Skały są takie z lekka pumeksowate - sporo tutaj jest jaskiń, acz w większości chyba niewielkich.
Do zatoki wpływa tu rzeczka, rozlewająca się po plaży w malownicze meandry.
Co najciekawsze - nie jest to miejsce o walorach wyłącznie przyrodniczych. Jest tu całkiem sporo starego betonu. Regularny kształt zatoki również sugeruje ingerencję ludzkiej ręki. Jak zwykle doczytuję sobie o tym miejscu dopiero po powrocie. Jak można było się domyślać - była tu baza wojskowa, która istniała do lat 90-tych. Z tej zatoczki biegł tajny, podwodny kabel telefoniczny łączący Sofię z Moskwą. Na szczycie jednej ze skał stoi wieża będąca dawnym punktem obserwacyjnym czy innym radarem. Ciekawe, że oprócz owego radaru na górze, fragmentów połamanych płyt na minimolo i zębów smoka wśród fal - nie pozostały tu żadne pozostałości po bazie (tzn. takie widoczne na pierwszy rzut oka, bo szlag wie co pod ziemią siedzi)
Rdzawe zacieki, rozlewające się z części metalowych na połamany beton, idealnie komponują się z barwą okolicznych skał. Może skały też są tu zardzewiałe?
Niestety jest tu dość tłocznie (jak na bułgarskie warunki - do dobrego człowiek szybko przywyka). Miejsce jest również nietypowo dla rejonu upstrzone zakazami - tego nie wolno, tamtego nie wolno. Jeździ też jakiś samochód (chyba pograniczników?) i dopierdziela się do biwakujących.
Na skale stoi wieża, której wygląd i oplecenie drutem kolczastym sugeruje, że pochodzi ona z czasów "bazowych".
Wyłazimy na górę. Tam jest trochę luźniej. Tzn. jeśli chodzi o ludzi, bo mając na myśli np. węże to jest bardzo niedobrze... Widoki są zarąbiste - na zatokę, skały, betonowe nabrzeża... "Czegoś mi tu brakuje" - zauważa kabak. "Aha! Wiem! Na środku zatoczki powinien stać wrak statku i tam być sklepik z lodami oraz pamiątkami!" Wizja zagospodarowania turystycznego prezentowana przez me dziecię bardzo mi przypadła do gustu!
A wracając do wieży na szczycie. Ciężko ocenić czy obiekt jest opuszczony czy nadal do czegoś służy. Niby wszystko jest zarośnięte, puste i z lekka odrapane, ale ploty i kolczatki są szczelne i w miarę nowe.
Wojskowe tereny (zwłaszcza w krajach, gdzie nie potrafię się porozumieć) nie są miejscem, gdzie lubimy wbijać na dziko forsując zasieki - więc oglądamy teren jedynie ze ścieżki. Duże zoomy pomagają. Tu też jak zwykle marudzę, że nie mam drona (a toperz jak zwykle stwierdza, że właśnie dlatego go mieć nie będę
Nagle nad głowami zaczyna nam latać helikopter. Pewnie wyczaił nasze niecne rozkminy nad wtargnięciem na zamknięte tereny
I jeszcze jeden rzut oka na ciekawe struktury tutejszych skałek.
cdn

