Pętla wokół Żabnicy - zakręcony dzień w Beskidzie Żywieckim.
Pętla wokół Żabnicy - zakręcony dzień w Beskidzie Żywieckim.
Powitać !
Rzadko mi się zdarza taki dzień jak wczoraj …
Rano pobudka jak zawsze 5.10, ogarnąłem się, pozbierałem majdan z zamiarem podjechania do sklepu, po jakiś prowiant.
Poczułem że trochę mi zimno w spodenkach, więc wróciłem się do domu po długie spodnie, ubiorę już na miejscu …
Przejeżdżając między stawami widzę jak poranne mgiełki unoszą się nad taflą wody, podświetlone mocnymi promieniami słońca.
Nie wytrzymałem zawracam i jadę żeby zrobić zdjęcie, kiedy tam docieram jest już prawie po wszystkim, za szybko się wszystko zadziało
Nawigacja nastawiona, ruszam w drogę ! Bo kolejne chwile uciekły, a ja ciągle na miejscu …
Przez Ustroń bez problemów, przez Wisłę szybko i sprawnie, dopiero za rondem ładuję się za dwie ciężarówki, wlekę się za nimi aż do Istebnej, życie
Dalej już idzie sprawnie, skręcam przez mostek i nawigacja mi oznajmia, że jesteś na miejscu. Jak na miejscu kur.a ! Przecież stąd się idzie na Praszywke i Bendoszke !
Włączając nawigację, nacisnąłem nie tą, którą powinienem był nacisnąć w ten sposób nie dość że byłem już 30 minut po czasie, to w dodatku ponad 20 kilometrów od celu
Szybka korekta i ruszam do Żabnicy, na miejscu auto zostawiam przy pojemniku na stare ubrania, w miejscu gdzie czerwony szlak skręca z głównej drogi i czym prędzej ruszam na szlak.
Przeszedłem kawałek krajobraz robi się ciekawy, w oddali dostrzegam bunkier, których w okolicy jest sporo, ale nie brałem pod uwagę, że dzisiaj będę miał okazję któryś zobaczyć
Popędziłem w jego stronę, dopiero później zorientowałem się że miałem skręcić dużo wcześniej w prawo, dobrze mi dzisiaj idzie, pomyślałem
Widzę parę która podziwiała widoki, witam się krótkim cześć ! I lecę dalej, bo nie opuszcza mnie myśl że jestem spóźniony …
Na skraju lasu czają się byki, jeden patrzy na mnie złowieszczo, jakby mi chciał z byka dać, więc zmykam, żeby nie kusić losu
Ledwo ruszyłem i znowu przerwa, bo zobaczyłem kilka dorodnych Kozaków, zaczynam zbierać, ach jak przyjemnie zbiera się takie czerwone zdrowe grzybki w międzyczasie mija mnie para, którą chwilę wcześniej minąłem.
Zbierając grzyby poczułem dziwny ból w lewym barku, myślę co jest !? Szybko się wyjaśniło, to pasterz który mnie kopał przez koszulkę
Ja pierdziu, jak tak dalej pójdzie to padnę gdzieś po drodze, zanim dojdę …
Zarzucam mocniejsze tępo i napieram pod górę, w pewnym momencie doganiam parę z dużymi plecakami i teraz już zagaduje, co tam, jak tam, gdzie idą …
Uzyskuję odpowiedź, że idą GSB. To ciekawe, bo kiedy ich zobaczyłem na łące pierwszy raz, dokładnie tak sobie pomyślałem
Od słowa do słowa, gadało się fajnie, to tak sobie szliśmy i gadaliśmy, Oni opowiadają o tym że idą już drugi raz GSB, dwa lata wcześniej zrobili go na dwa razy, teraz idą na raz, pytałem czy można gdzieś będzie później przeczytać ich przygodę, odparli że nigdzie, że idą dla siebie, trochę szkoda, ale rozumiem.
W pewnym momencie patrzę że stoi drewniany domek, całkiem podobny do tego, który stoi w drodze na Słowiankę (nie zastanawiając się, że przecież to nie możliwe, żebym już był w tym miejscu) więc żegnam się z Anią i Pawłem, życzę im powodzenia i że będę trzymał za nich kciuki, Oni odchodzą a ja sprawdzam mapę i widzę że jestem kompletnie nie tam gdzie trzeba
Więc wołam za nimi, żeby poczekali ! I idziemy dalej razem, fajnie się opowiada to droga szybciej mija, dochodzimy do Abrahamowa, mijamy zabudowania i idziemy dalej, w pewnym momencie widzę szlakowskaz i wiem że coś jest nie tak, zagadaliśmy się patrzę na mapę i okazuje się, że miałem skręcić zaraz za Stacją Turystyczną ! Ja pierdziu, co jest dzisiaj ze mną ? Zmieszany żegnam się ponownie, wyszło że przeszliśmy praktycznie cały odcinek czerwonego szlaku razem, szybko zleciało na rozmowach o górach itp.
Wracam pod Abrahamów, skoro już się tu znalazłem drugi raz, to wejdę i zobaczę jak to wygląda w środku, a może mają swoją przypinkę ?
Przypinki brak, ale bardzo zimnego Radlera w puszce chętnie kupuję, bo pomimo zimnego poranka było bardzo gorąco.
Teraz już na spokojnie skręciłem w stronę Żabnicy Skałki, szedłem sobie przez las po pijąc zimny napój
Skojarzyłem że już tędy szedłem, znaczy się częścią tego szlaku z Sebą i Tomkiem, podczas naszej zimowej wycieczki, piękna to była trasa, miło wspominam.
Asfaltem dochodzę do bardzo popularnego miejsca, na końcu Żabnicy z przystankiem, sklepem i parkingiem.
Mijam plac i niestety ciągle asfaltem podążam w stronę schroniska na Hali Boraczej.
Nie idę asfaltem do końca, tylko wybieram szlak, dość asfaltu na dzisiaj, a przy okazji przypominam sobie ten odcinek czarnego szlaku …
Pod schroniskiem kilka osób, jest tak jak mówił Piotrek w swoim filmie, żeby lepiej iść w tygodniu, będzie luźniej
W oddali niesie się dźwięk dzwonków, które zwiastują że idzie stado łowiec, pędzę, żeby pstryknąć jakie foto owieczkom
Wchodzę na górę, rozglądam się co by tu zamówić, chociaż w plecaku jedzenie niosę, ale uznałem że fryteczki jakoś wcisnę, jest nowa odznaka, więc też kupuję.
W ostatniej chwili składając zamówienie mówię pani, żeby frytki były duże, Ona spojrzała na mnie w dziwny sposób i pyta -czyli frytki XXL mają być ? Tak.
Siedzę sobie, zaglądam przez okno na góry, popijam zimne Tyskie w oczekiwaniu na "przekąskę".
Nagle słyszę wołanie - nr 8 jest !? Jestem, to ja
Podchodzę do okienka i już wiem czemu tak na mnie spojrzała, frytki XXL to chyba ze 4 porcje frytek w jednym dużym pudełku (smiech)
Zajadam trochę pod schroniskiem, tak żebym dał radę zamknąć pudełko i schować resztę do plecaka, nie wystygnie tak szybko.
Myślę sobie, co mnie jeszcze dzisiaj czeka ? bo jest zabójczo śmiesznie od samego rana …
Ruszam na nowy szlak, teraz będzie już tylko świetnie
Upatruję sobie miejsce pod drzewkami, zakładam "obóz" i robię kawę, oczywiście przy jej robieniu przypalam sobie palce chwytając za gorące uszy kubek, to chyba mnie już nie dziwiło, taki dzień
Siedzę sobie w cieniu drzew, zajadam frytki, popijam kawę, podziwiam widoki, nawet tak zakręcony dzień może być piękny
Mijam mnóstwo jarzębiny, piękne mocno czerwone kiście zwisają na ugiętych pod ich ciężarem gałązkach, naprawdę jest tam tego sporo po drodze.
W lesie czai się nowiutka chatka, zaraz mam w głowie "Domek w Karkonoszach"
Mijam kolejne polany, pięknie skoszone z lekko żółtymi pasami wysokich traw, które falują na wietrze, taki krajobraz lubi chyba każdy chociaż z tego co mówił Piotrek, to nie każdy Mnie się podoba, nie muszę iść po kolana w trawie pełnej kleszczy.
Otwierają się widoki na Beskid Mały i Żywiec, przejrzystość słaba nie przeszkadza żeby podziwiać panoramę, za plecami wyłania się przełęcz Pawlusia, a nad nią pięknie prezentuje się Pilsko w towarzystwie wielkich chmur, jest na co popatrzeć
Za spokojnie by było, żeby tak długo nic się nie wydarzyło, przecież to ten dzień
Dochodzę do starszego małżeństwa i widzę, że facet zaczyna nerwowo powrzaskiwać na młodego wilka długowłosego, zaczyna nieudolnie go zapinać, żona coś na niego powrzaskuje … Efekt jest taki, że pies gdyby tylko chciał to by mnie trzy razy pogryzł, a facet dalej nieudolnie szarpał się z długa liną, co z resztą postanowiłem mu powiedzieć …
Następny etap jest dla mnie totalnym zaskoczeniem, po stromym i kamienistym zejściu pojawia się piękne pastwisko z małą bacówką, żeby było idealnie zabrakło tylko pasących się owiec.
Miejsce z wijącą się drużką i widokiem na Skrzyczne i Beskid Mały, naprawdę warto tam iść i to zobaczyć na własne oczy, chciałbym tam wrócić jesienią, na ten odcinek, Hala Boracza - Prusów
Dochodzę do cudnego tunelu z samych młodych brzóz, bardzo przyjemne miejsce, mijam tunel, na drzewie widzę oznakowanie, jakiś niebieski krzyż z kropką, a gdzie niebieski ? Mówię już na głoś, no nie znowu przegapiłem skręt !? No tak, miałem skręcić przed tym cudnymi brzozami, ale po raz kolejny idę źle
Znowu się wracam, końcówka wycieczki, jest gorąco i czuję lekkie zmęczenie, no ale co zrobić, jak człek dupa, to się nachodzić musi
Przede mną ostatnie zejście z ładnym widokiem na miejsca gdzie jeszcze kilka godzin temu zaczynałem wycieczkę …
Pofalowane zbocza pastwisk i Romanka w tle, to jeden z ostatnich widoków z tej wycieczki
Na dole wstępuję jeszcze do sklepu po puszkę zimnej Coli i asfaltem bez pobocza podążam na malutki parking, gdzie stoi moja niebieska landara
Była to bardzo fajna wycieczka, dla mnie nowe szlaki, nowe miejsca, bardzo miło będę wspominał tą wycieczkę …
I takie moje małe spostrzeżenie, radzę iść tak jak ja, czyli zacząć czerwonym i kończyć niebieskim, bo podchodzić tym niebieskim na Prusów, chyba lepiej nie
I taka to była wycieczka.
Rzadko mi się zdarza taki dzień jak wczoraj …
Rano pobudka jak zawsze 5.10, ogarnąłem się, pozbierałem majdan z zamiarem podjechania do sklepu, po jakiś prowiant.
Poczułem że trochę mi zimno w spodenkach, więc wróciłem się do domu po długie spodnie, ubiorę już na miejscu …
Przejeżdżając między stawami widzę jak poranne mgiełki unoszą się nad taflą wody, podświetlone mocnymi promieniami słońca.
Nie wytrzymałem zawracam i jadę żeby zrobić zdjęcie, kiedy tam docieram jest już prawie po wszystkim, za szybko się wszystko zadziało
Nawigacja nastawiona, ruszam w drogę ! Bo kolejne chwile uciekły, a ja ciągle na miejscu …
Przez Ustroń bez problemów, przez Wisłę szybko i sprawnie, dopiero za rondem ładuję się za dwie ciężarówki, wlekę się za nimi aż do Istebnej, życie
Dalej już idzie sprawnie, skręcam przez mostek i nawigacja mi oznajmia, że jesteś na miejscu. Jak na miejscu kur.a ! Przecież stąd się idzie na Praszywke i Bendoszke !
Włączając nawigację, nacisnąłem nie tą, którą powinienem był nacisnąć w ten sposób nie dość że byłem już 30 minut po czasie, to w dodatku ponad 20 kilometrów od celu
Szybka korekta i ruszam do Żabnicy, na miejscu auto zostawiam przy pojemniku na stare ubrania, w miejscu gdzie czerwony szlak skręca z głównej drogi i czym prędzej ruszam na szlak.
Przeszedłem kawałek krajobraz robi się ciekawy, w oddali dostrzegam bunkier, których w okolicy jest sporo, ale nie brałem pod uwagę, że dzisiaj będę miał okazję któryś zobaczyć
Popędziłem w jego stronę, dopiero później zorientowałem się że miałem skręcić dużo wcześniej w prawo, dobrze mi dzisiaj idzie, pomyślałem
Widzę parę która podziwiała widoki, witam się krótkim cześć ! I lecę dalej, bo nie opuszcza mnie myśl że jestem spóźniony …
Na skraju lasu czają się byki, jeden patrzy na mnie złowieszczo, jakby mi chciał z byka dać, więc zmykam, żeby nie kusić losu
Ledwo ruszyłem i znowu przerwa, bo zobaczyłem kilka dorodnych Kozaków, zaczynam zbierać, ach jak przyjemnie zbiera się takie czerwone zdrowe grzybki w międzyczasie mija mnie para, którą chwilę wcześniej minąłem.
Zbierając grzyby poczułem dziwny ból w lewym barku, myślę co jest !? Szybko się wyjaśniło, to pasterz który mnie kopał przez koszulkę
Ja pierdziu, jak tak dalej pójdzie to padnę gdzieś po drodze, zanim dojdę …
Zarzucam mocniejsze tępo i napieram pod górę, w pewnym momencie doganiam parę z dużymi plecakami i teraz już zagaduje, co tam, jak tam, gdzie idą …
Uzyskuję odpowiedź, że idą GSB. To ciekawe, bo kiedy ich zobaczyłem na łące pierwszy raz, dokładnie tak sobie pomyślałem
Od słowa do słowa, gadało się fajnie, to tak sobie szliśmy i gadaliśmy, Oni opowiadają o tym że idą już drugi raz GSB, dwa lata wcześniej zrobili go na dwa razy, teraz idą na raz, pytałem czy można gdzieś będzie później przeczytać ich przygodę, odparli że nigdzie, że idą dla siebie, trochę szkoda, ale rozumiem.
W pewnym momencie patrzę że stoi drewniany domek, całkiem podobny do tego, który stoi w drodze na Słowiankę (nie zastanawiając się, że przecież to nie możliwe, żebym już był w tym miejscu) więc żegnam się z Anią i Pawłem, życzę im powodzenia i że będę trzymał za nich kciuki, Oni odchodzą a ja sprawdzam mapę i widzę że jestem kompletnie nie tam gdzie trzeba
Więc wołam za nimi, żeby poczekali ! I idziemy dalej razem, fajnie się opowiada to droga szybciej mija, dochodzimy do Abrahamowa, mijamy zabudowania i idziemy dalej, w pewnym momencie widzę szlakowskaz i wiem że coś jest nie tak, zagadaliśmy się patrzę na mapę i okazuje się, że miałem skręcić zaraz za Stacją Turystyczną ! Ja pierdziu, co jest dzisiaj ze mną ? Zmieszany żegnam się ponownie, wyszło że przeszliśmy praktycznie cały odcinek czerwonego szlaku razem, szybko zleciało na rozmowach o górach itp.
Wracam pod Abrahamów, skoro już się tu znalazłem drugi raz, to wejdę i zobaczę jak to wygląda w środku, a może mają swoją przypinkę ?
Przypinki brak, ale bardzo zimnego Radlera w puszce chętnie kupuję, bo pomimo zimnego poranka było bardzo gorąco.
Teraz już na spokojnie skręciłem w stronę Żabnicy Skałki, szedłem sobie przez las po pijąc zimny napój
Skojarzyłem że już tędy szedłem, znaczy się częścią tego szlaku z Sebą i Tomkiem, podczas naszej zimowej wycieczki, piękna to była trasa, miło wspominam.
Asfaltem dochodzę do bardzo popularnego miejsca, na końcu Żabnicy z przystankiem, sklepem i parkingiem.
Mijam plac i niestety ciągle asfaltem podążam w stronę schroniska na Hali Boraczej.
Nie idę asfaltem do końca, tylko wybieram szlak, dość asfaltu na dzisiaj, a przy okazji przypominam sobie ten odcinek czarnego szlaku …
Pod schroniskiem kilka osób, jest tak jak mówił Piotrek w swoim filmie, żeby lepiej iść w tygodniu, będzie luźniej
W oddali niesie się dźwięk dzwonków, które zwiastują że idzie stado łowiec, pędzę, żeby pstryknąć jakie foto owieczkom
Wchodzę na górę, rozglądam się co by tu zamówić, chociaż w plecaku jedzenie niosę, ale uznałem że fryteczki jakoś wcisnę, jest nowa odznaka, więc też kupuję.
W ostatniej chwili składając zamówienie mówię pani, żeby frytki były duże, Ona spojrzała na mnie w dziwny sposób i pyta -czyli frytki XXL mają być ? Tak.
Siedzę sobie, zaglądam przez okno na góry, popijam zimne Tyskie w oczekiwaniu na "przekąskę".
Nagle słyszę wołanie - nr 8 jest !? Jestem, to ja
Podchodzę do okienka i już wiem czemu tak na mnie spojrzała, frytki XXL to chyba ze 4 porcje frytek w jednym dużym pudełku (smiech)
Zajadam trochę pod schroniskiem, tak żebym dał radę zamknąć pudełko i schować resztę do plecaka, nie wystygnie tak szybko.
Myślę sobie, co mnie jeszcze dzisiaj czeka ? bo jest zabójczo śmiesznie od samego rana …
Ruszam na nowy szlak, teraz będzie już tylko świetnie
Upatruję sobie miejsce pod drzewkami, zakładam "obóz" i robię kawę, oczywiście przy jej robieniu przypalam sobie palce chwytając za gorące uszy kubek, to chyba mnie już nie dziwiło, taki dzień
Siedzę sobie w cieniu drzew, zajadam frytki, popijam kawę, podziwiam widoki, nawet tak zakręcony dzień może być piękny
Mijam mnóstwo jarzębiny, piękne mocno czerwone kiście zwisają na ugiętych pod ich ciężarem gałązkach, naprawdę jest tam tego sporo po drodze.
W lesie czai się nowiutka chatka, zaraz mam w głowie "Domek w Karkonoszach"
Mijam kolejne polany, pięknie skoszone z lekko żółtymi pasami wysokich traw, które falują na wietrze, taki krajobraz lubi chyba każdy chociaż z tego co mówił Piotrek, to nie każdy Mnie się podoba, nie muszę iść po kolana w trawie pełnej kleszczy.
Otwierają się widoki na Beskid Mały i Żywiec, przejrzystość słaba nie przeszkadza żeby podziwiać panoramę, za plecami wyłania się przełęcz Pawlusia, a nad nią pięknie prezentuje się Pilsko w towarzystwie wielkich chmur, jest na co popatrzeć
Za spokojnie by było, żeby tak długo nic się nie wydarzyło, przecież to ten dzień
Dochodzę do starszego małżeństwa i widzę, że facet zaczyna nerwowo powrzaskiwać na młodego wilka długowłosego, zaczyna nieudolnie go zapinać, żona coś na niego powrzaskuje … Efekt jest taki, że pies gdyby tylko chciał to by mnie trzy razy pogryzł, a facet dalej nieudolnie szarpał się z długa liną, co z resztą postanowiłem mu powiedzieć …
Następny etap jest dla mnie totalnym zaskoczeniem, po stromym i kamienistym zejściu pojawia się piękne pastwisko z małą bacówką, żeby było idealnie zabrakło tylko pasących się owiec.
Miejsce z wijącą się drużką i widokiem na Skrzyczne i Beskid Mały, naprawdę warto tam iść i to zobaczyć na własne oczy, chciałbym tam wrócić jesienią, na ten odcinek, Hala Boracza - Prusów
Dochodzę do cudnego tunelu z samych młodych brzóz, bardzo przyjemne miejsce, mijam tunel, na drzewie widzę oznakowanie, jakiś niebieski krzyż z kropką, a gdzie niebieski ? Mówię już na głoś, no nie znowu przegapiłem skręt !? No tak, miałem skręcić przed tym cudnymi brzozami, ale po raz kolejny idę źle
Znowu się wracam, końcówka wycieczki, jest gorąco i czuję lekkie zmęczenie, no ale co zrobić, jak człek dupa, to się nachodzić musi
Przede mną ostatnie zejście z ładnym widokiem na miejsca gdzie jeszcze kilka godzin temu zaczynałem wycieczkę …
Pofalowane zbocza pastwisk i Romanka w tle, to jeden z ostatnich widoków z tej wycieczki
Na dole wstępuję jeszcze do sklepu po puszkę zimnej Coli i asfaltem bez pobocza podążam na malutki parking, gdzie stoi moja niebieska landara
Była to bardzo fajna wycieczka, dla mnie nowe szlaki, nowe miejsca, bardzo miło będę wspominał tą wycieczkę …
I takie moje małe spostrzeżenie, radzę iść tak jak ja, czyli zacząć czerwonym i kończyć niebieskim, bo podchodzić tym niebieskim na Prusów, chyba lepiej nie
I taka to była wycieczka.
Pobudka 5.10 - strasznie późno, a były ładne mgły nad Kotliną Żywiecką, wcześniej byłyby jeszcze ładniejsze. Trasa zacna i widokowa, a przy tym długość i przewyższenia w sam raz dla mnie dobrze że nią poszedłeś, choć byli tacy, co mówili że taka sobie.
Wybiorę się tam, bo widzę że warto.
Na początku relacji mnóstwo emotikonek, znaczy emocje są
Wybiorę się tam, bo widzę że warto.
Na początku relacji mnóstwo emotikonek, znaczy emocje są
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Sebastian pisze:Pobudka 5.10 - strasznie późno, a były ładne mgły nad Kotliną Żywiecką, wcześniej byłyby jeszcze ładniejsze. Trasa zacna i widokowa, a przy tym długość i przewyższenia w sam raz dla mnie dobrze że nią poszedłeś, choć byli tacy, co mówili że taka sobie.
Wybiorę się tam, bo widzę że warto.
Na początku relacji mnóstwo emotikonek, znaczy emocje są
Jak jechałem, to aż mnie skręcało, bo mgły były zarombiste, ale jako że byłem na spóźnieniu, to zacisnąłem zęby i jechałem twardo bez zatrzymywania .
Jak wrzuciłem relację i zobaczyłem pełno buziek, to sam się z tego śmiałem, że aż tyle ich tam jest, ale zostawiłem tak jak poszło
Trasa jesienią będzie kozak !
Piotrek pisze:Z małymi przygodami ale udało Ci się wycieczkę zamknąć
Bardzo urozmaicona trasa i bardzo malownicza. Jak byś ją powtarzał, to daj znać, podrzucę Ci pomysł na małą korektę w rejonie Żabnica-Boracza, co by spotęgować ilość łąk
Coś kojarzę, że tam można dołożyć atrakcji, Fasola sporo z tamtych rejonów wrzucał ...
Będę pamiętał
marekw pisze:Adrian pisze:Trasa jesienią będzie kozak !
Jesienią to zrób pętelkę od schr. na Boraczej szlakiem hal na Rysianke i zejdź zielonym do Skałki.
Jesienią jedź w Gorce:)
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości