Girova , chata i szczyt w Beskidzie Ślaskim była moim celem.BYŁA jak mówię, darzę to miejsce sentymentem bo te rejony nawiedzałem jako jedne z pierwszych po tej stronie granicy.Pogoda niewesoła, Cieszyn wita mnie deszczem i zimnem ale nie rezygnuję.Wysiadam na dworcu MOSTY U JABLUNKOVA .
Wizyta w Beskidzkim Centrum Informacji Turystycznej, pieczątki, mapki dostaję na zachętę i propozycja zwiedzenia małego muzeum na piętrze.Wymówiłem się brakiem czasu (czego pożałowałem ) i ruszam na szlak.
Za drogą widać Hotel Gruń i Ski Areal .
Wchodzę do hotelu po pieczątki (poczęstowany byłem cukierkiem przez paniią w recepcji) widzę że nikt tu sie nie przejmuje takimi głupstwami jak MASECZKI.Kilka fotek i ruszam dalej.
Ten ryj już znacie.
Odwracam się by rzucic okiem na Severkę i Velky Polom.
Docieram na rozcesti pod Studeniczną.
Chata Studeniczna, nie wchodzę wszak nie uchodzi odpoczywać raptem po 2,5 km szlaku.
Tu jak mówią tablice informacyjne powinno być widać Kisuckie Beskidy, cóż trzeba wierzyć na słowo.
Pogoda z minuty na minutę poprawia się, chwilami zaczyna świecić słońce.
Mijam wielkie osuwisko ziemne z lat 90-tych, ślady co dobrze widoczne.
Takich wiat których po naszej stronie można policzyć na palcach u nóg spotykam tu często.
Gdzie nie gdzie ktoś mi rzuca kłody pod nogi.
Dochodzę do Chaty Girova i ZONK , chata zamknieta o czym uprzedzali mnie inni na fejsie.dymek z komina świadczy że chata zamieszkana.
Wejścia do chaty strzeże czworonożny Cerber,nie podchodzę bliżej bo nie ciekawym długości łańcucha no i moje nogi też już nie w takij dobrej kondycji.
Odpoczynek ,popijam własną kawę z termosu i zastanawiam się NA KIEGO JUHA KUPIŁEM KORONY?Ruszam dalej.Kisuckich Beskidów cd,
Dochodzę do osady na Komorowski Groń,.
Dochodzę do przysiółek NA DILKU,
Kolejna wiata, nie wiem która z kolei.
Wreszcie dochodzę do HRCAVY, ładnych kilka lat tu mnie było.
Kościół (a jakże by kogo) Św,Cyryla i Metodego.
Mijam szkołę z tablicą pamiatkową.
Tu kiedyś była znana HOSPODA POD JAVOREM,NIEISTNIEJĄCA OD KILKU LAT.W Hrcavie w ogóle dużo się zmnieniło. Przybyło sporo chat(niektóre bardzo luksusowe) i lokali gastronomicznych.
Wchodzę do innej hospody, niby fajna ale nie bardzo .
Wreszcie ruszam do celu czyli na Trojmezi,tego mostu po słowackiej stronie przy ostatniej mojej bytności nie było.
I coraz bliżej Jaworzynki, po drodze widzę wytwórnie ,sprzedaż serów i pod wykonawców tychże serów.
I Trójstyk.
Wreszcie przystanek Jaworzynka-Trzycatek.Śnieg który do tej pory nie dokuczał mi za bardzo na pożegnanie dał do zrozumienia że do wiosny jeszcze daleko.
Na przystanku dowiaduję się że i owszem mam autobus do Cieszyna ale za godzinę.Zapomniałem że oficjalnie sa ferie.Przy przystanku kiedyś był bar lecz zgodnie z tradycją zamkniety,postanawiam się że dla rozgrzewki ( do kościoła jako poczekalni nie śpieszno mi) tudzież i zabicia czasu ruszam do następnego przystanku.
Podsumowując pogodowo i komunikacyjnie wycieczka udana, już planuję nastepny wyskok w te strony.
25 II 2022 Girova czyli JA TU DAWNO NIE BYŁEM.
To taka relacja na odstraszenie. Pogoda rzuciła na ten dzień mrok.
dobre, będąc uprzedzonym, być zaskoczonym
Czyli fajna, nie bardzo fajna, fajna ale ch...wa, czy po prostu fajna
Niemniej, dzień poza ścianami, to dobry dzień
Mirek pisze:ZONK , chata zamknieta o czym uprzedzali mnie inni na fejsie
dobre, będąc uprzedzonym, być zaskoczonym
Mirek pisze:niby fajna ale nie bardzo
Czyli fajna, nie bardzo fajna, fajna ale ch...wa, czy po prostu fajna
Niemniej, dzień poza ścianami, to dobry dzień
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 59 gości