Cieszynioki tu i tam ...
Adrian pisze:Dziękuję za słowa otuchy wszystkim
Powiem tyle, że w temacie zdjęć Adrian wypracował swój charakterystyczny, od razu rozpoznawalny styl i teraz już nikt mu nie zarzuci, że od kogoś małpuje
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
" ... ale skoro się maiło ochotę na frytki ..."
Zacytowałem kolegę na S. jako tytuł tej wycieczki
Uznałem że pojadę w Beskid Morawsko - Śląski, ale żeby nie było że tak po prostu, to postanowiłem pójść od strony słowackiej ...
Zanim tam dojechałem to nawigacja urządziła mi prawdziwy rajd po wąskich leśnych drogach, to było straszne doświadczenie, było ciasno i nerwowo, a na końcu zwalone drzewo i nawracanie
Po sporych perypetiach i przystanku na granicy czesko słowackiej, docieram na miejsce po 9.00, zostawiam auto na pętli autobusowej i ruszam.
Głównym bodźcem do tej wersji trasy była chęć zobaczenia Niedźwiedziej Skały ...
Więc niebieskim szlakiem z Rakova ruszam w stronę skały i Kamiennej Chaty.
Na dzień dobry okazuje się że musiała tutaj niedawno przejść jakaś wichura albo trąba powietrzna, wszędzie masakra, drogi zawalone przewróconymi drzewami, mój niebieski szlak nie istnieje, wszędzie drzewa ! Próbowałem się przebić przez zwalisko, ale cały podrapany odpuściłem i zszedłem z powrotem na drogę i obszedłem wszystko dookoła, takich miejsc było jeszcze kilka, więc przedzieranie się przez krzaki, było kilka razy.
Brak lasu jak zwykle ma też plusy, widoki
Pierwsza część trasy idzie mixem, trochę asfaltu i trochę przez wysokie trawy, był też szuter ...
Dotarłem do Niedźwiedziej Skały, no i trochę zawiedziony bo słońce świeciło prosto w pysk, jak tu zrobić foto ? dodatkowo widać złamane drzewo tuż nad kapliczką, chyba ktoś miał nad nią czuwanie
Grzecznie czekam aż rozwrzeszczane dzieciaki sobie pójdą, niestety dwaj Słowacy na rowerach nie mieli ochoty sobie iść, mimo że widzieli na co czekam, za to ruszyli dupę w tym samym momencie jak zobaczyli że ja się zbieram, przypadek ? nie sądzę !
Fajna skałka z kapliczką, schodkami i skalnym ołtarzem.
drogą rowerową dostaję się pod Kamienną Chatę, gdzie robię przerwę na frytki i Kofole
Słońce mocno grzeje, dobrze że za chwilę będzie trochę lasu, jak się okazało, nawet bardzo trochę
Trasa od schroniska na szczyt w większości idzie się w słońcu, w koło zamiast lasu tylko martwe kikuty i suche trawy.
Ale to leśne cmentarzysko ma bardzo fajny klimat i idzie się tamtędy bardzo fajnie, taki urok okolicy, docieram na szczyt Wielkiego Połomu.
Nie robię przerwy w pełnym słońcu, tylko ruszam dalej w kierunku Muřinkový vrch (kaple) z zamiarem zrobienia świeżej kawy, po drodze kilka zwalonych drzew i znajome skałki, które już po woli się rozsypują ...
Widać już pierwsze oznaki jesieni, walka trwa
Widać kaplicę i leśne kibelki, jestem na miejscu.
Nie mam ochoty na gorącą kawę w taki upał, więc nie bardzo się zatrzymuję tylko lecę dalej, a przede mną kilka kilometrów po asfalcie w pełnym słońcu ...
Po drodze na dłuuuugiej prostce jest piękne źródełko w postaci domku, w środku ładnie wykończone kamieniem, woda czyściutka i lodowata, oczywiście jest kubek żeby się napić, fajna przerwa (daleko nam z kulturą do Czechów i Słowaków).
Kawałek lasem i przez pastwisko i znowu asfalt i słońce, trafiły się kolejne widoki z powodu braku lasu, a na sam koniec główną drogą z powrotem na pętlę, gdzie stoi na szczęście w cieniu auteczko
I taka to była wycieczka.
Zacytowałem kolegę na S. jako tytuł tej wycieczki
Uznałem że pojadę w Beskid Morawsko - Śląski, ale żeby nie było że tak po prostu, to postanowiłem pójść od strony słowackiej ...
Zanim tam dojechałem to nawigacja urządziła mi prawdziwy rajd po wąskich leśnych drogach, to było straszne doświadczenie, było ciasno i nerwowo, a na końcu zwalone drzewo i nawracanie
Po sporych perypetiach i przystanku na granicy czesko słowackiej, docieram na miejsce po 9.00, zostawiam auto na pętli autobusowej i ruszam.
Głównym bodźcem do tej wersji trasy była chęć zobaczenia Niedźwiedziej Skały ...
Więc niebieskim szlakiem z Rakova ruszam w stronę skały i Kamiennej Chaty.
Na dzień dobry okazuje się że musiała tutaj niedawno przejść jakaś wichura albo trąba powietrzna, wszędzie masakra, drogi zawalone przewróconymi drzewami, mój niebieski szlak nie istnieje, wszędzie drzewa ! Próbowałem się przebić przez zwalisko, ale cały podrapany odpuściłem i zszedłem z powrotem na drogę i obszedłem wszystko dookoła, takich miejsc było jeszcze kilka, więc przedzieranie się przez krzaki, było kilka razy.
Brak lasu jak zwykle ma też plusy, widoki
Pierwsza część trasy idzie mixem, trochę asfaltu i trochę przez wysokie trawy, był też szuter ...
Dotarłem do Niedźwiedziej Skały, no i trochę zawiedziony bo słońce świeciło prosto w pysk, jak tu zrobić foto ? dodatkowo widać złamane drzewo tuż nad kapliczką, chyba ktoś miał nad nią czuwanie
Grzecznie czekam aż rozwrzeszczane dzieciaki sobie pójdą, niestety dwaj Słowacy na rowerach nie mieli ochoty sobie iść, mimo że widzieli na co czekam, za to ruszyli dupę w tym samym momencie jak zobaczyli że ja się zbieram, przypadek ? nie sądzę !
Fajna skałka z kapliczką, schodkami i skalnym ołtarzem.
drogą rowerową dostaję się pod Kamienną Chatę, gdzie robię przerwę na frytki i Kofole
Słońce mocno grzeje, dobrze że za chwilę będzie trochę lasu, jak się okazało, nawet bardzo trochę
Trasa od schroniska na szczyt w większości idzie się w słońcu, w koło zamiast lasu tylko martwe kikuty i suche trawy.
Ale to leśne cmentarzysko ma bardzo fajny klimat i idzie się tamtędy bardzo fajnie, taki urok okolicy, docieram na szczyt Wielkiego Połomu.
Nie robię przerwy w pełnym słońcu, tylko ruszam dalej w kierunku Muřinkový vrch (kaple) z zamiarem zrobienia świeżej kawy, po drodze kilka zwalonych drzew i znajome skałki, które już po woli się rozsypują ...
Widać już pierwsze oznaki jesieni, walka trwa
Widać kaplicę i leśne kibelki, jestem na miejscu.
Nie mam ochoty na gorącą kawę w taki upał, więc nie bardzo się zatrzymuję tylko lecę dalej, a przede mną kilka kilometrów po asfalcie w pełnym słońcu ...
Po drodze na dłuuuugiej prostce jest piękne źródełko w postaci domku, w środku ładnie wykończone kamieniem, woda czyściutka i lodowata, oczywiście jest kubek żeby się napić, fajna przerwa (daleko nam z kulturą do Czechów i Słowaków).
Kawałek lasem i przez pastwisko i znowu asfalt i słońce, trafiły się kolejne widoki z powodu braku lasu, a na sam koniec główną drogą z powrotem na pętlę, gdzie stoi na szczęście w cieniu auteczko
I taka to była wycieczka.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Aleś się wybrał na asfalty w taki upał
Nie tylko trasę podrzucę, ale i tytuł relacji...
Umiejętnie A wystarczyło być tu wcześniej, miałbyś pięknie mgiełki w dolinach, prawie jak na Zagarażach
Wycieczka prawie tak dobra jak Sprocketowa w Jaworniki
Adrian pisze:... ale skoro się miało ochotę na frytki ...
Nie tylko trasę podrzucę, ale i tytuł relacji...
Adrian pisze:Dotarłem do Niedźwiedziej Skały, no i trochę zawiedziony bo słońce świeciło prosto w pysk, jak tu zrobić foto
Umiejętnie A wystarczyło być tu wcześniej, miałbyś pięknie mgiełki w dolinach, prawie jak na Zagarażach
Wycieczka prawie tak dobra jak Sprocketowa w Jaworniki
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Adrian pisze:Komu by się chciało rano wstawać, kiedy można pospać
Mnie
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Kolejny powód żeby jednak zajrzeć I zobaczyć milon schowany pod mostem
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Dobry.
Urodzinowe wyjście z żoną na Tuł.
Dzień zapowiadał się piękny, dużo słońca i ciepło …
Plan był prosty, dojechać do Lesznej Górnej i wyjść grzbietem na Tuł, tam zrobić ognisko, upiec boczek i kiełbaskę, no i oczywiście wypić kawkę ! (Pierwsza w tym sezonie smakowała wybornie )
Naturalnie powalone drzewa, było ich całkiem sporo po drodze, drzewa porośnięte mchem, dzicz
Były kwiatki ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, o cały miesiąc wcześniej niż przed rokiem, nawet z tej okazji użyłem słynnej stałki !
Trochę poleżałem na ziemi, trochę poklęczałem ale warto było, efekty mnie zadowalają, a u mnie to rzadkość
Kilka wspólnych zdjęć w trawie.
Zaczęliśmy się zbierać kiedy sępy zaczęły nad nami krążyć i krakać.
Później powrót tą samą trasą, prosto łatwo i przyjemnie.
Ja zadowolony, żona zadowolona, perfekcyjne wyjście w teren
I takie to były urodziny.
Urodzinowe wyjście z żoną na Tuł.
Dzień zapowiadał się piękny, dużo słońca i ciepło …
Plan był prosty, dojechać do Lesznej Górnej i wyjść grzbietem na Tuł, tam zrobić ognisko, upiec boczek i kiełbaskę, no i oczywiście wypić kawkę ! (Pierwsza w tym sezonie smakowała wybornie )
Naturalnie powalone drzewa, było ich całkiem sporo po drodze, drzewa porośnięte mchem, dzicz
Były kwiatki ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, o cały miesiąc wcześniej niż przed rokiem, nawet z tej okazji użyłem słynnej stałki !
Trochę poleżałem na ziemi, trochę poklęczałem ale warto było, efekty mnie zadowalają, a u mnie to rzadkość
Kilka wspólnych zdjęć w trawie.
Zaczęliśmy się zbierać kiedy sępy zaczęły nad nami krążyć i krakać.
Później powrót tą samą trasą, prosto łatwo i przyjemnie.
Ja zadowolony, żona zadowolona, perfekcyjne wyjście w teren
I takie to były urodziny.
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
A kto ma urodziny???
W każdym razie wszystkiego najlepszego
A dzień był wczoraj przepiękny, ciepły i wiosenny. 16 luty i takie warunki. Niespotykane.
Przebiśniegi cudne!
Zdjęcia żyleta!
W każdym razie wszystkiego najlepszego
A dzień był wczoraj przepiękny, ciepły i wiosenny. 16 luty i takie warunki. Niespotykane.
Przebiśniegi cudne!
Zdjęcia żyleta!
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:A kto ma urodziny???
W każdym razie wszystkiego najlepszego
A dzień był wczoraj przepiękny, ciepły i wiosenny. 16 luty i takie warunki. Niespotykane.
Przebiśniegi cudne!
Zdjęcia żyleta!
Ja miałam, dziękuję za życzenia.
Dzień był wyjątkowo ciepły, był to przyjemny czas.
Ostatnio zmieniony 2024-02-17, 17:20 przez Izabela, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości