Markowe wędrówki.
Dzieki ogromne za namiar! Zawitalismy tam na bardzo mile sniadanko i suszenie, jako ze z drugiej strony gory jeszcze panowala rosa i mrok. Na nocleg niestety troche wyboiste ławy, ale i tak miejsce kapitalne!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Dzisiejszą wycieczkę zaczynamy na parkingu w Stefanowej.Wakacje,parking prawie pusty.Cały dzień parkowania bez rezerwacji sracji tylko 3 euro.Wstęp.Zero (0) euro.Zaczynamy.
Pomimo gorąca idzie się przyjemnie.Przy szlaku wielkie osety,których u nas nie spotyka się często.Pasą się na nich motyle i trzmiele,
zaczynają się widoki.
Julia zapatrzona .
Lasem pomiędzy kamyczkami,
śródleśnymi łączkami
wychodzimy na przełęcz.
Przed nami pierwszy cel tego dnia w pełnej krasie.
Uczta dla oczu.
Pomimo stromego podejścia w sypkim stromym terenie podchodzi się dobrze.Skałki,
dla dzieci największa atrakcja,metalowe drabinki oraz łańcuchy.
Na przełęczy rozłożył się pięcio nogi pająk.
Kwiatuszki cieszą oczy.
Niespodziewanie ukazuje się drugi z celów dzisiejszej wycieczki.
A na skalnej półce wygrzewa się niewielki kamyczek,ma fajnie.
Góry czarują,pięknie.
Po śniadanku pora brać się dalej.Goryczki zatrzymują
widoki denerwują i spowalniają marsz
lasem schodzimy na kolejną przełęcz.Przed nami ostatnia tego dnia góra,
dla młodzieży to stromo i daleko.Chcą odpuścić,ale proponuje zakład,który zostaje przyjęty.Ja mówię,że za dwadzieścia minut staniemy na szczycie.Stawka kofola.Młodzi pewni wygranej,ponieważ w\g nich tam trza iść około godziny ruszają.Początkowo lasem,następnie ułatwienia
oczywiście widoki
bez problemu meldujemy się przed czasem.Wygraną oddałem w dobre gardła.Pora schodzić.Jeszcze góra
osetowe łąki
i wchodzimy w las.Schodzimy fragmentem górnych dziur.Wody jak na lekarstwo.
Ostatnie widoki.
Świetnie spędzony dzień,są jeszcze plany na październik w okolicy.Może się uda wygospodarować czas.
Pomimo gorąca idzie się przyjemnie.Przy szlaku wielkie osety,których u nas nie spotyka się często.Pasą się na nich motyle i trzmiele,
zaczynają się widoki.
Julia zapatrzona .
Lasem pomiędzy kamyczkami,
śródleśnymi łączkami
wychodzimy na przełęcz.
Przed nami pierwszy cel tego dnia w pełnej krasie.
Uczta dla oczu.
Pomimo stromego podejścia w sypkim stromym terenie podchodzi się dobrze.Skałki,
dla dzieci największa atrakcja,metalowe drabinki oraz łańcuchy.
Na przełęczy rozłożył się pięcio nogi pająk.
Kwiatuszki cieszą oczy.
Niespodziewanie ukazuje się drugi z celów dzisiejszej wycieczki.
A na skalnej półce wygrzewa się niewielki kamyczek,ma fajnie.
Góry czarują,pięknie.
Po śniadanku pora brać się dalej.Goryczki zatrzymują
widoki denerwują i spowalniają marsz
lasem schodzimy na kolejną przełęcz.Przed nami ostatnia tego dnia góra,
dla młodzieży to stromo i daleko.Chcą odpuścić,ale proponuje zakład,który zostaje przyjęty.Ja mówię,że za dwadzieścia minut staniemy na szczycie.Stawka kofola.Młodzi pewni wygranej,ponieważ w\g nich tam trza iść około godziny ruszają.Początkowo lasem,następnie ułatwienia
oczywiście widoki
bez problemu meldujemy się przed czasem.Wygraną oddałem w dobre gardła.Pora schodzić.Jeszcze góra
osetowe łąki
i wchodzimy w las.Schodzimy fragmentem górnych dziur.Wody jak na lekarstwo.
Ostatnie widoki.
Świetnie spędzony dzień,są jeszcze plany na październik w okolicy.Może się uda wygospodarować czas.
Poranek wita mnie na stacji Sucha B.
Dzisiejsza wycieczka miała się odbyć na rowerze,ale z powodu awarii hamulca hydraulicznego pozostały nogi.99% wycieczki prowadzi asfaltami,to taka wycieczka dla sadomaso . Wysiadam na stacji Szaflary Wieś.Dla większości użytkowników forum to tereny bardzo niszowe.Z porannej mgły próbują wyłonić się Tatry
szału ni ma.Za wsią mijam szczyt Raniszberg,na szczycie którego coraz mniej widoczny krzyż.
Nie zabawiam tam zbyt długo,ponieważ przede mną jeszcze kawał dryndania.Asfaltowa droga prowadzi w kierunku Maruszyny.Na wprost góra Żar i zabudowa dolnej Maruszyny.
Gorąco jak cholera.Za plecami wcześniej odwiedzona górka.
Przechodzę obok wycudowanej kapliczki
przy której dochodzi do niemiłej scysji z lokalsem.Ma cymbał pretensje,że robię zdjęcia bez jego zgody.W pewnym momencie o mało nie dochodzi do bitki,lecz pojemnik z gazem na wściekłe psy w ułamku sekundy ostudził jego zapał.Odchodzę,ale niesmak pozostał.Dalsza część trasy taka troszkę skansenowa.
Uwielbiam takie miejsca.Widoczność świetna.
W Maruszynie opuszczam szlak i idę ku Rogoźnickiej Skale,
oraz pobocznym.
Przez pola
dochodzę do wcześniej wypatrzonego w krzakach krzyża i figurki.
Być może jest to miejsce po dawnym cmentarzu cholerycznym.W towarzystwie uroczych owieczek
wracam na szlak.Dalsza droga to przydrożne krzyże
ciekawa architektura
oraz piękne łąki
o których u nas już można zapomnieć.Jeszcze.
Szlak wyprowadza mnie w okolicy kaplicy w Skrzypnem.
Za mną
widoczność licha.
Jeszcze szczególiki.
W samo południe mijam dzwonniczkę
a towarzyszy mi Giewont
i Gubałówka.
W Zębie przegapiam kościółek(szlak trafi),przechodzę obok pomnika
i z widokiem na maszt
miasto
zarys gór
przekraczam potok Zakopianka
i na pociąg.
Dzisiejsza wycieczka miała się odbyć na rowerze,ale z powodu awarii hamulca hydraulicznego pozostały nogi.99% wycieczki prowadzi asfaltami,to taka wycieczka dla sadomaso . Wysiadam na stacji Szaflary Wieś.Dla większości użytkowników forum to tereny bardzo niszowe.Z porannej mgły próbują wyłonić się Tatry
szału ni ma.Za wsią mijam szczyt Raniszberg,na szczycie którego coraz mniej widoczny krzyż.
Nie zabawiam tam zbyt długo,ponieważ przede mną jeszcze kawał dryndania.Asfaltowa droga prowadzi w kierunku Maruszyny.Na wprost góra Żar i zabudowa dolnej Maruszyny.
Gorąco jak cholera.Za plecami wcześniej odwiedzona górka.
Przechodzę obok wycudowanej kapliczki
przy której dochodzi do niemiłej scysji z lokalsem.Ma cymbał pretensje,że robię zdjęcia bez jego zgody.W pewnym momencie o mało nie dochodzi do bitki,lecz pojemnik z gazem na wściekłe psy w ułamku sekundy ostudził jego zapał.Odchodzę,ale niesmak pozostał.Dalsza część trasy taka troszkę skansenowa.
Uwielbiam takie miejsca.Widoczność świetna.
W Maruszynie opuszczam szlak i idę ku Rogoźnickiej Skale,
oraz pobocznym.
Przez pola
dochodzę do wcześniej wypatrzonego w krzakach krzyża i figurki.
Być może jest to miejsce po dawnym cmentarzu cholerycznym.W towarzystwie uroczych owieczek
wracam na szlak.Dalsza droga to przydrożne krzyże
ciekawa architektura
oraz piękne łąki
o których u nas już można zapomnieć.Jeszcze.
Szlak wyprowadza mnie w okolicy kaplicy w Skrzypnem.
Za mną
widoczność licha.
Jeszcze szczególiki.
W samo południe mijam dzwonniczkę
a towarzyszy mi Giewont
i Gubałówka.
W Zębie przegapiam kościółek(szlak trafi),przechodzę obok pomnika
i z widokiem na maszt
miasto
zarys gór
przekraczam potok Zakopianka
i na pociąg.
marekw pisze:.Za plecami wcześniej odwiedzona górka.
Świetnie ujęty krzyż.
marekw pisze:Ma cymbał pretensje,że robię zdjęcia bez jego zgody.W pewnym momencie o mało nie dochodzi do bitki,lecz pojemnik z gazem na wściekłe psy w ułamku sekundy ostudził jego zapał.
Dobrze że i na "obrońcę wiary" gaz pomógł.
marekw pisze:Uwielbiam takie miejsca.Widoczność świetna.
Mam nadzieję, że nasi Koledzy kiedyś do tego dojrzeją
marekw pisze:Jeszcze szczególiki.
"Sól" tego wyjazdu.
Ekstra trasa.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Sebastian i 7 gości