Dzień 4
Budzimy się bardzo szybko. Za oknem jeszcze zupełnie ciemno. Dyskutujemy na temat dzisiejszych planów. Gdy tylko horyzont pojaśniał zbieramy się do wyjścia. Wychodzę wcześniej bo i tak będę zamulać przez zdjęcia
Niebo w końcu bezchmurne i szykuje się całkiem ładny dzień. W nocy był spory przymrozek i wszystko dookoła pokrył szron. Nasz pierwszy cel na dziś to oczywiście zdobycie Wielkiej Sowy (1015 m). Idziemy szlakiem czerwonym mijając po drodze schronisko Sowa. W pobliżu schroniska, na otwartej przestrzeni jest strasznie oblodzony szlak i trzeba uważać gdzie się stąpa.
Na szczycie jestem kilkanaście minut przed wschodem słońca. Czas ten wykorzystuję na zdjęcia ze stoku narciarskiego. To jedyne miejsce w okolicy skąd cokolwiek widać. Szczyt jest zalesiony, a wieża o tej porze nieczynna.
Ślęża
Wschód słońca oglądamy ze schodów wieży widokowej.
Wieża ładnie wygląda w porannych promieniach, choć farba po ośmiu latach od remontu już odpada.
Schodzimy z powrotem do schroniska. Gdzieś z dołu nadciągają chmury. Ładnie to wygląda...
Zabieramy bagaże ze schroniska i zdajemy pokój. Teraz skrobanie szyb w samochodzie i jedziemy dalej do miejscowości Świerki. Naszym kolejnym szczytem do zaliczenia jest Włodzicka(757 m).
Podążamy za zielonymi znakami stromo do góry. Mijamy pozostałości infrastruktury kamieniołomu.
A na szczycie takie pozostałości wieży widokowej.
Wypijam przyniesione piwo i schodzimy na dół. Z łąki u podnóża szczytu ładnie prezentuje się Wielka Sowa.
Kolejnym szczytem w rozkładzie jest Waligóra(936 m). Podjeżdżamy pod schronisko Andrzejówka. Podejście choć krótkie to bardzo strome. Dodatkowym utrudnieniem jest oblodzenie szlaku.
Zdobywamy szczyt i szybko schodzimy bo na 12 mamy zamówiony obiad w schronisku
Po obiedzie jedziemy do Boguszowa-Gorce bo kolejny nasz cel to Chełmiec. Parkujemy samochód obok najwyżej położonego stadionu w kraju i idziemy szeroką drogą do góry. Przed samym szczytem robię sobie skrót i wychodzę od drugiej strony. Muszę obejść po krzakach ogrodzenie nadajników na szczycie.
Znajomy wpada na pewien pomysł. On schodzi do samochodu, a ja idę w przeciwnym kierunku i spotykamy się w Lubominie.
Schodzę więc w kierunku północnym po zielonym. Miejscami szlak jest bardzo stromy, a widoki są bardziej jesienne niż zimowe
Docieram do szerokiej drogi. Przypomniało mi się wówczas jak kilka lat wcześniej startowało się po tych trasach w różnego rodzaju maratonach mtb
Idę wzdłuż młodnika podziwiając samotne drzewa rosnące wśród pól.
Docieram do drogi asfaltowej ubłocony po kostki bo droga polna rozjeżdżona przez terenówki. Musiałem odskakiwać na bok by mnie nie ochlapało :
Teraz jeszcze około kilometra asfaltem do umówionego miejsca...
...i kontynuujemy szlakiem zielonym/żółtym na Trójgarb. W pewnym momencie szlaki się rozchodzą, a łączą w pobliżu szczytu. Idziemy dalej żółtym, a zielonym mamy zamiar wracać.
Szczyt zdobywamy już po zmroku.
Zejście do samochodu i przejazd do Szczawna-Zdrój, gdzie w "Domu Turysty" mamy zarezerwowany nocleg. Tam prysznic, kolacja i idziemy na wieczorny spacer po mieście.
Mój dystans dnia to 30,4 km
CDN...
25-29.12.2013 - Sudeckie tournée
Dzień 5 - Ostatni
Dnia ostatniego mamy zaplanowanych ponownie kilka szczytów do zaliczenia, ale ich rozrzut na mapie Sudetów jest znacznie większy jak dotychczas. Na pierwszy ogień idzie Sas – wzgórze o wysokości 515 m n.p.m. na Pogórzu Wałbrzyskim. Na szczyt nie prowadzi żaden szlak dlatego też podchodzimy przez szczere pola. Zbliża się wschód słońca i chmurki na niebie przybierają krwisto czerwoną barwę. Wschodu słońca niestety nie było. Zdobywamy szczyt i wracamy tak samo. do samochodu.
Teraz jedziemy do Czarnowa bo naszym kolejnym celem jest Skalnik(945 m). Szczyt zaliczany do KGP. Podchodzimy bez szlaku po świeżo przetrzebionym lesie.
Następnie idziemy na Ostrą Małą oraz spacerujemy wśród form skalnych o nazwie "Konie Apokalipsy".
Na skrzyżowaniu szlaków postanawiamy się rozdzielić. Znajomy wraca podobną jak weszliśmy, a ja robię pętle idąc obok byłego schroniska "Czartak".
Pakujemy się do samochodu i jedziemy w Góry Ołowiane. Kolejny szczyt to Turzec 684 m. Szedłem równolegle do szlaku zielonego po grzbiecie mijałem różne skałki, ale czy byłem na szczycie to nie mam pojęcia bo żadnego oznaczenia nie widziałem. Próbowaliśmy również odnaleźć źródła Kaczawy na północnym zboczu, ale zrezygnowaliśmy i wracaliśmy trawersując górę od północnej strony.
Odrzucamy kolejne szczyty do zaliczenia. W okolicy pozostaje tylko Skopiec. Jedziemy więc do miejscowości Komarno. Idziemy najpierw na Baraniec, a dopiero potem na Skopiec(724 m). To kolejny szczyt zaliczany do KGP.
Podczas zejścia ładnie się wypogodziło.
Na dziś w planie jeszcze cztery szczyty. Najniższy liczy zaledwie 281 m Od teraz kierujemy się na wschód. Jedziemy do Bronówka i wchodzimy na Wieżycę - wzgórze o wysokości 395 m n.p.m. położone na Pogórzu Bolkowskim. Na szczycie stoi neogotycka wieża widokowa z 1845 r.
Wstęp wolny. Dozorca(bardzo miły pan). Opowiada co widać z wieży. A widać np. Wrocław.
Właśnie zbliża się zachód słońca. Ten mamy zamiar oglądać ze Wzgórza Ernesta 304,9 m. Mieliśmy. Okazało się, że za daleko pojechaliśmy i zamiast 100 m podejścia zrobiliśmy dobry kilometr w jedną stronę.
W dalszej drodze zahaczamy o wzniesienie Popiel(281 m) na Równinie Świdnickiej. Podchodziliśmy po oranym polu i odnalezienie szczytu zajęło nam dość sporo czasu. Tak to jest jak się łazi po nocy bez mapy
W dali widoczna Ślęża, nasz ostatni cel podczas tej wyprawy.
Ostatnim punktem wyjazdu było wejście na Ślężę z przełęczy Tąpadła. Kilkadziesiąt minut spaceru i zdobywamy szczyt. Niestety wszystko już pozamykane. Pozostaje wejść na wieżę i porobić kilka zdjęć.
Szybko schodzimy na przełęcz i znajomy odwozi mnie do domu. Sam ma do pokonania jeszcze sporo kilometrów.
Pokonany dystans to około 31 km
W ciągu pięciu dni przemierzony dystans wyniósł 150,1 km i 30 szczytów z zaplanowanych 47.
Dziękuję za uwagę
Dnia ostatniego mamy zaplanowanych ponownie kilka szczytów do zaliczenia, ale ich rozrzut na mapie Sudetów jest znacznie większy jak dotychczas. Na pierwszy ogień idzie Sas – wzgórze o wysokości 515 m n.p.m. na Pogórzu Wałbrzyskim. Na szczyt nie prowadzi żaden szlak dlatego też podchodzimy przez szczere pola. Zbliża się wschód słońca i chmurki na niebie przybierają krwisto czerwoną barwę. Wschodu słońca niestety nie było. Zdobywamy szczyt i wracamy tak samo. do samochodu.
Teraz jedziemy do Czarnowa bo naszym kolejnym celem jest Skalnik(945 m). Szczyt zaliczany do KGP. Podchodzimy bez szlaku po świeżo przetrzebionym lesie.
Następnie idziemy na Ostrą Małą oraz spacerujemy wśród form skalnych o nazwie "Konie Apokalipsy".
Na skrzyżowaniu szlaków postanawiamy się rozdzielić. Znajomy wraca podobną jak weszliśmy, a ja robię pętle idąc obok byłego schroniska "Czartak".
Pakujemy się do samochodu i jedziemy w Góry Ołowiane. Kolejny szczyt to Turzec 684 m. Szedłem równolegle do szlaku zielonego po grzbiecie mijałem różne skałki, ale czy byłem na szczycie to nie mam pojęcia bo żadnego oznaczenia nie widziałem. Próbowaliśmy również odnaleźć źródła Kaczawy na północnym zboczu, ale zrezygnowaliśmy i wracaliśmy trawersując górę od północnej strony.
Odrzucamy kolejne szczyty do zaliczenia. W okolicy pozostaje tylko Skopiec. Jedziemy więc do miejscowości Komarno. Idziemy najpierw na Baraniec, a dopiero potem na Skopiec(724 m). To kolejny szczyt zaliczany do KGP.
Podczas zejścia ładnie się wypogodziło.
Na dziś w planie jeszcze cztery szczyty. Najniższy liczy zaledwie 281 m Od teraz kierujemy się na wschód. Jedziemy do Bronówka i wchodzimy na Wieżycę - wzgórze o wysokości 395 m n.p.m. położone na Pogórzu Bolkowskim. Na szczycie stoi neogotycka wieża widokowa z 1845 r.
Wstęp wolny. Dozorca(bardzo miły pan). Opowiada co widać z wieży. A widać np. Wrocław.
Właśnie zbliża się zachód słońca. Ten mamy zamiar oglądać ze Wzgórza Ernesta 304,9 m. Mieliśmy. Okazało się, że za daleko pojechaliśmy i zamiast 100 m podejścia zrobiliśmy dobry kilometr w jedną stronę.
W dalszej drodze zahaczamy o wzniesienie Popiel(281 m) na Równinie Świdnickiej. Podchodziliśmy po oranym polu i odnalezienie szczytu zajęło nam dość sporo czasu. Tak to jest jak się łazi po nocy bez mapy
W dali widoczna Ślęża, nasz ostatni cel podczas tej wyprawy.
Ostatnim punktem wyjazdu było wejście na Ślężę z przełęczy Tąpadła. Kilkadziesiąt minut spaceru i zdobywamy szczyt. Niestety wszystko już pozamykane. Pozostaje wejść na wieżę i porobić kilka zdjęć.
Szybko schodzimy na przełęcz i znajomy odwozi mnie do domu. Sam ma do pokonania jeszcze sporo kilometrów.
Pokonany dystans to około 31 km
W ciągu pięciu dni przemierzony dystans wyniósł 150,1 km i 30 szczytów z zaplanowanych 47.
Dziękuję za uwagę
- TataOjciec
- Posty: 353
- Rejestracja: 2013-09-17, 14:26
- Lokalizacja: Z Blokowiska
- TataOjciec
- Posty: 353
- Rejestracja: 2013-09-17, 14:26
- Lokalizacja: Z Blokowiska
TataOjciec pisze:Troszkę inną ale też szybkościową opcje robiliśmy kiedyś z Piotrkiem i małżowinką mą .
Teraz to się grubo zastanawiam czy takie "gonienie" ma sens
Bardzo miło to wspominam. Sporo miejsc zahaczyliśmy, nie tylko górki ale i kopalnie i trochę zdrowej wody w uzdrowisku. Z tydzień chyba nam zeszło.
Niezła eskapada; ja nie dałbym sam rady, bo głównie 2-3 dni i wysiadam, dlatego preferuję weekendowe wypady jak ostatnio "beskidzki" (relację napiszę za 2-3 dni).
Ja mam zasadę, że dobre śniadanie to podstawa. Poniekąd słyszałem, że na najdłuższy odcinek spaceru wspomagałeś się niedozwolonymi środkami, czyli na śniadanie (lub jak kto woli zamiast) obróciłeś 5 piw?
Ja mam zasadę, że dobre śniadanie to podstawa. Poniekąd słyszałem, że na najdłuższy odcinek spaceru wspomagałeś się niedozwolonymi środkami, czyli na śniadanie (lub jak kto woli zamiast) obróciłeś 5 piw?
ceper pisze:Niezła eskapada; ja nie dałbym sam rady, bo głównie 2-3 dni i wysiadam, dlatego preferuję weekendowe wypady
A jak nie jeździsz sam, tylko w towarzystwie, to masz jakąś motywację by dreptać dłużej jak 3 dni ?
ceper pisze:Ja mam zasadę, że dobre śniadanie to podstawa. Poniekąd słyszałem, że na najdłuższy odcinek spaceru wspomagałeś się niedozwolonymi środkami, czyli na śniadanie (lub jak kto woli zamiast) obróciłeś 5 piw?
Szczerze powiedziawszy to nawet nie liczyłem ile wypiłem piw przez te 5 dni. Maksymalnie w ciągu jednego dnia było chyba 5. Na śniadanie nie więcej niż jedno, a na drugie śniadanie było max. 4 Opaty w schronie pod Śnieżnikiem
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości