Kilka obrazków z błąkania się w drugim dniu nowego roku na "polsko-českém pohraniči", w trójkącie Głuszyca - Broumov - Mieroszów.
Najpierw "Deska na polské straně"...
... a kilka kilometrów dalej, pomiędzy Rožmitalem a Broumovem, takie ostrzeżenie przed "plemenným", czyli rozpłodowym, bykiem.
A że to nie żarty, to przedstawiana tu następna "výstražná nálepka", sfotografowana przy zejściu z Mlynského vrchu do Ruprechtic : .
Był drugi dzień stycznia, żadnego byka na łąkach, ale druty wokół pastwiska były... pod napięciem . I mnie pogłaskało.
Konkluzja: Jak to dobrze, że ten styczniowy niedźwiedź, napotkany na rozcesti pod Bobřim vrchem nad Janovičkami, "ne byl plemenný"
Rozmówki polsko-czeskie
Rozmówki polsko-czeskie
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Cisy2, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotrku, ta Twoja fotografia przypomniała mi pewną przygodę sprzed przeszło 30 lat
Było to w Leszczyńcu w Rudawach Janowickich.
Z dwiema koleżankami i kolegą z naszego licealnego Szkolnego Koła Turystyczno-Krajoznawczego zeszliśmy ze Skalnika przez "Czartak" do Leszczyńca, aby tam przenocować w stacji turystycznej PTTK (były kiedyś tego typu taniutkie obiekty). Stacja była w likwidacji - dało się przespać na łóżkach, które sami musieliśmy sobie złożyć (były już przeznaczone do wywózki). Ale tragedia - w stacji nie było pieczątki, a zbieraliśmy punkty na GOT. No to poszukiwania na wiosce. Sołtys nie otwiera, klub "Ruchu" nieczynny... Tragedii ciąg dalszy.
Ale wreszcie naszą uwagę przykuła tabliczka "Punkt Unasieniania Zwierząt", przytwierdzona do jakiejś chałupy.
Puk, puk...
Otwiera nam kobieta. Patrzy na nas, trochę zdziwiona, czego czwórka młodych ludzi może od niej chcieć. I wyprzedzając nasze pierwsze słowa rzuca nam taki tekst:
- Męża nie ma w domu. Unasiennia w terenie.
Reakcji naszej możecie się domyślać. Ale pieczątkę dostaliśmy. Perełkę w naszych książeczkach :
Było to w Leszczyńcu w Rudawach Janowickich.
Z dwiema koleżankami i kolegą z naszego licealnego Szkolnego Koła Turystyczno-Krajoznawczego zeszliśmy ze Skalnika przez "Czartak" do Leszczyńca, aby tam przenocować w stacji turystycznej PTTK (były kiedyś tego typu taniutkie obiekty). Stacja była w likwidacji - dało się przespać na łóżkach, które sami musieliśmy sobie złożyć (były już przeznaczone do wywózki). Ale tragedia - w stacji nie było pieczątki, a zbieraliśmy punkty na GOT. No to poszukiwania na wiosce. Sołtys nie otwiera, klub "Ruchu" nieczynny... Tragedii ciąg dalszy.
Ale wreszcie naszą uwagę przykuła tabliczka "Punkt Unasieniania Zwierząt", przytwierdzona do jakiejś chałupy.
Puk, puk...
Otwiera nam kobieta. Patrzy na nas, trochę zdziwiona, czego czwórka młodych ludzi może od niej chcieć. I wyprzedzając nasze pierwsze słowa rzuca nam taki tekst:
- Męża nie ma w domu. Unasiennia w terenie.
Reakcji naszej możecie się domyślać. Ale pieczątkę dostaliśmy. Perełkę w naszych książeczkach :
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości