Szlak 3 Pogórzy
Szlak 3 Pogórzy
Hej
Jak co roku w majówkę przygotowuję coś specjalnego. Tym razem padło na Szlak 3 Pogórzy - 133km po Pogórzu Ciężkowickim, Strzyżowskim i Dynowskim. Dlaczego akurat on? Idąc sobie GSB w Beskidzie Niskim zobaczyłem w oddali wyróżniający się szczyt. Okazało się, że jest to Liwocz najwyższa góra na tym szlaku 562m. Później widziałem zdjęcia z tego szczytu, w dobrych warunkach widać dobrze Tatry Liczyłem na tym szlaku na pełną dzikość, pustki, pełną sielankowość. Trochę racji miałem
Tak więc 1 Maj 14:00 startuje z kropki położonej na stacji kolejowej w Siedliskach.
Przede mną widok na Pasmo Brzanki, takiego klimatu/krajobrazu właśnie się spodziewałem. Szybko wspinałem się na pierwsze górki, żeby uciec przed słońcem do lasu.
Już na samym początku spotkałem rowerzystę, który przez wąski zarośnięty szlak prowadził rower, trochę mi opowiedział o tych terenach, jak to tutaj wygląda.
W końcu mogłem w całej okazałości sprawdzić działanie filtra polaryzacyjnego.
Na zdjęciu nadajnik na górze Morgi
No i dotarłem do jednej z największych atrakcji tych regionów. Czyli wieża widokowa oraz Bacówka na Brzance. Tutaj można dojechać samochodem, parę osób się kręciło, ale ogólnie pustki.
Od razu wszedłem na wieżę widokową z którą były przepiękne widoki, jeden z moich ulubionych typów krajobrazu. Szkoda, że Tatry były za mgłą, ale udało się to jakoś uratować.
Nie chciało mi się wierzyć, że mają tutaj prawdziwą górską Bacówkę. Poczułem się jak w prawdziwych górach. W środku pustki, miła pani się od razu zainteresowała moim celem wędrówki. Co ciekawe specjalnością Bacówki są pizze. Taka polska pizza z keczupem w zestawie
Najedzony i napity poszedłem dalej, myślałem, że to koniec atrakcji, ale przed moimi oczami pokazał się zamek. Nie znalazłem informacji o nim, ale ma on nawet opuszczaną fose
Dalej to już tylko piękne widoczki i asfalt. Asfalt, który mnie mocno męczył przez cały szlak.
Ostry Kamień - wychodnia piaskowca Ciężkowickiego. W czasach pogańskich miejsce kultów. Biwakowali tu Szwedzi jak i Cyganie. Największy kamień na tym szlaku
Kilometry mijały, a plecak mi coś mocno ciążył, jednak aparat i własne schronienie dorzuciły dodatkowe kilogramy. O miejsca do wypoczynku, było ciężko na trasie.
Byłem zdziwiony widząc Tatry tak po prostu z drogi. Niedługo znów tam będę
Zbliżała się noc, szkoda, że Liwocz był tak daleko, wschód słońca byłby tam cudowny.
Chciałem na zdjęciach pokazać dzikość szlaku, jednak tutaj było dość nowocześnie. W moim kadrach za to dominuje droga pokazana na wszelakie sposoby
Za to miałem wiele okazji żeby sfotografować zwierzaki, najczęściej zdążyły mi uciec zanim zrobiłem fotę, ale tym razem się udało.
Na mapie wynalazłem potencjalne miejsce do spania, niestety jak się później okazało było zamknięte i przyszło mi spać na łące pod tarpem.
Dzisiejsza trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/3ahrw
Dzień 2
Nawet się dobrze spało, choć sen był dość czuły i szmery wokół czasem wybudzały.
Cel na teraz - dojście na Liwocz. Po drodze na szczęście był sklep i mogłem uzupełnić zapasy i zacząć wspinaczkę.
Sporo tutaj kapliczek przydrożnych
I znów Tatry
Niezwykłe mają tu atrakcje turystyczne. Rysowany Kamień
Nie przypominam sobie momentu, żeby podejście dało w kość. Dosyć przyjemnie wszystko przychodziło.
Cel zdobyty, na szczycie Liwocza znajduje się Sanktuarium Chrystusowego Krzyża i Matki Bożej Królowej Pokoju. Kościół był zamknięty, na szczęście na wieżę można było wejść.
Tradycyjnie przegląd widoków rozpoczynam od Tatr, oj szkoda, że nie udało się być tutaj na Wschodzie. Pełen przegląd Beskidów na obrazkach.
W tamtą stronę prowadził dalej szlak
Postanowiłem przysiedzieć przy aplikacji i przedstawić Wam, co tu można było zobaczyć.
Lackowa - najwyższy szczyt Beskidu Niskiego po polskiej stronie
Busov - najwyższy szczyt Beskidu Niskiego (w oddali)
Wątkowa - najwyższy szczyt Beskidu Magurskiego, znajduje się to na terenie Magurskiego Parku Narodowego (na środku)
Baranie - najwyższy szczyt Beskidu Dukielskiego (na środku po lewo w oddali)
Kamień nad Jaśliskami - najwyższy szczyt Pasma Granicznego (na środku trochę po lewo w oddali)
Cergowa - Charakterystyczny szczyt na trasie GSB z wieżą widokową. (na środku)
Chryszczata - szczyt w Bieszczadach na trasie GSB (w oddali w centrum)
Po lewo najwyższy Gorc, na środku Kudłoń i Modyń, a po prawo najwyższa Mogielica
Po lewo najwyższy Jaworz, na środku po lewo w oddali ten mniejszy to Lubogoszcz. po prawo najwyższa to Kamienna
A tutaj pasmo z szczytem Bardo na który zmierzam, jeszcze dziś
Na zejściu znajduje się droga krzyżowa. I potem szlak się ciągnął w dół i w dół.
Oczywiście musiał się zacząć asfalt i szlak na 7km zrobił się płaski. W oddali pojawił się wielki krzyż, niby jeden z większych w Polsce. 40m wysokości i 30 ton wagi.
Raj dla wędkarzy tutaj mają
Jak widzisz taką długą asfaltową prostą to szlak cię trafia. Do tego ciągle jakieś psy ujadały.
Ogólnie tempo było dobre, gorąco, ale dało się wytrzymać.
Granicą pomiędzy pogórzami stanowią rzeki, tutaj własnie wkraczam na Pogórze Strzyżowskie.
Miasto z jedną restauracją, która oczywiście była pizzerią i miejscem przebywania lokalnych pijaczków.
Tak idę, szlak zniknął, ale na gps wszystko mi się zgadza, tylko po chwili znalazłem się w stadninie koni i nie było żadnego sposobu, żeby to pominąć, może trzeba było skręcić wcześniej. Szperałem na necie, ale nic o tym miejscu nie ma, tak przebiega szlak i tyle.
Dalej miejscowość Bieździedza, odwiedziłem tutejszy sklep, oczywiście jak wszędzie tutaj ekspedientka się pyta, skąd jestem i gdzie idę. Wychodzę ze sklepu, zaczepia mnie starszy pan i to samo, zaczął mi opowiadać o tutejszych zabytkach i historii rejonów i zachęcił mnie do zobaczenie pobliskiego kościoła i dębu, który miał być zasadzony, gdy świątynie wybudowało.
Do tej pory nie widziałem żadnego turysty z plecakiem i sądząc po reakcjach ludzi, naprawdę nikt tu nie chodzi. Na GSB nie miałem takiej integracji jak tutaj
Pogoda perfekcyjna. Ogólnie zrobiło się tutaj trochę jak na GSB to znaczy miejscowość przejście przez góry i znowu miejscowość. Pogórze Strzyżowskie znacznie lepsze pod względem krajobrazu.
Teraz chciałbym pozdrowić Krzepkiego, bo dotarłem do miejscowości Gogołów i tak po drodze mijałem wszelkie atrakcje o których wspominał.
Ten stok narciarski w tym miejscu to mistrzostwo.
I tutaj miałem spać w agroturystyce, ale że było wcześnie, więc poszedłem dalej. Z bateriami w aparacie czy w telefonie było jeszcze ok, więc zaryzykowałem.
O tutaj kościół o którym wspominał Krzepki z XVII wieku
Myślałem, że naładuje sobie telefon w najbliższym sklepie, zrobię zakupy na kolacje i śniadanie. Jak się później okazało sklep był zamknięty i zostałem z niczym Tryb survivalowy na tym szlaku został włączony.
Wężyk
Prace leśne trwają tutaj intensywnie. Tak poryte miejscami było.
Dotarłem na szczyt Bardo 534m n.p.m najwyższy szczyt Pogórza Strzyżowskiego. Widoków brak, ale chociaż była ławeczka, która przywołała wspomnienia z Bieszczadów i okolic. Tam takie same są montowane
Miałem tu spać, ale tak jakoś stwierdziłem, że w tym lesie może nie. Była prawie 20 i tak dalej szukałem dobrego miejsca. Ponad 40km zrobione, człowiek zmęczony i bez jedzenia.
Patrzę na mapie jest polanka, schodzę na dół, a tam pola uprawne. Tragedia. Poszedłem w tym kierunku i stało się coś niezwykłego...
Ciąg dalszy nastąpi, koniec części pierwszej
Jak co roku w majówkę przygotowuję coś specjalnego. Tym razem padło na Szlak 3 Pogórzy - 133km po Pogórzu Ciężkowickim, Strzyżowskim i Dynowskim. Dlaczego akurat on? Idąc sobie GSB w Beskidzie Niskim zobaczyłem w oddali wyróżniający się szczyt. Okazało się, że jest to Liwocz najwyższa góra na tym szlaku 562m. Później widziałem zdjęcia z tego szczytu, w dobrych warunkach widać dobrze Tatry Liczyłem na tym szlaku na pełną dzikość, pustki, pełną sielankowość. Trochę racji miałem
Tak więc 1 Maj 14:00 startuje z kropki położonej na stacji kolejowej w Siedliskach.
Przede mną widok na Pasmo Brzanki, takiego klimatu/krajobrazu właśnie się spodziewałem. Szybko wspinałem się na pierwsze górki, żeby uciec przed słońcem do lasu.
Już na samym początku spotkałem rowerzystę, który przez wąski zarośnięty szlak prowadził rower, trochę mi opowiedział o tych terenach, jak to tutaj wygląda.
W końcu mogłem w całej okazałości sprawdzić działanie filtra polaryzacyjnego.
Na zdjęciu nadajnik na górze Morgi
No i dotarłem do jednej z największych atrakcji tych regionów. Czyli wieża widokowa oraz Bacówka na Brzance. Tutaj można dojechać samochodem, parę osób się kręciło, ale ogólnie pustki.
Od razu wszedłem na wieżę widokową z którą były przepiękne widoki, jeden z moich ulubionych typów krajobrazu. Szkoda, że Tatry były za mgłą, ale udało się to jakoś uratować.
Nie chciało mi się wierzyć, że mają tutaj prawdziwą górską Bacówkę. Poczułem się jak w prawdziwych górach. W środku pustki, miła pani się od razu zainteresowała moim celem wędrówki. Co ciekawe specjalnością Bacówki są pizze. Taka polska pizza z keczupem w zestawie
Najedzony i napity poszedłem dalej, myślałem, że to koniec atrakcji, ale przed moimi oczami pokazał się zamek. Nie znalazłem informacji o nim, ale ma on nawet opuszczaną fose
Dalej to już tylko piękne widoczki i asfalt. Asfalt, który mnie mocno męczył przez cały szlak.
Ostry Kamień - wychodnia piaskowca Ciężkowickiego. W czasach pogańskich miejsce kultów. Biwakowali tu Szwedzi jak i Cyganie. Największy kamień na tym szlaku
Kilometry mijały, a plecak mi coś mocno ciążył, jednak aparat i własne schronienie dorzuciły dodatkowe kilogramy. O miejsca do wypoczynku, było ciężko na trasie.
Byłem zdziwiony widząc Tatry tak po prostu z drogi. Niedługo znów tam będę
Zbliżała się noc, szkoda, że Liwocz był tak daleko, wschód słońca byłby tam cudowny.
Chciałem na zdjęciach pokazać dzikość szlaku, jednak tutaj było dość nowocześnie. W moim kadrach za to dominuje droga pokazana na wszelakie sposoby
Za to miałem wiele okazji żeby sfotografować zwierzaki, najczęściej zdążyły mi uciec zanim zrobiłem fotę, ale tym razem się udało.
Na mapie wynalazłem potencjalne miejsce do spania, niestety jak się później okazało było zamknięte i przyszło mi spać na łące pod tarpem.
Dzisiejsza trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/3ahrw
Dzień 2
Nawet się dobrze spało, choć sen był dość czuły i szmery wokół czasem wybudzały.
Cel na teraz - dojście na Liwocz. Po drodze na szczęście był sklep i mogłem uzupełnić zapasy i zacząć wspinaczkę.
Sporo tutaj kapliczek przydrożnych
I znów Tatry
Niezwykłe mają tu atrakcje turystyczne. Rysowany Kamień
Nie przypominam sobie momentu, żeby podejście dało w kość. Dosyć przyjemnie wszystko przychodziło.
Cel zdobyty, na szczycie Liwocza znajduje się Sanktuarium Chrystusowego Krzyża i Matki Bożej Królowej Pokoju. Kościół był zamknięty, na szczęście na wieżę można było wejść.
Tradycyjnie przegląd widoków rozpoczynam od Tatr, oj szkoda, że nie udało się być tutaj na Wschodzie. Pełen przegląd Beskidów na obrazkach.
W tamtą stronę prowadził dalej szlak
Postanowiłem przysiedzieć przy aplikacji i przedstawić Wam, co tu można było zobaczyć.
Lackowa - najwyższy szczyt Beskidu Niskiego po polskiej stronie
Busov - najwyższy szczyt Beskidu Niskiego (w oddali)
Wątkowa - najwyższy szczyt Beskidu Magurskiego, znajduje się to na terenie Magurskiego Parku Narodowego (na środku)
Baranie - najwyższy szczyt Beskidu Dukielskiego (na środku po lewo w oddali)
Kamień nad Jaśliskami - najwyższy szczyt Pasma Granicznego (na środku trochę po lewo w oddali)
Cergowa - Charakterystyczny szczyt na trasie GSB z wieżą widokową. (na środku)
Chryszczata - szczyt w Bieszczadach na trasie GSB (w oddali w centrum)
Po lewo najwyższy Gorc, na środku Kudłoń i Modyń, a po prawo najwyższa Mogielica
Po lewo najwyższy Jaworz, na środku po lewo w oddali ten mniejszy to Lubogoszcz. po prawo najwyższa to Kamienna
A tutaj pasmo z szczytem Bardo na który zmierzam, jeszcze dziś
Na zejściu znajduje się droga krzyżowa. I potem szlak się ciągnął w dół i w dół.
Oczywiście musiał się zacząć asfalt i szlak na 7km zrobił się płaski. W oddali pojawił się wielki krzyż, niby jeden z większych w Polsce. 40m wysokości i 30 ton wagi.
Raj dla wędkarzy tutaj mają
Jak widzisz taką długą asfaltową prostą to szlak cię trafia. Do tego ciągle jakieś psy ujadały.
Ogólnie tempo było dobre, gorąco, ale dało się wytrzymać.
Granicą pomiędzy pogórzami stanowią rzeki, tutaj własnie wkraczam na Pogórze Strzyżowskie.
Miasto z jedną restauracją, która oczywiście była pizzerią i miejscem przebywania lokalnych pijaczków.
Tak idę, szlak zniknął, ale na gps wszystko mi się zgadza, tylko po chwili znalazłem się w stadninie koni i nie było żadnego sposobu, żeby to pominąć, może trzeba było skręcić wcześniej. Szperałem na necie, ale nic o tym miejscu nie ma, tak przebiega szlak i tyle.
Dalej miejscowość Bieździedza, odwiedziłem tutejszy sklep, oczywiście jak wszędzie tutaj ekspedientka się pyta, skąd jestem i gdzie idę. Wychodzę ze sklepu, zaczepia mnie starszy pan i to samo, zaczął mi opowiadać o tutejszych zabytkach i historii rejonów i zachęcił mnie do zobaczenie pobliskiego kościoła i dębu, który miał być zasadzony, gdy świątynie wybudowało.
Do tej pory nie widziałem żadnego turysty z plecakiem i sądząc po reakcjach ludzi, naprawdę nikt tu nie chodzi. Na GSB nie miałem takiej integracji jak tutaj
Pogoda perfekcyjna. Ogólnie zrobiło się tutaj trochę jak na GSB to znaczy miejscowość przejście przez góry i znowu miejscowość. Pogórze Strzyżowskie znacznie lepsze pod względem krajobrazu.
Teraz chciałbym pozdrowić Krzepkiego, bo dotarłem do miejscowości Gogołów i tak po drodze mijałem wszelkie atrakcje o których wspominał.
Ten stok narciarski w tym miejscu to mistrzostwo.
I tutaj miałem spać w agroturystyce, ale że było wcześnie, więc poszedłem dalej. Z bateriami w aparacie czy w telefonie było jeszcze ok, więc zaryzykowałem.
O tutaj kościół o którym wspominał Krzepki z XVII wieku
Myślałem, że naładuje sobie telefon w najbliższym sklepie, zrobię zakupy na kolacje i śniadanie. Jak się później okazało sklep był zamknięty i zostałem z niczym Tryb survivalowy na tym szlaku został włączony.
Wężyk
Prace leśne trwają tutaj intensywnie. Tak poryte miejscami było.
Dotarłem na szczyt Bardo 534m n.p.m najwyższy szczyt Pogórza Strzyżowskiego. Widoków brak, ale chociaż była ławeczka, która przywołała wspomnienia z Bieszczadów i okolic. Tam takie same są montowane
Miałem tu spać, ale tak jakoś stwierdziłem, że w tym lesie może nie. Była prawie 20 i tak dalej szukałem dobrego miejsca. Ponad 40km zrobione, człowiek zmęczony i bez jedzenia.
Patrzę na mapie jest polanka, schodzę na dół, a tam pola uprawne. Tragedia. Poszedłem w tym kierunku i stało się coś niezwykłego...
Ciąg dalszy nastąpi, koniec części pierwszej
Ostatnio zmieniony 2024-05-13, 00:31 przez Coldman, łącznie zmieniany 2 razy.
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Adrian pisze:Muszę się przełamać do nocowania samemu ...
Fajnie tak sobie maszerować z noclegami w namiocie
Wężyk to chyba Padalec, więc nie wężyk
Namiot zbyt ciężki. Tarp 500g
Prawdziwy wąż to jeszcze będzie
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Re: Szlak 3 Pogórzy
Coldman pisze:Teraz chciałbym pozdrowić Krzepkiego, bo dotarłem do miejscowości Gogołów i tak po drodze mijałem wszelkie atrakcje o których wspominał.
Coldman pisze:I tutaj miałem spać w agroturystyce, ale że było wcześnie, więc poszedłem dalej. Z bateriami w aparacie czy w telefonie było jeszcze ok, więc zaryzykowałem.
O tutaj kościół o którym wspominał Krzepki z XVII wieku
Obrazek
Myślałem, że naładuje sobie telefon w najbliższym sklepie, zrobię zakupy na kolacje i śniadanie. Jak się później okazało sklep był zamknięty i zostałem z niczym Tryb survivalowy na tym szlaku został włączony.
Obrazek
Przy Kościele w Gogołowie jest sklep https://www.google.com/maps?ll=49.84589 ... 0867273857 otwarty do nocy i w niedziele też - on był zamknięty jak szedłeś?
Bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać
Piotrek pisze:Przez Pogórze Dynowskie byłem kiedyś przejazdem, takim powolnym z kontemplowaniem okolic . I bardzo mi się te tereny podobały.
W moim rankingu wygląda to tak.
1. Pogórze Strzyżowskie (najlepszy krajobraz, najbardziej podobny do Beskidu Niskiego)
2. Pogórze Ciężkowickie (najwięcej atrakcji turystycznych i widoki na Tatry)
3. Pogórze Dynowskie (najbardziej dzikie)
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Re: Szlak 3 Pogórzy
krzepki16 pisze:Coldman pisze:Teraz chciałbym pozdrowić Krzepkiego, bo dotarłem do miejscowości Gogołów i tak po drodze mijałem wszelkie atrakcje o których wspominał.
Coldman pisze:I tutaj miałem spać w agroturystyce, ale że było wcześnie, więc poszedłem dalej. Z bateriami w aparacie czy w telefonie było jeszcze ok, więc zaryzykowałem.
O tutaj kościół o którym wspominał Krzepki z XVII wieku
Obrazek
Myślałem, że naładuje sobie telefon w najbliższym sklepie, zrobię zakupy na kolacje i śniadanie. Jak się później okazało sklep był zamknięty i zostałem z niczym Tryb survivalowy na tym szlaku został włączony.
Obrazek
Przy Kościele w Gogołowie jest sklep https://www.google.com/maps?ll=49.84589 ... 0867273857 otwarty do nocy i w niedziele też - on był zamknięty jak szedłeś?
Widziałem, ale nie chciało mi się nadrabiać paru kroków i chodzić z balastem, który mogłem zakupić później 🤣🤣🤣
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Coldman pisze:W moim rankingu wygląda to tak.
1. Pogórze Strzyżowskie (najlepszy krajobraz, najbardziej podobny do Beskidu Niskiego)
2. Pogórze Ciężkowickie (najwięcej atrakcji turystycznych i widoki na Tatry)
3. Pogórze Dynowskie (najbardziej dzikie)
Muszę sobie zapisać gdzieś ten ranking, może się kiedyś przydać.
Nie wrzuciłeś mapki z drugiego dnia.
Przyjemne takie wędrowanie, takie nie za trudne Dużo było odcinków asfaltem? Zdjęć z drogi masz całkiem sporo.
Zacząłem czytać i na początku się bałem, że wrzucisz całą relację na raz, dobrze że podzieliłeś na części.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Sebastian pisze:Coldman pisze:W moim rankingu wygląda to tak.
1. Pogórze Strzyżowskie (najlepszy krajobraz, najbardziej podobny do Beskidu Niskiego)
2. Pogórze Ciężkowickie (najwięcej atrakcji turystycznych i widoki na Tatry)
3. Pogórze Dynowskie (najbardziej dzikie)
Muszę sobie zapisać gdzieś ten ranking, może się kiedyś przydać.
Nie wrzuciłeś mapki z drugiego dnia.
Przyjemne takie wędrowanie, takie nie za trudne Dużo było odcinków asfaltem? Zdjęć z drogi masz całkiem sporo.
Zacząłem czytać i na początku się bałem, że wrzucisz całą relację na raz, dobrze że podzieliłeś na części.
Słabo czytasz, bo ten dzień się jeszcze nie skończył Najlepsze chwilę dzieją się spontanicznie Zaraz zarzuce część II
Może w paru miejscach narzekałem na zbyt dużo asfaltu, ale tragedii nie było. Szlak raczej starał się go unikać. Widzę, że lepiej podzielić na części, bo po pierwsze tak nie laguje, a po drugie zawsze więcej dyskusji w poście 🤣
Ostatnio zmieniony 2024-05-13, 22:23 przez Coldman, łącznie zmieniany 1 raz.
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Część II
Festiwal Balonów w Krośnie
Tak patrzę, a tam jakaś ambona z otwartymi drzwiami, miejsce potencjalnego noclegu. Zrobiło się idealnie. Z jednej strony te balony z drugiej ten piękny zachód słońca. Cisza i widoki 360 stopni. To zdecydowanie najlepsza nagroda za te ponad 40km.
Oto mój nocleg, ciasny, ale własny. Rozprostować nóg się nie dało, ale ambona była dość nowa, ładnie zrobiona.
Tak wyglądała trasa na ten dzień
https://mapa-turystyczna.pl/route/3ahrk
Ciąg dalszy nastąpi...
Festiwal Balonów w Krośnie
Tak patrzę, a tam jakaś ambona z otwartymi drzwiami, miejsce potencjalnego noclegu. Zrobiło się idealnie. Z jednej strony te balony z drugiej ten piękny zachód słońca. Cisza i widoki 360 stopni. To zdecydowanie najlepsza nagroda za te ponad 40km.
Oto mój nocleg, ciasny, ale własny. Rozprostować nóg się nie dało, ale ambona była dość nowa, ładnie zrobiona.
Tak wyglądała trasa na ten dzień
https://mapa-turystyczna.pl/route/3ahrk
Ciąg dalszy nastąpi...
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
spałeś ok. 3 km https://mapa-turystyczna.pl/route?q=49. ... 1.58535/15 od takiego fajnego [scroll]schronu[/scroll]
Jakbyś tam nocował to byś nogi mógł wyprostować
Strona schronu: http://www.schronkolejowy.pl/p/blog-page_14.html
Tych panów byś tam raczej już nie zastał
https://www.podkarpackahistoria.pl/arty ... -i-krosnie
Na następny dzień szedłeś niedaleko kolej(nomen omen)nego schronu
https://podkarpackie.eu/turystyka/schro ... trzyzowie/
ale nie spoilerujmy
Jakbyś tam nocował to byś nogi mógł wyprostować
Strona schronu: http://www.schronkolejowy.pl/p/blog-page_14.html
Tych panów byś tam raczej już nie zastał
https://www.podkarpackahistoria.pl/arty ... -i-krosnie
Na następny dzień szedłeś niedaleko kolej(nomen omen)nego schronu
https://podkarpackie.eu/turystyka/schro ... trzyzowie/
ale nie spoilerujmy
Ostatnio zmieniony 2024-05-14, 09:09 przez krzepki16, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać
krzepki16 pisze:spałeś ok. 3 km https://mapa-turystyczna.pl/route?q=49. ... 1.58535/15 od takiego fajnego [scroll]schronu[/scroll]
Jakbyś tam nocował to byś nogi mógł wyprostować
Strona schronu: http://www.schronkolejowy.pl/p/blog-page_14.html
Tych panów byś tam raczej już nie zastał
https://www.podkarpackahistoria.pl/arty ... -i-krosnie
Na następny dzień szedłeś niedaleko kolej(nomen omen)nego schronu
https://podkarpackie.eu/turystyka/schro ... trzyzowie/
ale nie spoilerujmy
To 3km do schronu i 3km z powrotem, a to nie mało. Nie było czasu na takie rzeczy
Chociaż same schrony spoko, my w Sudetach takie lubimy
Ostatnio zmieniony 2024-05-14, 22:12 przez Coldman, łącznie zmieniany 1 raz.
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Dzień 3
Oczywiście 06:00 i już na szlaku. Na start powitał mnie ten dziwny twór.
Cel na rano to znalezienie czynnego sklepu w dniu 3 maja. Zostało mi tylko trochę wody, ale telefon też trzeba było naładować.
Szlak prowadził raz drogą, a raz takimi przyjemnymi polankami. Nawet trafiła się atrakcja w postaci skały Dudniacz. Faktycznie jest w niej ta dziura, tylko już zasypana.
Ogólnie te wiatki na szlaku mnie zaskakiwały swoją różnorodnością
Po 8km dotarłem do Wielopola Skrzyńskiego. Dawniej ta wieś była miastem na szlaku handlowym, niestety wojny, epidemie, ruchy społeczne zniszczyły znaczenie tej miejscowości.
Rynek klasyczny, ale co ważne był sklep otwarty, gdzie zjadłem super śniadanie, uzupełniłem trochę zapasy (zbyt mało) i naładowałem telefon. Znów spotkałem przemiłego pana sklepikarza, który się zainteresował moją podróżą. Godzina mi na to wszystko zeszła.
Wyjście z Wielopola skierowało mnie na wzgórze z figurą Św. Jana Nepomucena. Potem polana za polanką. Super krajobraz tylko słońce mocno paliło.
Na zdjęciu Sucha Góra najwyższy szczyt Pogórza Dynowskiego. Przez większość czasu towarzyszyła mi na horyzoncie.
Pogórze Strzyżowskie zaczęło przypominać Beskid Błotnisty
Po tych 2.5 dniach tułaczki czas na szybką kąpiel w dolinie, w strumyku. Z takiej okazji musiałem skorzystać.
Poniższe zdjęcia udowadniają dlaczego Pogórze Strzyżowskie jest dla mnie najlepsze.
Kurzyło się strasznie
Kolejna wiatka, od tego momentu skończyło mi się jedzenie w plecaku
Rzeka Wisłok w tym momencie wchodze w Pogórze Dynowskie. Ta rzeka płynie przez Rzeszów.
Szlak jeszcze potrafił zaskoczyć, ale tutaj będzie w przyszłości problem. Trwa budowa Via Carpatia, która przecina szlak i stwarza problemy z przejściem. Musiałem tutaj trochę kombinować i skakać przez doły.
Na całe szczęście była tutaj otwarta restauracja węgierska - Zajazd Magyar. Zjadłem ze smakiem, telefon podładowałem i ruszyłem dalej.
Zazwyczaj jak mijam tabliczki z zakazem wstępu do lasu to bywają przeterminowane. Tu tak nie było :o
Zaczęło się ściemniać, więc zacząłem zerkać na mapę szukając potencjalnego miejsca noclegowego.
Nawet tutaj w okolicy Baryczki zrobił się ruch ludzki, mijałem hotele, domki, jakiś bar też się trafił.
Zaczęło się robić ciemno, ale cisnąłem dalej, znalazłem jakąś wiatę na mapie.
Udało się, na spokojnie mogłem się rozłożyć. Ponad 40km znów zrobione, choć nie było takich fajerwerków na koniec jak wczoraj Znów zostałem bez jedzenia na dobranoc.
Tak wyglądała moja trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/3ahrf
Dzień 4
Ostatni dzień do mety pozostało 27km
Tak spałem dziś na tych ławkach
Ten festiwal balonów o którym wspominałem nadal trwał
Ta tablica to jedna z największych atrakcji tego szlaku na Pogórzu Dynowskim. GPS tu się gubił i apka do szukania szczytów nie chciała działać, więc ta tablica to piękna rzecz.
Nowoczesny pastuch
Szlak tutaj dosyć błotnisty, duża część poprowadzona w lesie i tak się wpinałem na ostatni wierzchołek +500m n.p.m na tym szlaku
Szczyt Wilcze, taki klasyk na szczycie, krzyż i nadajnik Szkoda, że brak tutaj widoków, bo wejście tutaj nawet fajne, góra o kopulastej budowie.
I dalej podążałem lasem, szukając sobie atrakcji.
Szukałem źródła wody, a znalazłem parę baniaków pełnych ropy
Szlak przecinał wiele strumyków. Podmokły klimat.
Miałem dużą zagwozdkę co na tym zdjęciu widzę, będąc później w Rzeszowie zorientowałem się, że to są te słynne wieżowce
Oczywiście nadal nie uzupełniłem zapasów, a każdy napotkany sklep był zamknięty.
Chociaż widoki zaczęły dopisywać, tym bliżej Dynowa tym było z tym lepiej.
Tutaj też spotkałem największego węża w swoim życiu, długość jak moja ręka. Leżał centralnie na szlaku, oczywiście, gdy chciałem mu zrobić zdjęcie to uciekł...
A to miejsce mojej luksusowej kąpieli i źródła wody pitnej
Co ciekawe wraz z tabliczką uwaga niedźwiedzie, ambony myśliwskie wyrosły jak grzyby po deszczu, było ich mnóstwo, na każdym kroku, jakaś była w zasięgu wzroku. To chyba po to, żeby było gdzie uciec i robić fajne foty
Co do oznaczenia szlaku, było dość nieźle, wiele znaków świeżo pomalowanych. Oczywiście na łąkach musiałem sobie pomagać mapą.
Działanie filtru polaryzacyjnego dzisiaj
Z:
Bez:
Powoli zbliżałem się do końca szlaku, który oczywiście był po asfaltowej drodze.
Kolejna piękna kapliczka.
Nie spodziewałem się, że ten Dynów jest taki duży
Ostatnie metry dochodziła godzina 14:00
Koniec na rynku w Dynowie
Jako, że było tak wcześniej poleciałem zobaczyć o której mam autobus do Rzeszowa, a później sklep, zapiekanka i kebab i człowiek był zadowolony. Dworzec autobusowy blisko centrum, ale te małe stare busy to masakra, dobrze, że dużo ludzi nie jechało. Chociaż cena dobra
Trasa:
https://mapa-turystyczna.pl/route/3ahro
Podsumowanie:
Jak dla mnie warto było się wybrać na ten szlak, który dzięki swoim niewielkim trudnością pozwolił przemierzać wiele kilometrów dziennie. Szkoda, że tak tu ciężko o noclegi, pomimo ciągłego dostępu do cywilizacji. Każde z pogórzy niby podobne, ale dostarczało całkiem innych wrażeń. Z pewnością na Liwocz czy Pasmo Brzanki wróciłbym jeszcze raz. Było dość survivalowo, ale tak właśnie chciałem. Pogoda idealna na chodzenie. To był dobrze wykorzystany czas. Jakieś pytania?
Statystyki:
133km pieszo
3415 przewyższeń
4 dni, ale dokładnie 72h na szlaku
Uwaga! To nie koniec, bo ostatnie 24h podróży spędziłem na zwiedzaniu Rzeszowa, ale o tym w następnej części
Oczywiście 06:00 i już na szlaku. Na start powitał mnie ten dziwny twór.
Cel na rano to znalezienie czynnego sklepu w dniu 3 maja. Zostało mi tylko trochę wody, ale telefon też trzeba było naładować.
Szlak prowadził raz drogą, a raz takimi przyjemnymi polankami. Nawet trafiła się atrakcja w postaci skały Dudniacz. Faktycznie jest w niej ta dziura, tylko już zasypana.
Ogólnie te wiatki na szlaku mnie zaskakiwały swoją różnorodnością
Po 8km dotarłem do Wielopola Skrzyńskiego. Dawniej ta wieś była miastem na szlaku handlowym, niestety wojny, epidemie, ruchy społeczne zniszczyły znaczenie tej miejscowości.
Rynek klasyczny, ale co ważne był sklep otwarty, gdzie zjadłem super śniadanie, uzupełniłem trochę zapasy (zbyt mało) i naładowałem telefon. Znów spotkałem przemiłego pana sklepikarza, który się zainteresował moją podróżą. Godzina mi na to wszystko zeszła.
Wyjście z Wielopola skierowało mnie na wzgórze z figurą Św. Jana Nepomucena. Potem polana za polanką. Super krajobraz tylko słońce mocno paliło.
Na zdjęciu Sucha Góra najwyższy szczyt Pogórza Dynowskiego. Przez większość czasu towarzyszyła mi na horyzoncie.
Pogórze Strzyżowskie zaczęło przypominać Beskid Błotnisty
Po tych 2.5 dniach tułaczki czas na szybką kąpiel w dolinie, w strumyku. Z takiej okazji musiałem skorzystać.
Poniższe zdjęcia udowadniają dlaczego Pogórze Strzyżowskie jest dla mnie najlepsze.
Kurzyło się strasznie
Kolejna wiatka, od tego momentu skończyło mi się jedzenie w plecaku
Rzeka Wisłok w tym momencie wchodze w Pogórze Dynowskie. Ta rzeka płynie przez Rzeszów.
Szlak jeszcze potrafił zaskoczyć, ale tutaj będzie w przyszłości problem. Trwa budowa Via Carpatia, która przecina szlak i stwarza problemy z przejściem. Musiałem tutaj trochę kombinować i skakać przez doły.
Na całe szczęście była tutaj otwarta restauracja węgierska - Zajazd Magyar. Zjadłem ze smakiem, telefon podładowałem i ruszyłem dalej.
Zazwyczaj jak mijam tabliczki z zakazem wstępu do lasu to bywają przeterminowane. Tu tak nie było :o
Zaczęło się ściemniać, więc zacząłem zerkać na mapę szukając potencjalnego miejsca noclegowego.
Nawet tutaj w okolicy Baryczki zrobił się ruch ludzki, mijałem hotele, domki, jakiś bar też się trafił.
Zaczęło się robić ciemno, ale cisnąłem dalej, znalazłem jakąś wiatę na mapie.
Udało się, na spokojnie mogłem się rozłożyć. Ponad 40km znów zrobione, choć nie było takich fajerwerków na koniec jak wczoraj Znów zostałem bez jedzenia na dobranoc.
Tak wyglądała moja trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/3ahrf
Dzień 4
Ostatni dzień do mety pozostało 27km
Tak spałem dziś na tych ławkach
Ten festiwal balonów o którym wspominałem nadal trwał
Ta tablica to jedna z największych atrakcji tego szlaku na Pogórzu Dynowskim. GPS tu się gubił i apka do szukania szczytów nie chciała działać, więc ta tablica to piękna rzecz.
Nowoczesny pastuch
Szlak tutaj dosyć błotnisty, duża część poprowadzona w lesie i tak się wpinałem na ostatni wierzchołek +500m n.p.m na tym szlaku
Szczyt Wilcze, taki klasyk na szczycie, krzyż i nadajnik Szkoda, że brak tutaj widoków, bo wejście tutaj nawet fajne, góra o kopulastej budowie.
I dalej podążałem lasem, szukając sobie atrakcji.
Szukałem źródła wody, a znalazłem parę baniaków pełnych ropy
Szlak przecinał wiele strumyków. Podmokły klimat.
Miałem dużą zagwozdkę co na tym zdjęciu widzę, będąc później w Rzeszowie zorientowałem się, że to są te słynne wieżowce
Oczywiście nadal nie uzupełniłem zapasów, a każdy napotkany sklep był zamknięty.
Chociaż widoki zaczęły dopisywać, tym bliżej Dynowa tym było z tym lepiej.
Tutaj też spotkałem największego węża w swoim życiu, długość jak moja ręka. Leżał centralnie na szlaku, oczywiście, gdy chciałem mu zrobić zdjęcie to uciekł...
A to miejsce mojej luksusowej kąpieli i źródła wody pitnej
Co ciekawe wraz z tabliczką uwaga niedźwiedzie, ambony myśliwskie wyrosły jak grzyby po deszczu, było ich mnóstwo, na każdym kroku, jakaś była w zasięgu wzroku. To chyba po to, żeby było gdzie uciec i robić fajne foty
Co do oznaczenia szlaku, było dość nieźle, wiele znaków świeżo pomalowanych. Oczywiście na łąkach musiałem sobie pomagać mapą.
Działanie filtru polaryzacyjnego dzisiaj
Z:
Bez:
Powoli zbliżałem się do końca szlaku, który oczywiście był po asfaltowej drodze.
Kolejna piękna kapliczka.
Nie spodziewałem się, że ten Dynów jest taki duży
Ostatnie metry dochodziła godzina 14:00
Koniec na rynku w Dynowie
Jako, że było tak wcześniej poleciałem zobaczyć o której mam autobus do Rzeszowa, a później sklep, zapiekanka i kebab i człowiek był zadowolony. Dworzec autobusowy blisko centrum, ale te małe stare busy to masakra, dobrze, że dużo ludzi nie jechało. Chociaż cena dobra
Trasa:
https://mapa-turystyczna.pl/route/3ahro
Podsumowanie:
Jak dla mnie warto było się wybrać na ten szlak, który dzięki swoim niewielkim trudnością pozwolił przemierzać wiele kilometrów dziennie. Szkoda, że tak tu ciężko o noclegi, pomimo ciągłego dostępu do cywilizacji. Każde z pogórzy niby podobne, ale dostarczało całkiem innych wrażeń. Z pewnością na Liwocz czy Pasmo Brzanki wróciłbym jeszcze raz. Było dość survivalowo, ale tak właśnie chciałem. Pogoda idealna na chodzenie. To był dobrze wykorzystany czas. Jakieś pytania?
Statystyki:
133km pieszo
3415 przewyższeń
4 dni, ale dokładnie 72h na szlaku
Uwaga! To nie koniec, bo ostatnie 24h podróży spędziłem na zwiedzaniu Rzeszowa, ale o tym w następnej części
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Coldman pisze:No i dotarłem do jednej z największych atrakcji tych regionów. Czyli wieża widokowa oraz Bacówka na Brzance. Tutaj można dojechać samochodem, parę osób się kręciło, ale ogólnie pustki.
Znajomi mają domek parę minut od tej wieży. Byliśmy tam parę razy i te tereny mamy całkiem mocno pozwiedzane
Coldman pisze:Najedzony i napity poszedłem dalej, myślałem, że to koniec atrakcji, ale przed moimi oczami pokazał się zamek. Nie znalazłem informacji o nim, ale ma on nawet opuszczaną fose
To budowla całkowicie prywatna. Można powiedzieć zwykły dom jednego przedsiębiorcy miejscowego z Jodłówki. Wśród innych miejscowych wzbudza dużo emocji. Jedni mu robią pod górkę wszystko "zgłaszając" gdzie trzeba aby utrudnić. Inni u niego pracują i budują to ustrojstwo. Przechodzisz praktycznie przez podwórko i całość robi wrażenie. Dobytku pilnuje Boczek - czarna świnia biegająca luzem po obejściu i udająca trochę dzika
Dalej to już dla mnie nowości. Myślałem, że będzie skalne miasto w Ciężkowicach, ale widzę, ze ten szlak je omija.
Zwróciłem uwagę, że jak pojawiają się tablice ostrzegające przed zwierzętami (wścieklizna, misie) to od razu są ambony myśliwskie. Dzielni myśliwi walczą z leśnymi bestiami. Niech Święty Hubert ma ich w swej opiece.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 35 gości