Jeśli chodzi o Gwarkową Perć to dość intensywnie deptane od kilku lat miejsce, ale ciekawe, bo można się tu poczuć jak w wysokich górach i zaznać krótkiej wspinaczki po skałach
Pojawia się też lekkie zalodzenie na ścieżce, całe szczęście, że mamy raczki (w plecaku 😛 ).
Odcinek ścieżki jest źródliskowy zimą czasami jak przymarznie robi się tam jazda
Jedzenie smaczne, ale w schronisku jest...zimno. Mimo dnia w tygodniu jednak schodzi się kilka grup turystów, w 2018tym też było zimno, ale wtedy po moim przyjściu rozpalono w kominku... Dziś mimo chłodu udaje mi się przeschnąć, ale po obiedzie jestem zmarznięty więc czas się rozruszać.
W tym roku faktycznie coś nie palą... chyba oszczędzają opał, bo jeszcze nie widziałem, żeby się paliło tej zimy. W zeszłych latach palili, stół przy kominku to moje stałe miejsce, ile razy ja się tam grzałem i suszyłem
Po krótkiej chwili meldujemy się pod wieżą, która okazuje się, że...jest zamknięta.
W okresie zimowym w tygodniu jest zawsze zamknięta, od wiosny powinna być już otwierana codziennie. Powinna... bo nie zawsze jest
Ostatnio czytałem, że na szczycie jest bałagan. Rzeczywiście na Kopie syf jest straszny. Tuż obok wieży stoi od lat budowane schronisko i z tego co doczytałem, to chyba nieszybko, o ile w ogóle powstanie.
No bałagan jest... budowa schroniska trwa od 20 lat... ale od kilku lat stoi w miejscu. Tracę nadzieję że to się zakończy, bo właściciel jest już dość wiekowy.
a teraz syfu dołożyło miasto Zlate Hory, które tą drewnianą budę obok wieży buduje od czerwca... Może w końcu to skończą przed latem!
Robię sobie zdjęcie z córką na tle widoku jakim raczyło to schronisko, podobno stąd widać Beskidy - pięknie!
Można powiedzieć, że to zdjęcie z tarasu dawnego schroniska
10 lat różnicy i prawie to samo ujęcie... Ta przełęcz za dzieciaka wydawała mi się zawsze taka tajemnicza ukryta w ciemnym lesie. A jeszcze przed Schengen wzdłuż granicy stał tam drewniany biało-zielony płot/szlaban i rodzice zawsze ostrzegali żeby do niego nie podchodzić
Świetne ujęcie!
Wiadomo, skocznią. I pierwsza potyka się córa, na samej górze. Mnie idącemu za nią się robi gorąco więc szybko ją łapę za rękę i teraz to ja prowadzę. Ale "dojazd" to pikuś, ostro to się robi na zeskoku. Spojrzenie w dół...oj ostro w dół. No ale ruszamy i... teraz to noga mi ujeżdża, siadam na stoku, córkę też ściągając za rękę i wywracając. No to żeśmy se usiedli, na szczęście tylko na tyłkach.
Schodziliście skocznią, nieźle!
Zrobiłeś krótką spacerową trasę na Kopę, ale wiadomo z dzieckiem, no i parę atrakcji po drodze było.
Także jak Ci się podobało to możesz wrócić kiedyś w G. Opawskie, daj wcześniej znać, to może uda się zgadać na wycieczkę.
