Trójwieś na leniwo
Trójwieś na leniwo
Się pojechało, się wróciło.
Nie chciało mi się ani łazić w tym roku, ani robić zdjęć, zrobiłem ich łącznie 220.
Jakoś tak się pozmieniało, nie wiem, znudziło mi się, a może trzeba sobie kopa w dupę zasadzić?
Tylko jak tu sie zmusić, skoro się nie chce...
Zacznę od środka, udało się mi spotkać z Mirkiem, po 13 latach niewidzenia. Było to szczególne wydarzenie, więc dlatego pozwolę najpierw o tym...
Pogoda miała być lepsza, po kwadransie spaceru po prostu nas zlało i to tak solidnie.
Przeczekaliśmy najgorsze pod drzewami, mając już rózne głupie myśli, no ale po kilkunastu minutach burzysko odeszło w niepamięć, a my po ścianie błota wdrapywaliśmy się ku Ochodzitej.
Oboje mieliśmy świetne zabezpieczenia przeciwdeszczowe, w części górnej przynajmniej, bo moje porty to przemokły do cna. Ale co tam, czerwcowy deszcz weteranów nie wystraszy.
Mirek za to posiadał stylowy ochraniacz.
Krajobraz po burzy miał swoje plusy. Warto było zmoknąć.
Pogoda chyba nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, ale korzystaliśmy oboje z okienka pogodowego. Co ciekawe, Mirek był na Ochodzitej pierwszy raz. I od razu takie atrakcje
Szybkie foty na ławeczce Mirkowym aparatem i zmykamy, bo znów zaczyna grzmieć. Obracamy się i co widzimy? Sunie na nas armagedon.
Udało się jednak minąć go bokiem, trzasnąłem puszeczkę na przystanku i poszliśmy na Tyniok. Burze kręciły się wokół nas. Jedna była w masywie Romanki i Lipowskiej.
Druga poszła nad Rycerzową.
Tyniok to naprawdę kawał fajnej góry i całkiem możliwe, że przewyższa walorami Ochodzitą. Na samym szczycie do wynajęcia jest domek. Rozważaliśmy z Mirkiem plusy i minusy takiego wynajmu. Widoki zajebiste, ale jak braknie browarów - koniec.
Na Tynioku weszliśmy w chmury i w zasadzie czas mijał nam na jakichs wspomnieniach, tudzież naprawach mojego obuwia (jakoś doczłapałem do końca, ale Mirkowi chyba zepsułem nóż przetrwania, a sobie rozciąłem palca)
Przed Gańczorką trafiliśmy na przelewające się chmury, to był chyba najlepszy moment tego leśnego odcinka.
A potem.... potem było coraz wolnie, wolniej, dłuższy postój pod Karolówką, potem Mirek usiłował bezskutecznie dodzwonić się do żony...
Na Stecówce rozstajemy się, Mirek leci na Kulalonkę, a ja pędzę do dziewczyn skrótami, jakie poznałem w poprzednich latach.
Ogólnie bardzo dzień na plus, chociaz pogoda spłatała figla, a trasa tylko chwilami była fajna. No ale spotkanie z Mirkiem po tylu latach było godne zmoknięcia.
Nie chciało mi się ani łazić w tym roku, ani robić zdjęć, zrobiłem ich łącznie 220.
Jakoś tak się pozmieniało, nie wiem, znudziło mi się, a może trzeba sobie kopa w dupę zasadzić?
Tylko jak tu sie zmusić, skoro się nie chce...
Zacznę od środka, udało się mi spotkać z Mirkiem, po 13 latach niewidzenia. Było to szczególne wydarzenie, więc dlatego pozwolę najpierw o tym...
Pogoda miała być lepsza, po kwadransie spaceru po prostu nas zlało i to tak solidnie.
Przeczekaliśmy najgorsze pod drzewami, mając już rózne głupie myśli, no ale po kilkunastu minutach burzysko odeszło w niepamięć, a my po ścianie błota wdrapywaliśmy się ku Ochodzitej.
Oboje mieliśmy świetne zabezpieczenia przeciwdeszczowe, w części górnej przynajmniej, bo moje porty to przemokły do cna. Ale co tam, czerwcowy deszcz weteranów nie wystraszy.
Mirek za to posiadał stylowy ochraniacz.
Krajobraz po burzy miał swoje plusy. Warto było zmoknąć.
Pogoda chyba nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, ale korzystaliśmy oboje z okienka pogodowego. Co ciekawe, Mirek był na Ochodzitej pierwszy raz. I od razu takie atrakcje
Szybkie foty na ławeczce Mirkowym aparatem i zmykamy, bo znów zaczyna grzmieć. Obracamy się i co widzimy? Sunie na nas armagedon.
Udało się jednak minąć go bokiem, trzasnąłem puszeczkę na przystanku i poszliśmy na Tyniok. Burze kręciły się wokół nas. Jedna była w masywie Romanki i Lipowskiej.
Druga poszła nad Rycerzową.
Tyniok to naprawdę kawał fajnej góry i całkiem możliwe, że przewyższa walorami Ochodzitą. Na samym szczycie do wynajęcia jest domek. Rozważaliśmy z Mirkiem plusy i minusy takiego wynajmu. Widoki zajebiste, ale jak braknie browarów - koniec.
Na Tynioku weszliśmy w chmury i w zasadzie czas mijał nam na jakichs wspomnieniach, tudzież naprawach mojego obuwia (jakoś doczłapałem do końca, ale Mirkowi chyba zepsułem nóż przetrwania, a sobie rozciąłem palca)
Przed Gańczorką trafiliśmy na przelewające się chmury, to był chyba najlepszy moment tego leśnego odcinka.
A potem.... potem było coraz wolnie, wolniej, dłuższy postój pod Karolówką, potem Mirek usiłował bezskutecznie dodzwonić się do żony...
Na Stecówce rozstajemy się, Mirek leci na Kulalonkę, a ja pędzę do dziewczyn skrótami, jakie poznałem w poprzednich latach.
Ogólnie bardzo dzień na plus, chociaz pogoda spłatała figla, a trasa tylko chwilami była fajna. No ale spotkanie z Mirkiem po tylu latach było godne zmoknięcia.
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
sokół pisze:Mirek za to posiadał stylowy ochraniacz.
Full wypas!
A jak tam psiak? Pochodziła po górach, czy forma kanapowa?
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Trójwieś na leniwo
sokół pisze:Się pojechało, się wróciło.
Nie chciało mi się ani łazić w tym roku, ani robić zdjęć, zrobiłem ich łącznie 220.
Jakoś tak się pozmieniało, nie wiem, znudziło mi się, a może trzeba sobie kopa w dupę zasadzić?
Tylko jak tu sie zmusić, skoro się nie chce...
Może trzeba poszukać nowych miejsc, a nie trzeci rok z rzędu w schodzony wte i wewte Śląski. Może nasi południowi sąsiedzi, jest taki kraj na "S", nie masz daleko
Tyniok mi się podoba, jeśli się kiedyś wybiorę na Baranią Górę (bo jeszcze nie byłem), to właśnie od tamtej strony.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Znajdźcie mi proszę takie miejsce, gdzie...
Będę mieć domek na wyłączność, gdzie o 6 rano otworzę drzwi i wypuszczę psa, a pies nikomu nie będzie przeszkadzał. I nie będę go musiał pilnować.
Będę miał maks 1 km do krytego basenu.
Nie będę 300 km od najbliższego sklepu.
Nie zapłacę za domek jak za węgiel.
Z chęcią zmienię miejsce.
Będę mieć domek na wyłączność, gdzie o 6 rano otworzę drzwi i wypuszczę psa, a pies nikomu nie będzie przeszkadzał. I nie będę go musiał pilnować.
Będę miał maks 1 km do krytego basenu.
Nie będę 300 km od najbliższego sklepu.
Nie zapłacę za domek jak za węgiel.
Z chęcią zmienię miejsce.
sokół pisze:Znajdźcie mi proszę takie miejsce, gdzie...
Będę mieć domek na wyłączność, gdzie o 6 rano otworzę drzwi i wypuszczę psa, a pies nikomu nie będzie przeszkadzał. I nie będę go musiał pilnować.
Będę miał maks 1 km do krytego basenu.
Nie będę 300 km od najbliższego sklepu.
Nie zapłacę za domek jak za węgiel.
Z chęcią zmienię miejsce.
Eeeeee tam Tomek, chyba przesadzasz z wybitnością i walorami tego domku w Istebnej 😉
Nie pijesz, nie palisz, coś z tego życia mieć musisz.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 2 razy.
Ten kryty basen to dość duża ekstrawagancja na wakacje w górach, reszta jest do ogarnięcia.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Jak Wam sie coś rzuci w oczy - dajcie znać. Ja już zaczynam szukać.
Basen może być jakimiś termami, aquaparkiem, najlepiej oczywiście gdzies na zadupiu, bo w Istebnej w godzinach szczytu było 15-20 osób na cały obiekt. Nie wybrażam sobie teraz iśc tam, gdzie ludzi jest 2000.
Może i ekstrawagancja, ale to nie ja wymysliłem, ja ogólnie rzygam już tym basenem. Codziennie musiałem tam iść.
Basen może być jakimiś termami, aquaparkiem, najlepiej oczywiście gdzies na zadupiu, bo w Istebnej w godzinach szczytu było 15-20 osób na cały obiekt. Nie wybrażam sobie teraz iśc tam, gdzie ludzi jest 2000.
Może i ekstrawagancja, ale to nie ja wymysliłem, ja ogólnie rzygam już tym basenem. Codziennie musiałem tam iść.
sokół pisze:Znajdźcie mi proszę takie miejsce, gdzie...
Będę mieć domek na wyłączność, gdzie o 6 rano otworzę drzwi i wypuszczę psa, a pies nikomu nie będzie przeszkadzał. I nie będę go musiał pilnować.
Będę miał maks 1 km do krytego basenu.
Nie będę 300 km od najbliższego sklepu.
Nie zapłacę za domek jak za węgiel.
Z chęcią zmienię miejsce.
Nasz domek na działce nie zedrzemy z Ciebie
Na basen piechotą 15 minut, spacerkiem przez Lasek Miejski, czyli piękne okoliczności przyrody. Do sklepu 5 minut, po drodze restauracja w której można zjeść coś dobrego. Piesek będzie mógł rano pobiegać i nikt nie zwróci Ci uwagi a TY możesz siedzieć na tarasie, pic kawę i oglądać Jaworowy. Owoce i jarzyny ekologiczne. Uważam, że to idealna propozycja
Ostatnio zmieniony 2022-07-09, 12:47 przez Izabela, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Izabela pisze:Nasz domek na działce
Czy są jeszcze jakieś wolne terminy?
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości