Magura Orawska wersja 2.0
Magura Orawska wersja 2.0
Gdzieś między Babią Górą, słowackimi Tatrami Zachodnimi i Chočskimi Vrchami znajduje się słowacka część Orawy, miejsce nie z pierwszej górskiej ligi, stosunkowo mało popularne, ale jednak mogące zachwycić.
Tam też znajduje się Magura Orawska - położone za polsko-słowacją granicą pasmo górskie długie na 36 km ciągnące się od Zalewu Orawskiego aż po Dolny Kubin. Najwyższym szczytem pasma jest Minčol (1394 m) wraz położoną w pobliżu Kubinską Holą (1346 m), na zboczach kt órej znajduje się znana stacja narciarska. Całe to pasmo jest doskonale widoczne z drogi prowadzącej z Chyżnego do słowackiego raju górskiego obejmującego Małą i Wielką Fatre, Stražovske Vrchy i Niżne Tatry. Drogę tę mam przejeżdżoną dziesiątki razy i zawsze mą uwagę z wracała wschodnia część Magury, ta położona przy Trstenej i Tvrdošinie: łagodne i urokliwe, niczym niezabudowane pagórki nad tymi miejscowościami. Trzy tygodnie wcześniej odbyłem wiosenną wycieczkę na Pogórzu Orawskim, teraz przyszła pora na te dotychczas wielokrotnie oglądane przez mnie z samochodu miejsca.
Umawiam się na wspólną wycieczkę ze Sprocketem. Miejsce zbiórki - Tvrdošín, parking przy Lidlu, godzina 6 rano. Kolega trochę się krzywi na tak wczesną godzinę, ale akceptuje ten mój pomysł jako organizatora wycieczki.
mapa: https://en.mapy.cz/s/mudojuganu
Dzień wcześniej sporo pada. Na sobotę prognoza przewiduje piękną, słoneczną pogodę, a ja mam nadzieję na jakieś poranne mgły po tych wczorajszych opadach, stąd też pomysł wczesnej zbiórki i dlatego też wyjeżdżam z Krakowa sporo wcześniej, by mieć zapas czasu na fotograficzne postoje po drodze. Niestety zaraz za Krakowem wbijam się w gęstą mgłę bez żadnych prześwitów i w takiej mgle jadę praktycznie całą drogę do Chyżnego, jedynie na przystanku autobusowym w Naprawie, na którym często się zatrzymuję jadąc w góry, oraz przed Jabłonką udaje się coś upolować.
Naprawa
przed Jabłonką
Im bliżej celu, tym słońce mocniej przebija przez mgłę.
Jest takie miejsce przy drodze, zaraz za dawnym przejściem granicznym w Chyżnem, gdzie dobrze widać Tatry nad orawskimi pagórkami. Często się tam zatrzymuję, robię to też dziś.
Przyjeżdżam na parking o 5:45, Witek już tam jest. Idziemy przez pusty jeszcze o tej porze Tvrdošin i wychodzimy na łąki nad miejscowością. Przed nami Žiarec i Borova. Na Borovej znajduje się niewielka wieża widokowa, doskonale widoczna z drogi od strony Trstenej. Na łące jest słonecznie, na horyzoncie widać Tatry Zachodnie, przed nimi masyw Skorušiny i puste, niezabudowane łąki w dole. Za nami zwarta zabudowa Tvrdošina, jakże odmienna od chaotycznej, rozrzuconej po okolicy zabudowie polskich wsi i miasteczek. W stronę Trstenej mgły już powoli zanikają, za to nad Javorovym Vrchem i Magurką jest ich nadal sporo.
Pierwszym naszym celem jest Žiarec, wzgórze z krzyżem.
panorama z Žiarca
Gdy idziemy w stronę Borovej mgła zaczyna się podnosić i po chwili otula całą okolicę. Wiem, że tam wyżej słońce mocno operuje i mgła za jakiś czas opadnie, więc trzeba tylko uzbroić się w cierpliwość i oczywiście uwiecznić mglisty krajobraz na zdjęciach.
Mgła opada nad nami dość szybko, jeszcze przed wieżą na Borovej, choć nad Magurką i dalej, w stronę Babiej Góry nadal widać „baranki" chmur.
na horyzoncie słowackie Tatry Zachodnie
Drewniana wieża została zbudowana w 2016 roku, ma 11 metrów wysokości, niby niewiele, ale podobnie jak w przypadku np. wieży widokowej na Starym Groniu w Beskidzie Śląskim to 11 metrów jednak zmienia perspektywę patrzenia na okolicę.
panorama z wieży w stronę Tvrdošina i Javorovego Vrchu
panorama z wieży w stronę Tatr
Spędzamy na wieży kilkanaście minut, podczas których co nieco się odsłania po północnej stronie. Pora jest wczesna, nie spotykamy innych turystów, a jedynie dwójkę mieszkańców spacerujących z psami. Zaciągam pierwszą nić porozumienia z Tobim, z reguły nieufnie nastawionym do obcych, pomagają mi w tym dwa kawałki kabanosów. Więcej mu nie daję, ponieważ właściciel zabrania - pieski mają swoje jedzenie większa dawka ludzkiego żarcia mogłaby mu zaszkodzić.
Magurka w chmurach
Babia Góra na horyzoncie
Teraz idziemy na Uhlisko, szczyt wyglądający z mapy na zalesiony, w rzeczywistości porośnięty rzadkim lasem z licznymi wiatrołomami i prześwitami. W międzyczasie chmury nad Magurą Orawską rozpływają się w słońcu. Dobrze, że przyjechaliśmy tak wcześnie.
Borova, Javorovy Vrch, Magurka
Javorovy Vrch, Magurka
Tvrdošin, Borova
Tu się kończą widoki na rejon Tvrdošina, przechodzimy na drugą stronę grzbietu, a przed nami Babia Góra, jeszcze schowana w chmurach i Oravska Priehrada (Zalew Orawski). Zalew to największy pod względem powierzchni (1187 km2) i objętości sztuczny zbiornik na Słowacji. Pomysł budowy zapory i sztucznego zbiornika zapobiegającego powodziom na Orawie powstał już w XVIII wieku, ale budowa zapory została rozpoczęta dopiero w 1941 roku i zakończona w 1954 roku, zaś rok wcześniej została uruchomiona pierwsza turbina w znajdującej się w zaporze hydroelektrowni. Poniżej zalewu znajduje się niewielki zbiornik wyrównawczy Tvrdošín, który dziś już widzieliśmy z Žiarca.
Z Uhliska schodzimy bezszlakowo, najpierw pośród rzadkiego lasu, a potem wielką łąką schodzącą aż do drogi prowadzącej przy zalewie. Stamtąd przez zaporę idziemy na drugą część wycieczki - Javorovy Vrch.
zapora na Oravskiej Priehradzie
Oprócz znaczenia gospodarczego zalewu jako dostarczyciela energii do elektrowni wodnej oraz turystyczno-rekreacyjnego, zbiornik ten ma jeszcze jedno, bardzo istotne znaczenie krajobrazowo-fotograficzne: odpowiada on w dużej części za poranne "morza mgieł" nad Orawą, tak dobrze widoczne choćby z Babiej Góry z Pilska, czy dziś z Borovej.
elektrownia wodna
Aby dojść czerwonym szlakiem na bezleśne wzgórze Krivina, musimy wbić się w las zaraz za przystankiem autobusowym. Mimo najszczerszych chęci nie udaje mi się odnaleźć tej ścieżki, więc na „palę" wchodzimy między drzewa i ochoczo chaszczujemy w poszukiwaniu ścieżki. Nie lubię chaszczowania, ale chyba nie ma wyjścia. Na szczęście las nie stawia dużego oporu i po chwili odnajdujemy ścieżkę, a zaraz potem odnajduje nas Tobi.
Ścieżka jest, choć wygląda raczej na niechodzoną. Jak widać mało kto wędruje po tutejszych szlakach. Trzeba przeciskać się przez krzaki i zarośla, na szczęście niedługo, bo już za chwilę wychodzimy na łączki Kriviny i to, co widzimy okazuje się być warte tego przedzierania się.
Gdyby nie czerwony znaczek na drzewie, to chyba nikt by nie pomyślał, że trzeba wejść w te krzaki. Ślady w trawie są nasze.
Przed nami długi, płaski, łąkowy grzbiet z dookolnymi widokami. Widać Borovą i Uhlisko - pierwszą część naszej dzisiejszej wycieczki, schowane za nimi Tatry, Babia Góra wreszcie się odsłoniła zza chmur, a przed nami Javorovy Vrch, Magurka i dwie widoczne wyraźnie ścieżki prowadzące na te góry. Trochę psują widoki liczne słupy i przewody wysokiego napięcia, ale przecież znajdujemy się blisko elektrowni. Magurkę, jako szczyt raczej zalesiony i mało widokowy, miałem w planie ominąć i to, co widzę potwierdza moje przypuszczenia, dodatkowo bezszlakowa ścieżka na Javorovy wygląda stąd bardziej zachęcająco niż czerwony szlak na Magurkę.
Javorovy Vrch i Magurka
Krivina
Magurka
Oravska Priehrada i Babia Góra
Borova, Tatry w oddali
Javorovy Vrch
Borova, w oddali Osobita
Na Krivinie robimy sobie drugi postój, a potem idziemy dalej łąkami i schodzimy do wsi Štefanov nad Oravou. W czasie postoju przypadkiem szturcham niechcący kijkami turystycznymi Tobiego i w geście przeprosin proponuję mu kolejne dwa kawałki kabanosa. Jest niedziela, w kościele chyba kończy się msza, ale dobiega do nas zgoła niekościelna muzyka.
Štefanov nad Oravou
Po przejściu przez wieś znowu schodzimy na łąki - odbijamy w lewo na drogę prowadzącą na Javorový Vrch, wcześniej ochładzamy się w potoku przepływającym przez wieś, bo w miarę upływu dnia robi się coraz bardziej gorąco.
Wycieczka ma miejsce na początku czerwca, łąki z wiosennych powoli zmieniają się w letnie, przybywa dmuchawców i wysokich traw z kłosami. Ciągle wędrujemy łąką, dopiero pod sam koniec wkraczamy na najbardziej stromy odcinek podejścia do rzadkiego lasu.
przed Javorovym Vrchem
Wierzchołek Javorovego Vrchu jest zalesiony, ale nam to w niczym nie przeszkadza, ponieważ za parę metrów od niego idąc niebieskim szlakiem wychodzimy na widokowe łąki, którymi będziemy schodzić aż to Tvrdošina. Panorama, choć tylko na południową stronę, jest bogata w szczyty Tatr i Chočskich Vrchów. Jak na ciepły majowy dzień przejrzystość powietrza jest nawet znośna, ale ja już sobie wyobrażam widoki stąd podczas "żylety" zimowego, słonecznego dnia.
Tatry
Chočske Vrchy, na horyzoncie Niżne Tatry
Robimy sobie pod szczytem trzeci postój tego dnia. Tobi wydaje się być obłaskawiony - kilka razy wędrowałem z nim w górach, ale zawsze w większej grupie, był zawsze zdystansowany, dziś jest inaczej. Może sprawiły to te kabanosy, a może fakt, że jesteśmy dziś tylko w dwójkę z Witkiem, a może jedno i drugie?
Zejście z Javorovego polami i łąkami jest bardzo przyjemne, takie łagodne, długaśne i widokowe. Łąki tutejsze są regularnie koszone, dzięki czemu nie zarastają tak, jak liczne, leżące odłogiem łąki w Beskidach. Spotykamy nawet traktorzystę przy pracy.
Uhlisko i Borova
na horyzoncie po prawej Velky Choč
Tvrdošin
Javorovy Vrch
W końcówce zejścia docieramy pod skałkę, pod którą zbudowana jest mała kapliczka. Skała i kapliczka dają trochę przyjemnie chłodzącego cienia, który się przydaje, bo słońce dziś mocno operuje.
Pod kapliczkę doprowadzony jest asfalt, więc górski etap wycieczki w zasadzie się kończy, schodzimy między zabudowania. Jesteśmy już w górnej części miasteczka, gdy około godziny szesnastej Witek oznajmia mi, że chce jeszcze iść na Magurkę. Twardziel, ja już marzę o zimnym piciu w Lidlu. Rozdzielamy się w poczuciu miło spędzonego dnia i podążamy każdy swoją ścieżką: Witek w górę, a ja w dół.
Panoramy z wycieczki do obejrzenia na pełnym ekranie po kliknięciu na zdjęcie:
na Žiarcu
Oravska Priehrada
na Krivinie
na Javoroym Vrchu
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Fajna to była wycieczka!
Piękne widoki, sielanka, a potem trochę wysiłku
Wspominałem ją sobie w Albanii, jako trening przed większym upałem i większym wyzwaniem.
Piękne widoki, sielanka, a potem trochę wysiłku
Wspominałem ją sobie w Albanii, jako trening przed większym upałem i większym wyzwaniem.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości