Jesienny Kotarz i Hala Jaworowa :)
Żona mówi że chce iść w góry!
No to próbujemy ustalić coś niedługiego i przyjemnego ... Do planów dołączają Sprockety, którzy wykazują jakieś zainteresownie wizytą na Hali Jaworowej, wycieczka z założenia krótka i przyjemna.
Pierwsze przymiarki celują w Baranią przez Cieńków, jesienią z pewnością piękna trasa, ale długa, a miało być krótko i równie fajnie.
9.00 rano, spotykamy się wszyscy na parkingu w Brennej Lachy i ruszamy, przekraczamy Brennice i wchodzimy w przysiółki Ksiałki Niżnej i Wyżniej.
Pierwsza część wycieczki idzie cały czas dosyć mocno pod górę, aż na Halę Jaworową, mimo tego, nikt nie marudzi, przy rozmowie czas mija o wiele przyjemniej
Od momentu wyjścia z lasu widoki są zacne , a stara nartostrada na Kisiałce Wyżniej to świetne miejsce widokowe od Błatniej po Magure.
Mimo późnej godziny udaje nam się załapać na poranne mgły, które dość szybko znikały.
Wchodzimy w Bukowy las, jesień w pełni.
Na drzewach liści coraz mniej, po woli kończy się jesienne przedstawienie, smutny to będzie moment, zrobi się szaro buro i nijako.
Wychodzimy na kraniec hali, słońce mocno zaświeciło w twarz, przywitał nas mocny wiatr, trzeba było ubrać dodatkową warstwę.
Ruszyliśmy w stronę bacówki na zasłużoną przerwę.
Są dwa rodzaje kawy, herbata, jest ciasto i owoce do ciasta, podobno pyszne te owoce, ale nie próbowałem, dla mnie za ostre
Schowani przed wiatrem za bacówką pałaszowaliśmy ciasto i popijaliśmy kawą.
Przy okazji tej wycieczki szedłem pierwszy raz na Kotarz szlakiem, wcześniej tylko mi się wydawało że nim szedłem
Na Kotarzu robimy kolejną przerwę, męczące jest takie chodzenie po halach, więc odpoczynek się należy !
Siedzieliśmy sobie na pieńkach i popijaliśmy herbatkę i kawkę
Nadszedł czas powrotu, ruszamy na drugi koniec hali, a później w lewo i po jakimś czasie mocno w dół.
Pierwsza połowa wycieczki mocno w górę, to powrót mocno w dół, po pierwszej połowie w miarę przyzwoitej nadszedł czas stromego zejścia, doszły mnie słuchy że uczestnicy marudzili, ale życie to nie tylko przyjemności !
Najlepsze zostało na sam koniec, poprzednim razem nie schodziłem tym wariantem, bo nie wiedziałem czy przez rzekę da się przejść, tym razem uznałem że trzeba zaryzykować, albo chaszczować, dokonałem wyboru ostatecznego i ruszyliśmy w czeluści rzeki Brennicy.
Niestety okazało się że zaznaczona ścieżka to tylko przejazd przez rzekę, co teraz !?
Zaczynamy kombinować … Iza ściąga buty i rusza przez wodę, ja się kręcę próbując znaleźć dobre kamienie i w końcu mi się udaje, rozglądam się za Gośką i Witkiem, to co zobaczyłem mnie zszokowało, bohaterski Witold przeniósł swoją małżonkę na własnych plecach przez rwącą rzekę, bohater tego dnia i bohater swojej żony, zrobił to wszystko nie ściągając butów !
Tak czy inaczej wszyscy przedostaliśmy się na drugi brzeg
Docieramy na parking cali i zdrowi, wbrew wcześniejszym przypuszczeniom niesfornej załogi, miły to był dzień
Nie umiem ostatnio ograniczyć zdjęć, sorry taki mamy klimat
I taka to była wycieczka.
No to próbujemy ustalić coś niedługiego i przyjemnego ... Do planów dołączają Sprockety, którzy wykazują jakieś zainteresownie wizytą na Hali Jaworowej, wycieczka z założenia krótka i przyjemna.
Pierwsze przymiarki celują w Baranią przez Cieńków, jesienią z pewnością piękna trasa, ale długa, a miało być krótko i równie fajnie.
9.00 rano, spotykamy się wszyscy na parkingu w Brennej Lachy i ruszamy, przekraczamy Brennice i wchodzimy w przysiółki Ksiałki Niżnej i Wyżniej.
Pierwsza część wycieczki idzie cały czas dosyć mocno pod górę, aż na Halę Jaworową, mimo tego, nikt nie marudzi, przy rozmowie czas mija o wiele przyjemniej
Od momentu wyjścia z lasu widoki są zacne , a stara nartostrada na Kisiałce Wyżniej to świetne miejsce widokowe od Błatniej po Magure.
Mimo późnej godziny udaje nam się załapać na poranne mgły, które dość szybko znikały.
Wchodzimy w Bukowy las, jesień w pełni.
Na drzewach liści coraz mniej, po woli kończy się jesienne przedstawienie, smutny to będzie moment, zrobi się szaro buro i nijako.
Wychodzimy na kraniec hali, słońce mocno zaświeciło w twarz, przywitał nas mocny wiatr, trzeba było ubrać dodatkową warstwę.
Ruszyliśmy w stronę bacówki na zasłużoną przerwę.
Są dwa rodzaje kawy, herbata, jest ciasto i owoce do ciasta, podobno pyszne te owoce, ale nie próbowałem, dla mnie za ostre
Schowani przed wiatrem za bacówką pałaszowaliśmy ciasto i popijaliśmy kawą.
Przy okazji tej wycieczki szedłem pierwszy raz na Kotarz szlakiem, wcześniej tylko mi się wydawało że nim szedłem
Na Kotarzu robimy kolejną przerwę, męczące jest takie chodzenie po halach, więc odpoczynek się należy !
Siedzieliśmy sobie na pieńkach i popijaliśmy herbatkę i kawkę
Nadszedł czas powrotu, ruszamy na drugi koniec hali, a później w lewo i po jakimś czasie mocno w dół.
Pierwsza połowa wycieczki mocno w górę, to powrót mocno w dół, po pierwszej połowie w miarę przyzwoitej nadszedł czas stromego zejścia, doszły mnie słuchy że uczestnicy marudzili, ale życie to nie tylko przyjemności !
Najlepsze zostało na sam koniec, poprzednim razem nie schodziłem tym wariantem, bo nie wiedziałem czy przez rzekę da się przejść, tym razem uznałem że trzeba zaryzykować, albo chaszczować, dokonałem wyboru ostatecznego i ruszyliśmy w czeluści rzeki Brennicy.
Niestety okazało się że zaznaczona ścieżka to tylko przejazd przez rzekę, co teraz !?
Zaczynamy kombinować … Iza ściąga buty i rusza przez wodę, ja się kręcę próbując znaleźć dobre kamienie i w końcu mi się udaje, rozglądam się za Gośką i Witkiem, to co zobaczyłem mnie zszokowało, bohaterski Witold przeniósł swoją małżonkę na własnych plecach przez rwącą rzekę, bohater tego dnia i bohater swojej żony, zrobił to wszystko nie ściągając butów !
Tak czy inaczej wszyscy przedostaliśmy się na drugi brzeg
Docieramy na parking cali i zdrowi, wbrew wcześniejszym przypuszczeniom niesfornej załogi, miły to był dzień
Nie umiem ostatnio ograniczyć zdjęć, sorry taki mamy klimat
I taka to była wycieczka.
Ostatnio zmieniony 2022-10-25, 18:16 przez Adrian, łącznie zmieniany 3 razy.
Zdjęć jest 50, o ile dobrze liczyłem, nie jest jeszcze tak źle , choć zestaw z FB zrobił na mnie większe wrażenie. Warunki mieliście sztos, kadrowanie krajobrazów level master Wielki szacun dla Witka za przeniesienie Ukochanej na plecach przez potok, czyżby to była próba "posmarowania" przed Grojcem? Tak czy siak, to fajne orzeźwienie na koniec Ja też w niedzielę kończyłem wycieczkę przeprawą przez bród, ale to było na "dzikim wschodzie" a nie w "cywilizowanym" Śląskim.
Żeby nie było za słodko to powiem, że Iza zrobiła zdecydowanie lepsze zdjęcie Tobiego w dziupli.
Żeby nie było za słodko to powiem, że Iza zrobiła zdecydowanie lepsze zdjęcie Tobiego w dziupli.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Sebastian pisze:Zdjęć jest 50, o ile dobrze liczyłem, nie jest jeszcze tak źle , choć zestaw z FB zrobił na mnie większe wrażenie. Warunki mieliście sztos, kadrowanie krajobrazów level master Wielki szacun dla Witka za przeniesienie Ukochanej na plecach przez potok, czyżby to była próba "posmarowania" przed Grojcem? Tak czy siak, to fajne orzeźwienie na koniec Ja też w niedzielę kończyłem wycieczkę przeprawą przez bród, ale to było na "dzikim wschodzie" a nie w "cywilizowanym" Śląskim.
Żeby nie było za słodko to powiem, że Iza zrobiła zdecydowanie lepsze zdjęcie Tobiego w dziupli.
Na FB nie ma zdjęć z ludźmi i piesem, to pewnie ta różnica.
Nie chciałem się lansować na Tobim
Dobromił pisze:To jest ładne.
[url=https://images89.fotosik.pl/628/6cb074a00c04ecb9.jpg]Obrazek[/URL]
Dzięki.
Tak przy okazji, to widok na bardzo fajny szlak na Malinów z Soliska.
sokół pisze:Nie no, fajne warunki na zdjęcia przede wszystkim, bardzo dynamiczna pogoda i w sumie do kompletu brakowałoby tylko takiego wiesz, przejścia przez zamglony jesienny las, w strone przebijającego sie słońca (chyba wiecie, co mam na mysli)
Witek jako tragarz żony - szacun na dzielni.
Nie było zamglonego lasu tym razem, następnym razem się zrobi
sokół pisze:Nie no, fajne warunki na zdjęcia przede wszystkim, bardzo dynamiczna pogoda i w sumie do kompletu brakowałoby tylko takiego wiesz, przejścia przez zamglony jesienny las, w strone przebijającego sie słońca (chyba wiecie, co mam na mysli)
Taaa, kto nie ruszył w tę niedzielę w teren, może tylko żałować.
Widzieliście na FB zdjęcia Kisiela z niedzieli z Tatr Zachodnich?
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Adrian pisze:bohaterski Witold przeniósł swoją małżonkę na własnych plecach przez rwącą rzekę
sokół pisze:Witek jako tragarz żony - szacun na dzielni.
Prawdę mówiąc to standardowa usługa, nie pierwszy raz to robiłem.
Ukochana nie lubi mieć mokro w butach, a dla mnie to mały problem.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Zawsze mnie dziwiło, że jest piękne miejsce i ludzie potrafią zrobić tam taki syf
Mnie też...
Adrian pisze:Przy okazji tej wycieczki szedłem pierwszy raz na Kotarz szlakiem
I jak się podobał?
Muszę jeszcze od tej strony wejść kiedyś na Jaworową. Ja parę lat temu byłem na niej, w takiej kolorystyce, ale było cieplej...
laynn pisze:sprocket73 pisze:Zawsze mnie dziwiło, że jest piękne miejsce i ludzie potrafią zrobić tam taki syf
Mnie też...Adrian pisze:Przy okazji tej wycieczki szedłem pierwszy raz na Kotarz szlakiem
I jak się podobał?
Muszę jeszcze od tej strony wejść kiedyś na Jaworową. Ja parę lat temu byłem na niej, w takiej kolorystyce, ale było cieplej...
Podobal mi się, bardzo jesienny odcinek, pełen liści i ogromnych głazów, porośniętych mchem ...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości