Ta sama hala, a jednak inaczej.
Ta sama hala, a jednak inaczej.
Dzień dobry.
Wycieczka we dwoje, dawno tego nie grali, najwyższy czas żeby taką uskutecznić !
Iza po Covidzie nie czuje się najlepiej i długo dochodzi do siebie.
Jednak zdecydowała, że chce gdzieś iść, coś lekkiego i przyjemnego ...
Lekko i przyjemnie jest na Błatniej idąc od strony Brennej.
Początek klasycznie, czerwonym szlakiem zakochanych, po drodze jak zawsze wizyta przy leśnym wodospadzie
Dalej podążamy za ścieżką która wężykiem pnie się powoli do góry, przez most z bali i "rzekę" liści, klimat bardziej jesienny niż wiosenny
Jest pięknie, drzewa rzucają długie cienie, słońce dogrzewa ... Udało się nawet lekko pomylić skręty i iść inną, nową drogą, Iza się bardzo cieszyła
Wychodzimy pod Halą i dalej standardowo ruszamy w las, po drodze jak zawsze mijamy drzewo z odznaką, chyba jakiś pomnik przyrody ?
Podchodzimy lewą stroną hali, mijamy tamtejsze domostwo, fajny domek w fajnym miejscu
Na drodze widać jeszcze resztki zimy, niestety dzisiaj nie ostatni raz. Śnieg jest rozmokły i nieprzyjemny dla piechura/turysty.
Droga którą podążamy wyprowadza nas u podnóża polany pod Błatnią, jest świetny widok na polanę i na panoramę Beskidów, dla każdego coś miłego
Robimy krótki postój i ruszamy na szczyt Błatniej, zaglądamy pod schronisko nie wiadomo po co ? i ruszamy z powrotem, bo Błatnia jest tylko przystankiem, prawdziwy odpoczynek i widoki dopiero przed nami
Ruszamy żółtym szlakiem w stronę Klimczoka, idziemy nim zaledwie kilkaset metrów I odbijamy w prawo.
Tabliczki na drzewie kłamliwie informują że nie wolno, bo coś tam, gdzieś tam
Mamy dziwną wadę wzroku i nigdy nie potrafimy rozczytać co na nich pisze
Wychodzimy na skraju polany nad Sznurówką, odbijamy w lewo.
Krótka linia lasu dzieli nas od leżingu i podziwiania zajeb..tego widoku !
Niby kilka razy już tutaj byłem i wydawało mi się że już nic ciekawego, nowego nie zobaczę, ale ten nieodkryty kawałek hali sprawił, że mnie zamurowało.
Pięknie się prezentuje ta część hali ...
Rozkładamy obóz. Parzymy świeżą kawę i leżymy sobie podziwiając widoki, wygrzewając na słoneczku, przez które co chwilę przewalają się coraz większe chmury.
Fajnie tak wygrzać skórę w słońcu, po zimowym zastoju
Ruszamy w dół, na hali wybudowali nówke sztuke Bacówkę, chyba najwyższy czas, bo poprzednia już się rozsypywała
Ładna drewniana, wpasuje się w otoczenie, tak jak wcześniejsza.
Przy kolejnej mniejszej polance, odbijamy w lewo i znowu znajdujemy się na czerwonym szlaku zakochanych.
Tym razem schodzimy tak jak zaczęliśmy, omijając krzyż z kłódkami.
Na koniec widzę, że zło czai się w czeluściach brudnej wody, jesteśmy czujni !
I kiedy myślimy, że niebezpieczeństwo już minęło, wróg atakuje z nienacka, jakby tego było mało, trafiliśmy na żabie tarło na szczęście żaby były zajęte
I taka to była wycieczka.
Wycieczka we dwoje, dawno tego nie grali, najwyższy czas żeby taką uskutecznić !
Iza po Covidzie nie czuje się najlepiej i długo dochodzi do siebie.
Jednak zdecydowała, że chce gdzieś iść, coś lekkiego i przyjemnego ...
Lekko i przyjemnie jest na Błatniej idąc od strony Brennej.
Początek klasycznie, czerwonym szlakiem zakochanych, po drodze jak zawsze wizyta przy leśnym wodospadzie
Dalej podążamy za ścieżką która wężykiem pnie się powoli do góry, przez most z bali i "rzekę" liści, klimat bardziej jesienny niż wiosenny
Jest pięknie, drzewa rzucają długie cienie, słońce dogrzewa ... Udało się nawet lekko pomylić skręty i iść inną, nową drogą, Iza się bardzo cieszyła
Wychodzimy pod Halą i dalej standardowo ruszamy w las, po drodze jak zawsze mijamy drzewo z odznaką, chyba jakiś pomnik przyrody ?
Podchodzimy lewą stroną hali, mijamy tamtejsze domostwo, fajny domek w fajnym miejscu
Na drodze widać jeszcze resztki zimy, niestety dzisiaj nie ostatni raz. Śnieg jest rozmokły i nieprzyjemny dla piechura/turysty.
Droga którą podążamy wyprowadza nas u podnóża polany pod Błatnią, jest świetny widok na polanę i na panoramę Beskidów, dla każdego coś miłego
Robimy krótki postój i ruszamy na szczyt Błatniej, zaglądamy pod schronisko nie wiadomo po co ? i ruszamy z powrotem, bo Błatnia jest tylko przystankiem, prawdziwy odpoczynek i widoki dopiero przed nami
Ruszamy żółtym szlakiem w stronę Klimczoka, idziemy nim zaledwie kilkaset metrów I odbijamy w prawo.
Tabliczki na drzewie kłamliwie informują że nie wolno, bo coś tam, gdzieś tam
Mamy dziwną wadę wzroku i nigdy nie potrafimy rozczytać co na nich pisze
Wychodzimy na skraju polany nad Sznurówką, odbijamy w lewo.
Krótka linia lasu dzieli nas od leżingu i podziwiania zajeb..tego widoku !
Niby kilka razy już tutaj byłem i wydawało mi się że już nic ciekawego, nowego nie zobaczę, ale ten nieodkryty kawałek hali sprawił, że mnie zamurowało.
Pięknie się prezentuje ta część hali ...
Rozkładamy obóz. Parzymy świeżą kawę i leżymy sobie podziwiając widoki, wygrzewając na słoneczku, przez które co chwilę przewalają się coraz większe chmury.
Fajnie tak wygrzać skórę w słońcu, po zimowym zastoju
Ruszamy w dół, na hali wybudowali nówke sztuke Bacówkę, chyba najwyższy czas, bo poprzednia już się rozsypywała
Ładna drewniana, wpasuje się w otoczenie, tak jak wcześniejsza.
Przy kolejnej mniejszej polance, odbijamy w lewo i znowu znajdujemy się na czerwonym szlaku zakochanych.
Tym razem schodzimy tak jak zaczęliśmy, omijając krzyż z kłódkami.
Na koniec widzę, że zło czai się w czeluściach brudnej wody, jesteśmy czujni !
I kiedy myślimy, że niebezpieczeństwo już minęło, wróg atakuje z nienacka, jakby tego było mało, trafiliśmy na żabie tarło na szczęście żaby były zajęte
I taka to była wycieczka.
Pięknie wyglądacie razem:
Kiedyś i ja zawitam na Błatnią.
Kiedyś i ja zawitam na Błatnią.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
sokół pisze:Niech te białe gówno się już kończy.
I tam, od przyszłego tygodnia wraca zima.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Jak dziadek z dorastającą wnuczkąSebastian pisze:Pięknie wyglądacie razem
A co to za chodzenie tam gdzie nie wolno? Jak nie wolno, to nie wolno!
A przynajmniej jak chodzicie w takie miejsca to nie pokazujcie zdjęć, bo zaraz tłumy z psami tam przybędą i miejsce będzie zdewastowane. No.
Widzę były krokusy. Chociaż jakieś takie ogrodowe z wyglądu
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:A co to za chodzenie tam gdzie nie wolno? Jak nie wolno, to nie wolno!
Dlaczego nie wolno, to przecież nie park narodowy?
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Ta tabliczka tam wisi od dawna, że jakieś nasadzenia, czy coś?
A ogólnie, to tam wszystko jest wyrżnięte, a później są najpewniej tereny prywatne, bo jakieś tabliczki wisiały, ale tak jak mówiłem, w górach chyba jakie złe powietrze jest, bo oczy bolą i źle widać
A ogólnie, to tam wszystko jest wyrżnięte, a później są najpewniej tereny prywatne, bo jakieś tabliczki wisiały, ale tak jak mówiłem, w górach chyba jakie złe powietrze jest, bo oczy bolą i źle widać
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 2 razy.
Ta wycieczka miała dokładnie taki przebieg, a ta czerwona pętla, to szlak zakochanych z krzyżem i kłódkami
Trasa z 49.7154897N, 18.9515018E do 49.7154667N, 18.9513838E
Trasa 10,9 km • 4:04 godz.
https://mapy.cz/s/cudosopubu
Trasa z 49.7154897N, 18.9515018E do 49.7154667N, 18.9513838E
Trasa 10,9 km • 4:04 godz.
https://mapy.cz/s/cudosopubu
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 2 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości