Na Magurkę, na Gaiki - dwa zimowe spacery
Na Magurkę, na Gaiki - dwa zimowe spacery
Konie wstawię na początek, choć niewiele będą miały wspólnego z wycieczkami. Tyle że pierwsza z nich, której Przełęcz Przegibek posłużyła za start, miała miejsce dzień po imprezie integracyjnej. Na której były koniki.
Po tego typu imprezach, jak wiadomo, wstać jest trudno. Ale że zima w tym roku jakaś niepewna, a dnia poprzedniego integracja odbywała się w przecudnych zimowych okolicznościach przyrody, trza się ruszyć, póki śnieg jest. To się zwlekam.
Przełęcz Przegibek nawiedzamy dość późno. Zawsze jedzie się tam z dużą dozą niepewności: będzie miejsce na parkingu czy nie? Ale że na zegarze już minęło południe, niektórzy zbierają się do odjazdu, robiąc miejsce wolne śpiochom. Takim jak my.
Słońca dziś nie będzie, tak zresztą prognozowano. Ale wyhaftowane bielą drzewa są urzekające mimo szarości.
Niebieskim szlakiem wdrapujemy się na Magurkę. Buty biegowe nie są najszczęśliwszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o piesze wędrówki, ale człapiemy do przodu.
Mam dobrego męża. On wie, co to impreza integracyjna. Niesie mi narty.
A może po prostu chce, żebyśmy szybciej byli na górze?
A na Magurce piękna zima, przygotowane trasy, więc tym oto sposobem rozpoczynamy tegoroczny sezon biegówkowy! Lepiej późno niż wcale.
I źle nie jest! Jak na prawie roczną przerwę, idzie mi zgrabnie. Leziemy nawet dwa razy na Golgotę, najbardziej stromy odcinek zjazdowy. Upadku tam nie stwierdzono.
Aż do zachodu słońca krążymy po wszystkich trasach, robiąc pętle i pętelki. Potem szybkie zejście zielonym szlakiem do stokówki i zjazd przy latarkach prawie do samego dołu. Ale było świetnie!
Drugi raz na Przełęcz Przegibek zajeżdżamy tydzień później. Wieszczono ładny poranek, ale nie mogliśmy się jakoś zdecydować dzień wcześniej na wyjazd Z tego powodu zanim wstaniemy, wypełnimy sobotnie rytuały, słońce zdąży się już schować.
Znów mamy szczęście do parkingu przy "Gawrze", bo akurat ktoś wyjeżdża. Choć na dole ten tydzień przyniósł odwilż, tu jest zimowo, a drzewa nie straciły nic z bieli zeszłego tygodnia. Przeciwnie, śniegu jest jakby więcej.
Tym razem ruszamy w drugą stronę, łapiąc jeszcze trochę niebieskiego.
Naszym celem są Gaiki, ale dotrzemy tam, nieco klucząc. Na start wybieramy stokówkę, zaraz za szlabanem. Po chwili skręcamy w prawo, dochodząc do niebieskiego szlaku. Chwila dreptania i już opuszczamy modre znaki, zachodząc na punkt widokowy na herbatkę.
Przysiadamy na drewnianej ławce i rozkoszujemy się widokami. Mimo że słońca już nie ma, przed nami rozciąga się całkiem sporo. Odkryliśmy to miejsce którejś jesieni. Za to poprzedniej zimy poza mgłą i kawałkiem zbocza nic nie było stąd widać.
Nad Skrzycznem już dymi.
Na Magurce też już szaro.
Widać nachodzące na grzbiety gór chmury. Zbliża się niż Nadia.
Szyndzielnia, Klimczok, Magura. Już w chmurach.
Nie wracamy do szlaku, tylko ścieżką za punktem widokowym zmierzamy do źródełka zaznaczonego na mapie. Po paru minutach wydeptane ślady się kończą i trzeba torować pod górę, ale na tak krótkim odcinku to tylko atrakcja. Fajnie tak unurzać się w śniegu.
Na Gaikach burza mózgów. Gdzie iść dalej? W końcu ruszamy w kierunku Czupla. Po drodze wpraszamy się na ambonkę pani Jolci. Jeśli ktoś lubi widoki na miasto, będzie usatysfakcjonowany. Bielsko ściele się u naszych stóp.
Jeszcze kawałek dreptamy po czerwonych znaczkach, by w końcu skręcić na stokówkę, którą dojdziemy wprost do parkingu. To ta za szlabanem. Widać, że boczne ścieżki są tu popularne, bo sporo osób chodzi poza znakowanymi szlakami. Pogoda zaczyna się psuć coraz bardziej, więc to idealny czas, by wracać do domu.
A wieczorem Nadia rozszalała się na dobre. W niedzielę też duło i wyło. Dlatego cieszę się, że i z tego weekendu udało się coś spacerowo-górskiego uszczknąć dla siebie.
Po tego typu imprezach, jak wiadomo, wstać jest trudno. Ale że zima w tym roku jakaś niepewna, a dnia poprzedniego integracja odbywała się w przecudnych zimowych okolicznościach przyrody, trza się ruszyć, póki śnieg jest. To się zwlekam.
Przełęcz Przegibek nawiedzamy dość późno. Zawsze jedzie się tam z dużą dozą niepewności: będzie miejsce na parkingu czy nie? Ale że na zegarze już minęło południe, niektórzy zbierają się do odjazdu, robiąc miejsce wolne śpiochom. Takim jak my.
Słońca dziś nie będzie, tak zresztą prognozowano. Ale wyhaftowane bielą drzewa są urzekające mimo szarości.
Niebieskim szlakiem wdrapujemy się na Magurkę. Buty biegowe nie są najszczęśliwszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o piesze wędrówki, ale człapiemy do przodu.
Mam dobrego męża. On wie, co to impreza integracyjna. Niesie mi narty.
A może po prostu chce, żebyśmy szybciej byli na górze?
A na Magurce piękna zima, przygotowane trasy, więc tym oto sposobem rozpoczynamy tegoroczny sezon biegówkowy! Lepiej późno niż wcale.
I źle nie jest! Jak na prawie roczną przerwę, idzie mi zgrabnie. Leziemy nawet dwa razy na Golgotę, najbardziej stromy odcinek zjazdowy. Upadku tam nie stwierdzono.
Aż do zachodu słońca krążymy po wszystkich trasach, robiąc pętle i pętelki. Potem szybkie zejście zielonym szlakiem do stokówki i zjazd przy latarkach prawie do samego dołu. Ale było świetnie!
Drugi raz na Przełęcz Przegibek zajeżdżamy tydzień później. Wieszczono ładny poranek, ale nie mogliśmy się jakoś zdecydować dzień wcześniej na wyjazd Z tego powodu zanim wstaniemy, wypełnimy sobotnie rytuały, słońce zdąży się już schować.
Znów mamy szczęście do parkingu przy "Gawrze", bo akurat ktoś wyjeżdża. Choć na dole ten tydzień przyniósł odwilż, tu jest zimowo, a drzewa nie straciły nic z bieli zeszłego tygodnia. Przeciwnie, śniegu jest jakby więcej.
Tym razem ruszamy w drugą stronę, łapiąc jeszcze trochę niebieskiego.
Naszym celem są Gaiki, ale dotrzemy tam, nieco klucząc. Na start wybieramy stokówkę, zaraz za szlabanem. Po chwili skręcamy w prawo, dochodząc do niebieskiego szlaku. Chwila dreptania i już opuszczamy modre znaki, zachodząc na punkt widokowy na herbatkę.
Przysiadamy na drewnianej ławce i rozkoszujemy się widokami. Mimo że słońca już nie ma, przed nami rozciąga się całkiem sporo. Odkryliśmy to miejsce którejś jesieni. Za to poprzedniej zimy poza mgłą i kawałkiem zbocza nic nie było stąd widać.
Nad Skrzycznem już dymi.
Na Magurce też już szaro.
Widać nachodzące na grzbiety gór chmury. Zbliża się niż Nadia.
Szyndzielnia, Klimczok, Magura. Już w chmurach.
Nie wracamy do szlaku, tylko ścieżką za punktem widokowym zmierzamy do źródełka zaznaczonego na mapie. Po paru minutach wydeptane ślady się kończą i trzeba torować pod górę, ale na tak krótkim odcinku to tylko atrakcja. Fajnie tak unurzać się w śniegu.
Na Gaikach burza mózgów. Gdzie iść dalej? W końcu ruszamy w kierunku Czupla. Po drodze wpraszamy się na ambonkę pani Jolci. Jeśli ktoś lubi widoki na miasto, będzie usatysfakcjonowany. Bielsko ściele się u naszych stóp.
Jeszcze kawałek dreptamy po czerwonych znaczkach, by w końcu skręcić na stokówkę, którą dojdziemy wprost do parkingu. To ta za szlabanem. Widać, że boczne ścieżki są tu popularne, bo sporo osób chodzi poza znakowanymi szlakami. Pogoda zaczyna się psuć coraz bardziej, więc to idealny czas, by wracać do domu.
A wieczorem Nadia rozszalała się na dobre. W niedzielę też duło i wyło. Dlatego cieszę się, że i z tego weekendu udało się coś spacerowo-górskiego uszczknąć dla siebie.
Koniki w sumie fajna rzecz, zwłaszcza po imprezie integracyjnej.
Oglądałem ostatnio swoje zdjęcia z wycieczek z poprzedniej zimy i zauważyłem, że mam tam dużo zdjęć drzew w lesie, po obejrzeniu twojej relacji wiem, czemu - są piękne.
Oglądałem ostatnio swoje zdjęcia z wycieczek z poprzedniej zimy i zauważyłem, że mam tam dużo zdjęć drzew w lesie, po obejrzeniu twojej relacji wiem, czemu - są piękne.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
O by się jak najdłużej utrzymała zima, nawet taka jak teraz. Bo póki co to nam się zima rozkręcić nie może i bardziej są jakością przypomina filmy klasy B - do oryginału daleko. Niestety
Ostatnio zmieniony 2022-02-03, 21:15 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotrek pisze:O by się jak najdłużej utrzymała zima, nawet taka jak teraz. Bo póki co to nam się zima rozkręcić nie może i bardziej są jakością przypomina filmy klasy B - do oryginału daleko. Niestety
Ta zima się rozkręciła aż za bardzo, śniegu multum, tyle że ponuro i wieje. Czekam na słońce i coraz bardziej żałuję, że w to okno pogodowe, co Adrian był na Magurce musiałem być w pracy. Najbardziej się wkurzyłem, że to Bardzo Ważne Spotkanie, na którym musiałem być, okazało się nie tak ważne.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Zawsze mnie zaskakuje, jak niby niskie góry potrafią się różnić od równin.
Kiedyś nie potrafiliśmy wjechać, na parking pod dolną stacje kolei na G. Żar, gdy auto przed nami się zatrzymało, a przed BB było czarno...
Pięknie te drzewa wyglądają. I w sumie pomysł na rodzinną wycieczkę mi podsunęłaś dzięki
Kiedyś nie potrafiliśmy wjechać, na parking pod dolną stacje kolei na G. Żar, gdy auto przed nami się zatrzymało, a przed BB było czarno...
Pięknie te drzewa wyglądają. I w sumie pomysł na rodzinną wycieczkę mi podsunęłaś dzięki
Wiolcia pisze:Buty biegowe nie są najszczęśliwszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o piesze wędrówk
trzeba było biec
Ja tam na teraźniejszą zimę nie narzekam: na Święta śnieg był? Był! Tu, na nizinach to jak gwiazdka z nieba Więc dla nas to była zima stulecia
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
A wieczorem Nadia rozszalała się na dobre. W niedzielę też duło i wyło.
To dotychczas nie wiedzialam ze tej wichurze nadali imie! I ze duło w całej Polsce, myslalam ze tylko u nas na zachodzie. Mielismy zatem okazję wedrowac z Nadią nad Piechowicami! Uwielbiam taki wiatr w gorach! Cos pieknego!
Ostatnio zmieniony 2022-02-04, 11:28 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Z tej przełęczy fajnie można właśnie na Biegówkach poprzez Magurkę dostać się na Czupel.
Wg pomiarów meteostacji najbardziej wiało w Karkonoszach , na Śnieżce to można by było już polatać tam wiało blisko 200km/h w innych rejonach nieco ponad 100km/h
buba pisze:Mielismy zatem okazję wedrowac z Nadią nad Piechowicami! Uwielbiam taki wiatr w gorach! Cos pieknego!
Wg pomiarów meteostacji najbardziej wiało w Karkonoszach , na Śnieżce to można by było już polatać tam wiało blisko 200km/h w innych rejonach nieco ponad 100km/h
Sebastian pisze:Koniki w sumie fajna rzecz, zwłaszcza po imprezie integracyjnej.
Oglądałem ostatnio swoje zdjęcia z wycieczek z poprzedniej zimy i zauważyłem, że mam tam dużo zdjęć drzew w lesie, po obejrzeniu twojej relacji wiem, czemu - są piękne.
Koniki to przecież clou imprezy. I były raczej przed niż po.
A drzewa - no cudne są, po prostu.
Piotrek pisze:O by się jak najdłużej utrzymała zima, nawet taka jak teraz. Bo póki co to nam się zima rozkręcić nie może i bardziej są jakością przypomina filmy klasy B - do oryginału daleko. Niestety
Mam wrażenie, że jest to samo, co w tamtym roku. Jakieś ataki zimy co jakiś czas, a tak, to mielizna. A tu już luty. W marcu to ja już wiosny wypatruję, a tu zimy porządnej jeszcze nie było. A potem będzie tak, że na Wielkanoc przywali śniegiem albo majówka będzie zupełnie niemajówkowa, jak przedwiośnie.
Sebastian pisze:Piotrek pisze:O by się jak najdłużej utrzymała zima, nawet taka jak teraz. Bo póki co to nam się zima rozkręcić nie może i bardziej są jakością przypomina filmy klasy B - do oryginału daleko. Niestety
Ta zima się rozkręciła aż za bardzo, śniegu multum, tyle że ponuro i wieje. Czekam na słońce i coraz bardziej żałuję, że w to okno pogodowe, co Adrian był na Magurce musiałem być w pracy. Najbardziej się wkurzyłem, że to Bardzo Ważne Spotkanie, na którym musiałem być, okazało się nie tak ważne.
No właśnie, mało tych okienek było. Ostatnio w poniedziałek, jedno jeszcze kojarzę, też z wycieczki Witka w czasie pierwszego ataku zimy, z listopada chyba? A poza tym szaro, ponuro, wietrznie.
laynn pisze:Zawsze mnie zaskakuje, jak niby niskie góry potrafią się różnić od równin.
Kiedyś nie potrafiliśmy wjechać, na parking pod dolną stacje kolei na G. Żar, gdy auto przed nami się zatrzymało, a przed BB było czarno...
Pięknie te drzewa wyglądają. I w sumie pomysł na rodzinną wycieczkę mi podsunęłaś dzięki
A pomysł na wycieczkę w którą stronę? Magurka czy Gaiki?
Podjazd na przełęcz jest fajny. Na dole może być plucha i mało śniegu, wyjeżdżasz kawałek w górę i zupełnie inny świat!
Adrian pisze:Zmrożone drzewa są piękne, a większość ludzi których znam, powiedziałoby że trzeba mieć coś z głową, przecież to tylko drzewo
Nie znają się, to jasne
Lidka pisze:Wiolcia pisze:Buty biegowe nie są najszczęśliwszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o piesze wędrówk
trzeba było biec
Po imprezie integracyjnej????
buba pisze:A wieczorem Nadia rozszalała się na dobre. W niedzielę też duło i wyło.
To dotychczas nie wiedzialam ze tej wichurze nadali imie! I ze duło w całej Polsce, myslalam ze tylko u nas na zachodzie. Mielismy zatem okazję wedrowac z Nadią nad Piechowicami! Uwielbiam taki wiatr w gorach! Cos pieknego!
Buba, ja wiem, że Ty masz specyficzny gust...
Gór Ski pisze:Z tej przełęczy fajnie można właśnie na Biegówkach poprzez Magurkę dostać się na Czupel.
Za pierwszym pobytem na Magurce na biegówkach, parę lat temu, ruszyliśmy w stronę Czupla, ale wąziutka wydeptana ścieżka bardzo utrudniała chodzenie, więc wróciliśmy. Może warto spróbować kolejny raz?
Gór Ski pisze:buba napisał/a:
Mielismy zatem okazję wedrowac z Nadią nad Piechowicami! Uwielbiam taki wiatr w gorach! Cos pieknego!
Wg pomiarów meteostacji najbardziej wiało w Karkonoszach , na Śnieżce to można by było już polatać tam wiało blisko 200km/h w innych rejonach nieco ponad 100km/h
No to bylismy blisko epicentrum
Buba, ja wiem, że Ty masz specyficzny gust...
O matko! To wiatru normalni ludzie tez nie lubia?
Ostatnio zmieniony 2022-02-04, 15:54 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Wiolcia pisze:Ostatnio w poniedziałek
wczoraj w czwartek, przynajmniej w Sudetach
buba pisze:O matko! To wiatru normalni ludzie tez nie lubia?
hmm, ja bym tego wiatrem nie nazwał Na drodze obok domu prawie mi betonowa płyta wpadła na samochód, a na ogródku połamało kilka drzewek. Pół miejscowości przez 6 godzin nie miało prądu. Wcześniej na autobanie widziałem, jak obok prawie zdmuchnęło ciężarówkę... A jak przy podobnym wianiu (choć jednak mniejszym) byłem w Karkonoszach, to nie szło chodzić, bo spychało człowieka w przepaście. No więc akurat nie wiem co w tym fajnego
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:hmm, ja bym tego wiatrem nie nazwał Na drodze obok domu prawie mi betonowa płyta wpadła na samochód, a na ogródku połamało kilka drzewek. Pół miejscowości przez 6 godzin nie miało prądu. Wcześniej na autobanie widziałem, jak obok prawie zdmuchnęło ciężarówkę... A jak przy podobnym wianiu (choć jednak mniejszym) byłem w Karkonoszach, to nie szło chodzić, bo spychało człowieka w przepaście. No więc akurat nie wiem co w tym fajnego
No wiadomo ze szkody powodowane przez każdy żywioł nie są fajne, zwlaszcza dla tych, ktorzy bezposrednio ucierpieli (mysmy tez 3 godziny czekali na pociag, ktoremu zerwalo trakcje). Ale z drugiej strony jest niezmiernie urokliwe jak siedzisz sobie schowany w rozpadlinie terenu a wiatr wyje w koronach drzew i nimi solidnie huśta, mozna na to patrzec godzinami, albo jak chmury zapierniczają po niebie. Jak miecie liśćmi i robi z nich wręcz zadymkę, jak sobie zasypiasz w wiacie czy chatce a wiatr szumi w kominie i masz wrażenie, że zaraz wdmuchnie drzwi do środka. A jak idziesz to wiatr cie pcha, albo możesz sie na nim wręcz położyć. A juz najlepszy to ciepły wiatr! Bardzo mi sie np. podobało to w Gruzji, ze tam latem duje non stop i dosyc mocno (na tyle, ze z kapeluszem nie zawiązanym pod brodą się czlowiek zaraz pożegna a zużyta srajtaśma na polowym kibelku stanowi solidny problem ) ale jednoczesnie nie powoduje to uczucia chłodu.
To tak samo jak np. burza. Piorun też moze narobic szkód, moze nawet zabic albo podpalic dom, a ulewny deszcz cos podtopic, ale obserwowanie porządnej burzy ma w sobie jednak jakąs magie..
Ostatnio zmieniony 2022-02-04, 17:45 przez buba, łącznie zmieniany 3 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze: Ale z drugiej strony jest niezmiernie urokliwe jak siedzisz sobie schowany w rozpadlinie terenu a wiatr wyje w koronach drzew i nimi solidnie huśta, mozna na to patrzec godzinami,
ale przecież ty się boisz ruszających drzew!
Wiatr tak, ale wichura nie. Bo chodzenie w takich warunkach bywa niekiedy niemożliwe (pomijam, że niebezpieczne). Już nie raz musiałem przez taką zawrócić. Namiotu nie rozbijesz, ognia nie rozpalisz, posiedzieć na wolnej przestrzeni nie posiedzisz, nawet pogadać czasem nie idzie...
buba pisze:obserwowanie porządnej burzy ma w sobie jednak jakąs magie
ale tylko z daleka albo z budynku. Burz nad sobą nie cierpię. Na ulewę też mogę z przyjemnością patrzeć przez okno, co nie znaczy, że lubię w niej chodzić.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 97 gości