buba pisze:Jak dziecko nie wiedzialo co zrobic z cukierkiem a potem zjadlo ze smakiem mydlo?
Czytam o tym z pewnym niedowierzaniem, bo ta historyjka wydaje się nieśmiertelna, że nawet dzisiaj, po wielu latach jest chętnie opowiadana albo powielana. Po raz pierwszy z podobną wersją spotkałem się już jakiś czas temu, gdy jako nastolatek wczytywałem się w książki przygodowe i podróżnicze. Starych książek trochę jest w moich (spadek po dziadkach) zbiorach i tam także cykl powieści o życiu wśród Eskimosów na Grenlandii, autorstwa Aliny i Czesława Centkiewiczów. Co ciekawe, książki te były wydana w latach czterdziestych ubiegłego wieku. Jeden z tytułów utkwił mi w pamięci, to „Odarpi, syn Egigwy”. Opowiada o życiu i sztuce przetrwania, ( jak to się dzisiaj pięknie i fachowo nazywa) eskimoskiego chłopca, który musi samotnie poradzić sobie z wieloma trudnościami w ciężkich warunkach zimowych na białym kontynencie. Nie jestem do końca przekonany, ale chyba tam jest opisany taki moment, gdy eskimoski chłopiec obdarowany czekoladą, wybiera jednak mydło do jedzenia, bo tam jest więcej tłuszczu w jego mniemaniu i w smaku przypomina focze sadło.
Tak myślę, że obecnie opowiadana taka historia, to prawdopodobnie kolejna wersja wydarzenia z przed wielu już lat, opisana przez Centkiewiczów, a szczerze mówiąc, to nawet nie bardzo wiarygodna do przełożenia na dzisiejsze czasy, gdzie nawet Eskimosi, Jeńcy, Czukcze i wszyscy inni żyjący na dalekiej północy korzystają ze wszystkich zdobyczy techniki, żyjąc nawet w jurcie czy w igloo mają dostęp do tych samych produktów żywnościowych co mieszkaniec każdego miasta.
Jak dla mnie, to dzisiaj taki przypadek brzmi jak dowcip albo wielka ściema.
Basia Z. pisze:Są to wspomnienia dziewczyny, która sama pojechała na Półwysep Jamał i żyła przez rok w tundrze razem z rodziną pierwotnych mieszkańców tamtego terenu - Nieńców.
To pewnie jest pasjonująca opowieść, tym bardziej cenna, że oparta na dłuższych obserwacjach i własnych przeżyciach, a nie przypadkowo ujrzanych obrazkach do których często dopisuje się zmyśloną fabułę.
Akurat zimowy czas sprzyja na takie lektury, muszę się rozejrzeć po księgarniach.