W odwiedzinach u Radegasta
W odwiedzinach u Radegasta
Dobry.
Zakup działki … Bałem się tego jak ognia, bałem się tego zabieracza czasu, wiecznej i niekończącej się roboty, orki …
Ale chyba nie będzie aż tak źle ? Przycinanie krzaczków i drzewek nie jest takie straszne jak myślałem
Weekend spędziłem w pracy i na działce, było pierwsze ognisko i kiełbaska, całkiem znośnie można spędzić czas
Ale nadszedł dzień sądu poniedziałkowego, oczywiście bez pomysłu !?
Nie wiem czy powinienem, ale powiem, że to moja żona Izabela wymyśliła mi tą zajeb..tą wycieczkę, w sumie podsunęła mi pomysł Pustevnego, a resztę dorobiłem sobie sam
Tak czy siak, żona czasem zaskakuje mnie takimi niespodziankami turystycznymi, bo przecież Beskid Morawsko-Śląski fajny jest, tylko czasem o tym zapominam w poszukiwaniu kierunku wyjazdu, może to przez pandemię, która skutecznie odizolowała nas od czeskich Beskidów.
Zasiadłem nad mapą, początek mam standardowy, czyli Radhost Kaplica - Radegast i Pustevny, tylko co dalej, żeby trasa była też rozsądnie długa, bo formy jakoś brak, chyba brak weny idzie w parze z formą
Trasa: https://en.mapy.cz/s/demojadopa
Odwożę Izę do pracy i ruszam w drogę, widoczność na góry żeby nie mówić zbyt wiele, dupy nie urywała, raczej marna i zamglona, no ale tego człowiek nie przewidzi, więc brnę w tą loterię, jak każdy inny on czy ona …
W portfelu 129 koron, bo jakoś tak wyszło, sam nie wiem czemu ? Ale myślę sobie, że na Kofole albo jakąś zupkę zostanie po zapłaceniu parkingu, wjeżdżam i jakbym dostał w pysk ! Pani z budki mówi, że należy się 100 koron Takie ceny w Czechach, to dla mnie lekki szok.
Więc zostaje mi 29 koron, myślę sobie - na Kofole powinno starczyć ?
Pierwszy raz od dawna, poszedłem bez torby na aparat w góry, uznałem że po co mi …
Poranek jakiś taki zimny i wietrzny, więc ruszyłem szybszym tempem, standardowo po przejściu kawałka i wejściu do lasu, robi się gorąco i trzeba się rozbierać, każdy z nas to przerabia
Charakterystyczny punkt na początku trasy, to jakieś stare wyrobisko, może resztki kamieniołomu ? Pierwsze widoki wyłaniające się z nad lasu, po chwili znikają za drzewami i zaczyna się prześwietlany promieniami las, lubię taki wiosenny klimat, kiedy mocne promienie przebijają się przez soczyście zielone czupryny drzew w których drą się okrutnie ptaki, znaczy się pięknie śpiewają samotnym wędrowcom na górskich szlakach
Las piękny, gęsty i wysoki, do moment aż nie wychodzę na prześwit, a tam już pozostało tylko wspomnienie po takim lesie, leśnicy czynią swoje dzieło dosyć skutecznie, co będzie później doskonale widać na zboczach Wielkiego Jawornika i Ondrzejnika.
Podejście na grań nie należy do specjalnie wymagających, więc dosyć szybko zdobywa się wysokość.
W drodze do celu, dwa przystanki
Wychodzę na grzbiet i jest … Jest super ! Są jakieś widoki, pojawiły się chmurki i białe fale na niebie, kontrast mocne i oczojebne, do tego słońce wysoko na niebie, coś jak w Sulowskich ostatnio.
Przy obróbce starałem się zniwelować mocne zabarwienie, żeby Pudelek mnie nie oskarżył o fałszowanie zabarwienia wycieczki
Plątam się przez chwilę po polanach, próbując pstryknąć coś sensownego, pstrykam w kierunku nieznanych mi zupełnie pasm, to najbliższe, to Góry Hostyńsko-Wsetyńskie , które od północy graniczą z Beskidem Morawsko-Śląskim, a na południu z Jawornikami, ich najwyższy szczyt brzmi swojsko i dobrze się kojarzy - Vysoka (1024m).
Zielone szaleństwo w koło, gdzieniegdzie czerwono-rude borowiny kują w oczy, jest super !
Ruszyłem w prawo, w kierunku Radhosta, kaplicy i olbrzymiego schroniska, a właściwie Górskiego Hotelu - Radegast.
Moloch w starym dobrym stylu, stojący w pięknym miejscu, sprawi radość każdemu, kto zobaczy je pierwszy raz, mnie akurat sprawia radość zawsze, bo bardzo mi się podoba
Po chwili wyłania się biało-czerwony szpikulec telewizyjnego masztu, który o zgrozo stoi tuż obok pięknej drewnianej kaplicy Świętych Cyryla i Metodego, stanowiąc duży kontrast dla ładnej budowli, Czesi to dziwny naród, stawiają jebitny maszt obok pięknej drewnianej kaplicy z końca XIX wieku, no ale to Czesi
Kręcę się do okoła kaplicy, w końcu wchodzę do środka, tam w "kiosku" z pamiątkami siedzi starszy panoczek, który informuje mnie, że wyjście na wieżę kosztuje 5 koron.
Płacę i po drewnianych schodkach wychodzę na wyższy poziom, skąd widoki są całkiem fajne, bo widać od lewej - Wielki Jawornik, Kamieniołom w Sztramberku, Czerwony Kamień, Ondrzejnik, Knehyne za nim Smrk i Łysa Góra.
Pooglądałem co miałem zobaczyć i ruszyłem z powrotem w stronę miejsca w którym wyszedłem na grzbiet, idąc w głowie miałem już mocne postanowienie, żeby napić się kawy, to już najwyższy czas i właśnie ta chwila. Krętą szutrową droga mijałem kolejne miejsca postojowe, tu za bardzo na słońcu, a tam ktoś już siedział i w taki sposób minąłem ich chyba ze cztery albo pięć, a kawy coraz bardziej się chce.
W końcu znalazłem, było w cieniu i puste, czekało na mnie, jak w pysk tylko na mnie
Rozsiadam się jak pan na włościach, cała miejscówka moja, wyciągam maszynkę i rychtuje kawę, zaczynam też jeść, bo w brzuchu już mi burczało, podczas jedzenia kabanosów zauważam, że data się skończyła prawie trzy tygodnie temu, to już wiem czemu mają taki dziwny smak
Zjadłem, kawę wypiłem, sprawdziłem portfel, a w nim zostało 24 korony … Ruszyłem dalej.
Po chwili byłem już przy pomniku Radegasta, zapomniałem powiedzieć że mimo tego, że jest poniedziałek ludzi na szlaku jak mrówek, w zasadzie to nie pamiętam kiedy w tygodniu spotkałem takie tabuny ludzi ?
Jak się później okazało, a dokładnie przy Altanie Cyrylka, że ludzi tak dużo, bo przyjechały wycieczki z emerytami, takiej informacji udzieliło mi polskie małżeństwo z dwoma pieskami.
Para starszych ludzi podróżowała sobie kamperem tu i tam, bardzo mi polecali Sztramberk, że to bardzo urocze miasteczko i żebym koniecznie się wybrał. Jak się okazało podczas krótkiej rozmowy, podróżnicy pochodzili z okolic Cieszyna
Pożegnałem się i ruszyłem na kolorowy szczyt, czyli Pustevny i jego kolorowe domki, Libuszin i Chata Mamenka, lekko z boku ukryta jest stara mała dzwonnica, to naprawdę bardzo ciekawy i specyficzny szczyt, można na niego dojechać autem, jest pełno knajpek, jest też wyciąg, no i kawałek dalej wieża widokowa z krętymi mostkami w koronach drzew prowadzącymi na jej szczy.
Aaaaa, bo byłbym zapomniał, 24 korony które miałem w portfelu niestety nie starczyły mi nawet na małą Kofole, było mi przykro
Uciekłem z gwarnego i ruchliwego szczytu, wchodząc w cudowne rozświetlone miejsce, przeplatane słońcem, zielenią traw i śpiewem ptaków, miejsce gdzie mało kto już zagląda, na szczyt Tancerza, wierzchołek to duże drzewo, a wokół niego poustawiane chłopki z kamieni, tym razem było ich mało, pamiętam kiedyś było o wiele więcej, tuż obok jest mały, bardzo ładnie zrobiony grób niejakiego Jurka.
Chwila przerwy i ruszam kawałek czerwonym szlakiem, żeby odbić w nieznane mi jeszcze ostępy leśne, szeroka leśna droga, idzie się świetnie, na prześwicie są jakieś widoki na Łysą, a przede mną dwa szczyty, pierwszy to Zmrzlý vrch, który znajduje się na rozejściu ścieżek, trzeba dobrze skręcić, w prawo A drugi wierzchołek to Nořičí hora, ten akurat jest schowany w krzekach i mało brakowało, a minąłbym go niezauważając.
Chwilę później znalazłem się w miejscu, jak z bajki, jak tam było ładnie, aż się rozpłynąłem …
Milusia ta wycieczka, mógłbym użyć wielu słodkich i milutkich słówek, żeby wszyscy poczuli ten klimacik, ale nie zrobię tego ! Zostanie to we mnie, a wy musicie przeżyć to na własnej skórze
Wszystko co piękne i milutkie musi się skończyć, skoro byłem na górze ponad 1000 m, to kiedyś musi nastąpić strome zejście, bo grzbiet się kończy, tym razem nie było inaczej, milutka kręta ścieżka w zielonych trawach, zmieniła się w rwącą dróżkę, gdzie kamienie i liście ujeżdżają co rusz spod nóg, później kamienisty slalom i bardzo stromy długi zygzak, znalazł się jeszcze jeden umilacz, taki przecinek w stromiźnie, po wycince pojawiły się widoki na okolicę
Stromizna w końcu wyprowadza mnie na drogę, która przez mostek nad potokiem doprowadza mnie tuż pod parking i kiedy chcę zrobić ostatnie zdjęcie, pada bateria w aparacie i wtedy okazuje się, że przecież postanowiłem nie zabrać pierwszy raz torby na aparat, a w niej była zapasowa bateria, ale miałem farta, niema co, mówią że gupi ma szczęście
I takim fartownym wątkiem zakończyłem tą wycieczkę, która zajęła mi 6 godzin, więc bardzo kulturalnie.
I taka to była wycieczka.
Zakup działki … Bałem się tego jak ognia, bałem się tego zabieracza czasu, wiecznej i niekończącej się roboty, orki …
Ale chyba nie będzie aż tak źle ? Przycinanie krzaczków i drzewek nie jest takie straszne jak myślałem
Weekend spędziłem w pracy i na działce, było pierwsze ognisko i kiełbaska, całkiem znośnie można spędzić czas
Ale nadszedł dzień sądu poniedziałkowego, oczywiście bez pomysłu !?
Nie wiem czy powinienem, ale powiem, że to moja żona Izabela wymyśliła mi tą zajeb..tą wycieczkę, w sumie podsunęła mi pomysł Pustevnego, a resztę dorobiłem sobie sam
Tak czy siak, żona czasem zaskakuje mnie takimi niespodziankami turystycznymi, bo przecież Beskid Morawsko-Śląski fajny jest, tylko czasem o tym zapominam w poszukiwaniu kierunku wyjazdu, może to przez pandemię, która skutecznie odizolowała nas od czeskich Beskidów.
Zasiadłem nad mapą, początek mam standardowy, czyli Radhost Kaplica - Radegast i Pustevny, tylko co dalej, żeby trasa była też rozsądnie długa, bo formy jakoś brak, chyba brak weny idzie w parze z formą
Trasa: https://en.mapy.cz/s/demojadopa
Odwożę Izę do pracy i ruszam w drogę, widoczność na góry żeby nie mówić zbyt wiele, dupy nie urywała, raczej marna i zamglona, no ale tego człowiek nie przewidzi, więc brnę w tą loterię, jak każdy inny on czy ona …
W portfelu 129 koron, bo jakoś tak wyszło, sam nie wiem czemu ? Ale myślę sobie, że na Kofole albo jakąś zupkę zostanie po zapłaceniu parkingu, wjeżdżam i jakbym dostał w pysk ! Pani z budki mówi, że należy się 100 koron Takie ceny w Czechach, to dla mnie lekki szok.
Więc zostaje mi 29 koron, myślę sobie - na Kofole powinno starczyć ?
Pierwszy raz od dawna, poszedłem bez torby na aparat w góry, uznałem że po co mi …
Poranek jakiś taki zimny i wietrzny, więc ruszyłem szybszym tempem, standardowo po przejściu kawałka i wejściu do lasu, robi się gorąco i trzeba się rozbierać, każdy z nas to przerabia
Charakterystyczny punkt na początku trasy, to jakieś stare wyrobisko, może resztki kamieniołomu ? Pierwsze widoki wyłaniające się z nad lasu, po chwili znikają za drzewami i zaczyna się prześwietlany promieniami las, lubię taki wiosenny klimat, kiedy mocne promienie przebijają się przez soczyście zielone czupryny drzew w których drą się okrutnie ptaki, znaczy się pięknie śpiewają samotnym wędrowcom na górskich szlakach
Las piękny, gęsty i wysoki, do moment aż nie wychodzę na prześwit, a tam już pozostało tylko wspomnienie po takim lesie, leśnicy czynią swoje dzieło dosyć skutecznie, co będzie później doskonale widać na zboczach Wielkiego Jawornika i Ondrzejnika.
Podejście na grań nie należy do specjalnie wymagających, więc dosyć szybko zdobywa się wysokość.
W drodze do celu, dwa przystanki
Wychodzę na grzbiet i jest … Jest super ! Są jakieś widoki, pojawiły się chmurki i białe fale na niebie, kontrast mocne i oczojebne, do tego słońce wysoko na niebie, coś jak w Sulowskich ostatnio.
Przy obróbce starałem się zniwelować mocne zabarwienie, żeby Pudelek mnie nie oskarżył o fałszowanie zabarwienia wycieczki
Plątam się przez chwilę po polanach, próbując pstryknąć coś sensownego, pstrykam w kierunku nieznanych mi zupełnie pasm, to najbliższe, to Góry Hostyńsko-Wsetyńskie , które od północy graniczą z Beskidem Morawsko-Śląskim, a na południu z Jawornikami, ich najwyższy szczyt brzmi swojsko i dobrze się kojarzy - Vysoka (1024m).
Zielone szaleństwo w koło, gdzieniegdzie czerwono-rude borowiny kują w oczy, jest super !
Ruszyłem w prawo, w kierunku Radhosta, kaplicy i olbrzymiego schroniska, a właściwie Górskiego Hotelu - Radegast.
Moloch w starym dobrym stylu, stojący w pięknym miejscu, sprawi radość każdemu, kto zobaczy je pierwszy raz, mnie akurat sprawia radość zawsze, bo bardzo mi się podoba
Po chwili wyłania się biało-czerwony szpikulec telewizyjnego masztu, który o zgrozo stoi tuż obok pięknej drewnianej kaplicy Świętych Cyryla i Metodego, stanowiąc duży kontrast dla ładnej budowli, Czesi to dziwny naród, stawiają jebitny maszt obok pięknej drewnianej kaplicy z końca XIX wieku, no ale to Czesi
Kręcę się do okoła kaplicy, w końcu wchodzę do środka, tam w "kiosku" z pamiątkami siedzi starszy panoczek, który informuje mnie, że wyjście na wieżę kosztuje 5 koron.
Płacę i po drewnianych schodkach wychodzę na wyższy poziom, skąd widoki są całkiem fajne, bo widać od lewej - Wielki Jawornik, Kamieniołom w Sztramberku, Czerwony Kamień, Ondrzejnik, Knehyne za nim Smrk i Łysa Góra.
Pooglądałem co miałem zobaczyć i ruszyłem z powrotem w stronę miejsca w którym wyszedłem na grzbiet, idąc w głowie miałem już mocne postanowienie, żeby napić się kawy, to już najwyższy czas i właśnie ta chwila. Krętą szutrową droga mijałem kolejne miejsca postojowe, tu za bardzo na słońcu, a tam ktoś już siedział i w taki sposób minąłem ich chyba ze cztery albo pięć, a kawy coraz bardziej się chce.
W końcu znalazłem, było w cieniu i puste, czekało na mnie, jak w pysk tylko na mnie
Rozsiadam się jak pan na włościach, cała miejscówka moja, wyciągam maszynkę i rychtuje kawę, zaczynam też jeść, bo w brzuchu już mi burczało, podczas jedzenia kabanosów zauważam, że data się skończyła prawie trzy tygodnie temu, to już wiem czemu mają taki dziwny smak
Zjadłem, kawę wypiłem, sprawdziłem portfel, a w nim zostało 24 korony … Ruszyłem dalej.
Po chwili byłem już przy pomniku Radegasta, zapomniałem powiedzieć że mimo tego, że jest poniedziałek ludzi na szlaku jak mrówek, w zasadzie to nie pamiętam kiedy w tygodniu spotkałem takie tabuny ludzi ?
Jak się później okazało, a dokładnie przy Altanie Cyrylka, że ludzi tak dużo, bo przyjechały wycieczki z emerytami, takiej informacji udzieliło mi polskie małżeństwo z dwoma pieskami.
Para starszych ludzi podróżowała sobie kamperem tu i tam, bardzo mi polecali Sztramberk, że to bardzo urocze miasteczko i żebym koniecznie się wybrał. Jak się okazało podczas krótkiej rozmowy, podróżnicy pochodzili z okolic Cieszyna
Pożegnałem się i ruszyłem na kolorowy szczyt, czyli Pustevny i jego kolorowe domki, Libuszin i Chata Mamenka, lekko z boku ukryta jest stara mała dzwonnica, to naprawdę bardzo ciekawy i specyficzny szczyt, można na niego dojechać autem, jest pełno knajpek, jest też wyciąg, no i kawałek dalej wieża widokowa z krętymi mostkami w koronach drzew prowadzącymi na jej szczy.
Aaaaa, bo byłbym zapomniał, 24 korony które miałem w portfelu niestety nie starczyły mi nawet na małą Kofole, było mi przykro
Uciekłem z gwarnego i ruchliwego szczytu, wchodząc w cudowne rozświetlone miejsce, przeplatane słońcem, zielenią traw i śpiewem ptaków, miejsce gdzie mało kto już zagląda, na szczyt Tancerza, wierzchołek to duże drzewo, a wokół niego poustawiane chłopki z kamieni, tym razem było ich mało, pamiętam kiedyś było o wiele więcej, tuż obok jest mały, bardzo ładnie zrobiony grób niejakiego Jurka.
Chwila przerwy i ruszam kawałek czerwonym szlakiem, żeby odbić w nieznane mi jeszcze ostępy leśne, szeroka leśna droga, idzie się świetnie, na prześwicie są jakieś widoki na Łysą, a przede mną dwa szczyty, pierwszy to Zmrzlý vrch, który znajduje się na rozejściu ścieżek, trzeba dobrze skręcić, w prawo A drugi wierzchołek to Nořičí hora, ten akurat jest schowany w krzekach i mało brakowało, a minąłbym go niezauważając.
Chwilę później znalazłem się w miejscu, jak z bajki, jak tam było ładnie, aż się rozpłynąłem …
Milusia ta wycieczka, mógłbym użyć wielu słodkich i milutkich słówek, żeby wszyscy poczuli ten klimacik, ale nie zrobię tego ! Zostanie to we mnie, a wy musicie przeżyć to na własnej skórze
Wszystko co piękne i milutkie musi się skończyć, skoro byłem na górze ponad 1000 m, to kiedyś musi nastąpić strome zejście, bo grzbiet się kończy, tym razem nie było inaczej, milutka kręta ścieżka w zielonych trawach, zmieniła się w rwącą dróżkę, gdzie kamienie i liście ujeżdżają co rusz spod nóg, później kamienisty slalom i bardzo stromy długi zygzak, znalazł się jeszcze jeden umilacz, taki przecinek w stromiźnie, po wycince pojawiły się widoki na okolicę
Stromizna w końcu wyprowadza mnie na drogę, która przez mostek nad potokiem doprowadza mnie tuż pod parking i kiedy chcę zrobić ostatnie zdjęcie, pada bateria w aparacie i wtedy okazuje się, że przecież postanowiłem nie zabrać pierwszy raz torby na aparat, a w niej była zapasowa bateria, ale miałem farta, niema co, mówią że gupi ma szczęście
I takim fartownym wątkiem zakończyłem tą wycieczkę, która zajęła mi 6 godzin, więc bardzo kulturalnie.
I taka to była wycieczka.
Ostatnio zmieniony 2022-05-25, 19:51 przez Adrian, łącznie zmieniany 5 razy.
Re: W odwiedzinach u Radegasta
Adrian pisze:Dobry.
Zakup działki … Bałem się tego jak ognia, bałem się tego zabieracza czasu, wiecznej i niekończącej się roboty, orki …
Ale chyba nie będzie aż tak źle ? Przycinanie krzaczków i drzewek nie jest takie straszne jak myślałem
Dobry.
Będzie dużo gorzej, jeszcze znienawidzisz to miejsce.
Tereny zupełnie mi nieznane, mam tam równie daleko co Adrian do Wysowej-Zdrój. Chmurki pierwsza klasa, użycie polara miszcz (w takie dni idealnie się sprawdza) ,momentami cywilizacja jak w Karkonoszach, ale ogólne wrażenie całkiem niezłe.
Adrian pisze:Przy obróbce starałem się zniwelować mocne zabarwienie, żeby Pudelek mnie nie oskarżył o fałszowanie zabarwienia wycieczki
Coś jakieś blade te niektóre zdjęcia.
Adrian pisze:I takim fartownym wątkiem zakończyłem tą wycieczkę, która zajęła mi 6 godzin, więc bardzo kulturalnie.
Szybko ci poszło, trasa wg mapy.cz na pięć godzin czystego marszu.
Ostatnio zmieniony 2022-05-25, 19:46 przez Sebastian, łącznie zmieniany 1 raz.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: W odwiedzinach u Radegasta
Sebastian pisze:Adrian pisze:Dobry.
Zakup działki … Bałem się tego jak ognia, bałem się tego zabieracza czasu, wiecznej i niekończącej się roboty, orki …
Ale chyba nie będzie aż tak źle ? Przycinanie krzaczków i drzewek nie jest takie straszne jak myślałem
Dobry.
Będzie dużo gorzej, jeszcze znienawidzisz to miejsce.
Tereny zupełnie mi nieznane, mam tam równie daleko co Adrian do Wysowej-Zdrój. Chmurki pierwsza klasa, użycie polara miszcz (w takie dni idealnie się sprawdza) ,momentami cywilizacja jak w Karkonoszach, ale ogólne wrażenie całkiem niezłe.Adrian pisze:Przy obróbce starałem się zniwelować mocne zabarwienie, żeby Pudelek mnie nie oskarżył o fałszowanie zabarwienia wycieczki
Coś jakieś blade te niektóre zdjęcia.Adrian pisze:I takim fartownym wątkiem zakończyłem tą wycieczkę, która zajęła mi 6 godzin, więc bardzo kulturalnie.
Szybko ci poszło, trasa wg mapy.cz na pięć godzin czystego marszu.
Jak będzie gorzej, to rzucę to wszystko i wyjadę w Bieszczady
Ja mam w te tereny 50 km, czyli tak w granicy szybkiego wyjazdu.
Blade, nasycone, sam już nie wiem jakie
Musiało mi się dobrze iść, skoro taki czas wykręciłem, a dodatkowo wiało zimny wiatr, więc musiałem się ruszać
Re: W odwiedzinach u Radegasta
Adrian pisze:Blade, nasycone, sam już nie wiem jakie
Rób takie, jakie ci się podobają. Zawsze będzie ktoś niezadowolony. Na koniec i tak usłyszysz, że może zdjęcia fajne, ale gdzie masz raczki.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Sebastian, łącznie zmieniany 2 razy.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: W odwiedzinach u Radegasta
Sebastian pisze:Adrian pisze:Blade, nasycone, sam już nie wiem jakie
Rób takie, jakie ci się podobają. Zawsze będzie ktoś niezadowolony. Na koniec i tak usłyszysz, że może zdjęcia fajne, ale gdzie masz raczki.
To z Pudelkiem, to tylko żart, było oko
Przy takich kontrastach, ciężko mi idzie z obróbką, próbuję inaczej, czasem obrabiam kilka razy, bo coś próbuję zmienić i tak kombinuję ...
Ostatnio zmieniony 2022-05-25, 20:43 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Ileż gadania o pieniądzach. Tam też inflacja
Pamiętam, że jak byłem tam na kilkudniowym wyjeździe to zajadałem się plackami ziemniaczanymi. Taki jeden wielki na cały talerz kosztował 20 koron (1 pieniążek). To se ne vrati Mam nawet fotkę
Spodobała mi się też górka z Twojego zdjęcia nr 2. Wydała się jakby znajoma...
p.s.
Kilka zdjęć za ciemnych
Pamiętam, że jak byłem tam na kilkudniowym wyjeździe to zajadałem się plackami ziemniaczanymi. Taki jeden wielki na cały talerz kosztował 20 koron (1 pieniążek). To se ne vrati Mam nawet fotkę
Spodobała mi się też górka z Twojego zdjęcia nr 2. Wydała się jakby znajoma...
p.s.
Kilka zdjęć za ciemnych
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Jak forum padnie, to nowe forum, które będzie Góry i Fotografia...
A co do zdjęć, Adrianie, jesteś w etapie prób i błędów. Musisz sobie wyrobić, jak zdjęcia wywoływać, porobić błędy i tak dalej. Dość kiepska pogoda w środku dnia, szczególnie do robienia zdjęć pod słońce. Co widać po niebie jakimś takim różowym? Też mam takie zdjęcia Tatr z polany Surówki...totalnie nie poradziłem sobie wtedy z obróbką...
co do BŚM. Coraz bardziej mnie on jakoś rozczarowuje...nie kręcą mnie te góry...
A co do zdjęć, Adrianie, jesteś w etapie prób i błędów. Musisz sobie wyrobić, jak zdjęcia wywoływać, porobić błędy i tak dalej. Dość kiepska pogoda w środku dnia, szczególnie do robienia zdjęć pod słońce. Co widać po niebie jakimś takim różowym? Też mam takie zdjęcia Tatr z polany Surówki...totalnie nie poradziłem sobie wtedy z obróbką...
co do BŚM. Coraz bardziej mnie on jakoś rozczarowuje...nie kręcą mnie te góry...
laynn pisze:Jak forum padnie, to nowe forum, które będzie Góry i Fotografia...
Niebo różowe jest od polara. Ja, w odróżnieniu od ciebie, poruszyłem inne, niefotograficzne kwestie, a Sprocket to już w ogóle pojechał z tymi plackami.
BTW, czy na Radegasta można wyjechać samochodem?
Ostatnio zmieniony 2022-05-25, 21:26 przez Sebastian, łącznie zmieniany 1 raz.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Tylko jedna, słabo. I napisz coś nie o zdjęciach dla spokoju psychicznego Wiolci.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Sebastian pisze:a Sprocket to już w ogóle pojechał z tymi plackami
mogę wykropkować
p.s.
nie pisałem nic o raczkach, a mogłem...
p.s.2
zapomniałem zapytać, czy krokusy były?
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Momentami jak na szlaku architektury drewnianej .
Ale ładne te budowle, ładnie się prezentują i tak to dość egzotycznie wygląda. Nie byłem tam nigdy - duży błąd.
Napisał bym Ci też coś o zdjęciach ale jestem z kategorii Auto, a jedyne filtry jakich używam to te w fajkach, więc...
Ale ładne te budowle, ładnie się prezentują i tak to dość egzotycznie wygląda. Nie byłem tam nigdy - duży błąd.
Napisał bym Ci też coś o zdjęciach ale jestem z kategorii Auto, a jedyne filtry jakich używam to te w fajkach, więc...
Ostatnio zmieniony 2022-05-26, 07:57 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotrek pisze:Momentami jak na szlaku architektury drewnianej .
Ale ładne te budowle, ładnie się prezentują i tak to dość egzotycznie wygląda. Nie byłem tam nigdy - duży błąd.
Napisał bym Ci też coś o zdjęciach ale jestem z kategorii Auto, a jedyne filtry jakich używam to te w fajkach, więc...
Warto odwiedzić chociażby z powodu tych kolorowych domków.
Jesteś szczęśliwym człowiekiem, tylko ten filtr do peta lepiej jednak zamień, na filtr do aparatu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości