Epizody opisane w książkach Sławomira Gortycha przywróciły wspomnienia z niniejszej wycieczki. Ostały się trzy zdjęcia i miesiąc wcześniej zrobiona fotka Nad Łomniczką:
Przygoda miała miejsce w styczniu 2008 r. Na drugie śniadanie wstąpiliśmy z kumplem do Schroniska Nad Łomniczką. Wiarus Edward, od ćwierć wieku sprawujący pieczę nad tym miejscem, ucieszył się na nasz widok. Wjechały nie tylko ogromne naleśniki z jagodami, ale też dzban grzańca galicyjskiego z goździkami. Tylko tu nie był wrednie słodki i nie podawano go w malutkich żaroodpornych szklaneczkach. Sobie nalał piwo, usiadł w przeciwnym kącie pustej sali i pogadaliśmy o tym co słychać w wielkim świecie. Zimą mało kto tu zachodził i czas płynął zdecydowanie wolniej. Posiłek w sam raz dla kurażu przed wyrypą.
Kameralny formalnie zamknięty szlak Kotłem Łomniczki oferuje piękne górskie widoki w każdą stronę. W odróżnieniu od innych podejść dużo lepiej osłonięty jest od wiatru. Miał wtedy mzłą sławę za sprawą niedawnego wypadku narciarza, który stał się jego finalną wycieczką. Sielanka skończyła się za mostkiem pod kaskadami Łomniczki.
W ramach komitetu powitalnego jeszcze u podnóża kotła wyjechał mi śnieg i z deską cofka z 50m w pionie. Na czym ucierpiały przytarte opuszki palców ostrzej wyhamowując na zakręcie u podstawy kotła, aby nie zjechać niżej w dolinę po firnie wyszlifowanym wiatrem. W zależności od warunków lawinowych obejście samego kotła znając drogę stwarza mniej więcej podobne wyzwanie jak zimowe podejście na Przełęcz pod Kopą Kondracką. Ciekawiej było tu poprzedniej zimy, gdy w kotle nawiało znacznie więcej śniegu. U góry odspoiły się wtedy dwa nawisy, tworząc szczeliny 0,5-1m, głębokie na 5-6m, odsłaniając skały aż do Symbolicznego Cmentarza. Równo w południe pstryknąłem fotę: Dom Śląski. W tym miejscu na tyłach odbywały się lawinowe kursy zimowej turystyki. Weszliśmy na zupę.
Na zewnątrz rozszalała się zamieć śnieżna pędząca z prędkością 80-100km/h. Dość konkretna nawet jak na tę okolicę, słynącą z rekordowych wiatrów w porywach przekraczających 200km/h. Taka z cyklu robisz dwa kroki w przód, w tym czasie wiatr cofa cię jeden w tył. Decyzja idziemy w stronę Strzechy i dalej w dół bokiem trasy narciarskiej. Przy takim wietrze w lesie obok wyciągów mogło być równie ciekawie. We wnęce wyjściowych drzwi opatuliłem się pożyczonym zapasowym szalem i jak mumia zniknąłem w wietrznej odchłani. Do wiatru można się po chwili przyzwyczaić, problemem był całkowity brak widoczności. Mimo to trzymaliśmy kierunek: osoba z przodu wypatrywała nowej tyczki, osoba z tyłu kontrolowała lokalizację poprzedniej tyczki. Kurzawa nie odpuszczała. Po jakimś czasie skończyły się tyczki i stanęliśmy wpatrzeni w oszroniony szyld: "Lucni Bouda". Cytując klasyka "a łyżka na to: niemożliwe" - Paulo Coelho. Hehe.. Tym razem, mając w pamięci świeże doświadczenia, doczekaliśmy końca śnieżycy w schronie. Na powrót, korzystając z okazji sprezentowanej nam przez los, wybraliśmy trasę dostępną wyłącznie zimą. Czekało nas mozolne torowanie nieprzetartego szlaku. Początkowo wzdłuż tyczek, które skończyły się po mniej więcej 10 minutach, dalej nie rozstawili. Trawersowaliśmy zbocza Smogorni, na horyzoncie mając szczególnie piękny od tej strony Mały Szyszak, za sprawą wcięcia Czarciego Dołu. Brnęliśmy wzdłuż żródeł potoku Czarcia Struga, który w dalszej części słynie z przepięknych kaskad. Temat na inną sudecką relację.
Pod Małym Szyszakiem zastał nas zmrok. Minęła chwilowa euforia przebicia się na polską stronę w dobrym miejscu. Nawiane przez wichurę zaspy świeżego śniegu odgradzały jednak schronisko Odrodzenie, odległe stąd na wyciągnięcie ręki. Podjęliśmy próbę przedostania się kosówką powyżej szlaku. Na świeżaka byłoby to do zrobienia, nie po 5km torowania w głębokim śniegu. Patrząc z góry stało się oczywiste, że nie damy rady przekopać się przez nagromadzone przez wiatr za górką zwały pofałdowanych śnieżnych kołder. Znaleźliśmy się dosłownie w czarnej dupie, to był ten moment zrezygnowania. Morale szorowało po ziemi, gdy koło nosa przeszła wizja piwa w pobliskim schronisku. Zaczęło nam brakować sił, powoli wychodziły przechodzone kontuzje. Cóż począć. Podzieliliśmy na pół resztki czekolady i wafli, dopiliśmy herbatę z termosa. Pozostało cisnąć na rezerwie, oszukując w ten sposób umysł sugerujący usiąść i odpocząć. Taa.. nie dzisiaj. W minorowych nastrojach, nie tracąc energii na zbędne gadki, jak duchy bezszelestnie po ciemku skierowaliśmy się w drugą stronę na Słonecznik, dalej Pielgrzymy i grubo po 23 zamknęliśmy pętelkę wychodząc z lasu trafiwszy na ślady cywilizacji.
>>Koniec<<
zimowa Łomniczka
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Daj spokój z tym nudzeniem ...
Byliśmy wczoraj obok niej tak z 12 minut drogi. I nie poszliśmy
Wiecie czemu rozpaczam ?
100 pisze:Lucni Bouda
Byliśmy wczoraj obok niej tak z 12 minut drogi. I nie poszliśmy
Wiecie czemu rozpaczam ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Adrian pisze:fajnie opisana przygoda
Dzięki. Co jak co, życie potrafi pisać scenariusze.
Dobromił pisze:Szykujesz się do napisania czwartego tomu ?
Zanim maznę kolejną sudecką relację, wpierw muszę wzmocnić się obrazkami.
sprocket73 pisze:A mieliście raczki?
Raczki są fajne jak uda się je wymienić na coś pożytecznego jak mapę, światło lub dwa piwa
100 pisze:Zanim maznę kolejną sudecką relację, wpierw muszę wzmocnić się obrazkami.
No dobrze ... Czyli trzeba czekać na Gortycha i jego czwarty tom
100 pisze:Decyzja idziemy w stronę Strzechy
100 pisze: Po jakimś czasie skończyły się tyczki i stanęliśmy wpatrzeni w oszroniony szyld: "Lucni Bouda".
To są młode góry i przemieszczenia są częste Jak i też dalszy wzrost : na zdjęciach z epoki obecne Schronisko na Hali Szrenickiej ma 1 195 m. Obecnie 1 200 m.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dobromił pisze:młode góry i przemieszczenia są częste
Wiążąca decyzja. Krytyczne pytanie, co zrobić gdy zgubi się tyczki?! Po erozji widać jak wiatr tam wszystko i wszystkich rozstawia po kątach. Statków nie buduje się żeby stały w porcie. Zmordowani z przygodami, ale daliśmy radę.
Dobromił pisze:czwarty tom
Np. szemrana konferencja medyczna w Lucni Boudzie i kryminał gotowy.
100 pisze:Zmordowani z przygodami, ale daliśmy radę.
i to cieszy.
100 pisze:Np. szemrana konferencja medyczna w Lucni Boudzie i kryminał gotowy.
Budynek wielkości małego osiedla, to i tajemnic od groma.
Czy browar zostanie wykorzystany w fabule ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 24 gości