Czeskie i Niemieckie Via Ferraty
Czeskie i Niemieckie Via Ferraty
Cześć
W ten weekend realizuje swój coroczny plan via-ferraty.
Ogólnie prawie 400km w jedną stronę, a wybrałem się w piątek po pracy.
Wyjechałem tuż po 15:00, żeby zdążyć na zachód słońca. Upał był straszny.
Droga przebiegła szybko, niemieckie czy czeskie drogi, to miód malina.
Zaparkowałem na parkingu pod Studenec i ruszyłem ze sprzętem do góry.
Analizując mapę był to najlepszy punkt widokowy w tej okolicy.
Trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/362p0
Od początku podobał mi się krajobraz, czeskie budynki, łąki, pagórki.
Góra o wysokości 736m n.p.m nie stanowiła dla mnie większego problemu. Ludzi brak.
Pod szczytem napotkałem się na dosyć duże Gołoborze z ładnym widoczkiem (byłem dumny, że znałem nazwę xD)
Na szczycie pusto, ciekawa wieża widokowa, z napisami sponsorów na dolnej części schodków. Widoki na Góry Łużyckie i Czeską Szwajcarie. Niestety interesujący mnie Luz, był całkowicie zasłonięty. Cieszyłem się, że chociaż zachód słońca będzie widoczny. Pierwszy raz zabrałem ze sobą statyw, szkoda, że nowy aparat nie zdążył przyjść(i nie wiadomo, czy w ogóle przyjdzie xd) Ze statywem super sprawa, pełna swoboda. Narobiłem trochę fotek i zszedłem na parking gdzie również urządziłem sobie nocleg.
Schodząc na dół próbowałem zrobić jak najlepsze zdjęcia nocne wioski.
Dzień II
Pojechałem do Decina, pięknego czeskiego miasta na znaną Via Ferrate. Co ciekawe jedziesz sobie miastem normalnie witryny sklepowe, restauracje itp, a tu wejście na ferrate, tak po prostu.
Mamy 16 różnych tras w uregulowanej skali A-F, ogólnie to miejsce jest uznawane za dość wymagające i oznaczenia są bardziej na minus niż na plus. Będąc gdzieś indziej "D" wchodziło na spokojnie, tutaj nie widziałem za bardzo opcji. (w semily zdarzyło mi się E zrobić) Przeszedłem wszystkie trasy do trudności C, w sumie 4 razy góra-dół. Oto mapka i start
Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem taki posrany, ogólnie górowały tutaj typowe ściany ze sztucznymi ułatwieniami, co nie pomagało. Upał mi nie przeszkadzał. Ekspozycje odczuwałem tylko na linowym 12m mostku. Widoki wokół były piękne, wiele panoram do robienia zdjęć. Ludzi mało, nie zdarzyło się, żeby ktoś mnie hamował. Zdjęcia z relacji bywają prześwietlone, taka lampa była.
Po tym 4 razie już trochę mięśnie były spompowane i dłonie poocierane, myślę, że gdybym ułożył wycieczkę na odwrót i zdobył doświadczenie na innych, i przerwę na jedzonko po 4 razie, to bym jakieś D jeszcze zdobył, a tak to stwierdziłem, że trzeba jechać dalej, dzień jest długi.
W początkowych planach nie miałem Czeskiej Szwajcarii, ale później uznałem, że nie da się tego miejsca pominąć.
"Czeska Szwajcaria to region położony na granicy Niemiec i Czech, a swoją nazwą odnosi się do Saksońskiej Szwajcarii, parku narodowego po niemieckiej stronie granicy. Czeska Szwajcaria z kolei obejmuje obszar chroniony krajobrazu Łabskie Piaskowce oraz Park Narodowy Czeska Szwajcaria (České Švýcarsko). Miejsce to wyróżnia się górzystym terenem, w którym dominują wapienne skały, a także rozległe lasy, liczne wodospady i malownicze doliny. Co ciekawe, pomimo górzystych okolic, w miejscowości Hřensko znajduje się najniżej położony w Czechach teren (115 m n.p.m.)."
Tak wyglądała moja trasa https://pl.mapy.cz/s/datutufece
Parking płatny 150 koron czeskich, no trochę drogo.
Najpierw ruszyłem zobaczyć pozostałości po zamku na skale Falkenštejn. Wszystko tu obrobione metalowymi barierkami. W obiekcie zachowało się parę miejsc wykutych w skale (informacje były najczęściej po czesku i po niemiecku)
Mi uwagę przykuły napisy ludzie odwiedzających to miejsce z 1843
Całość trasy była na wysokości od 200 do 470m n.p.m co jest aż śmieszne, bo co chwilę tutaj w górę i w dół po skalnych stopniach.
Mariina Skala 390m n.p.m jedna z głównych atrakcji parku.
Skalne podejście do altanki z panoramą pięknych widoków.
Na poniższym zdjęciu Vilemínina stěna na którą zaraz pójdę.
A tu już widoki własnie z tej formacji skalnej w kierunku Mariina Skala
Wszystko tutaj było mi takie obce, niczego kompletnie nie kojarzysz, jedynie mi się gdzieś tam Studenec udało upolować, wczorajszy główny punkt. Dalej znowu w dół i znowu w górę, tym razem na Ostroh, a na górze domek i znowu parę widoczków.
Zielony szlak zejściowy, to już standardowa ścieżka w lesie, mogłem się trochę rozpędzić.
Kolejnym miejscem był "Spitzberg (510 m n.p.m.) –najwyższy szczyt na Pogórzu Wschodniołużyckim w Sudetach Zachodnich, w południowo-wschodniej części Niemiec w Saksonii."
Mamy tutaj trasy wspinaczkowe i małą ferrate. Można nawet podjechać na samą górę, na której jest restauracja (ceny z kosmosu) Ogólnie warto tu się wspiąć na sam szczyt, sama flaga niemiecka zrobiła na mnie wrażenie, gdzie ja się taki kawał wybrałem
Via Ferrata Nonnensteig
Ujechałem kilkanaście kilometrów, zaparkowałem za free dzięki miłemu Polakowi uszedłem kawałek parkiem i znalazłem się przy drabince startowej.
Tutaj mi się podobało, to po prostu był taki trudniejszy ubezpieczony szlak po skałkach, do góry, w dół, trawersy, mostki do przechodzenia, sama przyjemność chodzenia.
Jak sami widzicie piękne widoki na Czechy i Niemcy, no i Polskę i jej dym z kominów xD
Zostawiłem wpis w książeczce szczytowej z adresem forum i udałem się kawałek dalej na główny szczyt. Restauracja poniżej była strzeżona przez kilka groźnych psów, co najlepsze bez problemu można było tam wejść, przez otwarte okno na dachu
Potem raz dwa i już byłem na drodze i tak czas szybko mijał.
Przy pustej ulicy nie musiałem wychodzić nawet z samochodu, żeby zrobić fotę skalnym kielichom
Via ferrata Alpine Grat
Tutaj problemowe było dojście na start, najpierw wylądowałem na górze, a później problem był zejść przy ostrym nachyleniu. Na zdjęciu na prawo Luz, a na lewo wieża na wzgórzu Hwozd, na który się wybierałem w nastepnej kolejności.
Ferrata również świetna, krótka, ale szła mocno pod górę przy dużej ekspozycji. Trudność taka "C" . Sztucznych ułatwień tak w normie. Ogólnie robienie zdjęć na ferratach problematyczne i niebezpieczne, więc dlatego jest ich niezbyt dużo
Skończyłem trasę i miałem wybierać się na
"Hwozd - Dwuwierzchołowy płaski znielcowy wierzch (749 m n.p.m.), leżący na granicy Niemiecko-Czeskiej. Wierzch Hwozdu zwiedzany był już w 18. stuleciu. Na południowym jego szczycie stały przeciw siebie aż do roku 1946 dwie restauracje, kiedy czeska chata spłonęła i do dziś pozostały z niej tylko resztki piwnic. Niemiecka chata czynna jest do dziś. W roku 1891 na połnocnym wierzchołku w Niemczech w miejscu pierwotnej wieży drewnianej zbudowano kamienną o wysokości 25 m wieżę widokową wraz z restauracją."
Szlak ścieżką graniczną, zajmował 45 minut, a do zachodu miałem około 30 min. Co było niemożliwością wejść w takim tempie. Jeszcze dopiero wtedy ogarnąłem, że internet za granicą, nie jest jednak taki tani jaki myślałem. Stwierdziłem, że muszę się tam jakoś dostać, szperam po mapie i od drugiej strony według google jest droga, patrzę 10 minut jazdy. Postanowiłem spróbować. Spodziewałem się jakiegoś znaku zakazu czy coś, ale gdzie tam, piękny asfalt na samą górę pod schroniskiem, stanąłem na takim placu i ruszyłem w kierunku wieży. A tam wszystko pozamykane, minuty upływały, a przez krzaki żadnych widoków.
Wróciłem się w stronę schroniska, wszedłem na górę, a tam jak w schronisku ławeczka, pogaduchy przy piwku. (nocleg 120zł, po wyjeździe sprawdziłem) Tam obok był idealny punkt widokowy na zachód słońca. Akurat zdążyłem. Po lewo szczyt Luz.
Kopalnia Turów
Pisząc relacje ogarnąłem, że widać tutaj część Polskich Izerów, Karkonoszy.
Była godzina 21:30, a ja stwierdziłem, po dniu wrażeń, że wybiorę się jeszcze na Luz.
Tylko myślałem, że parking będzie tu łatwy, jak wszędzie, ale tak nie było i musiałem dreptać 2km na szczyt. A to wszystko dla ładnego nocnego widoku. Wchodząc już w las na granicy, stwierdziłem, że adrenalina mnie przekonała do tej decyzji, żeby wchodzić o tej godzinie w ciemnym lesie za granicą na górę. Nie pamiętam takiego dnia w życiu, żeby strach i adrenalina towarzyszyła mi od dnia do nocy. Podejście było dość strome, na szczęście udało się to szybko ogarnąć. Na szczycie nawet ktoś spał w namiocie, a ja wbiłem na wieżę o 23:00.
To był najlepszy widok nocny jaki widziałem
Na dół to już biegiem. Wsiadłem w samochód i pojechałem na nocleg w Bogatyni.
Dzień III
Zacząłem od zdobycia szczytu do Korony Sudetów Polskich czyli Koła Obserwatora 341m n.p.m
Nie ma tutaj szlaku, trzeba była przez krzaki i łąki przechodzić. Ogólnie był wielki upał, ja po wczoraj obolały, więc na szczycie w cieniu poleżałem sobie w trawie pół godziny
Udało się złapać w kadrze Hwozd i Luz
Tak leżę i słyszę, że ktoś tu chodzi wokół i gada. Z pewnością szukali pozostałości pomnika poświęconego niemieckim mieszkańcom Markocic poległym podczas I wojny światowej.
Idę do nich i faktycznie 2 osoby przyszły zdobyć szczyt i chcą zrobić fote przy pomniku, po chwili kolejne 4 osoby przyszły. Witamy w Polsce, na totalnym zadupiu utworzyła się mała grupa zdobywców
Śniadanko zakupiłem w Czeskim Lidlu i znów trafiłem do Polski do Świeradowa-Zdroju, gdzie utworzyłem sobie trasę na dzisiejszy dzień.
https://mapa-turystyczna.pl/route/362pv
Łatwo nie było. Długie podejście pod Smrek bolało, dobrze, że trasa była w lesie.
Miałem sobie odpuścić Czerniawską Kopę, ale będąc na rozejściu jednak musiałem tam iść.
Widoki nawet spoko, nie miałem wtedy w sobie entuzjazmu xD
Ostatnie metry były najgorsze, ale od momentu dotarcza do wiezy widokowej mnie puściło.
Tutaj trochę ludzi, mały sklepik, konik się pasał. Podobało mi się. Widoki na znane już bardziej góry. Udało się wypatrzyć Jested na który miałem również jechać, gdy aparat zdążył przyjść.
Na płaskim siły wróciły, mknąłem szybko do schroniska na obiad.
Schronisko na Stogu Izerskim obecnie remontuje miejsca noclegowe, dostepny jest bar. Ja wziąłem ser smażony, który nigdy nie jadłem i zupę jak to zawsze robię.
Myślałem czy nie zjechać kolejką na dół, ale duma mi nie pozwalała xD
W nagrodę schodziłem parę kilometrów asfaltem ze średnimi widokami
Tak zakończyłem właśnie swoją wycieczkę.
To był tylko weekend, a aż 1000km samochodem, tyle miejsc i wrażeń
W ten weekend realizuje swój coroczny plan via-ferraty.
Ogólnie prawie 400km w jedną stronę, a wybrałem się w piątek po pracy.
Wyjechałem tuż po 15:00, żeby zdążyć na zachód słońca. Upał był straszny.
Droga przebiegła szybko, niemieckie czy czeskie drogi, to miód malina.
Zaparkowałem na parkingu pod Studenec i ruszyłem ze sprzętem do góry.
Analizując mapę był to najlepszy punkt widokowy w tej okolicy.
Trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/362p0
Od początku podobał mi się krajobraz, czeskie budynki, łąki, pagórki.
Góra o wysokości 736m n.p.m nie stanowiła dla mnie większego problemu. Ludzi brak.
Pod szczytem napotkałem się na dosyć duże Gołoborze z ładnym widoczkiem (byłem dumny, że znałem nazwę xD)
Na szczycie pusto, ciekawa wieża widokowa, z napisami sponsorów na dolnej części schodków. Widoki na Góry Łużyckie i Czeską Szwajcarie. Niestety interesujący mnie Luz, był całkowicie zasłonięty. Cieszyłem się, że chociaż zachód słońca będzie widoczny. Pierwszy raz zabrałem ze sobą statyw, szkoda, że nowy aparat nie zdążył przyjść(i nie wiadomo, czy w ogóle przyjdzie xd) Ze statywem super sprawa, pełna swoboda. Narobiłem trochę fotek i zszedłem na parking gdzie również urządziłem sobie nocleg.
Schodząc na dół próbowałem zrobić jak najlepsze zdjęcia nocne wioski.
Dzień II
Pojechałem do Decina, pięknego czeskiego miasta na znaną Via Ferrate. Co ciekawe jedziesz sobie miastem normalnie witryny sklepowe, restauracje itp, a tu wejście na ferrate, tak po prostu.
Mamy 16 różnych tras w uregulowanej skali A-F, ogólnie to miejsce jest uznawane za dość wymagające i oznaczenia są bardziej na minus niż na plus. Będąc gdzieś indziej "D" wchodziło na spokojnie, tutaj nie widziałem za bardzo opcji. (w semily zdarzyło mi się E zrobić) Przeszedłem wszystkie trasy do trudności C, w sumie 4 razy góra-dół. Oto mapka i start
Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem taki posrany, ogólnie górowały tutaj typowe ściany ze sztucznymi ułatwieniami, co nie pomagało. Upał mi nie przeszkadzał. Ekspozycje odczuwałem tylko na linowym 12m mostku. Widoki wokół były piękne, wiele panoram do robienia zdjęć. Ludzi mało, nie zdarzyło się, żeby ktoś mnie hamował. Zdjęcia z relacji bywają prześwietlone, taka lampa była.
Po tym 4 razie już trochę mięśnie były spompowane i dłonie poocierane, myślę, że gdybym ułożył wycieczkę na odwrót i zdobył doświadczenie na innych, i przerwę na jedzonko po 4 razie, to bym jakieś D jeszcze zdobył, a tak to stwierdziłem, że trzeba jechać dalej, dzień jest długi.
W początkowych planach nie miałem Czeskiej Szwajcarii, ale później uznałem, że nie da się tego miejsca pominąć.
"Czeska Szwajcaria to region położony na granicy Niemiec i Czech, a swoją nazwą odnosi się do Saksońskiej Szwajcarii, parku narodowego po niemieckiej stronie granicy. Czeska Szwajcaria z kolei obejmuje obszar chroniony krajobrazu Łabskie Piaskowce oraz Park Narodowy Czeska Szwajcaria (České Švýcarsko). Miejsce to wyróżnia się górzystym terenem, w którym dominują wapienne skały, a także rozległe lasy, liczne wodospady i malownicze doliny. Co ciekawe, pomimo górzystych okolic, w miejscowości Hřensko znajduje się najniżej położony w Czechach teren (115 m n.p.m.)."
Tak wyglądała moja trasa https://pl.mapy.cz/s/datutufece
Parking płatny 150 koron czeskich, no trochę drogo.
Najpierw ruszyłem zobaczyć pozostałości po zamku na skale Falkenštejn. Wszystko tu obrobione metalowymi barierkami. W obiekcie zachowało się parę miejsc wykutych w skale (informacje były najczęściej po czesku i po niemiecku)
Mi uwagę przykuły napisy ludzie odwiedzających to miejsce z 1843
Całość trasy była na wysokości od 200 do 470m n.p.m co jest aż śmieszne, bo co chwilę tutaj w górę i w dół po skalnych stopniach.
Mariina Skala 390m n.p.m jedna z głównych atrakcji parku.
Skalne podejście do altanki z panoramą pięknych widoków.
Na poniższym zdjęciu Vilemínina stěna na którą zaraz pójdę.
A tu już widoki własnie z tej formacji skalnej w kierunku Mariina Skala
Wszystko tutaj było mi takie obce, niczego kompletnie nie kojarzysz, jedynie mi się gdzieś tam Studenec udało upolować, wczorajszy główny punkt. Dalej znowu w dół i znowu w górę, tym razem na Ostroh, a na górze domek i znowu parę widoczków.
Zielony szlak zejściowy, to już standardowa ścieżka w lesie, mogłem się trochę rozpędzić.
Kolejnym miejscem był "Spitzberg (510 m n.p.m.) –najwyższy szczyt na Pogórzu Wschodniołużyckim w Sudetach Zachodnich, w południowo-wschodniej części Niemiec w Saksonii."
Mamy tutaj trasy wspinaczkowe i małą ferrate. Można nawet podjechać na samą górę, na której jest restauracja (ceny z kosmosu) Ogólnie warto tu się wspiąć na sam szczyt, sama flaga niemiecka zrobiła na mnie wrażenie, gdzie ja się taki kawał wybrałem
Via Ferrata Nonnensteig
Ujechałem kilkanaście kilometrów, zaparkowałem za free dzięki miłemu Polakowi uszedłem kawałek parkiem i znalazłem się przy drabince startowej.
Tutaj mi się podobało, to po prostu był taki trudniejszy ubezpieczony szlak po skałkach, do góry, w dół, trawersy, mostki do przechodzenia, sama przyjemność chodzenia.
Jak sami widzicie piękne widoki na Czechy i Niemcy, no i Polskę i jej dym z kominów xD
Zostawiłem wpis w książeczce szczytowej z adresem forum i udałem się kawałek dalej na główny szczyt. Restauracja poniżej była strzeżona przez kilka groźnych psów, co najlepsze bez problemu można było tam wejść, przez otwarte okno na dachu
Potem raz dwa i już byłem na drodze i tak czas szybko mijał.
Przy pustej ulicy nie musiałem wychodzić nawet z samochodu, żeby zrobić fotę skalnym kielichom
Via ferrata Alpine Grat
Tutaj problemowe było dojście na start, najpierw wylądowałem na górze, a później problem był zejść przy ostrym nachyleniu. Na zdjęciu na prawo Luz, a na lewo wieża na wzgórzu Hwozd, na który się wybierałem w nastepnej kolejności.
Ferrata również świetna, krótka, ale szła mocno pod górę przy dużej ekspozycji. Trudność taka "C" . Sztucznych ułatwień tak w normie. Ogólnie robienie zdjęć na ferratach problematyczne i niebezpieczne, więc dlatego jest ich niezbyt dużo
Skończyłem trasę i miałem wybierać się na
"Hwozd - Dwuwierzchołowy płaski znielcowy wierzch (749 m n.p.m.), leżący na granicy Niemiecko-Czeskiej. Wierzch Hwozdu zwiedzany był już w 18. stuleciu. Na południowym jego szczycie stały przeciw siebie aż do roku 1946 dwie restauracje, kiedy czeska chata spłonęła i do dziś pozostały z niej tylko resztki piwnic. Niemiecka chata czynna jest do dziś. W roku 1891 na połnocnym wierzchołku w Niemczech w miejscu pierwotnej wieży drewnianej zbudowano kamienną o wysokości 25 m wieżę widokową wraz z restauracją."
Szlak ścieżką graniczną, zajmował 45 minut, a do zachodu miałem około 30 min. Co było niemożliwością wejść w takim tempie. Jeszcze dopiero wtedy ogarnąłem, że internet za granicą, nie jest jednak taki tani jaki myślałem. Stwierdziłem, że muszę się tam jakoś dostać, szperam po mapie i od drugiej strony według google jest droga, patrzę 10 minut jazdy. Postanowiłem spróbować. Spodziewałem się jakiegoś znaku zakazu czy coś, ale gdzie tam, piękny asfalt na samą górę pod schroniskiem, stanąłem na takim placu i ruszyłem w kierunku wieży. A tam wszystko pozamykane, minuty upływały, a przez krzaki żadnych widoków.
Wróciłem się w stronę schroniska, wszedłem na górę, a tam jak w schronisku ławeczka, pogaduchy przy piwku. (nocleg 120zł, po wyjeździe sprawdziłem) Tam obok był idealny punkt widokowy na zachód słońca. Akurat zdążyłem. Po lewo szczyt Luz.
Kopalnia Turów
Pisząc relacje ogarnąłem, że widać tutaj część Polskich Izerów, Karkonoszy.
Była godzina 21:30, a ja stwierdziłem, po dniu wrażeń, że wybiorę się jeszcze na Luz.
Tylko myślałem, że parking będzie tu łatwy, jak wszędzie, ale tak nie było i musiałem dreptać 2km na szczyt. A to wszystko dla ładnego nocnego widoku. Wchodząc już w las na granicy, stwierdziłem, że adrenalina mnie przekonała do tej decyzji, żeby wchodzić o tej godzinie w ciemnym lesie za granicą na górę. Nie pamiętam takiego dnia w życiu, żeby strach i adrenalina towarzyszyła mi od dnia do nocy. Podejście było dość strome, na szczęście udało się to szybko ogarnąć. Na szczycie nawet ktoś spał w namiocie, a ja wbiłem na wieżę o 23:00.
To był najlepszy widok nocny jaki widziałem
Na dół to już biegiem. Wsiadłem w samochód i pojechałem na nocleg w Bogatyni.
Dzień III
Zacząłem od zdobycia szczytu do Korony Sudetów Polskich czyli Koła Obserwatora 341m n.p.m
Nie ma tutaj szlaku, trzeba była przez krzaki i łąki przechodzić. Ogólnie był wielki upał, ja po wczoraj obolały, więc na szczycie w cieniu poleżałem sobie w trawie pół godziny
Udało się złapać w kadrze Hwozd i Luz
Tak leżę i słyszę, że ktoś tu chodzi wokół i gada. Z pewnością szukali pozostałości pomnika poświęconego niemieckim mieszkańcom Markocic poległym podczas I wojny światowej.
Idę do nich i faktycznie 2 osoby przyszły zdobyć szczyt i chcą zrobić fote przy pomniku, po chwili kolejne 4 osoby przyszły. Witamy w Polsce, na totalnym zadupiu utworzyła się mała grupa zdobywców
Śniadanko zakupiłem w Czeskim Lidlu i znów trafiłem do Polski do Świeradowa-Zdroju, gdzie utworzyłem sobie trasę na dzisiejszy dzień.
https://mapa-turystyczna.pl/route/362pv
Łatwo nie było. Długie podejście pod Smrek bolało, dobrze, że trasa była w lesie.
Miałem sobie odpuścić Czerniawską Kopę, ale będąc na rozejściu jednak musiałem tam iść.
Widoki nawet spoko, nie miałem wtedy w sobie entuzjazmu xD
Ostatnie metry były najgorsze, ale od momentu dotarcza do wiezy widokowej mnie puściło.
Tutaj trochę ludzi, mały sklepik, konik się pasał. Podobało mi się. Widoki na znane już bardziej góry. Udało się wypatrzyć Jested na który miałem również jechać, gdy aparat zdążył przyjść.
Na płaskim siły wróciły, mknąłem szybko do schroniska na obiad.
Schronisko na Stogu Izerskim obecnie remontuje miejsca noclegowe, dostepny jest bar. Ja wziąłem ser smażony, który nigdy nie jadłem i zupę jak to zawsze robię.
Myślałem czy nie zjechać kolejką na dół, ale duma mi nie pozwalała xD
W nagrodę schodziłem parę kilometrów asfaltem ze średnimi widokami
Tak zakończyłem właśnie swoją wycieczkę.
To był tylko weekend, a aż 1000km samochodem, tyle miejsc i wrażeń
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Fajny weekend, bardzo intensywny. Małe, ale skaliste pagórki. Tyle jest miejsc, o których człowiek nawet nie wie, że istnieją.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Myślałem czy nie zjechać kolejką na dół, ale duma mi nie pozwalała xD
To Ci minie, tylko trochę później
Fajnie i lekko hardcorowo, jak piszesz że lecisz na adrenalinie 24h, to co będzie dalej ?
Pamiętaj ze narkotyki to zło
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Adrian pisze:Myślałem czy nie zjechać kolejką na dół, ale duma mi nie pozwalała xD
To Ci minie, tylko trochę później
Fajnie i lekko hardcorowo, jak piszesz że lecisz na adrenalinie 24h, to co będzie dalej ?
Pamiętaj ze narkotyki to zło
Nie minie. Sprawdziłem cenę, zjazd kosztuje 50zł, za tyle pieniążków to bym się nieźle stołował
Najgorsze jest to, że właśnie nic nie będzie dalej, bo mi się ferraty kończą, jeszcze te na Słowacji i koniec. Potem już tylko Alpy.
Wchodzę sobie pierwszy raz w tym Decinie i kończę podejście i mi się przypomniało, że nie kupiłem ubezpieczenia i szybko w telefonie ogarniałem xD
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Coldman pisze:Parking płatny 150 koron czeskich, no trochę drogo.
Bądź poważny.
Uj z feratami ale pozostałe elementy Twego wyjazdu - grupy skalne, architektura, historia, zwykłe szlaki - to piękne tematy. Czekam na kolejne takie wspomnienia. Kilka lat temu mieliśmy ( KG Zdobywcy ) zaplanowany 4 - dniowy wyjazd w Czeską Szwajcarię ale z powodów światowych nie pojechaliśmy. Zostało mi oglądanie "Świat z góry" ...
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Coldman pisze:Studenec
Z rana mogłeś zajrzeć na pobliski Zlatý vrch (657 m). Wiem, napięty grafik.
Najpierw ruszyłem zobaczyć pozostałości po zamku na skale Falkenštejn.
Byłem przy tej skale kiedy do dyspozycji była tylko drabina a w szczelinie skalnej były tylko stare wyślizgane i posypane piaskiem stopnie. Jak bym się uparł to może bym wlazł, ale nie chciałem zjechać na dół w najmniej spodziewanym momencie.
Coldman pisze:no i Polskę i jej dym z kominów xD
Jaki dym, to ekologiczna elektrownia. Generuje prąd i świeże powietrze
Wyjazd pełen atrakcji, chyba miałeś rozpiskę co do minuty
Re: Czeskie i Niemieckie Via Ferraty
Coldman pisze:Myślałem czy nie zjechać kolejką na dół, ale duma mi nie pozwalała xD
W nagrodę schodziłem parę kilometrów asfaltem ze średnimi widokami
Chyba jednak lepiej było zjechać kolejką;)
Najbardziej mi się podobała Szwajcaria Saksońska.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Dobromił pisze:Coldman pisze:Parking płatny 150 koron czeskich, no trochę drogo.
Bądź poważny.
Uj z feratami ale pozostałe elementy Twego wyjazdu - grupy skalne, architektura, historia, zwykłe szlaki - to piękne tematy. Czekam na kolejne takie wspomnienia. Kilka lat temu mieliśmy ( KG Zdobywcy ) zaplanowany 4 - dniowy wyjazd w Czeską Szwajcarię ale z powodów światowych nie pojechaliśmy. Zostało mi oglądanie "Świat z góry" ...
Za darmo to uczciwa cena
Najlepsze jest to, że te elementy wyszły praktycznie z przypadku, tak spontanicznie.
włodarz pisze:Coldman pisze:Studenec
Z rana mogłeś zajrzeć na pobliski Zlatý vrch (657 m). Wiem, napięty grafik.Najpierw ruszyłem zobaczyć pozostałości po zamku na skale Falkenštejn.
Byłem przy tej skale kiedy do dyspozycji była tylko drabina a w szczelinie skalnej były tylko stare wyślizgane i posypane piaskiem stopnie. Jak bym się uparł to może bym wlazł, ale nie chciałem zjechać na dół w najmniej spodziewanym momencie.Coldman pisze:no i Polskę i jej dym z kominów xD
Jaki dym, to ekologiczna elektrownia. Generuje prąd i świeże powietrze
Wyjazd pełen atrakcji, chyba miałeś rozpiskę co do minuty
Widziałem drogowskazy na ten szczyt, ale w piątek ledwo zdążyłem na zachód, a w sobotę chciałem uciec od ludzi i od gorączki
Plan miałem rozpisany tylko na piątek, cała resztę miałem w punktach, kolejność ulegała zmianie na żywo.
Wiesz jak jesteś samotny i do tego za zagranicą to prostu działasz, bo nic lepszego nie masz do roboty. Zawsze lepiej się czuję w Polsce
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości