Genialny poranek. Chatka genialna.
Tylko...ja bym takiej łuski nie brał
Co do zdjęć, buba one te Twoje nie są naturalne. Niemniej ja kupuję Twoje tłumaczenie, że tak widzisz świat
Kosaryszcze (2009) czyli jak nie dotarliśmy na Czarnohorę
buba pisze:Wybraliśmy do tego celu bardzo klimatyczny most!
Dobrze, że jechaliście skodusią, bo pod busiem most mógłby się klimatycznie zawalić.
buba pisze:Brzydkie zdjęcie:
Ale przecież to zdjęcie ma naturalne kolory, takie jakie występują w pochmurny dzień, a daltonistą nie jestem
buba pisze:Chodzi bowiem o zapach. Aromat takich miejsc, który nie ma sobie równych. To rzeźkie powietrze ciągnące od górskich szczytów. Te rzeczne kamienie, pomieszane z mokrym szutrem. Zapach benzyny, olei i smarów z przejeżdżających starych ciężarówek. Ale paliwo to nie wszystko - te pojazdy to również aromat blachy, świeżego drewna z wyrębu i tytoniu palonego przez drwali. Do tego dym z knajpianego piecyka i jakieś magiczne połączenie rozlanego piwa, rozgniecionych cukierków, świeżego chleba i stukającego od dziesięcioleci liczydła.
Rześkie powietrze, rzeczne kamienie (o ile rzeka jest czysta), świeży chleb - zgoda, reszta to jakieś wizje rodem ze smogu przypominającego dzieciństwo, zwłaszcza ten zapach smarów, tytoniu i rozlanego piwa, no symfonia prawdziwa.
buba pisze:Ja poszłam grzecznie do wychodka i napotkałam tu zamki różnej generacji.
Zamek przypomina aparat fotograficzny. Nie robił intymnych zdjęć?
buba pisze:Ale w najśmielszych snach nie przypuszczaliśmy, że chatka postanowi nam się pokazać w tak cudnych okolicznościach!
Zdjęcie to i następne bardzo ładne, tę chatkę już widziałem na naszym forum, nawet zajęła podium w jakimś konkursie na zdjęcie miesiąca.
buba pisze:Czy już wyglądam jak rasowa Hucułka idąca paść krowy??
Jesteś dość czysta, prosto z porannej toalety. Brakuje jakieś brudu, trawek, kawałków łajna nawet, byłoby bardziej klimatycznie.
buba pisze:Z naszego punktu widzenia w domkach zachowała się masa skarbów! Drewniane beczki, maselnice, stare garnki czy czajniki! Oj, żebyśmy to wtedy mieli busia!
Ale go nie mieliście, może i lepiej
Poza tym fajna, imprezowa wycieczka. Góry nie zając, nie uciekną
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
laynn pisze:Tylko...ja bym takiej łuski nie brał
Mysle ze teraz tez bym jej nie wziela. Czlowiek na starosc robi sie jakiś ostrozny
laynn pisze:Co do zdjęć, buba one te Twoje nie są naturalne. Niemniej ja kupuję Twoje tłumaczenie, że tak widzisz świat
Chyba jest cos takiego, ze czasem patrzymy na to samo, a widzimy jednak co innego.
Sebastian pisze:Dobrze, że jechaliście skodusią, bo pod busiem most mógłby się klimatycznie zawalić.
Tam i ciężarowki jezdzily! Chwile sie zatrzymalismy nad rzeką to mykneła na naszych oczach wywrotka z piaskiem!
Sebastian pisze:a daltonistą nie jestem
Moze ja jestem Wiesz ja nie lubie zimna ani w temperaturze, ani w kolorach. W obu kwestiach mam przesterowany odbiór
Sebastian pisze:Zamek przypomina aparat fotograficzny. Nie robił intymnych zdjęć?
A ja wiem co tam potem chodziło po odnoklasnikach i ukrainskich demotywatorach?
Sebastian pisze:Zdjęcie to i następne bardzo ładne, tę chatkę już widziałem na naszym forum, nawet zajęła podium w jakimś konkursie na zdjęcie miesiąca.
Ten moment byl tak zajebiaszczy, ze zdjecie nawet zrobione kartoflem przez brudne denko od butelki - musi byc ładne
Sebastian pisze:Jesteś dość czysta, prosto z porannej toalety. Brakuje jakieś brudu, trawek, kawałków łajna nawet, byłoby bardziej klimatycznie.
O to zadbalismy chwilę pozniej, buszując po opuszczonych chałupach. Pomyslelismy o wszystkim. Do stylizacji doszły pajeczyny we włosach i kupy kuny na spodniach. Ale i tak miejscowi witali nas: "O turysci, wy skąd?" Jak nic zdradziła nas nieznajomość lokalnej gwary albo zły akcent!
Sebastian pisze:Ale go nie mieliście, może i lepiej
Tak wzielismy tylko dwie beczki, a tak by wlazło wszystkie 5. Biedne beczki, zgniły tam jak nic
Sebastian pisze:Poza tym fajna, imprezowa wycieczka. Góry nie zając, nie uciekną
Pop Iwan troche mi uciekł, bo wyremontowali czesciowo ruiny obserwatorium. A reszta Czarnohory raczej poczeka. Moze kiedys wróce, kto to wie?
Ostatnio zmieniony 2024-03-13, 20:39 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:Świat jest taki wsciekle niebieski? no ja cię prosze...
przy ładnej pogodzie jak najbardziej może być bardzo soczyste, choć oczywiście nie aż tak jak na wielu zdjęciach
Ale kolor nieba - na twojej pierwszej fotce jest fioletowe, na drugiej takie chłodno szare. A gory są fioletowe lub niebieskie. Zobacz jakie było na tym zdjęciu robionym wtedy na fajnych ustawieniach - niebo takie żółto-brązowe bardziej a góry zdecydowanie nie niebieskie (moze mnie jest potrzebne ORWO lekko przechodzące w sepię??
pierwsze to program "retro", drugie to tradycyjne ocieplenie. Nie wiem czy to kwestia ustawień monitora, lecz ja na tym pierwszym fioletu za bardzo nie widzę, może leciutko... Ale jak tak wspominam na stare zdjęcia to raczej to by mi pasowało to zdjęć z lat PRL-u...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Suniemy górskimi drogami, mijając wioski, miasteczka i przełęcze. Tu gdzieś w rejonach Skola.
Tu z widokiem na Borżawę.
Na łąki pod Pikujem docieramy jak już słońce chyli się ku zachodowi. Widoczek na Ostrą Horę.
Tego wieczoru się dowiadujemy (smsem od znajomej), że żadnego zlotu pod Pikujem nie będzie. Planowania było przez miesiąc, nawijania na forum przez 10 stron, 30 chętnych, a potem się wszystkim odechciało. Bo jedni po mięsiącu pierdzenia w stołek popatrzyli na mapę i stwierdzili, że jednak im za daleko i można ten czas spędzić w knajpie w Sanoku. Inni, że skoro Ziutek i Filutek nie jadą to oni sami się boją itp, itd. A potem efekt domina. Ludzkie zachowania bywają jednak bardzo irytujace...
Trudno! Biwakujemy więc sobie sami - na najbardziej kameralnym zlocie, no bo forumowiczów to było tylko sztuk jeden
Rano dowiadujemy się ciut więcej o chorobie Luisa - jednego z tych chłopaków, którzy zeszli z Czarnohory i spotkaliśmy ich w sklepie w Dzembroni. Luis chorował na żołądek i zastanawialiśmy się czy się czegoś nażarł, popił wody z gnojówką czy to może jakiś wirus? Teraz już wiemy, że to coś zdecydowanie było zaraźliwe. Od rana mam te same objawy co on - nie moge wyjść z krzaków, a odczucia są takie jakby wszystko w środku zwijało mi się w korkociąg, a do tego jeszcze solidne zawroty głowy. Jedziemy więc w stronę domu z licznymi postojami. Aha! Silent dostał tej samej choroby dwa dni poźniej - jak już dotarł do domu. Jakiś syf totalny...
Tymczasem schodzimy do Szerbowca, bo tam została skodusia.
Wioska wita nas drewnianymi domostwami o dosyć podobnych do siebie kształtach, krytymi gontem i eternitem.
Zdarza się też czasem jakaś strzecha, ale wyraźnie widać, że to świat już odchodzący w niepamięć.
Studnie różnych mechanizmów.
Pojazdy mijamy tu takie znacznie dzielniejsze od skodusi.
Jedziemy dalej przez wioskę Paszkowyci.
Najlepsze widoki mamy z przełęczy między wsią Roztoka i Husnyj. Większa część trasy jest oczywiście nieasfaltowa, więc jedziemy w malowniczym obłoku pyłu!
W Husnym idziemy zobaczyć cerkiew. W sumie już tu byliśmy - 2 lata wcześniej, ale mało udało się zwiedzić. W ogóle wtedy pobłądziliśmy, myśleliśmy, że jesteśmy gdzie indziej, nic się nie zgadzało, a na dodatek coś nas w tej wiosce straszyło Chcieliśmy się więc zwinąć w górę jak najszyciej. Dziś jest normalnie.
Kącik przeciwpożarowy.
Inne lokalne atrakcje architektoniczne.
Jadąc dalej w stronę Suchego spotykamy wesołego konika. Wybitnie interesuje go skodusia, wsadza łeb do środka i ocenia walory smakowe drzwi, pasów a nawet koszulki toperza.
W Suchym namierzamy dwie cerkwie. Pierwsza chyba zupełnie nowa.
Uroki wioskowych zaułków. Jedno jest pewne - na tej trasie spotykamy o wiele więcej koni niż ludzi. Gdyby nie obecność sporej ilosci zwierząt gospodarskich można by pomyśleć, że mijane wioski są opuszczone. Panuje tu niesamowita cisza, głównie słychać śpiew ptaków i brzęczenie pszczół.
W Użoku mijamy jedną z śliczniejszych cerkiewek.
Też przyjemna drewniana cerkiew zauważona przypadkiem po drodze, ale już totalnie nie pamiętam gdzie...
W Wołosiance dla odmiany korzystamy z uroków przydrożnego źródełka.
No to chyba byłoby na tyle. Na powrocie śpimy jeszcze w PTSMie w Lesku. Z wieczora...
i z rana...
KONIEC
Tu z widokiem na Borżawę.
Na łąki pod Pikujem docieramy jak już słońce chyli się ku zachodowi. Widoczek na Ostrą Horę.
Tego wieczoru się dowiadujemy (smsem od znajomej), że żadnego zlotu pod Pikujem nie będzie. Planowania było przez miesiąc, nawijania na forum przez 10 stron, 30 chętnych, a potem się wszystkim odechciało. Bo jedni po mięsiącu pierdzenia w stołek popatrzyli na mapę i stwierdzili, że jednak im za daleko i można ten czas spędzić w knajpie w Sanoku. Inni, że skoro Ziutek i Filutek nie jadą to oni sami się boją itp, itd. A potem efekt domina. Ludzkie zachowania bywają jednak bardzo irytujace...
Trudno! Biwakujemy więc sobie sami - na najbardziej kameralnym zlocie, no bo forumowiczów to było tylko sztuk jeden
Rano dowiadujemy się ciut więcej o chorobie Luisa - jednego z tych chłopaków, którzy zeszli z Czarnohory i spotkaliśmy ich w sklepie w Dzembroni. Luis chorował na żołądek i zastanawialiśmy się czy się czegoś nażarł, popił wody z gnojówką czy to może jakiś wirus? Teraz już wiemy, że to coś zdecydowanie było zaraźliwe. Od rana mam te same objawy co on - nie moge wyjść z krzaków, a odczucia są takie jakby wszystko w środku zwijało mi się w korkociąg, a do tego jeszcze solidne zawroty głowy. Jedziemy więc w stronę domu z licznymi postojami. Aha! Silent dostał tej samej choroby dwa dni poźniej - jak już dotarł do domu. Jakiś syf totalny...
Tymczasem schodzimy do Szerbowca, bo tam została skodusia.
Wioska wita nas drewnianymi domostwami o dosyć podobnych do siebie kształtach, krytymi gontem i eternitem.
Zdarza się też czasem jakaś strzecha, ale wyraźnie widać, że to świat już odchodzący w niepamięć.
Studnie różnych mechanizmów.
Pojazdy mijamy tu takie znacznie dzielniejsze od skodusi.
Jedziemy dalej przez wioskę Paszkowyci.
Najlepsze widoki mamy z przełęczy między wsią Roztoka i Husnyj. Większa część trasy jest oczywiście nieasfaltowa, więc jedziemy w malowniczym obłoku pyłu!
W Husnym idziemy zobaczyć cerkiew. W sumie już tu byliśmy - 2 lata wcześniej, ale mało udało się zwiedzić. W ogóle wtedy pobłądziliśmy, myśleliśmy, że jesteśmy gdzie indziej, nic się nie zgadzało, a na dodatek coś nas w tej wiosce straszyło Chcieliśmy się więc zwinąć w górę jak najszyciej. Dziś jest normalnie.
Kącik przeciwpożarowy.
Inne lokalne atrakcje architektoniczne.
Jadąc dalej w stronę Suchego spotykamy wesołego konika. Wybitnie interesuje go skodusia, wsadza łeb do środka i ocenia walory smakowe drzwi, pasów a nawet koszulki toperza.
W Suchym namierzamy dwie cerkwie. Pierwsza chyba zupełnie nowa.
Uroki wioskowych zaułków. Jedno jest pewne - na tej trasie spotykamy o wiele więcej koni niż ludzi. Gdyby nie obecność sporej ilosci zwierząt gospodarskich można by pomyśleć, że mijane wioski są opuszczone. Panuje tu niesamowita cisza, głównie słychać śpiew ptaków i brzęczenie pszczół.
W Użoku mijamy jedną z śliczniejszych cerkiewek.
Też przyjemna drewniana cerkiew zauważona przypadkiem po drodze, ale już totalnie nie pamiętam gdzie...
W Wołosiance dla odmiany korzystamy z uroków przydrożnego źródełka.
No to chyba byłoby na tyle. Na powrocie śpimy jeszcze w PTSMie w Lesku. Z wieczora...
i z rana...
KONIEC
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Adrian pisze:Już pisałem na FB, że takie spichlerze są w miasteczku duchów w Kluszkowcach ...
Masz moze jakies zdjecia tych spichrzykow?
Adrian pisze:Może koń był z Czech
Zupelnie sie nie znam na czeskich koniach - one są takie towarzyskie? Czy tylko takie sie robią jak wyczują piwo?
Pudelek pisze:Jednak stwierdzam, że zdjęcia w mojej rodzinie z czasów PRL-u były bardziej kolorowe niż te u Buby
Tu jest masa kolorów! To się nazywa "tysiąc odcieni brązu"!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Masz moze jakies zdjecia tych spichrzykow?
Wkleiłem link na FB, tam powinno być też zdjęcie spichlerzy, a tu na forum to był chyba 5 dzień wakacji w Pieninach 2023
Zupelnie sie nie znam na czeskich koniach - one są takie towarzyskie? Czy tylko takie sie robią jak wyczują piwo?
Spodobała mu się Skoda, może pomyślał że w środku Czesi i może mają czeskie piwo, czeskie konie na bank lubią piwo
Pudelek pisze:tysiąc odcieni brązu to jest na Woodstocku w każdym krzaku
To juz wiem czemu tak lubiles Woodstock!
Adrian pisze:Wkleiłem link na FB
A wkleił sie? Bo cos go wlasnie nie widzialam.
laynn pisze:Czyli zlot był przesrany
W moim przypadku i zlot, i powrót, i dwa dni po powrocie
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Pudelek pisze:Jednak stwierdzam, że zdjęcia w mojej rodzinie z czasów PRL-u były bardziej kolorowe niż te u Buby
Taka jest Wizja Artystyczna i nic na to nie poradzisz, czyli jak spier.olić fajny materiał zdjęciowy
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości