Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Myślę, że jakbym startował tylko z Ceprem w takim "Wielkim Marszu" to miałbym spore szanse na przeżycie. Mimo tego, że Ceper teraz schudł i jest w dobrej formie.
p.s.
Myślałem, że się wzruszysz z powodu odnalezienia jesiennych kolorków.
p.s.
Myślałem, że się wzruszysz z powodu odnalezienia jesiennych kolorków.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Jak myślę o jakieś trasie w pewnych okolicach, to często mam w głowie sprocket twoje relacje. Tylko cięzko to odkopać Czy ty coś wstawiałeś z Jury, ale z rejonu bliżej Częstochowy?
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Coldman pisze:Czy ty coś wstawiałeś z Jury, ale z rejonu bliżej Częstochowy?
Z całą pewnością tak. Rejon bliżej Częstochowy to np. Sokole Góry, albo Wyżyna Wieluńska. Zerknij na 171 stronę tego wątku.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Dziękuję Przyda się. Znalazłem listę wycieczek z datami to jest bardzo przydatne.
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Faktycznie z moich "podsumowań" można wyciągnąć listę z datami. Sprytny trick
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Rok temu zrobiłem kolegom z pracy wycieczkę w Beskid Śląski z dofinansowaniem z zakładu pracy. W tym roku ponownie pojawiło się oddolne parcie na taką aktywność. Jednak kierownictwo miało trochę inną wizję wydawania firmowych pieniędzy i skończyło się na tym, że pojechaliśmy sobie całkowicie prywatnie i bez kierownictwa. Było nas równo 10 osób (w tym kobieta i pies).
Zaproponowałem Beskid Mały i Chatkę na Potrójnej. Wymyśliłem też ciekawą autorską trasę w kilku wariantach do wyboru, ale kolega, z którym jechałem autem powiedział, żeby nie robić żadnych głosowań, tylko wziąć wariant najdłuższy, nazwać go najkrótszym i idziemy. Pomysł dobry i logiczny, dałem się przekonać.
Spotykamy się w Rzykach na parkingu i idziemy bezszlakowo do chatki. Podejście jest długie i strome.
Dajemy radę, humory dopisują. Nie zapominamy o odpowiednim nawódnieniu na podejściu.
Docieramy na kwaterę. Zajmujemy apartamenty. Jakieś piwko...
Ale nie ma obijania, wszyscy rwą się na górską przygodę i ruszamy.
Zdobywamy Zbójeckie Okno. Zaskakuje mnie entuzjazm grupy.
Proponuję więc Łamaną Skałę, którą ominąłem podczas mojej wędrówki z zeszłego tygodnia.
Entuzjazm grupy wciąż narasta. Tu takie ujęcie na prawie całą ekipę.
Następnie niebieskim szlakiem schodzimy na południową stronę BM w kierunku Koconia.
Potem trochę bezszlakowych odcinków, których wcześniej nie znałem, więc i dla mnie była lekka niewiadoma, ale idealnie wyszło. Rozpoczynamy główną atrakcję wycieczki, wchodzimy w wąwóz potoku Dusica.
Byłem pewny, że będą mnie chcieli pokroić za taki teren, ale o dziwo entuzjazm wciąż narastał.
A tam się kawałek idzie, jednak żadnych strat. Nikt się nie poobijał - cud.
A jak widać, teren wymagający.
Oczarowani pięknem wodospadu, cyknęliśmy fotkę grupową.
Potem podeszliśmy do Groty Komonieckiego.
Co za emocje, można było ochłonąć.
Byłem pewny, że po tym wszystkim, na powrotnej ścienia płaczu do Anuli, będą na mnie pomstować, ale znowu się myliłem. Nawet lekki wyścig się wywiązał i weszliśmy bardzo raźnym krokiem. Kluczem do sukcesu jest chyba odpowiednie nawodnienie.
Tobi niezmiennie wzbudza podziw.
Z wycieczki wróciliśmy wcześniej niż zakładałem. Można było jeszcze podejść na szczyt Potrójnej z piwkiem i porozkoszować się końcówką dnia. A potem zrobiliśmy sobie kiełbaskę na obiadokolację.
Po lewej obiad, po prawej kolacja.
Później był wieczór poezji śpiewanej, nie ma o czym pisać
W nocy przechodziły burze i ulewne deszcze. Poranek trochę ciężki. Mieliśmy super organizację, każdy miał swoja rolę i jak tylko wstałem dostałem kawkę. Była tak dobra, że zamówiłem nawet drugą, chociaż normalnie kawy nie pijam. A potem jajecznica na śniadanko. Lepiej niż w 5-gwiazdkowym hotelu. Jeżeli chodzi o plany na niedzielę, jako przewodnik byłem gotów zaspokoić każde żądanie. Grupa zdecydowała się zejść na parking. Poprowadziłem czarnym szlakiem.
Zejście spokojne, bez przygód.
Wyszło na to, że w południe wyjazd się zakończył. Dla mnie to trochę mało, a że pogoda była dobra, to postanowiłem jeszcze iść na małą wycieczkę. Podjechałem na Kocierską i bezszlakowo poszedłem na Kucówki, a potem Łysinę.
Szedłem spokojnie, nabierając sił z każdym kolejnym kilometrem. Takie dziwne zjawisko, przeciwieństwo normalnych wycieczek Oczywiście cały czas znęcałem się nad Tobim.
Pisząc zupełnie na poważnie, zaskoczyli mnie koledzy z pracy swoją turystyczną postawą. Pokazałem im góry trochę tak, jak ja je widzę i myślałem, że tylko mnie się będzie podobało. Chociaż, czy naprawdę się podobało, okaże się za rok. Być może pomysł górskiego wyjazdu już nigdy więcej nie padnie
Zaproponowałem Beskid Mały i Chatkę na Potrójnej. Wymyśliłem też ciekawą autorską trasę w kilku wariantach do wyboru, ale kolega, z którym jechałem autem powiedział, żeby nie robić żadnych głosowań, tylko wziąć wariant najdłuższy, nazwać go najkrótszym i idziemy. Pomysł dobry i logiczny, dałem się przekonać.
Spotykamy się w Rzykach na parkingu i idziemy bezszlakowo do chatki. Podejście jest długie i strome.
Dajemy radę, humory dopisują. Nie zapominamy o odpowiednim nawódnieniu na podejściu.
Docieramy na kwaterę. Zajmujemy apartamenty. Jakieś piwko...
Ale nie ma obijania, wszyscy rwą się na górską przygodę i ruszamy.
Zdobywamy Zbójeckie Okno. Zaskakuje mnie entuzjazm grupy.
Proponuję więc Łamaną Skałę, którą ominąłem podczas mojej wędrówki z zeszłego tygodnia.
Entuzjazm grupy wciąż narasta. Tu takie ujęcie na prawie całą ekipę.
Następnie niebieskim szlakiem schodzimy na południową stronę BM w kierunku Koconia.
Potem trochę bezszlakowych odcinków, których wcześniej nie znałem, więc i dla mnie była lekka niewiadoma, ale idealnie wyszło. Rozpoczynamy główną atrakcję wycieczki, wchodzimy w wąwóz potoku Dusica.
Byłem pewny, że będą mnie chcieli pokroić za taki teren, ale o dziwo entuzjazm wciąż narastał.
A tam się kawałek idzie, jednak żadnych strat. Nikt się nie poobijał - cud.
A jak widać, teren wymagający.
Oczarowani pięknem wodospadu, cyknęliśmy fotkę grupową.
Potem podeszliśmy do Groty Komonieckiego.
Co za emocje, można było ochłonąć.
Byłem pewny, że po tym wszystkim, na powrotnej ścienia płaczu do Anuli, będą na mnie pomstować, ale znowu się myliłem. Nawet lekki wyścig się wywiązał i weszliśmy bardzo raźnym krokiem. Kluczem do sukcesu jest chyba odpowiednie nawodnienie.
Tobi niezmiennie wzbudza podziw.
Z wycieczki wróciliśmy wcześniej niż zakładałem. Można było jeszcze podejść na szczyt Potrójnej z piwkiem i porozkoszować się końcówką dnia. A potem zrobiliśmy sobie kiełbaskę na obiadokolację.
Po lewej obiad, po prawej kolacja.
Później był wieczór poezji śpiewanej, nie ma o czym pisać
W nocy przechodziły burze i ulewne deszcze. Poranek trochę ciężki. Mieliśmy super organizację, każdy miał swoja rolę i jak tylko wstałem dostałem kawkę. Była tak dobra, że zamówiłem nawet drugą, chociaż normalnie kawy nie pijam. A potem jajecznica na śniadanko. Lepiej niż w 5-gwiazdkowym hotelu. Jeżeli chodzi o plany na niedzielę, jako przewodnik byłem gotów zaspokoić każde żądanie. Grupa zdecydowała się zejść na parking. Poprowadziłem czarnym szlakiem.
Zejście spokojne, bez przygód.
Wyszło na to, że w południe wyjazd się zakończył. Dla mnie to trochę mało, a że pogoda była dobra, to postanowiłem jeszcze iść na małą wycieczkę. Podjechałem na Kocierską i bezszlakowo poszedłem na Kucówki, a potem Łysinę.
Szedłem spokojnie, nabierając sił z każdym kolejnym kilometrem. Takie dziwne zjawisko, przeciwieństwo normalnych wycieczek Oczywiście cały czas znęcałem się nad Tobim.
Pisząc zupełnie na poważnie, zaskoczyli mnie koledzy z pracy swoją turystyczną postawą. Pokazałem im góry trochę tak, jak ja je widzę i myślałem, że tylko mnie się będzie podobało. Chociaż, czy naprawdę się podobało, okaże się za rok. Być może pomysł górskiego wyjazdu już nigdy więcej nie padnie
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Bardzo ładne kolorki, naprawdę.
Fajna integracja i to z własnej woli - dobrą macie ekipę.
choć ryzykowny...
Czy sympatyczny wieczór przy ognisku przeistoczył się w chamskie darcie japy, o czym było mówione w relacji Adriana z Lubania, czy też towarzystwo było na poziomie, jak przystało na pracowników Best Firmy?
Na pewno każde?
Może oprócz znęcania się nad Tobim dojdzie jeszcze zarzut znęcania się na zespołem.
Mimo wszystko sympatyczny wyjazd.
Fajna integracja i to z własnej woli - dobrą macie ekipę.
sprocket73 pisze:tylko wziąć wariant najdłuższy, nazwać go najkrótszym i idziemy. Pomysł dobry i logiczny.
choć ryzykowny...
sprocket73 pisze:Później był wieczór poezji śpiewanej, nie ma o czym pisać
Czy sympatyczny wieczór przy ognisku przeistoczył się w chamskie darcie japy, o czym było mówione w relacji Adriana z Lubania, czy też towarzystwo było na poziomie, jak przystało na pracowników Best Firmy?
sprocket73 pisze:Jeżeli chodzi o plany na niedzielę, jako przewodnik byłem gotów zaspokoić każde żądanie
Na pewno każde?
sprocket73 pisze:Chociaż, czy naprawdę się podobało, okaże się za rok. Być może pomysł górskiego wyjazdu już nigdy więcej nie padnie
Może oprócz znęcania się nad Tobim dojdzie jeszcze zarzut znęcania się na zespołem.
Mimo wszystko sympatyczny wyjazd.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Dlatego zanim zeszliśmy z głównego grzbietu, przeciągnąłem towarzystwo trochę po krzakach. Potem wróciła się jedna osoba, która jednak od początku zapowiadała, że potowarzyszy nam tylko trochę. Kolega miał parę lat temu skomplikowane złamanie nogi i oszczędza kończynę.Sebastian pisze:choć ryzykowny...
Czy ballady wczesnej Maryli Rodowicz można nazwać chamskimi?Sebastian pisze:Czy sympatyczny wieczór przy ognisku przeistoczył się w chamskie darcie japy
Jesteśmy jak orły na czele jastrzębi.Sebastian pisze:czy też towarzystwo było na poziomie
Do 75 kmSebastian pisze:Na pewno każde?
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Czy ballady wczesnej Maryli Rodowicz można nazwać chamskimi?
Na pewno przedpotopowymi
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Bardzo fajnie ! Jak ekipa sama chce z tobą jechać, to musisz być dobrym przewodnikiem i chyba Ci trochę ufają?
Męska ekipa, a skąd ta jedna zbłąkana sztuka żeńska ?
P . S
Maryla Rodowicz jest the best do ogniska
Męska ekipa, a skąd ta jedna zbłąkana sztuka żeńska ?
P . S
Maryla Rodowicz jest the best do ogniska
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Adrian pisze:Męska ekipa, a skąd ta jedna zbłąkana sztuka żeńska ?
Kobieta informatyk
Pracuje w naszym zespole od zawsze, w części krakowskiej. Bardzo dobra fachowczyni i fajna koleżanka
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Tobi kierownik wyprawy
Mi się wydaje, czy coś ogarnęli tą chatkę, w zeszłym roku wydawała mi się mniej urodziwa?
Mi się wydaje, czy coś ogarnęli tą chatkę, w zeszłym roku wydawała mi się mniej urodziwa?
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Chatka w zasadzie wciąż się zmienia i rozwija. Jak widać coraz bardziej elitarni goście przyjeżdżają
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 44 gości