieczu miasto było siedzibą książąt lombardzkich, a w 1428 zostało podbite przez Republikę Wenecką, Z wyłączeniem lat 1815-1959, gdy Bergamo było pod panowaniem austriackim, miasto znajdowało się w orbicie italo-włoskich wpływów.
Tyle o parkingach, samochodach i historii, przechodzimy do właściwej turystyki.
ZWIEDZANIE BERGAMO
Zaczynamy zwiedzanie mniej więcej 1 km od Porta San Giacomo. Jako że Citta Alta leży na wzgórzu, wąskimi uliczkami podążamy w górę pod bramę.
Porta San Giacomo to jedna z czterech historycznych bram prowadzących do zabytkowego centrum. W odróżnieniu od pozostałych bram ta jest dostępna tylko dla turystów pieszych. Wejście do starego miasta przez bramę prowadzi przez kamienny most, który wraz z tą bramą stanowi jeden z najbardziej rozpoznawalnych zabytków Bergamo.
Citta Alta okalają długie na 6 km mury zbudowane w XVI wieku przez Republikę Wenecką, zwane Murami Weneckimi. Miały one zapewnić miastu bezpieczeństwo w konflikcie z księstwem Mediolanu o panowanie nad szlakami handlowymi prowadzącymi z Wenecji w głąb Europy.
Dobrym miejscem do obejrzenia tych murów jest prowadząca nad nimi Vialie delle Mura, a zwłaszcza znajdująca się środku jej długości wystająca z linii murów trapezowata basteja, na górze zagospodarowana aktualnie jako skwer, zwana Piattaforma di Santa Grata.
Vialle delle Mura
Porta San Giacomo
Mury Weneckie
Piattaforma di Santa Grata
Spod murów idziemy schodami ulicy Vicolo Bettami na główny plac miejski Bergamo, a w zasadzie dwa połączone ze sobą place: Piazza Vecchia i Piazza Duomo.
Przy Piazza Duomo znajduje się najsłynniejszy kościół w Bergamo, czyli Bazylika Santa Maria Maggiore.
Bazylika pochodzi z dwunastego wieku i jak głosi legenda, powstała jako uzupełnienie ślubowania mieszkańców Bergamo, którzy prosili Matkę Boską o ochronę przez klęską suszy i głodu oraz epidemią dżumy. Jak było naprawdę nie wiadomo, ale faktem jest, że powstała piękna świątynia, bogato zdobiona rzeźbami, malowidłami i złotem. Szczególną uwagę zwracają bogate zdobienia sufitów i sklepień, będące ewenementem nawet w tak bogatym w sakralne zabytki kraju jak Włochy.
Co ciekawe, bazylika zbudowana na planie charakterystycznym dla stylu romańskiego nie posiada głównego wejścia, lecz cztery małe, równorzędne. Wejście dla turystów znajduje się przy Piazza Duomo. Bazylika jest ogromna, obejrzenie całości zajmuje sporo czasu i jest sporo do oglądania.
Przy Piazza Duomo znajduje się jeszcze druga świątynia - katedra św. Aleksandra Męczennika z fasadą w stylu neoklasycznym i pięknym barokowym wnętrzem. Budowa katedry trwała od XV do XIX wieku, a wg legendy stoi ona na miejscu męczeńskiego śmierci św. Aleksandra, którego szczątki podobno znajdują się w urnie na głównym ołtarzu. Ech, ta miłość katolików do kawałków kości.
Obiektywnie katedra jest piękna, ale wchodzimy do niej bezpośrednio po wizycie w bazylice, która bardzo wysoko zawiesiła poprzeczkę. Może trzeba było odwrócić kolejność zwiedzania. W każdym razie nasze odczucie jest standardowe: piękny barokowy kościół, ale taki, jakich wiele.
krypta w podziemiach katedry
W jednej z bocznych sal katedry znajduje się kaplica poświęcona papieżowi Janowi XXIII, znajduje się tam jego pomnik, tiara oraz relikwie (znowu!).
Przy Piazza Duomo znajduje się jeszcze baptyserium, niestety brama jest zamknięta na kłódkę.
Piazza Duomo wraz z Piazza Vecchia łączą arkady znajdujące się pod Palazzo della Ragione, w którym znajduje się muzeum historii Bergamo. Zwiedzanie muzeum odpuszczamy, chyba zbyt pochopnie, jak konstatuję po czasie, ale wybieramy się na znajdującą się obok Palazzo wieżę Campanone, zwaną również Torre Civica. Wieża pochodzi z XII wieku i oferuje panoramiczne widoki na cztery strony miasta. Są w niej sztuczne ułatwienia, na około 2/3 wysokości wieży można wyjechać windą.
Palazzo della Ragione
Piazza Vecchia
wieża Campanone
na wieży - widok w stronę San Vigilio
Basilica di Santa Maria Maggiore
po lewej Piazza Vecchia, po prawej katedra św. Aleksandra
seminarium in. Jana XXIII
Rocca di Bergamo, Torre dell Gombito, jakieś góry na horyzoncie
Torre dell Gombito niestety była zamknięta podczas naszego zwiedzania.
włoskie podwórko
fontanna na Piazza Vecchia
Teraz głównym deptakiem Citta Alta czyli Via Bartolomeo Colleoni idziemy w kierunku wzgórza San Vigilio. Ulica to taki turystyczno-włoski standard: wąsko, mnóstwo barów, restauracji i sklepów. Urok znacznie psuje trwający tu właśnie remont nawierzchni. Nawet mi się nie chce robić zdjęć.
Przy tej ulicy znajduje się zachwalana na prawo i lewo piekarnia II Fornaio, gdzie można nabyć przeróżne wypieki, ale jej specjalnością są sprzedawane na wagę focaccie z różnymi dodatkami. Wchodzimy, zamawiamy. Lada z wyłożonymi wypiekami prezentuje się faktycznie okazale, natomiast co do jakości zamówionych przez nas focacci mogę powiedzieć, że jestem lekko rozczarowany. Może gdyby oczekiwania były inne, to byłbym bardziej wyrozumiały, ale zostały one rozbudzone przez powszechne w internecie ochy i achy. Tymczasem w mojej ocenie to taki standard, a nawet może lekko poniżej - jadałem we Włoszech dużo lepsze wypieki. Konstatacja jest taka, że to lepiej wygląda niż smakuje, więc mimo dość wysokich cen klientów nie brakuje, choć nie odczułem tłoku we wnętrzu.
włoski sklep spożywczy
Ciekawym obiektem położonym przy Via Bartolomeo Colleoni jest restauracja Circolino Citta Alta znajdująca się we wnętrzu starego klasztoru - jej główna sala mieści się w dawnej klasztornej kaplicy. Co do jej walorów kulinarnych się nie wypowiem, bo nie korzystałem - skupiłem się na architekturze.
Restauracja ma w internecie niezłe opinie mimo nastawienia się na obsługę turystów: w przeciwieństwie do większości „porządnych" włoskich restauracji otwieranych na godzinę - dwie w porze lunchu, a potem dopiero od godziny 19, ta jest czynna od godziny ósmej rano do pierwszej po północy. Co ciekawe -restauracja jest przedsięwzięciem niekomercyjnym, jest zarządzana przez stowarzyszenie Cooperativa Citta Alta, które zyski z działalności przeznacza na działalność społeczną, kulturalną i edukacyjną w mieście.
restauracyjny ogródek
piętro restauracji pod sklepieniem
wieża przy Piazza Mascheroni
Na samym końcu głównej ulicy Citta Alta znajduje się Piazza della Citadella, wokół którego wznoszą się budynki pełniące obecnie funkcje muzeów.
Za Piazza della Citadella znajduje się skrzyżowanie, na które dojeżdża z lotniska autobus nr 1 - najprostsza droga dostania się do centrum. Za skrzyżowaniem leży wzgórze San Vigilio, zielony teren wznoszący się nad Bergamo jeszcze wyżej niż Citta Alta, na którego szczycie znajduje się zamek San Vigilio.
a wzgórze można wyjechać kolejką linowo-terenow, taką samą jak na Gubałówce. Takie kolejki są w Bergamo dwie: jedna prowadzi na to wzgórze, druga wywozi pasażerów na mury Citta Alta. Co ciekawe, obie kolejki są elementem systemu komunikacji miejskiej i obowiązują na nie te same bilety, co na autobusy i tramwaje.
My jednak idziemy na piechotą oraz trochę naokoło, przez Via Constantino Beltrami. Pod wzgórzem rozlokowały się pośród zieleni rozmaite domy i wille. Uderzająca zmiana w stosunku do ciasnej zabudowy Citta Alta.
most kolejki na San Vigilio
w drodze na San Vigilio
Pod zamkiem znajduje się kościół, górna stacja kolejki oraz gastronomia. Pięknie widać też Citta Alta z góry. Zaglądamy na tory kolejki, może za chwilę wyjedzie na górę wagonik z turystami. Udaje się.
kościół na San Vigilio
ten niepozorny budyneczek w centrum kadru to górna stacja kolejki
Citta Alta
Pierwsze ślady budowli zamkowych na tym wzgórzu są datowane na VI wiek, a znaczna rozbudowa zamku miała miejsce w czasie, gdy Bergamo było pod panowaniem Republiki Weneckiej, a zamek wraz z murami weneckimi tworzył system obrony miasta i kontroli nad szlakami handlowymi. Zamek San Vigilio to dużej mierze rekonstrukcja twierdzy zburzonej w XVIII wieku i jest to rekonstrukcja ciekawie komponująca się z parkowym otoczeniem. Szkoda tylko że potencjalnie najciekawszy widok z zamku, czyli panorama Citta Alta, jest zasłonięty przez mały parterowy budynek. Na szczęście są inne widoki.
góry na północ od Bergamo
włoski wiejski krajobraz
nowa część Bergamo
przyzamkowy park
Nie schodzimy ze wzgórza najprostszą drogą, lecz wracamy ulicą Salita dello Scorazzione a potem długi schodami prowadzącymi w dół aż do San Martino della Pigrizia.
osiedle Bastia
Jak widać, Włosi nie mają problemu z zabudową wzgórz.
kościół Tempio Votivo dei Caduti
Citta Alta
Na tutejszych uliczkach turystów nie spotykamy. Do tego wszędzie są schody.
Via Borgio Canale
Potem szybkie przejście przez Citta Alta z postojem na Piazza Mercato delle Scarpe (tu znajduje się górna stacja drugiej kolejki linowo-terenowej) i przed nami drugie wzgórze podczas dzisiejszego zwiedzania Bergamo.
Rocca di Bergamo (zamek w Bergamo) znajduje się na brzegu wschodniej części Citta Alta na wzgórzu Sant’Eufemia. Zamek pochodzi z XIV wieku i został zbudowany przez panującą wówczas w Mediolanie rodzinę Viscontich. Zamek został wzniesiony w celu obrony miasta i ma typową obronną strukturę z masywnymi kamiennymi murami, wieżami i mostem zwodzonym. Wojskowe akcenty są tu widoczne i dzisiaj w postaci ekspozycji XX-wiecznego sprzętu bojowego. Obecnie w zamku mieści się muzeum historyczne miasta.
stadion Atalanty Bergamo, na horyzoncie Monte Misma
wzgórze San Vigilio
wieże Citta Alta
Aby dopełnić zwiedzania, idziemy jeszcze obejrzeć położoną niedaleko inną bramę wjazdową do Citta Alta - Porta San Lorenzo. W Citta Alta w sumie wszędzie jest blisko.
ciekawa nazwa ulicy
Opuszczamy mury starego miasta tą samą bramą, którą tu przyszliśmy - Porta San Giacomo.
Przed nami długa droga do Arco. Czy warto było przyjechać tu aż znad Jeziora Garda na jedniodniową wycieczkę pokonując autem 170 km? Uważam że tak, warto było zobaczyć wspaniałą architekturę miasta i wspiąć się na dwa zamkowe wzgórza, które dodały różnorodności tej miejskiej wycieczce. Na pewno przy tak długiej podróży trzeba było dobrze wykorzystać dzień na zwiedzanie Citta Atla, co jak myślę, wyszło nam bardzo dobrze.
c.d.n.
Bergamo
Naszą wycieczkę ograniczamy do starego miasta (Citta Alta), położonej na wzgórzu starej i najciekawszej części Bergamo – tu jest mnóstwo rzeczy do obejrzenia. Nie bez kozery miasto jest nazywane perłą Lombardii.
Przyjeżdżamy tu na jeden dzień z dość daleka, a mianowicie z Arco położonego nieopodal północnej części Jeziora Garda, w związku z tym skupiamy się na tym, z czego Bergamo słynie najbardziej, Nowsza część Bergamo, zwana dolnym miastem lub Citta Bassa ponoć również jest ciekawa, ale jeden dzień wystarcza nam jedynie na obejrzenie starej, najbardziej interesującej części miasta.
Przyjeżdżamy z Arco samochodem, co z perspektywy czasu wydaje się nie do końca rozsądnym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę konieczność opłacenia przejazdów autostradą oraz miejsca na parkingu w samym mieście w cenie 4 Euro za godzinę (jak się później okazało). Może lepiej było podjechać do nieodległego Rovereto i stamtąd przyjechać pociągiem? Kto wie?
PARKOWANIE W BERGAMO
Podczas planowania wycieczki tutaj zastanawiałem się, czy nie było by lepiej zaparkować samochód z dala od centrum i podjechać do niego komunikacją publiczną, ale nie znalazłem sensownej lokalizacji. Sporo się rozpisuję w relacjach z wakacji nad Gardą o parkowaniu samochodu, ale tutaj rzeczywiście jest to problem, którego największe natężenie zauważyliśmy właśnie w Bergamo. Ciężko w tych włoskich miasteczkach o wolne miejsca, a parkowanie na ulicach podlega sporym ograniczeniom. Miejsca parkingowe na włoskich ulicach mają trójkolorowe oznaczenia wymalowane na asfalcie:
1. Miejsca niebieskie są płatne.
2. Miejsca żółte są przeznaczone tylko dla mieszkańców, dostawców, służb technicznych itp.
3. Miejsca białe są darmowe, ale często występuje na nich ograniczenie czasowe widoczne na znakach drogowych, uzależnione od lokalizacji, gdzie owo miejsce się znajduje, np. pod marketem godzina albo dwie, a pod dworcem kolejowym pół godziny.
Jak służby miejskie to weryfikują? Otóż należy zakupić (np. w pobliskim sklepie albo w internecie) disco orario, czyli taki mały krążek z oznaczeniami godzin na jego obwodzie i położyć na desce rozdzielczej ów dysk z zaznaczoną godziną rozpoczęcia parkowania.
Bergamo jest niemiłosiernie zapchane, jeśli chodzi o dostępność miejsc naziemnych miejsc parkingowych. Jak ktoś chce zaparkować w miarę blisko Citta Alta, to jedynym rozwiązaniem pozostaje wjechanie na jeden z licznych tu (na szczęście) parkingów podziemnych łub wielopoziomowych. Jak ktoś narzeka kłopoty z parkowaniem w polskich miastach, to zapraszam do Bergamo. Problemu tego oczywiście nie mają turyści przylatujący tu samolotem (liczni - bezpośrednie loty Ryanair z Polski do Bergamo) lub przyjeżdżający pociągiem lub autobusem.
HISTORIA BEGRAMO
Miasto zostało założone pod koniec czwartego wieku p.n.e, przez Celtów, który nadali mu nazwę „Bergheim", czyli miasto na wzgórzu. Zlatynizowana nazwa nadana przez Celtów obowiązuje do dzisiaj. Miasto zostało w pierwszym wieku p.n.e, zajęte przez Rzymian, a po upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego Bergamo w 575 roku zostało stolicą księstwa Longobardów. W średniowieczu miasto było siedzibą książąt lombardzkich, a w 1428 zostało podbite przez Republikę Wenecką, Z wyłączeniem lat 1815-1959, gdy Bergamo było pod panowaniem austriackim, miasto znajdowało się w orbicie italo-włoskich wpływów.
Tyle o parkingach, samochodach i historii, przechodzimy do właściwej turystyki.
ZWIEDZANIE BERGAMO
Zaczynamy zwiedzanie mniej więcej 1 km od Porta San Giacomo. Jako że Citta Alta leży na wzgórzu, wąskimi uliczkami podążamy w górę pod bramę.
Porta San Giacomo to jedna z czterech historycznych bram prowadzących do zabytkowego centrum. W odróżnieniu od pozostałych bram ta jest dostępna tylko dla turystów pieszych. Wejście do starego miasta przez bramę prowadzi przez kamienny most, który wraz z tą bramą stanowi jeden z najbardziej rozpoznawalnych zabytków Bergamo.
Citta Alta okalają długie na 6 km mury zbudowane w XVI wieku przez Republikę Wenecką, zwane Murami Weneckimi. Miały one zapewnić miastu bezpieczeństwo w konflikcie z księstwem Mediolanu o panowanie nad szlakami handlowymi prowadzącymi z Wenecji w głąb Europy.
Dobrym miejscem do obejrzenia tych murów jest prowadząca nad nimi Vialie delle Mura, a zwłaszcza znajdująca się środku jej długości wystająca z linii murów trapezowata basteja, na górze zagospodarowana aktualnie jako skwer, zwana Piattaforma di Santa Grata.
Vialle delle Mura
Porta San Giacomo
Mury Weneckie
Piattaforma di Santa Grata
Spod murów idziemy schodami ulicy Vicolo Bettami na główny plac miejski Bergamo, a w zasadzie dwa połączone ze sobą place: Piazza Vecchia i Piazza Duomo.
Przy Piazza Duomo znajduje się najsłynniejszy kościół w Bergamo, czyli Bazylika Santa Maria Maggiore.
Bazylika pochodzi z dwunastego wieku i jak głosi legenda, powstała jako uzupełnienie ślubowania mieszkańców Bergamo, którzy prosili Matkę Boską o ochronę przez klęską suszy i głodu oraz epidemią dżumy. Jak było naprawdę nie wiadomo, ale faktem jest, że powstała piękna świątynia, bogato zdobiona rzeźbami, malowidłami i złotem. Szczególną uwagę zwracają bogate zdobienia sufitów i sklepień, będące ewenementem nawet w tak bogatym w sakralne zabytki kraju jak Włochy.
Co ciekawe, bazylika zbudowana na planie charakterystycznym dla stylu romańskiego nie posiada głównego wejścia, lecz cztery małe, równorzędne. Wejście dla turystów znajduje się przy Piazza Duomo. Bazylika jest ogromna, obejrzenie całości zajmuje sporo czasu i jest sporo do oglądania.
Przy Piazza Duomo znajduje się jeszcze druga świątynia - katedra św. Aleksandra Męczennika z fasadą w stylu neoklasycznym i pięknym barokowym wnętrzem. Budowa katedry trwała od XV do XIX wieku, a wg legendy stoi ona na miejscu męczeńskiego śmierci św. Aleksandra, którego szczątki podobno znajdują się w urnie na głównym ołtarzu. Ech, ta miłość katolików do kawałków kości.
Obiektywnie katedra jest piękna, ale wchodzimy do niej bezpośrednio po wizycie w bazylice, która bardzo wysoko zawiesiła poprzeczkę. Może trzeba było odwrócić kolejność zwiedzania. W każdym razie nasze odczucie jest standardowe: piękny barokowy kościół, ale taki, jakich wiele.
krypta w podziemiach katedry
W jednej z bocznych sal katedry znajduje się kaplica poświęcona papieżowi Janowi XXIII, znajduje się tam jego pomnik, tiara oraz relikwie (znowu!).
Przy Piazza Duomo znajduje się jeszcze baptyserium, niestety brama jest zamknięta na kłódkę.
Piazza Duomo wraz z Piazza Vecchia łączą arkady znajdujące się pod Palazzo della Ragione, w którym znajduje się muzeum historii Bergamo. Zwiedzanie muzeum odpuszczamy, chyba zbyt pochopnie, jak konstatuję po czasie, ale wybieramy się na znajdującą się obok Palazzo wieżę Campanone, zwaną również Torre Civica. Wieża pochodzi z XII wieku i oferuje panoramiczne widoki na cztery strony miasta. Są w niej sztuczne ułatwienia, na około 2/3 wysokości wieży można wyjechać windą.
Palazzo della Ragione
Piazza Vecchia
wieża Campanone
na wieży - widok w stronę San Vigilio
Basilica di Santa Maria Maggiore
po lewej Piazza Vecchia, po prawej katedra św. Aleksandra
seminarium in. Jana XXIII
Rocca di Bergamo, Torre dell Gombito, jakieś góry na horyzoncie
Torre dell Gombito niestety była zamknięta podczas naszego zwiedzania.
włoskie podwórko
fontanna na Piazza Vecchia
Teraz głównym deptakiem Citta Alta czyli Via Bartolomeo Colleoni idziemy w kierunku wzgórza San Vigilio. Ulica to taki turystyczno-włoski standard: wąsko, mnóstwo barów, restauracji i sklepów. Urok znacznie psuje trwający tu właśnie remont nawierzchni. Nawet mi się nie chce robić zdjęć.
Przy tej ulicy znajduje się zachwalana na prawo i lewo piekarnia II Fornaio, gdzie można nabyć przeróżne wypieki, ale jej specjalnością są sprzedawane na wagę focaccie z różnymi dodatkami. Wchodzimy, zamawiamy. Lada z wyłożonymi wypiekami prezentuje się faktycznie okazale, natomiast co do jakości zamówionych przez nas focacci mogę powiedzieć, że jestem lekko rozczarowany. Może gdyby oczekiwania były inne, to byłbym bardziej wyrozumiały, ale zostały one rozbudzone przez powszechne w internecie ochy i achy. Tymczasem w mojej ocenie to taki standard, a nawet może lekko poniżej - jadałem we Włoszech dużo lepsze wypieki. Konstatacja jest taka, że to lepiej wygląda niż smakuje, więc mimo dość wysokich cen klientów nie brakuje, choć nie odczułem tłoku we wnętrzu.
włoski sklep spożywczy
Ciekawym obiektem położonym przy Via Bartolomeo Colleoni jest restauracja Circolino Citta Alta znajdująca się we wnętrzu starego klasztoru - jej główna sala mieści się w dawnej klasztornej kaplicy. Co do jej walorów kulinarnych się nie wypowiem, bo nie korzystałem - skupiłem się na architekturze.
Restauracja ma w internecie niezłe opinie mimo nastawienia się na obsługę turystów: w przeciwieństwie do większości „porządnych" włoskich restauracji otwieranych na godzinę - dwie w porze lunchu, a potem dopiero od godziny 19, ta jest czynna od godziny ósmej rano do pierwszej po północy. Co ciekawe -restauracja jest przedsięwzięciem niekomercyjnym, jest zarządzana przez stowarzyszenie Cooperativa Citta Alta, które zyski z działalności przeznacza na działalność społeczną, kulturalną i edukacyjną w mieście.
restauracyjny ogródek
piętro restauracji pod sklepieniem
wieża przy Piazza Mascheroni
Na samym końcu głównej ulicy Citta Alta znajduje się Piazza della Citadella, wokół którego wznoszą się budynki pełniące obecnie funkcje muzeów.
Za Piazza della Citadella znajduje się skrzyżowanie, na które dojeżdża z lotniska autobus nr 1 - najprostsza droga dostania się do centrum. Za skrzyżowaniem leży wzgórze San Vigilio, zielony teren wznoszący się nad Bergamo jeszcze wyżej niż Citta Alta, na którego szczycie znajduje się zamek San Vigilio.
a wzgórze można wyjechać kolejką linowo-terenow, taką samą jak na Gubałówce. Takie kolejki są w Bergamo dwie: jedna prowadzi na to wzgórze, druga wywozi pasażerów na mury Citta Alta. Co ciekawe, obie kolejki są elementem systemu komunikacji miejskiej i obowiązują na nie te same bilety, co na autobusy i tramwaje.
My jednak idziemy na piechotą oraz trochę naokoło, przez Via Constantino Beltrami. Pod wzgórzem rozlokowały się pośród zieleni rozmaite domy i wille. Uderzająca zmiana w stosunku do ciasnej zabudowy Citta Alta.
most kolejki na San Vigilio
w drodze na San Vigilio
Pod zamkiem znajduje się kościół, górna stacja kolejki oraz gastronomia. Pięknie widać też Citta Alta z góry. Zaglądamy na tory kolejki, może za chwilę wyjedzie na górę wagonik z turystami. Udaje się.
kościół na San Vigilio
ten niepozorny budyneczek w centrum kadru to górna stacja kolejki
Citta Alta
Pierwsze ślady budowli zamkowych na tym wzgórzu są datowane na VI wiek, a znaczna rozbudowa zamku miała miejsce w czasie, gdy Bergamo było pod panowaniem Republiki Weneckiej, a zamek wraz z murami weneckimi tworzył system obrony miasta i kontroli nad szlakami handlowymi. Zamek San Vigilio to dużej mierze rekonstrukcja twierdzy zburzonej w XVIII wieku i jest to rekonstrukcja ciekawie komponująca się z parkowym otoczeniem. Szkoda tylko że potencjalnie najciekawszy widok z zamku, czyli panorama Citta Alta, jest zasłonięty przez mały parterowy budynek. Na szczęście są inne widoki.
góry na północ od Bergamo
włoski wiejski krajobraz
nowa część Bergamo
przyzamkowy park
Nie schodzimy ze wzgórza najprostszą drogą, lecz wracamy ulicą Salita dello Scorazzione a potem długi schodami prowadzącymi w dół aż do San Martino della Pigrizia.
osiedle Bastia
Jak widać, Włosi nie mają problemu z zabudową wzgórz.
kościół Tempio Votivo dei Caduti
Citta Alta
Na tutejszych uliczkach turystów nie spotykamy. Do tego wszędzie są schody.
Via Borgio Canale
Potem szybkie przejście przez Citta Alta z postojem na Piazza Mercato delle Scarpe (tu znajduje się górna stacja drugiej kolejki linowo-terenowej) i przed nami drugie wzgórze podczas dzisiejszego zwiedzania Bergamo.
Rocca di Bergamo (zamek w Bergamo) znajduje się na brzegu wschodniej części Citta Alta na wzgórzu Sant’Eufemia. Zamek pochodzi z XIV wieku i został zbudowany przez panującą wówczas w Mediolanie rodzinę Viscontich. Zamek został wzniesiony w celu obrony miasta i ma typową obronną strukturę z masywnymi kamiennymi murami, wieżami i mostem zwodzonym. Wojskowe akcenty są tu widoczne i dzisiaj w postaci ekspozycji XX-wiecznego sprzętu bojowego. Obecnie w zamku mieści się muzeum historyczne miasta.
stadion Atalanty Bergamo, na horyzoncie Monte Misma
wzgórze San Vigilio
wieże Citta Alta
Aby dopełnić zwiedzania, idziemy jeszcze obejrzeć położoną niedaleko inną bramę wjazdową do Citta Alta - Porta San Lorenzo. W Citta Alta w sumie wszędzie jest blisko.
ciekawa nazwa ulicy
Opuszczamy mury starego miasta tą samą bramą, którą tu przyszliśmy - Porta San Giacomo.
Przed nami długa droga do Arco. Czy warto było przyjechać tu aż znad Jeziora Garda na jedniodniową wycieczkę pokonując autem 170 km? Uważam że tak, warto było zobaczyć wspaniałą architekturę miasta i wspiąć się na dwa zamkowe wzgórza, które dodały różnorodności tej miejskiej wycieczce. Na pewno przy tak długiej podróży trzeba było dobrze wykorzystać dzień na zwiedzanie Citta Atla, co jak myślę, wyszło nam bardzo dobrze.
c.d.n.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości