Włoski tydzień ...
Włoski tydzień ...
Włoski tydzień - część 1 - Trento.
Dzień dobry.
W minionym tygodniu (zaczynaliśmy od soboty) odbyłem swoją pierwszą prawdziwą zagraniczną wycieczkę, krótki i bardzo intensywny tydzień, można powiedzieć że był to "maraton" …
Muszę przyznać że byłem pełen obaw, co mnie czeka? Nie byłem nigdy na tego typu wyjeździe, nie miałem nad niczym kontroli ...
Na szczęście Kasia (pilot) okazała się bardzo fajnym przewodnikiem i organizatorem, nie było ciągłego biegania i gonitwy, starała się robić wszystko w spokojnym tempie, prawie zawsze się udawało choć dla kogoś kto robi zdjęcia taka wycieczka jest też niezłym wyzwaniem, trzeba się zmieścić jednak w jakiś ramach czasowych i chwilami brakowało czasu żeby doczekać się w miarę pustego planu
Wyjazd był zorganizowany przez biuro podróży ITAKA w którym wykupiliśmy wycieczkę dla trzech osób do Włoch, a konkretnie nad Jezioro Garda i jego szeroko pojęte okolice …
Hotel w którym spaliśmy podczas naszego pobytu znajdował się w miejscowości Bussolengo.
Trzy gwiazdkowy hotel przy głównej drodze, kilka dwupiętrowych budynków połączonych przejściami, bar z dyskoteką, dwie wielkie sale jadalne i basen na zewnątrz.
Ze wszystkich stron otoczony przez różne uprawy, winorośl, drzewka oliwne i jabłka, od strony drogi rozpościerał się piękny widok na Dolomity, oczywiście jak tylko pogoda pozwala na dalekie widoki
Włochy będą mi się kojarzyć przede wszystkim z makami, piękne czerwone maki rosną wszędzie, małymi kępkami i ogromnymi polami, są dla mnie nieodłącznym elementem krajobrazu.
W miasteczkach wąskie uliczki pełne sklepików i knajpek z pyszną kawą i pizzą.
Przechadzające się kaczki! chodziły sobie między ludźmi po deptakach i trawnikach, śmiesznie to wyglądało
Te drogi wijące się miedzy górami, które wyrastają z ziemi olbrzymimi ścianami, niestety nie było nam dane pochodzić po tych górach, bo wyjazd był typowo turystyczny, niegórski
Więc ze smutkiem w oczach spoglądałem przez szybę autokaru za każdym razem kiedy gdzieś jechaliśmy, podczas naszego pobytu, góry prawie codziennie były skąpane w pierzynce z chmur, wszystko żyło, przetaczało się z jednej strony na drugą, dając piękne przedstawienie za każdym razem.
Na Włoską ziemię wyruszyliśmy w sobotę po południu, nasza dłuuuuga podróż rozpoczęła się z Gliwic, a następnie przesiadka w Opolu do autokaru docelowego, którym poruszaliśmy się przez resztę wyjazdu.
Czas podróży to około 16 godzin i ponad 1100 km, da się przeżyć
50 nieznajomych osób ruszyło we wspólną drogę, przez Czechy, Austrie i Niemcy do Włoch.
Na jednym z odpoczynków udało się pstryknąć jakąś górę, nawet nie wiem gdzie to było i co to było? Człowiek wysiadał jak zombi
Jezioro Garda, największe (370 km2) i najczystsze jezioro we Włoszech, leży na granicach trzech prowincji : Trydent, Werona i Brescia.
Jego zachodnia część to teren Lombardii, a wschodnia Wenecji Eugenejskiej.
Wszystko jest w Wikipedii - ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Lago_di_Garda )
Będę starał się podpinać linki do Wiki. Zobaczycie od razu konkretne informacje, bez zbędnego lania wody, tak będzie prościej
Po tych kilkunastu godzinach spędzonych w autokarze, jako pierwszy w naszym menu był Trydent, miała być Werona ale nasza pani pilot (Kasia) dokonywała kilku zmian, starając się dopasować do pogody …
Trydent - Górna Adyga, pierwsze miasto do którego wjechaliśmy pełni energii, mimo dużego zmęczenia podróżą.
Tuż przy moście nad rzeką Adygą, czekała na nas pani przewodnik (Włoszka), która zabrała całą naszą 50 w miasto.
Minęliśmy wieżę obroną Torre Vanga ( https://it.wikipedia.org/wiki/Torre_Vanga ) i przeszliśmy pod kościół Św. Małgorzaty ( https://en.wikipedia.org/wiki/Santa_Mar ... re,_Trento ) który jest dosłownie kawałek dalej, nieduży skwer z małym kościółkiem, jednym z wielu …
Pogoda była jakaś niemrawa, trochę się chmurzyło, ale pojawiało się też słońce dając odrobinę nadziei.
Przeszliśmy dalej, na główny plac Trento - Piazza Duomo ( https://it.wikipedia.org/wiki/Piazza_Duomo_(Trento ) na którym znajdują się : Katedra, Muzeum Diecezjalne w Trydencie, Pałac Pretorianów i Fontanna Neptuna.
Między tym wszystkim mieszczą się stragany z pamiątkami i sporo stoisk ze świeżymi kwiatami, takimi na balkon albo działkę
A jakby tego było mało, bo tłum już był spory, to w Trento akurat odbywał się jeden z najważniejszych festiwali - filmów górskich i podróżniczych, więc momentami bywało ciasno …
W katedrze jakaś starsza pani przeganiała turystów, że tylko Ci co się chcą pomodlić, czy jakoś tak, nie przeszkadzam jej, pstryknąłem foto i idę w swoją stronę.
Ruszyliśmy wąskimi uliczkami, pełnymi knajpek, straganów i małych sklepików, wszystko jest nowe, wszystko się podoba, cudowne uczucie móc sobie usiąść w knajpce i wypić kawkę patrząc na to wszystko, patrząc na góry, które wyrastały jak słupy tuż obok, powtarzaliśmy to codziennie w każdym nowym miejscu
Kolejny przystanek to Zamek Buonconsiglio
( https://en.wikipedia.org/wiki/Buonconsiglio_Castle ) z ładnym, zadbanym ogrodem.
Każdego dnia oprócz zwiedzania programowego, mieliśmy też czas wolny dla siebie i mogliśmy na własną rękę sobie chodzić po zakamarkach miast i miasteczek, z reguły szliśmy na kawkę i coś zjeść, jeżeli był jakiś normalny sklep (był dwa razy) to szliśmy na jakieś zakupy, każde miasteczko coś oferowało …
Tutaj był sklep, więc poszliśmy na zakupy, zjedliśmy coś na ławce w parku, a na koniec kawka w parkowej knajpce.
Wygląda na to że wystarczy znać dwa włoskie słowa i kilka po angielsku żeby normalnie funkcjonować we Włoszech
W parku przy fontannie było biało jakby padał śnieg, w powietrzu unosiło się mnóstwo białych paprochów z pobliskich drzew.
Późnym południem dotarliśmy do hotelu, każdy dostał swój pokój, następnie obiadokolacja, wszystko w formie bufetu więc można było zjeść co się chciało
Na koniec dnia jeszcze mały spacer wokół hotelu, na horyzoncie się mroczyło, zbierało się na burzę … Pogoda na tym wyjeździe była łaskawa, prognozy od dawna pokazywały tylko deszcz, a w realu było całkiem przyjemnie, przynajmniej przez kilka dni
C.D.N
Dzień dobry.
W minionym tygodniu (zaczynaliśmy od soboty) odbyłem swoją pierwszą prawdziwą zagraniczną wycieczkę, krótki i bardzo intensywny tydzień, można powiedzieć że był to "maraton" …
Muszę przyznać że byłem pełen obaw, co mnie czeka? Nie byłem nigdy na tego typu wyjeździe, nie miałem nad niczym kontroli ...
Na szczęście Kasia (pilot) okazała się bardzo fajnym przewodnikiem i organizatorem, nie było ciągłego biegania i gonitwy, starała się robić wszystko w spokojnym tempie, prawie zawsze się udawało choć dla kogoś kto robi zdjęcia taka wycieczka jest też niezłym wyzwaniem, trzeba się zmieścić jednak w jakiś ramach czasowych i chwilami brakowało czasu żeby doczekać się w miarę pustego planu
Wyjazd był zorganizowany przez biuro podróży ITAKA w którym wykupiliśmy wycieczkę dla trzech osób do Włoch, a konkretnie nad Jezioro Garda i jego szeroko pojęte okolice …
Hotel w którym spaliśmy podczas naszego pobytu znajdował się w miejscowości Bussolengo.
Trzy gwiazdkowy hotel przy głównej drodze, kilka dwupiętrowych budynków połączonych przejściami, bar z dyskoteką, dwie wielkie sale jadalne i basen na zewnątrz.
Ze wszystkich stron otoczony przez różne uprawy, winorośl, drzewka oliwne i jabłka, od strony drogi rozpościerał się piękny widok na Dolomity, oczywiście jak tylko pogoda pozwala na dalekie widoki
Włochy będą mi się kojarzyć przede wszystkim z makami, piękne czerwone maki rosną wszędzie, małymi kępkami i ogromnymi polami, są dla mnie nieodłącznym elementem krajobrazu.
W miasteczkach wąskie uliczki pełne sklepików i knajpek z pyszną kawą i pizzą.
Przechadzające się kaczki! chodziły sobie między ludźmi po deptakach i trawnikach, śmiesznie to wyglądało
Te drogi wijące się miedzy górami, które wyrastają z ziemi olbrzymimi ścianami, niestety nie było nam dane pochodzić po tych górach, bo wyjazd był typowo turystyczny, niegórski
Więc ze smutkiem w oczach spoglądałem przez szybę autokaru za każdym razem kiedy gdzieś jechaliśmy, podczas naszego pobytu, góry prawie codziennie były skąpane w pierzynce z chmur, wszystko żyło, przetaczało się z jednej strony na drugą, dając piękne przedstawienie za każdym razem.
Na Włoską ziemię wyruszyliśmy w sobotę po południu, nasza dłuuuuga podróż rozpoczęła się z Gliwic, a następnie przesiadka w Opolu do autokaru docelowego, którym poruszaliśmy się przez resztę wyjazdu.
Czas podróży to około 16 godzin i ponad 1100 km, da się przeżyć
50 nieznajomych osób ruszyło we wspólną drogę, przez Czechy, Austrie i Niemcy do Włoch.
Na jednym z odpoczynków udało się pstryknąć jakąś górę, nawet nie wiem gdzie to było i co to było? Człowiek wysiadał jak zombi
Jezioro Garda, największe (370 km2) i najczystsze jezioro we Włoszech, leży na granicach trzech prowincji : Trydent, Werona i Brescia.
Jego zachodnia część to teren Lombardii, a wschodnia Wenecji Eugenejskiej.
Wszystko jest w Wikipedii - ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Lago_di_Garda )
Będę starał się podpinać linki do Wiki. Zobaczycie od razu konkretne informacje, bez zbędnego lania wody, tak będzie prościej
Po tych kilkunastu godzinach spędzonych w autokarze, jako pierwszy w naszym menu był Trydent, miała być Werona ale nasza pani pilot (Kasia) dokonywała kilku zmian, starając się dopasować do pogody …
Trydent - Górna Adyga, pierwsze miasto do którego wjechaliśmy pełni energii, mimo dużego zmęczenia podróżą.
Tuż przy moście nad rzeką Adygą, czekała na nas pani przewodnik (Włoszka), która zabrała całą naszą 50 w miasto.
Minęliśmy wieżę obroną Torre Vanga ( https://it.wikipedia.org/wiki/Torre_Vanga ) i przeszliśmy pod kościół Św. Małgorzaty ( https://en.wikipedia.org/wiki/Santa_Mar ... re,_Trento ) który jest dosłownie kawałek dalej, nieduży skwer z małym kościółkiem, jednym z wielu …
Pogoda była jakaś niemrawa, trochę się chmurzyło, ale pojawiało się też słońce dając odrobinę nadziei.
Przeszliśmy dalej, na główny plac Trento - Piazza Duomo ( https://it.wikipedia.org/wiki/Piazza_Duomo_(Trento ) na którym znajdują się : Katedra, Muzeum Diecezjalne w Trydencie, Pałac Pretorianów i Fontanna Neptuna.
Między tym wszystkim mieszczą się stragany z pamiątkami i sporo stoisk ze świeżymi kwiatami, takimi na balkon albo działkę
A jakby tego było mało, bo tłum już był spory, to w Trento akurat odbywał się jeden z najważniejszych festiwali - filmów górskich i podróżniczych, więc momentami bywało ciasno …
W katedrze jakaś starsza pani przeganiała turystów, że tylko Ci co się chcą pomodlić, czy jakoś tak, nie przeszkadzam jej, pstryknąłem foto i idę w swoją stronę.
Ruszyliśmy wąskimi uliczkami, pełnymi knajpek, straganów i małych sklepików, wszystko jest nowe, wszystko się podoba, cudowne uczucie móc sobie usiąść w knajpce i wypić kawkę patrząc na to wszystko, patrząc na góry, które wyrastały jak słupy tuż obok, powtarzaliśmy to codziennie w każdym nowym miejscu
Kolejny przystanek to Zamek Buonconsiglio
( https://en.wikipedia.org/wiki/Buonconsiglio_Castle ) z ładnym, zadbanym ogrodem.
Każdego dnia oprócz zwiedzania programowego, mieliśmy też czas wolny dla siebie i mogliśmy na własną rękę sobie chodzić po zakamarkach miast i miasteczek, z reguły szliśmy na kawkę i coś zjeść, jeżeli był jakiś normalny sklep (był dwa razy) to szliśmy na jakieś zakupy, każde miasteczko coś oferowało …
Tutaj był sklep, więc poszliśmy na zakupy, zjedliśmy coś na ławce w parku, a na koniec kawka w parkowej knajpce.
Wygląda na to że wystarczy znać dwa włoskie słowa i kilka po angielsku żeby normalnie funkcjonować we Włoszech
W parku przy fontannie było biało jakby padał śnieg, w powietrzu unosiło się mnóstwo białych paprochów z pobliskich drzew.
Późnym południem dotarliśmy do hotelu, każdy dostał swój pokój, następnie obiadokolacja, wszystko w formie bufetu więc można było zjeść co się chciało
Na koniec dnia jeszcze mały spacer wokół hotelu, na horyzoncie się mroczyło, zbierało się na burzę … Pogoda na tym wyjeździe była łaskawa, prognozy od dawna pokazywały tylko deszcz, a w realu było całkiem przyjemnie, przynajmniej przez kilka dni
C.D.N
Pojechaliście zwiedzać Włochy pierwszy raz w życiu, podobnie jak my tym roku Wycieczka zorganizowana ma swoje plusy, ma swoje minusy, najważniejsze że pilot / przewodnik nie poganiał i był czas m.in. na fotografowanie.
My z małymi dziećmi jeździliśmy często w ciepłe kraje, uzbierało się tego siedem wyjazdów, ale zawsze zwiedzaliśmy samodzielnie. Cztery razy byliśmy w Grecji i byłem w tej Grecji zakochany, ale po swoich pierwszych trzech dniach we Włoszech widzę, że ten kraj ma sporo do zaoferowania i pewnie będzie to widać po twoich następnych relacjach.
My z małymi dziećmi jeździliśmy często w ciepłe kraje, uzbierało się tego siedem wyjazdów, ale zawsze zwiedzaliśmy samodzielnie. Cztery razy byliśmy w Grecji i byłem w tej Grecji zakochany, ale po swoich pierwszych trzech dniach we Włoszech widzę, że ten kraj ma sporo do zaoferowania i pewnie będzie to widać po twoich następnych relacjach.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Sebastian pisze:Pojechaliście zwiedzać Włochy pierwszy raz w życiu, podobnie jak my tym roku Wycieczka zorganizowana ma swoje plusy, ma swoje minusy, najważniejsze że pilot / przewodnik nie poganiał i był czas m.in. na fotografowanie.
My z małymi dziećmi jeździliśmy często w ciepłe kraje, uzbierało się tego siedem wyjazdów, ale zawsze zwiedzaliśmy samodzielnie. Cztery razy byliśmy w Grecji i byłem w tej Grecji zakochany, ale po swoich pierwszych trzech dniach we Włoszech widzę, że ten kraj ma sporo do zaoferowania i pewnie będzie to widać po twoich następnych relacjach.
Mieliśmy takie odbiorniki i słuchawkę w uchu, jak zaczynało trzeszczeć i przerywać, to był znak żeby lecieć już za grupą,
Oto tajemnica czasu na zdjęcia
Tak jakoś wychodzi z tymi wyjazdami naszymi, że Wy jesteście tam trochę wcześniej, tak też było z wakacjami zeszłego roku, mamy nosa do terenów, albo raczej Iza ma
To mój debiut w takiej formie i bardzo mi się podobają Włochy, a przynajmniej te tereny około górskie, mimo tego że trzeba było zapierdzielać codziennie 😄
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Uśmiechnęłam się jak wspomniałeś Sebastianie, że z Renią wybieracie się do Bari. Prawdę też jest, że się mijamy w tych wyjazdach. Włochy lubię, ale bardziej Grecję. Korfu to moja ulubiona baza, tyle, że jest na tyle małe, że można calą wyspę na skuterach objechać a Włochy trzeba dzielić na części bo jest tam co robić Teraz rozmyślam nad Słowenią i ogłosiłam w domu oszczędzanie do słoika na wycieczki
Ostatnio zmieniony 2023-05-16, 07:08 przez Izabela, łącznie zmieniany 2 razy.
Moja wrażliwa na piękno dusza zapłakała po obejrzeniu Waszych zdjęć.
Czekam na dalszy ciąg.
Słusznie. Nie ma co rozmyślać. Adrian i Lea już się zgodzili.
Czekam na dalszy ciąg.
Izabela pisze:Teraz rozmyślam nad Słowenią i ogłosiłam w domu oszczędzanie do słoika na wycieczki
Słusznie. Nie ma co rozmyślać. Adrian i Lea już się zgodzili.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Adrian pisze:Pogoda była jakaś niemrawa, trochę się chmurzyło
Widząc zdjęcia z innych dni na FB, to tego pierwszego pogoda była chyba najlepsza.
Może jak w końcu będą komputery kwantowe i doskonała AI, to będzie się dało robić trafne prognozy długookresowe
Włochy wyglądają tutaj dość porządnie. Myśmy byli bardziej na południe i tam biedniej się prezentowały.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Włochy wyglądają tutaj dość porządnie. Myśmy byli bardziej na południe i tam biedniej się prezentowały.
Dobrze, że nie pojechali do Południowego Tyrolu, bo biedny Adrian musiałby podawać nazwy po włosku i po niemiecku.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
No tak, Iza dała już wszystko czarno na białym, nie będzie żadnych niespodzianek
Pogoda, cóż można żec, było lepiej niż zapowiadali, padało tylko czasem
Jak wyjeżdżaliśmy to miał się zacząć tydzień ulew i burz, to można powiedzieć że trafiliśmy w okno pogodowe
Nie mam porównania, ale na brak punktów do zwiedzania nie można na pewno narzekać.
Pogoda, cóż można żec, było lepiej niż zapowiadali, padało tylko czasem
Jak wyjeżdżaliśmy to miał się zacząć tydzień ulew i burz, to można powiedzieć że trafiliśmy w okno pogodowe
Włochy wyglądają tutaj dość porządnie. Myśmy byli bardziej na południe i tam biedniej się prezentowały.
Nie mam porównania, ale na brak punktów do zwiedzania nie można na pewno narzekać.
Ostatnio zmieniony 2023-05-15, 22:23 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Izabela pisze:Teraz rozmyślam nad Słowenią i ogłosiłam w domu oszczędzanie do słoika na wycieczki
Czy oszczędzanie obejmuje zakaz jednodniówek z dojazdem powyżej 100 km?
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Sebastian pisze:Dobrze, że nie pojechali do Południowego Tyrolu, bo biedny Adrian musiałby podawać nazwy po włosku i po niemiecku.
A czytelnicy byliby ucieszeni. Zwłaszcza jakby podał jeszcze nazwy w języku landyńskim.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Adrian pisze:Na jednym z odpoczynków udało się pstryknąć jakąś górę, nawet nie wiem gdzie to było i co to było? Człowiek wysiadał jak zombi
Dzięki takiej wycieczce, do Budapesztu po ujrzeniu MF i WF zapragnąłem w te góry pojechać. Po powrocie do domu, analiza mapy, co to za góry, potem zakup map i kilka lat później pojechałem w te góry tak, że wiesz
laynn pisze:Adrian pisze:Na jednym z odpoczynków udało się pstryknąć jakąś górę, nawet nie wiem gdzie to było i co to było? Człowiek wysiadał jak zombi
Dzięki takiej wycieczce, do Budapesztu po ujrzeniu MF i WF zapragnąłem w te góry pojechać. Po powrocie do domu, analiza mapy, co to za góry, potem zakup map i kilka lat później pojechałem w te góry tak, że wiesz
Kto wie co przyniesie przyszłość ... Chętnie bym tam zajrzał
Część - 2
Wodospady Varone - Jezioro Tenno - wioska Canele di Tenno - Riva Del Garda.
Jak zwykle wstajemy skoro świt, zaraz po 7.00 śniadanie i ruszamy w drogę !
Dzisiejszy dzień będzie bardziej górski
Zaczynamy od Wodospadów Varone, na drodze dojazdowej zakaz wjazdu dla autobusów, więc parkujemy w na pierwszym większym parkingu i ruszamy pieszo, idziemy wąską uliczką, brak chodnika i pobocza, jest niebezpiecznie.
Później okazuje się, że zakaz jest ale i tak autobusy jeżdżą, włoskie zasady
Po około 1.5 km. dotarliśmy pod ogród botaniczny i Wodospady Varone.
Nasza grupa nie lubi chodzić, chyba się w tedy męczą, tego dnia sporo osób jęczy że muszą tyle chodzić, a ja się cieszę
Wodospady Varone to super miejsce ! Ogród botaniczny to mnóstwo roślin, które oglądamy podchodząc kolejnymi zakosami i schodkami, na końcu ogrodów znajduje się jeden z wodospadów.
Mijamy po drodze ludzi z naszej grupy, mimo że mokrzy to się cieszą, chwilę później wchodzimy w krótki tunel wydrążony w skale i już wiemy dla czego, cali mokrzy z uśmiechami na pyskach wychodzimy spod pierwszego wodospadu.
Olbrzymia szczelina, długa i wąska podobno ma około 100 metrów wysokości, dla ludzi z lękami może być wesoło dodatkowy efekt daje podświetlenie wody różnymi kolorami.
Ciężko robi się zdjęcia w takich miejscach, pada mocny deszcz, jest ciemno i ciasno, koszmar
Jeden zaliczony, schodzimy do drugiego, taką kolejność wybraliśmy najpierw góra później dół i bardzo dobrze to wyszło, bo dolny moim zdanie lepszy, ładniejszy i ma bardziej tęczowe kolorki !
Mokrzy i zadowolenie poszliśmy na kawkę i coś przekąsić przed dalszą drogą.
( https://pl.wikipedia.org/wiki/Wodospady_Varone )
Autobus już czekał na parkingu, będziemy podjeżdżać wąskimi serpentynami do Jeziora Tenno.
No i tutaj słowo wąsko zaczęło dla mnie nabierać innego znaczenia, ciasno jest w tedy, gdy system w który jest wyposażony autokar zaczyna sam gwałtownie hamować wyczuwając przeszkodę, np. barierkę nad przepaścią
Kasia (pilotka) mówiła, że włosi nie potrafią jeździć, a cofać to już w ogóle i na tych serpentynach było to widać doskonale, tragedia !
Wyskakujemy jak desant z autobusu i ruszamy nad jezioro ! Pogoda jakby się poprawiała … Góry jak co dzień skąpane w przewalającej się mgle, piękny to widok.
Jest i Ono, Lago di Tenno z pięknym kolorem wody, wiecie takim seledynowym
Szóste co do wielkości w regionie Trentino, powstałe w wyniku osuwiska …
Piękne ! położone w świetnym miejscu, woda czyściutka, ryby widać jak na dłoni.
Kawałek powyżej znajduje się mały bufet i toalety, krótka przerwa i żegnamy się z tym cudownym widokiem, było mi miło to zobaczyć
( https://pl.frwiki.wiki/wiki/Lac_de_Tenno )
Kolejny punkt dzisiejszego programu to miasteczko Canale, do którego trzeba iść szlakiem To tylko kilometr, ale kilometr wśród gór z pięknymi widokami na otaczające wierzchołki skąpane w chmurach, wioski w dolinach i Jezioro Garda.
Kamienna ścieżka pośród okwieconych łąk, doprowadza nas na miejsce i następuje "spuszczenie ze smyczy", dostajemy czas wolny żeby móc ruszyć w ciasne kamienne uliczki Canale.
Z daleka miasteczko wygląda jak kompletna ruina, szare - brudny kolor w ogóle nie zwiastuje tego co zobaczymy wchodząc w Canale.
Po I wojnie światowej, kiedy przemysł zaczął się skupiać nad Jeziorem Garda, część ludzi opuściło miasteczko, odżyło dzięki artystom po II wojnie światowej, do dzisiaj w miasteczku mieszka sporo artystów, co widać przechadzając się jego uliczkami.
My na chwilę uciekliśmy z miasteczka żeby podejść na punkt widokowy z którego rozpościerał się całkiem szeroki widok na całą dolinę, reszta grupy skupiła się miasteczku nie widząc nic po za murami …
Żegnamy się z kamiennym miasteczkiem i ruszamy na przydrożny parking, gdzie stoi nasz autobus.
( https://it.wikipedia.org/wiki/Canale_di_Tenno )
Zaczynamy zjazd serpentynami, niektórzy zamykają oczy żeby nie widzieć stromizny pod zakrętami, inni przesiadają się do przodu żeby widzieć więcej i poczuć moc wąskich zakrętów i przepaści, podobno te wiraże to małe piwo w porównaniu z greckimi zakrętami …
Zjechaliśmy do ostatniego punktu dzisiejszego dnia - Riva Del Garda!
Miasto to północny kraniec jeziora Garda.
( https://pl.wikipedia.org/wiki/Riva_del_Garda )
Jedną z atrakcji jest wyjazd kolejką na pobliskim wzgórzu, ruszamy więc najpierw w jego kierunku.
Dochodząc widzimy wracające osoby z naszej grupy, niestety kolejka ma jakieś problemy techniczne i nie dostaniemy się na górę
Jakoś górskie atrakcje tego wyjazdu nam nie sprzyjały …
Miasteczko jest naprawdę ładne, dochodząc do głównego placu mijamy twierdze Rocca di Riva.
Główny plac piazza tre novembre i otaczające go kolorowe kamienice, mały port a w nim statki wycieczkowe i prywatne jachty, kaczki przechadzające się po deptakach całymi rodzinami. Niewielki obszar placu jest piękny, wystarczy usiąść i podziwiać.
Mimo że mamy sporo wolnego czasu na wycieczkach, nie sposób zobaczyć wszystko …
My tradycyjnie zasiadamy w jednej z knajp i zamawiamy kawę i słodkości, strudel i Tiramisu, jedno i drugie wyborne i choć nie jestem fanem strudla, ten mi smakował
Resztę czasu wolnego spędzamy spacerując brzegami jeziora, w między czasie pogoda się poprawia i wychodzi wyczekiwane przez wszystkich słońce, od razu robi się przyjemniej, pobliskie Monte Waragna (1778) i Monte Altissimo di Nago (2078 m) nabrały zielonych kolorów, ale bym chciał tam wyjść i zobaczyć całe jezioro oraz okolice z góry …
Ten dzień był cudowny, było wszystko co potrzebne jest do szczęścia …
C.D.N
P.S
Sory za ilość, starałem się
Wodospady Varone - Jezioro Tenno - wioska Canele di Tenno - Riva Del Garda.
Jak zwykle wstajemy skoro świt, zaraz po 7.00 śniadanie i ruszamy w drogę !
Dzisiejszy dzień będzie bardziej górski
Zaczynamy od Wodospadów Varone, na drodze dojazdowej zakaz wjazdu dla autobusów, więc parkujemy w na pierwszym większym parkingu i ruszamy pieszo, idziemy wąską uliczką, brak chodnika i pobocza, jest niebezpiecznie.
Później okazuje się, że zakaz jest ale i tak autobusy jeżdżą, włoskie zasady
Po około 1.5 km. dotarliśmy pod ogród botaniczny i Wodospady Varone.
Nasza grupa nie lubi chodzić, chyba się w tedy męczą, tego dnia sporo osób jęczy że muszą tyle chodzić, a ja się cieszę
Wodospady Varone to super miejsce ! Ogród botaniczny to mnóstwo roślin, które oglądamy podchodząc kolejnymi zakosami i schodkami, na końcu ogrodów znajduje się jeden z wodospadów.
Mijamy po drodze ludzi z naszej grupy, mimo że mokrzy to się cieszą, chwilę później wchodzimy w krótki tunel wydrążony w skale i już wiemy dla czego, cali mokrzy z uśmiechami na pyskach wychodzimy spod pierwszego wodospadu.
Olbrzymia szczelina, długa i wąska podobno ma około 100 metrów wysokości, dla ludzi z lękami może być wesoło dodatkowy efekt daje podświetlenie wody różnymi kolorami.
Ciężko robi się zdjęcia w takich miejscach, pada mocny deszcz, jest ciemno i ciasno, koszmar
Jeden zaliczony, schodzimy do drugiego, taką kolejność wybraliśmy najpierw góra później dół i bardzo dobrze to wyszło, bo dolny moim zdanie lepszy, ładniejszy i ma bardziej tęczowe kolorki !
Mokrzy i zadowolenie poszliśmy na kawkę i coś przekąsić przed dalszą drogą.
( https://pl.wikipedia.org/wiki/Wodospady_Varone )
Autobus już czekał na parkingu, będziemy podjeżdżać wąskimi serpentynami do Jeziora Tenno.
No i tutaj słowo wąsko zaczęło dla mnie nabierać innego znaczenia, ciasno jest w tedy, gdy system w który jest wyposażony autokar zaczyna sam gwałtownie hamować wyczuwając przeszkodę, np. barierkę nad przepaścią
Kasia (pilotka) mówiła, że włosi nie potrafią jeździć, a cofać to już w ogóle i na tych serpentynach było to widać doskonale, tragedia !
Wyskakujemy jak desant z autobusu i ruszamy nad jezioro ! Pogoda jakby się poprawiała … Góry jak co dzień skąpane w przewalającej się mgle, piękny to widok.
Jest i Ono, Lago di Tenno z pięknym kolorem wody, wiecie takim seledynowym
Szóste co do wielkości w regionie Trentino, powstałe w wyniku osuwiska …
Piękne ! położone w świetnym miejscu, woda czyściutka, ryby widać jak na dłoni.
Kawałek powyżej znajduje się mały bufet i toalety, krótka przerwa i żegnamy się z tym cudownym widokiem, było mi miło to zobaczyć
( https://pl.frwiki.wiki/wiki/Lac_de_Tenno )
Kolejny punkt dzisiejszego programu to miasteczko Canale, do którego trzeba iść szlakiem To tylko kilometr, ale kilometr wśród gór z pięknymi widokami na otaczające wierzchołki skąpane w chmurach, wioski w dolinach i Jezioro Garda.
Kamienna ścieżka pośród okwieconych łąk, doprowadza nas na miejsce i następuje "spuszczenie ze smyczy", dostajemy czas wolny żeby móc ruszyć w ciasne kamienne uliczki Canale.
Z daleka miasteczko wygląda jak kompletna ruina, szare - brudny kolor w ogóle nie zwiastuje tego co zobaczymy wchodząc w Canale.
Po I wojnie światowej, kiedy przemysł zaczął się skupiać nad Jeziorem Garda, część ludzi opuściło miasteczko, odżyło dzięki artystom po II wojnie światowej, do dzisiaj w miasteczku mieszka sporo artystów, co widać przechadzając się jego uliczkami.
My na chwilę uciekliśmy z miasteczka żeby podejść na punkt widokowy z którego rozpościerał się całkiem szeroki widok na całą dolinę, reszta grupy skupiła się miasteczku nie widząc nic po za murami …
Żegnamy się z kamiennym miasteczkiem i ruszamy na przydrożny parking, gdzie stoi nasz autobus.
( https://it.wikipedia.org/wiki/Canale_di_Tenno )
Zaczynamy zjazd serpentynami, niektórzy zamykają oczy żeby nie widzieć stromizny pod zakrętami, inni przesiadają się do przodu żeby widzieć więcej i poczuć moc wąskich zakrętów i przepaści, podobno te wiraże to małe piwo w porównaniu z greckimi zakrętami …
Zjechaliśmy do ostatniego punktu dzisiejszego dnia - Riva Del Garda!
Miasto to północny kraniec jeziora Garda.
( https://pl.wikipedia.org/wiki/Riva_del_Garda )
Jedną z atrakcji jest wyjazd kolejką na pobliskim wzgórzu, ruszamy więc najpierw w jego kierunku.
Dochodząc widzimy wracające osoby z naszej grupy, niestety kolejka ma jakieś problemy techniczne i nie dostaniemy się na górę
Jakoś górskie atrakcje tego wyjazdu nam nie sprzyjały …
Miasteczko jest naprawdę ładne, dochodząc do głównego placu mijamy twierdze Rocca di Riva.
Główny plac piazza tre novembre i otaczające go kolorowe kamienice, mały port a w nim statki wycieczkowe i prywatne jachty, kaczki przechadzające się po deptakach całymi rodzinami. Niewielki obszar placu jest piękny, wystarczy usiąść i podziwiać.
Mimo że mamy sporo wolnego czasu na wycieczkach, nie sposób zobaczyć wszystko …
My tradycyjnie zasiadamy w jednej z knajp i zamawiamy kawę i słodkości, strudel i Tiramisu, jedno i drugie wyborne i choć nie jestem fanem strudla, ten mi smakował
Resztę czasu wolnego spędzamy spacerując brzegami jeziora, w między czasie pogoda się poprawia i wychodzi wyczekiwane przez wszystkich słońce, od razu robi się przyjemniej, pobliskie Monte Waragna (1778) i Monte Altissimo di Nago (2078 m) nabrały zielonych kolorów, ale bym chciał tam wyjść i zobaczyć całe jezioro oraz okolice z góry …
Ten dzień był cudowny, było wszystko co potrzebne jest do szczęścia …
C.D.N
P.S
Sory za ilość, starałem się
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 2 razy.
sprocket73 pisze:Włochy wyglądają tutaj dość porządnie.
bo to nie Włochy, tylko Padania. Z Włochami ma to niewiele wspólnego
Zwłaszcza jakby podał jeszcze nazwy w języku landyńskim.
Dobromile, napisz coś proszę o tym języku. Czy mówią nim w jakimś landzie?
Ostatnio zmieniony 2023-05-16, 17:36 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości