Do terenów nadmorskich dobijamy kilka kilometrów na wschód od Kołobrzegu. Znajdują się tu pozostałości lotniska Bagicz. Zbudowane zostało w latach trzydziestych przez Niemców. Po wojnie teren był wykorzystywany przez wojska radzieckie, a pobliska miejscowość Podczele była osiedlem garnizonowym. Wtedy też lotnisko zostało rozbudowane o nowe, dłuższe pasy startowe, dodatkowe kilkadziesiąt hangarów, bazy paliwowe i bocznice kolejowe.
Lotnisko w Bagiczu jest m.in. znane z dosyć spektakularnej katastrofy lotniczej w 1989 roku. Stąd właśnie w ramach treningu wystartował radziecki MiG i bardzo szybko okazało się, że ma poważnie uszkodzony silnik. Przewidując rychły upadek do morza, pilot podjął decyzję o katapultowaniu się. Po opuszczeniu maszyny przez pilota silnik zaczął pracować prawidłowo. Bezzałogowy samolot przebył jeszcze bardzo daleką drogę - przeleciał nad Niemcami, Holandią i pewnie leciałby przez nikogo nie niepokojony dalej. Ale skończyło się paliwo i samolot spadł na małe belgijskie miasteczko zabijając jedną osobę.
Krążyły również pogłoski, że za niemieckich czasów powstało tu lotnisko podziemne. Na ile było w tym jakieś ziarnko prawdy a na ile to tylko legenda - nie wiadomo. Myśmy niestety żadnych tajnych podziemi osobiście nie namierzyli
Żołnierze radzieccy ostatecznie opuścili lotnisko w 1992 roku. Podczele stało się mieszkalną dzielnicą Kołobrzegu. Obecnie kawałek lotniska wykorzystuje aeroklub. Większość hangarów została niestety rozebrana w latach 2012-2013. Po kiego diabła skoro nic tam nie zbudowano nowego? Tego nigdy nie zrozumiem… Przybyliśmy więc tutaj zdecydowanie za późno. Ale i tak postanawiamy poszukać jakiś pozostałości dawnej bazy.
W odpowiedni klimat wprowadza już sam dojazd. Jedziemy jedną z bocznych dróg. To nie są kałuże - to rozlewiska rzeczki, która konsekwentnie zaczęła wyjadać betonową nawierzchnię
Pusty hangar udaje się odnaleźć jeden. Pozostałe są zamknięte, przerobione na inne cele albo zburzone
Jedynie na zarastającym betonie można tu użyć. Tego jest masa. Idziesz w krzaki na kibelek a tu myk! płytówka!
Mamy na dzisiaj dwie główne misje! Jedna to wsadzić nogę do morza, a druga dotyczy pozyskania ryb! Najlepiej drogą kupna
Bo z wędką na plaży to nas raczej pogonią, a poza tym znając nasze szczęście (czy raczej brak umiejętności) to i tak się nic nie złapie. No i takie zakupione zazwyczaj są już zapieczone w bułeczce albo uwędzone, więc to kolejny plus. Ale łatwiej powiedzieć niż zrobić. Miejscowość nadmorska, ale w turystów rybami tu jakoś nie rzucają. Namierzamy wprawdzie jeden sklep, malowniczo położony w terenach magazynowych, gdzie płytowa nawierzchnia zapewne pamięta jeszcze czasy świetności radzieckiego lotniska...
A w cieniu można odpocząć na kanapie!
Klimaty zdecydowanie bubowe, ale na zaopatrzenie się to nie przekłada. Sklep zamknięty na głucho, a napotkani robotnicy mówią, że na rybkę to się trzeba wybrać do Sianożętów. Rzut oka na mapę. Kilka kilometrów spaceru plażą - czemu nie? Zwłaszcza, że zwiedzanie dawnego lotniska poszło nam nadpodziw szybko…
Tutejszy morski brzeg jest bardzo charakterystyczny, bo cały ponabijany drewianymi palikami. Nie wiem czy to ma pełnić funkcje falochronów czy tylko ubarwienia wizualnego krajobrazu
W większości słupki mają malowniczo postrzępioną fakturę.
Uroku dodaje im spore oglonienie, w różnistych kolorach i deseniach.
Ptactwa tu także dostatek i co najważniejsze - pięknie pozuje!
Nieraz między dwoma rzędami palików występuje spora rura.
W innych miejscach do morza schodzą omszałe betonowe płyty. Rozważamy jakie mogło być ich przeznaczenie, ale raczej to pozostałość z czasów funkcjonowania lotniska i zapewne ma jakąś poligonową przeszłość.
Ciekawym miejscem jest ujście do morza niewielkiej rzeczki, która rozcina całą plażę. Fajne meandry, rozlewiska, a piasek jest rdzawy i pokarbowany!
W korycie rzeczki, zgodnie z lokalną tradycją, też są drewniane paliki
Kabak ochoczo zwiedza mniej lub bardziej zruinowane zabudowania położone na samej plaży. Dominuje tu styl obronny, z basztami i fosami. Widać to architektura typowa dla regionu.
Wyrzuciło też na brzeg jakieś zwierzę, które mi się wydawało, że nie żyją w wodach Bałtyku!
Fragmenty klasycznego plażowania też były!
Klify są niewysokie i raczej chaszczowate. Przypominają odrzańskie starorzecza.
Im bliżej Sianożętów tym paliki stają się równiejsze, mniej powygryzane, a tłum się zagęszcza…
Uroki polskiego wybrzeża w pigułce
Ale czego się nie robi, jakich wyrzeczeń się nie podejmuje - dla osiągnięcia celu!
Wracamy na nasze lotnisko. W świetle zachodzącego słońca rzeczne zakręty i palikowiska jeszcze bardziej nabierają uroku.
Tam to już chyba jest Kołobrzeg.
Nurkujące za horyzont słońce ma bardzo dziwny kształt…
Mamy okazję też podziwiać scenkę dość wyszukanych oświadczyn. Nie wiem czy to dobrze rokuje na dalsze życie we dwoje, ale na chwilę obecną to bardziej się interesują fotografem niż sobą nawzajem.
A w kwestii noclegu. Dziś rano mieliśmy już wizję spania w opuszczonym hangarze dawnego lotniska, tak jak niegdyś koło Vepriai na Litwie (
https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -baza.html ) Kończymy dzień na pasie startowym pomiędzy niemieckimi kamperami. Ot - marzenia kontra rzeczywistość
Ale nie jest tak źle - stoimy w miłej zatoczce przy betonowych blokach zatarasowujących przejazd dalej.
Nad głowami latają nam różniste kukuryźniki z aeroklubu
Od niemieckich emerytów sączą się ciche bawarskie melodie. I mamy nawet imitację ogniska ze świeczek
Na koniec zagadka z gatunku trudnych - jakie zwierzę nasze dziecko lubi najbardziej??
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..