Powitać wszystkich
Buba przypomniała mi naszą jedyną trzy dniową wyprawę z namiotem, którą do dzisiaj wspominamy bardzo miło
Postanowiłem pogrzebać w czeluściach internetu i odnaleźć relację z tamtych dni, zdjęcia jakieś też się ostały, więc zapraszam na odgrzewany kotlet z 2016 roku.
Kolejna wyprawa rozpoczęła się w Rabce Zdrój, a kończyła w Limanowej, Trwała trzy dni i miała długość 50 km. Skład: Żona, Córka i Ja
1 Dzień.
Rabka Zdrój - Bacówka na Maciejowej - Stare Wierchy - Turbacz
Długość - 14.5 km Czas - 5.5 godz.
Wycieczka rozpoczyna się w niedzielę o 9.00 na "dworcu" w Cieszynie.
Autobusem kierujemy się w stronę Rabki Zdrój, skąd zaczniemy pieszą wędrówkę.
Po prawie 4 godzinach spędzonych na siedząco, nadeszła pora rozprostować nogi
Na początek slalom asfaltową drogą między domami i szpitalnymi budynkami, którymi poruszały się spore ilości ludzi, na szczęście asfalt szybko się kończy i wchodzimy na polną drogę wiodącą przez piękne polany pełne kopek z sianem i pięknymi widokami.
Łagodnie i spokojnie droga doprowadziła nas do pierwszego punktu kontrolnego, czyli Bacówki na Maciejowej. Piękne łąki wkoło Bacówki, połączone z pięknymi widokami na Tatry i szybkim dojściem z Rabki, czynią to miejsce bardzo chętnie odwiedzanym przez duże ilości turystów. Żeby zakupić odznakę turystyczną trzeba było swoje wystać w kolejce do okienka.
Następnie czekało nas znalezienie jakiegoś miejsca, żeby coś zjeść i odpocząć przed dalszą drogą, mało brakowało a jedli byś my przy toj tojach
Po miło spędzonych chwilach, ruszyliśmy w dalszą drogę, która w dalszym ciągu przebiegała bez większego wysiłku i problemów. Po około godzinie byliśmy już na Starych Wierchach, kolejne miejsce w którym mogliśmy zrobić chwilę przerwy na kawę i kupno odznaki.
Cały czas towarzyszył nam jakże zacny widok Tatr, w których znajdziemy się już niebawem.
Kawałek dalej wchodzimy do GPN (którego odznaki nigdzie nie można kupić.)
Po około 30 minutach pojawia się znak, że ostatnia prosta tego dnia jest przed nami, jeszcze tylko parę schodów i szczyt będzie pod naszymi stopami
(Wyjście na szczyt jest podobne do wyjścia na Baranią Górę) Szczyt Turbacza jest oznaczony wysokim na parę metrów słupem betonowym, na którym wypisane są współrzędne, kawałek dalej kończy się nasz pierwszy dzień podróży, dotarliśmy do Schroniska na Turbaczu, olbrzymia kamienna budowla robi na nas wrażenie.
Widoki, szczególnie ten w stronę Tatr sprawia że chce się tak siedzieć i patrzeć bez końca, ale i ten w stronę Beskidu Wyspowego jest obłędny
Schronisko jest przyjazne turystom, jest kuchnia z której można korzystać kiedy się chce, jest małe pole namiotowe, na którym mieliśmy przyjemność nocować.
Dobranoc.
2 Dzień
Turbacz - Przełęcz Borek - Kudłoń - Przełęcz Przysłop (Rzeki) - Jasień - Baza namiotowa (SKPG Katowice) Polana Wały.
Długość - 20 km Czas - 7.5 godz.
Drugi dzień rozpoczął się dosyć wcześnie, bo około 4 rano, jakoś spać się nie dało, ale nic straconego, zrobiłem kawę i czekałem na wschód słońca nad Beskidem Wyspowym, który pięknie się prezentował
Promienie słoneczne powoli zmierzały w stronę Tatrzańskich szczytów, żeby obudzić je łagodnie ze snu ...
Trochę żałowałem że nie mogłem obejrzeć finału mistrzostw Europy, ale jak się okazało, to szału nie było …
Oprócz naszej trójki jeszcze dwie osoby skusiły się tego poranka na wschód słońca, tak że tłumów jak na Babiej, nie było
Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w drogę, której dzisiaj czekało nas najwięcej i najdłużej...
Droga łagodnie prowadziła nas przez las, wychodząc na piękną polane rozciągającą się we wszystkie strony. Ścieżka wiła się między trawami przez długi czas, minęliśmy Przełęcz Borek i Polane Przysłopek, kilka szałasów wyrastających ze zbocza trawiastej łąki.
Na Kudłoniu przerwa regeneracyjna i oczywiście świeżo parzona kawa
Przez chwile obleciał nas strach, bo nad naszymi głowami zawisły czarne chmury i zerwał się silny wiatr ,na szczęście poszły w inną stronę i spadło tylko kilka kropel …
Dalsza wędrówka przebiegała bez większych zmian, przez cudne łąki i polne drogi, aż do asfaltówki schodzącej do miejscowości Rzeki, gdzie zjedliśmy pyszne i zzzimne lody !
Z pod sklepu ruszamy dalej żółtym szlakiem, zaraz za drogą nasz wzrok przykuwają dwa kucyki przy których zatrzymujemy się na chwilę.
Droga ciągnie się lekko pod górę, by kawałek dalej skręcić w kolejną polną drogę, niestety nie było już tak lekko jak do tej pory, zrobiło się bardziej stromo i potrzebne były częstsze przerwy, bo brakowało sił, najbardziej cieszyliśmy się z faktu że córka bez większego marudzenia dawała radę.
Tego dnia wyczekiwaliśmy momentu, kiedy zobaczymy znak, że baza namiotowa jest już za "rogiem" i doczekaliśmy się !
Miejsce które zobaczyliśmy jest obłędne, a w szczególności prysznic z lodowatą wodą, piękna sprawa
Postanowiliśmy nie rozbijać namiotu, tylko przespać się w jednym z tych olbrzymów które tam stały.
Ludzie którzy akurat tam byli, bardzo życzliwi i sympatyczni powiedzieli nam gdzie co się znajduje, no i Michał (szef tego przybytku ) bardzo fajny gość, który własnymi siłami ogarnia wszystko w obozowisku, pozdrawiamy serdecznie Michała.
Ogarnęliśmy się po wędrówce, później było ognisko i pieczenie kiełbasy, której nie mieliśmy za dużo, a była pyszna I tak dzień się zakończył.
Dobranoc.
Wschód był udany
Nasz przenośny dom
Ciekawe co tam jest
Lody jeszcze nigdy nie smakowały, tak jak tam
Konik polny
Pierwszy od lewej był cały nasz !
Prysznic był piękny
3 Dzień
Baza namiotowa Polana Wały - Mogielica - Słopnice.
Długość - 16 km Czas - 4.5 godz
Pobudka o 5.00 rano, postanowiliśmy wyruszyć jak najwcześniej, ponieważ w ten dzień miało padać koło południa, a my chcieliśmy uniknąć deszczu.
Po śniadaniu i przygotowaniu do drogi, wyruszyliśmy koło 6.20. Od samego początku droga dawała nam nieźle w kość, było parno i gorąco, a droga stroma i kamienista.
Pierwszy raz podczas tej wycieczki córka marudziła, ale nie ma się co dziwić, droga była tragiczna!
Przemoczeni od potu w końcu dotarliśmy na szczyt, gdzie czekała na nas wieża, ogromna wieża ze stromymi schodami, przez co ani córka, ani żona nie weszły na samą górę, ale nakręciłem filmik z pięknymi widokami które rozciągały się we wszystkie strony Trudno było rozstać się z takimi widokami, ale trzeba było ruszać dalej.
Ścieżka z Mogielicy jest wąska i dosyć stroma w pewnym momencie przecina ją strumyk w którym urządzamy sobie małe spa (moczenie nóżek )
Z lasu wychodzi się na piękną polane ze starymi jabłonkami, później prosta przez las i wychodzimy na nasz ukochany asfalt.
Spotkałem tubylca, który za drobne wsparcie w postaci piwa, zaprowadził nas do tamtejszego sklepu, gdzie oczywiście uzupełniamy zimne płyny i kolejne lody.
Niestety dalsza droga to tylko parę kilometrów asfaltu i czekanie na busa, bardzo długie czekanie na busa … Który miał nas dowieźć do Limanowej.
W końcu przyjeżdża i możemy ruszać dalej w stronę cywilizacji, Limanowo witaj !
Brudni, przepoceni i pewnie "pachnący" inaczej siadamy w knajpie i zamawiamy obiad. Dopiero po napełnieniu brzuchów ruszamy dalej w stronę rynku, skąd kolejny bus wiezie nas w stronę Siekierczyny, gdzie mieszka babcia
Około 30 min. po naszym przyjeździe do babci, zaczął lać deszcz.
Śpiochy jeszcze śpią
Jabłonki po środku niczego
Odprawiłem mszę za udaną wyprawę
Kaczuszki u Babci
Czekając na autobus do Cieszyna
I taka to była wycieczka.
(Już wtedy używałem tego zakończenia )
Wspomnień czar. Trzy dni w górach
Wspomnień czar. Trzy dni w górach
Ostatnio zmieniony 2021-12-25, 08:08 przez Adrian, łącznie zmieniany 2 razy.
Sorry, ale w porównaniu z ostatnią relacją Buby ta twoja jest jakaś taka zwyczajna Choć gór w niej zdecydowanie więcej.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Czy ja wiem, Buba na każdy dzień ma minimum 50 zdjęć i adekwatnie więcej tekstu do nich, ja mam 50 zdjęć na 3 dni, to i tekstu mniej
Relacja została napisana w 2016 roku, odświeżyłem tylko trochę zdjęć, nawet nie tych które były w pierwotnej wersji.
Bo Buba mnie podpuściła, nie chodziło mi o żadne porównania ...
Relacja została napisana w 2016 roku, odświeżyłem tylko trochę zdjęć, nawet nie tych które były w pierwotnej wersji.
Bo Buba mnie podpuściła, nie chodziło mi o żadne porównania ...
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Piękna wycieczka i fajne, radosne i rodzinne wspomnienia.
Przypomniało mi się, jak ja z Rafałem, dwa albo trzy lata temu wybrałem się w Gorce. Jechaliśmy z zamiarem 4 nocy spędzenia pod chmurką. Z tego wyszły 3 noce, do 4 w ogóle nie dotrwaliśmy wracając do domu. Z tych 3 co zostały tylko jedną spędziliśmy pod chmurką na dziko, jedną w schronisku i jedną w kwaterze. I taka to była wycieczka z nocami pod chmurką.
Co ciekawe podczas jednej wycieczki, najwięcej nocy spędziłem pod chmurką w Tatrach, bo aż 4 noce wyszły pod namiotem. Tylko za bardzo nie mogłem tego opisywać.
Przypomniało mi się, jak ja z Rafałem, dwa albo trzy lata temu wybrałem się w Gorce. Jechaliśmy z zamiarem 4 nocy spędzenia pod chmurką. Z tego wyszły 3 noce, do 4 w ogóle nie dotrwaliśmy wracając do domu. Z tych 3 co zostały tylko jedną spędziliśmy pod chmurką na dziko, jedną w schronisku i jedną w kwaterze. I taka to była wycieczka z nocami pod chmurką.
Co ciekawe podczas jednej wycieczki, najwięcej nocy spędziłem pod chmurką w Tatrach, bo aż 4 noce wyszły pod namiotem. Tylko za bardzo nie mogłem tego opisywać.
Owszem, ale to nie mój blog, więc się nie wtrącałem za bardzo. Ja tam postanowiłem tego nie opisywać. Chociaż kawałek relacji z tamtych wydarzeń, kiedyś tu zamieściłem, ale bez wdawania się w takie szczegóły, a właściwie pominięcie ich.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
Coś w tym jest ...
Nadciąga jesień życia ...
P.s. Lea niosła namiot.
Nadciąga jesień życia ...
P.s. Lea niosła namiot.
Ostatnio zmieniony 2021-12-26, 20:24 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Piotrek pisze:Czyli mówisz, że zebrało Cię na wspomnieniową relację....
Późnoschyłkowy objaw SKS, choć Lyaana jeszcze nie dogoniłeś
A mówią, że życie zaczyna się po czterdziestce. Czyż nie?
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Buba przypomniała mi naszą jedyną trzy dniową wyprawę z namiotem, którą do dzisiaj wspominamy bardzo miło
Postanowiłem pogrzebać w czeluściach internetu i odnaleźć relację z tamtych dni, zdjęcia jakieś też się ostały, więc zapraszam na odgrzewany kotlet z 2016 roku.
2016??? Nie wiem czemu po tamtym twoim wpisie to sobie jakos wyobrazilam, ze to bylo 15-20 lat temu! Nie wiem czemu mi sie tak wydawalo!
Ale super ze napisales tą relacje!
Drugi dzień rozpoczął się dosyć wcześnie, bo około 4 rano, jakoś spać się nie dało
A czemu sie nie dalo? Zimno? Hałasy? Czy moze takie ładne widoki, ze zal bylo spac?
minęliśmy Przełęcz Borek i Polane Przysłopek, kilka szałasów wyrastających ze zbocza trawiastej łąki.
Otwarte?
Dalsza wędrówka przebiegała bez większych zmian, przez cudne łąki i polne drogi, aż do asfaltówki schodzącej do miejscowości Rzeki, gdzie zjedliśmy pyszne i zzzimne lody !
Czy was sklep tez zaskoczyl czy o nim wiedzieliscie? I radosc pochloniecia lodow spadla na was tak samo niespodziewanie jak na nas kasza i cytrynowka?
Pierwszy od lewej był cały nasz !
Fajnie ta baza wyglada! Chyba musialo sie tam bardzo przyjemnie nocowac A z samej bazy są jakies widoczki?
Moze kiedys tam dotrę? Acz tym razem chyba dobrze, ze zostalismy jednak wyzej!
Śpiochy jeszcze śpią
Ale jaja! Nie wiem czemu bylam pewna ze w tych ogromnych bazowych namiotach są zawsze łózka polowe i zazwyczaj pietrowe! Ale mnie ta fotka zaskoczyla!
A podchodziliscie do szalasu na Jasieniu? Bo ciekawe czy juz byl zamkniety...
Przemoczeni od potu w końcu dotarliśmy na szczyt, gdzie czekała na nas wieża, ogromna wieża ze stromymi schodami,
Była juz ta śmieszna antena czy ktos ją doczepil pozniej?
Ile wasza córka miala lat i ile kg niosła w plecaku? Bo sie zastanawiam kiedy sie powinno zaczal dziecko kulbaczyć
A czemu w kolejnych miesiacach czy latach nie kontynuowaliscie tego typu wycieczek? Nie złożyło się, czy mieliscie jakies złe wspomnienia - w sensie ktos sie przeziebił albo chrupło mu w plecach? (czy moze żona i córka postanowiły cie zabic za te pobudki w srodku nocy?
Ostatnio zmieniony 2021-12-26, 22:06 przez buba, łącznie zmieniany 5 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
A czemu sie nie dalo? Zimno? Hałasy? Czy moze takie ładne widoki, ze zal bylo spac?
Ja tak mam pod namiotem, czy w schronisku ... chyba mi jakoś nie wygodnie, za ciasno
Otwarte?
Nie sprawdzaliśmy.
Czy was sklep tez zaskoczyl czy o nim wiedzieliscie? I radosc pochloniecia lodow spadla na was tak samo niespodziewanie jak na nas kasza i cytrynowka?
Sklep to była niespodzianka, mało tego była przy nim lodziarnia z lodami na gałki, to był szok
Fajnie ta baza wyglada! Chyba musialo sie tam bardzo przyjemnie nocowac A z samej bazy są jakies widoczki?
Moze kiedys tam dotrę? Acz tym razem chyba dobrze, ze zostalismy jednak wyzej!
Z bazy widoków nie było.
Spało się fajnie, w końcu cały był nasz i można się było rozłożyć, nie to co w małym namiocie w trójkę.
Ale jaja! Nie wiem czemu bylam pewna ze w tych ogromnych bazowych namiotach są zawsze łózka polowe i zazwyczaj pietrowe! Ale mnie ta fotka zaskoczyla!
A podchodziliscie do szalasu na Jasieniu? Bo ciekawe czy juz byl zamkniety...
W tych dużych namiotach są podesty, a na nich materace ...
Do szałasu nie zaglądaliśmy, to był pierwszy taki wyjazd, byliśmy zestresowani
Była juz ta śmieszna antena czy ktos ją doczepil pozniej?
Ile wasza córka miala lat i ile kg niosła w plecaku? Bo sie zastanawiam kiedy sie powinno zaczal dziecko kulbaczyć
A czemu w kolejnych miesiacach czy latach nie kontynuowaliscie tego typu wycieczek? Nie złożyło się, czy mieliscie jakies złe wspomnienia - w sensie ktos sie przeziebił albo chrupło mu w plecach? (czy moze żona i córka postanowiły cie zabic za te pobudki w srodku nocy?
Nie kojarzę żadnej anteny, więc chyba nie było?
Lea miała wtedy 10 lat i w plecaku niosła tylko swoje ciuchy, jakieś picie i karimatę, nie wiem ile tego mogło być, ale max 3 - 3.5 kg
Ale myśmy młodej plecak dawali od początku, niosła w nim właśnie swoje picie i jakieś swoje ciuchy, żeby od małego była nauczona chodzić z plecakiem.
W sumie nie wiemy czemu nie poszliśmy więcej na taki wypad, pewnie dziewczyny nie były chętne, szczerze mówiąc jak się idzie w trójkę, to namiot musiałby być 4 osobowy, bo jeszcze graty, a to już spory ciężar.
Ale może uda się namówić na jakiś bardziej szalony wypad w przyszłym roku, zobaczymy
Ostatnio zmieniony 2021-12-26, 22:41 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Sebastian i 9 gości