Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Sprockecie73, BŚM w twojej wersji jest zupełnie inny niż w Pudelkowej, przede wszystkim dużo bardziej kolorowy i przyrodniczy, a mniej knajpowo-kościelno-cmentarny, choć jeden kościół na koniec się znalazł i za to masz u mnie plus.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Bo Beskid ŚM jest fajny i zawsze to powtarzam i lubie jak tam zaglądają osoby które nie do końca są przekonane do tego pasma i to prawda, że wcale tam nie jest tak przyjermnie i kolorowo od chaty do chaty, przejdź się kiedyś na Łysą Górę od strony Ostravic.
Powrócisz Tu ...
Fajna wycieczka.
Powrócisz Tu ...
Fajna wycieczka.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Po czwartkowym majówkowym grillu priorytetem było dłużej pospać, a potem wybraliśmy się w większym gronie na klasyczne połażenie podkrakowskimi dolinkami. Parkujemy z boku Bolechowickiej i idziemy do niej "od góry".
Zza drzew widać takie cuda.
W Bramie Bolechowickiej pozaczepiane są taśmy i ludzie sobie po nich chodzą tam i z powrotem.
Ja ze swej strony zaproponowałem autorskie zejście do dolinki.
Tak to wygląda od dołu.
Różne hobby mają ludzie. To jest nawet fajne
Przeszliśmy tą krótką dolinkę, idziemy polami.
Rzepak kwitnie - apogeum.
Prowadzę do Kobylańskiej.
Też od góry.
Tobi ma mniejszy lęk wysokości niż ja.
Następnie przechodzimy sobie dolinkę dołem.
Ale jak pojawiły się skałki, to najdzielniejsi mogą zdobywać.
Tam gdzie na poprzednim zdjęciu Tobi sobie po prostu wbiegł, człowiek ma już ciężko.
Ale za to jakie piękne widoki z góry.
Idziemy dalej.
Wejście do dolinki i charakterystyczna skała z krzyżem.
W skale tej jest grota-kapliczka, do której idziemy wszyscy.
Oznajmiam, że od tej kapliczki da się wyjść wyżej i zachęcam wszystkich, żeby zdobyć wierzchołek z krzyżem. Poszedł tylko jeden kumpel, najdzielniejszy. Tobi oczywiście też.
Tak to wygląda od tyłu, zdobywa się wspinając się kilka metrów żlebem.
Zdobywamy.
Piękny widok z góry.
Pozostało tylko zejść, a jak wiadomo schodzi się trudniej. Ale zejść trzeba. Tobi szczekaniem pogania kumpla.
Wracamy do auta. Wszyscy przeżyli
Zza drzew widać takie cuda.
W Bramie Bolechowickiej pozaczepiane są taśmy i ludzie sobie po nich chodzą tam i z powrotem.
Ja ze swej strony zaproponowałem autorskie zejście do dolinki.
Tak to wygląda od dołu.
Różne hobby mają ludzie. To jest nawet fajne
Przeszliśmy tą krótką dolinkę, idziemy polami.
Rzepak kwitnie - apogeum.
Prowadzę do Kobylańskiej.
Też od góry.
Tobi ma mniejszy lęk wysokości niż ja.
Następnie przechodzimy sobie dolinkę dołem.
Ale jak pojawiły się skałki, to najdzielniejsi mogą zdobywać.
Tam gdzie na poprzednim zdjęciu Tobi sobie po prostu wbiegł, człowiek ma już ciężko.
Ale za to jakie piękne widoki z góry.
Idziemy dalej.
Wejście do dolinki i charakterystyczna skała z krzyżem.
W skale tej jest grota-kapliczka, do której idziemy wszyscy.
Oznajmiam, że od tej kapliczki da się wyjść wyżej i zachęcam wszystkich, żeby zdobyć wierzchołek z krzyżem. Poszedł tylko jeden kumpel, najdzielniejszy. Tobi oczywiście też.
Tak to wygląda od tyłu, zdobywa się wspinając się kilka metrów żlebem.
Zdobywamy.
Piękny widok z góry.
Pozostało tylko zejść, a jak wiadomo schodzi się trudniej. Ale zejść trzeba. Tobi szczekaniem pogania kumpla.
Wracamy do auta. Wszyscy przeżyli
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Ostatni dzień majówki. Prognozy uparcie nie sprawdzają się i mamy kolejny dzień pięknej pogody. Żal zostać w domu. Wszyscy już zmęczeni i mają dość wycieczek, mimo to postanawiam gdzieś się ruszyć. Padło na Sławków i Dolinę Białej Przemszy. Byłem tam rok temu, w kwietniu, teraz pora zobaczyć te tereny w zielonym wydaniu.
Sportowcy.
Dochodzę do kładek i jestem nieco zdziwiony pustkami. Godz. 11 i żywego ducha. Czyżby park był zamknięty?
Przechodzę cały teren zupełnie sam. Zbliżam się do głównego wejścia, jestem pewny, że jest zamknięty.
Rok temu było tu pełno ludzi, teraz cisza i spokój.
Można trochę pomęczyć psa.
Tu też prawie pustki, ale informacji żadnej o zamknięciu brak. Czyli jednak naród jest zmęczony majówką i dogorywa skacowany
Na moście krótka historia pewnej miłości. Na drugiej stronie są inicjały z datą, zamazane. Aktualnie związek jest w kryzysie
Idziemy na bardziej dziką część wycieczki.
Zarąbiste trawki.
Biała Przemsza.
Im dalej, tym mniejsza ścieżka.
Z zieloną trawą i liśćmi na drzewach bardzo mi się tu podoba.
Pora wracać.
Na każdej wycieczce musi być element sakralny
Po południu pogoda w końcu siadła, ale jeszcze tydzień wcześniej pogorszenie przewidywali od czwartku, a potem stopniowo je odsuwali w czasie. Majówkowy weekend zakończyłem z bilansem 7 wycieczek, biorąc na to zaledwie 1 dzień urlopu. Urozmaicony był to czas. Był wyjazd zagraniczny, konkretna imprezka grillowa. Zaczęło się od mocnego akcentu - Dusiołka. 2x byłem w górach sam, 2x z Ukochaną i 3x w większej grupie. A najlepsze z tego wszystkiego były oczywiście Pieniny.
Sportowcy.
Dochodzę do kładek i jestem nieco zdziwiony pustkami. Godz. 11 i żywego ducha. Czyżby park był zamknięty?
Przechodzę cały teren zupełnie sam. Zbliżam się do głównego wejścia, jestem pewny, że jest zamknięty.
Rok temu było tu pełno ludzi, teraz cisza i spokój.
Można trochę pomęczyć psa.
Tu też prawie pustki, ale informacji żadnej o zamknięciu brak. Czyli jednak naród jest zmęczony majówką i dogorywa skacowany
Na moście krótka historia pewnej miłości. Na drugiej stronie są inicjały z datą, zamazane. Aktualnie związek jest w kryzysie
Idziemy na bardziej dziką część wycieczki.
Zarąbiste trawki.
Biała Przemsza.
Im dalej, tym mniejsza ścieżka.
Z zieloną trawą i liśćmi na drzewach bardzo mi się tu podoba.
Pora wracać.
Na każdej wycieczce musi być element sakralny
Po południu pogoda w końcu siadła, ale jeszcze tydzień wcześniej pogorszenie przewidywali od czwartku, a potem stopniowo je odsuwali w czasie. Majówkowy weekend zakończyłem z bilansem 7 wycieczek, biorąc na to zaledwie 1 dzień urlopu. Urozmaicony był to czas. Był wyjazd zagraniczny, konkretna imprezka grillowa. Zaczęło się od mocnego akcentu - Dusiołka. 2x byłem w górach sam, 2x z Ukochaną i 3x w większej grupie. A najlepsze z tego wszystkiego były oczywiście Pieniny.
Ostatnio zmieniony 2024-05-06, 11:08 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Prezes pisze:Zdjęcie kłódki jest żelaznym faworytem wszelkich konkursów foto
Słowa pisane kobiecą ręką ...
sprocket73 pisze:Majówkowy weekend zakończyłem z bilansem 7 wycieczek, biorąc na to zaledwie 1 dzień urlopu.
Admini powinni Ci dać tytuł "Najlepszego Forumowicza ostatnich dni".
Ja miałem urlop 2 maja i udało mi się też trochę pochodzić : 1 maja Fatra, od 3 do 5 Karkonosze. Boudy są ważne.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Dobromił pisze:Słowa pisane kobiecą ręką ...
Facet zerwałby kłódkę...
Sprawdziłem zdjęcia z przed roku. Mam jedno na mostku, widać tą kłódkę jeszcze z przed zmiany statusu związku
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
W temacie Dolinek:
Akrobaci w Bolechowickiej, tego jeszcze nie grali! Nie kusiło cię, żeby tam podpuścić Tobiego. Wiem, Ukochana by chyba z Tobą wzięła rozwód, a ryzyko bardzo duże, ale why not?
Pozmieniało się, przede wszystkim Doina Kobylańska nie była tak pozarastana i pochaszczowana, a z wielu skałek były widoki, o których dziś można tylko pomarzyć.
1983:
1985:
1989:
Akrobaci w Bolechowickiej, tego jeszcze nie grali! Nie kusiło cię, żeby tam podpuścić Tobiego. Wiem, Ukochana by chyba z Tobą wzięła rozwód, a ryzyko bardzo duże, ale why not?
Prezes pisze:Łezka w oku, kurs skałkowy tam kieeedyś dawno temu robiłem
Pozmieniało się, było bardziej dziko i w tygodniu w zasadzie prawie pusto.
Pozmieniało się, przede wszystkim Doina Kobylańska nie była tak pozarastana i pochaszczowana, a z wielu skałek były widoki, o których dziś można tylko pomarzyć.
1983:
1985:
1989:
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Akrobaci mieli na dole rozciągnięty kawałek taśmy dla wszystkich. Nie da się po tym chodzić, sprawdziłem
Zdjęcia z lat 80-tych robią wrażenie... a więc to prawda, że za komuny było lepiej!
Zdjęcia z lat 80-tych robią wrażenie... a więc to prawda, że za komuny było lepiej!
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Wykorzystując okno pogodowe wziąłem dzień urlopu - banalnie brzmi, prawda?
Pora na jakąś Słowację. W Magurze Orawskiej byłem raz i bardo mi się podobało. Wczoraj podjechałem do miejscowości Nižná, z zamiarem udania się na Budín.
Na miejscu jestem 6:49 i wykonuję tą fotkę rozpoczynającą. W tle Ostražica bardzo fajna górka.
Zachodzę ją lekko z boku. Oczywiście nie ma tu szlaku.
Poranne słońce, poranne kolory.
W dole Nižná, widać Wielki Chocz i kawał pięknej Słowacji.
Za plecami Babia.
Tuż obok Javorový vrch, na którym byliśmy z Sebą.
Dalszy kierunek marszu. Z lewej widać cel - Budín. Planuję go zdobyć całkowicie bezszlakowo, ale najpierw schodzę do przysiółka Zemianska Dedina.
Zejście łąkami, tak jak lubię ostatnio najbardziej.
Tobi bryka z radości.
Stary kościółek i jego groźni strażnicy.
Następnie bezszlakowo w górę.
Tu też jest sporo rozległych łąk. Na wprost Budín.
Widok na Chocz.
Przez obszary leśne idzie się szeroką drogą.
Lekką wadą tej drogi jest to, że sama końcówka jest na dziko, ale co to dla nas
I już jesteśmy na szlaku idącym głównym grzbietem Magury Orawskiej. Sam szczyt jest totalnie nieciekawy i bez widoków.
Dlatego szybko go opuszczam i od razu robi się lepiej. W tle Tatry a pod nimi rozległe łączki na bocznym grzbiecie, którym będę wracał. Jest tam nawet szlak - niebieski.
I już jestem na tych łączkach.
Schodzę do miejscowości Podbiel.
Znajduje się tutaj atrakcja - Červená skala. W planie było ją zdobywać, ale wygląda trochę strasznie.
Na dole wodospad, przy któym zdaję sobie sprawę, że należało tu być w pierwszej połowie dnia, a nie po południu. Wszystko już w cieniu.
Do wodospadu można dojść również od góry.
Pora spróbować trochę pozdobywać.
Próbuję 2x, za każdym razem początkowo trochę się udaje, ale potem są trudności, na dodatek ledwie udaje się zejść, z powodu kruszyzny.
Ale zdjęcia robię.
Oczywiście trudności mam tylko ja - Tobi śmiga. Tam w dół, trzeba zejść.
Obok jest szlak spacerowy, ale na nim jest jeszcze straszniej. Spotkaliśmy dzikie zwierzę, które nie zostało przerażone przez Tobiego.
Wracamy więc do prób wyglądniecia zza skalistego grzbietu. Udaje się. W dole Podbiel.
A pionowo w dole linia kolejowa i rzeka Orawa.
Główny punkt widokowy z krzyżem.
Piękne widoki. Trzeba tu będzie wrócić kiedyś, ale najlepiej z rana.
Pora na powrót do auta. Dalszej części trochę się obawiałem nawigacyjnie.
Ale udało się znaleźć dobre drogi.
Sarenka trochę zdziwiona.
Równo z zachodem docieram do autka. Idealne zaplanowanie czasu i trasy
Pora na jakąś Słowację. W Magurze Orawskiej byłem raz i bardo mi się podobało. Wczoraj podjechałem do miejscowości Nižná, z zamiarem udania się na Budín.
Na miejscu jestem 6:49 i wykonuję tą fotkę rozpoczynającą. W tle Ostražica bardzo fajna górka.
Zachodzę ją lekko z boku. Oczywiście nie ma tu szlaku.
Poranne słońce, poranne kolory.
W dole Nižná, widać Wielki Chocz i kawał pięknej Słowacji.
Za plecami Babia.
Tuż obok Javorový vrch, na którym byliśmy z Sebą.
Dalszy kierunek marszu. Z lewej widać cel - Budín. Planuję go zdobyć całkowicie bezszlakowo, ale najpierw schodzę do przysiółka Zemianska Dedina.
Zejście łąkami, tak jak lubię ostatnio najbardziej.
Tobi bryka z radości.
Stary kościółek i jego groźni strażnicy.
Następnie bezszlakowo w górę.
Tu też jest sporo rozległych łąk. Na wprost Budín.
Widok na Chocz.
Przez obszary leśne idzie się szeroką drogą.
Lekką wadą tej drogi jest to, że sama końcówka jest na dziko, ale co to dla nas
I już jesteśmy na szlaku idącym głównym grzbietem Magury Orawskiej. Sam szczyt jest totalnie nieciekawy i bez widoków.
Dlatego szybko go opuszczam i od razu robi się lepiej. W tle Tatry a pod nimi rozległe łączki na bocznym grzbiecie, którym będę wracał. Jest tam nawet szlak - niebieski.
I już jestem na tych łączkach.
Schodzę do miejscowości Podbiel.
Znajduje się tutaj atrakcja - Červená skala. W planie było ją zdobywać, ale wygląda trochę strasznie.
Na dole wodospad, przy któym zdaję sobie sprawę, że należało tu być w pierwszej połowie dnia, a nie po południu. Wszystko już w cieniu.
Do wodospadu można dojść również od góry.
Pora spróbować trochę pozdobywać.
Próbuję 2x, za każdym razem początkowo trochę się udaje, ale potem są trudności, na dodatek ledwie udaje się zejść, z powodu kruszyzny.
Ale zdjęcia robię.
Oczywiście trudności mam tylko ja - Tobi śmiga. Tam w dół, trzeba zejść.
Obok jest szlak spacerowy, ale na nim jest jeszcze straszniej. Spotkaliśmy dzikie zwierzę, które nie zostało przerażone przez Tobiego.
Wracamy więc do prób wyglądniecia zza skalistego grzbietu. Udaje się. W dole Podbiel.
A pionowo w dole linia kolejowa i rzeka Orawa.
Główny punkt widokowy z krzyżem.
Piękne widoki. Trzeba tu będzie wrócić kiedyś, ale najlepiej z rana.
Pora na powrót do auta. Dalszej części trochę się obawiałem nawigacyjnie.
Ale udało się znaleźć dobre drogi.
Sarenka trochę zdziwiona.
Równo z zachodem docieram do autka. Idealne zaplanowanie czasu i trasy
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Ach Budin... Kiedyś Adrian mnie namawiał na tę górę, ale po co tam się wdrapywać, jak jej wierzchołek jest cały zarośnięty No, ale trzeba było się przez niego przejść, żeby mieć te fajne łączki i skałki na początku i końcu - wiadomo, Słowacja.
Sprockecie, najwyższa pora ruszyć wiosną na Pogórze Orawskie, bo jeszcze tam nie byłeś.
Sprockecie, najwyższa pora ruszyć wiosną na Pogórze Orawskie, bo jeszcze tam nie byłeś.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Piotrek pisze:Fajnie widać na Twoich zdjęciach jak jest różnica w zabudowie wiosek na Słowacji w stosunku do naszych. U nich wioski są zbite do kupy, a dookoła piękne i puste łąki.
U nas domów nawalone gdzie się tylko da, kompletne bezguście planowania przestrzennego.
Wszystko się zgadza, Słowacja jest pod względem wspaniała i fotogeniczna. Ale podobne wioski można też znaleźć w Sudetach, stara urbanistyka niemiecko-czeska.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 61 gości