Kolejna minirelacja.
Jako, że ciężko z czasem i za bardzo nie da się wykorzystać ładnej pogody na wypad w góry, kiedy tylko mam możliwość i chociaż pół godziny wolnego czasu... regeneruje swoje akumulatory szwędając się po okolicznych lasach i łąkach. I tak też było w piątek.
Dużym plusem jest to, że mieszkam w Wyspach i wystarczy wyjść z domu, żeby być w górach. I tak się człowiek pląta bez celu po chaszczach... Gdy już się nie ma siły na nic i nie chce się żyć to takie wycieczki działają lepiej niż psychotropy, a do tego różne dziwne i zaskakujące rzeczy można zobaczyć. Na przykład: siedzisz sobie i oglądasz zachód słońca pod lasem, a nagle z krzaków wychodzi choinka i żwawo rusza ścieżką w stronę zachodzącego słońca. Nagle dociera do ciebie, że już za niedługo pastuszkowie będą zmierzać w kierunku gwiazdy i w stajence natrafią na pannę z noworodkiem. I taka dziwna sytuacja 'choinkowa' staje się jasna jak promień latarki złodzieja drzewek buszującego po lesie w świetle księżyca. W takich sytuacjach kiwa się głową z miną przepełnioną bezbrzeżnym zrozumieniem i wraca do dalszej kontemplacji natury ludzkiej, sensu istnienia i trudów ziemskiej egzystencji. A w tle przepiękny zachód słońca. Inny. Niepowtarzalny, chociaż codzienny.
Najczęściej można mnie spotkać w rejonach górki zwanej Kiczora, wznoszącej się na północ od Szczebla. Jeśli ktoś z Was zobaczyłby w tych okolicach dziwnego gościa w towarzystwie psa - to zapewne będę ja i Ryszard, mój nieodzowny kompan. Jest coś w tym, że chociaż znam te tereny jak własną kieszeń, za każdym razem po powrocie do domu stwierdzam, że zobaczyłem coś nowego. Nie zawsze jest to coś co mi się podoba, ale częściej to te 'dobre' rzeczy mnie zaskakują. Np. stado dzików czy wściekły koziołek, który sięgał mi trochę powyżej pasa, a miał w sobie tyle siły, że przeleciałem z 2 metry po jego szarży.
To w ramach takiego wprowadzenia, bo często słyszę pytanie: po co tak łazić? Ja wiem po co.
Teraz przechodzę do relacji.
Wcześniej kończąc pracę, decyduję, że idę na mały spacer po okolicy. Do zachodu słońca zostało ok. 2 godzin, więc mogę iść do zwanego przeze mnie "Muchomorowym lasem" miejsca skąd można nacieszyć oczy zachodem słońca. Jedyne co biorę ze sobą to aparat i mp3. Wychodzę z domu i po 5 minutach jestem na żółtym szlaku prowadzącym na Łysinę. Jednak szlak porzucam bardzo szybko i skręcam na zachód. Przechodzę przez bramę tworzoną przez uschły konar, świerka i niewielkich rozmiarów buka. Brama prowadzi do magicznej krainy, a przechodząc przez nią zostawiam za sobą troski i problemy. A w tle na gitarze przygrywa Jimmy Page...
Podróż przez las trwa dostatecznie długo i opuszczając leśną gęstwinę mogę obserwować zachodzące słońce. Ale nie obserwuję. Jeszcze nie. Nie jestem na miejscu.
Przechadzając się pod sklepieniem utworzonym z uschłych gałęzi, gałęzi pełnych życia i gałęzi obsranych przez ptaki i inne leśne stworzenia, docieram do mojej polanki. Siadam wygodnie na ostrwi pamiętającej czasy kiedy okoliczne nieużytki były użytkami. Rozciąga się stąd widok na Szczebel, Luboń, Gorce, Kiczorę, Klimas i jeszcze parę innych gór. Jestem gotowy na seans.
W tym momencie na scenę wkracza chłop z choinką, ale jest taki zaaferowany, że nawet mnie nie zauważa. I bardzo dobrze. Spędziłem trochę czasu oglądając zachodzące słońce i gdy zaczęło się ściemniać zebrałem się w sobie i zmusiłem do powrotu...
Wracam doliną pobliskiego potoku, a w głowię zaczyna kiełkować ziarenko. Jak tylko wykiełkuje to będzie kolejna relacja. Byle tylko przeżyć do następnego wyjścia w góry.
Tutaj CAŁY ALBUM, jeśli ktoś chce obejrzeć resztę zdjęć.
Drabina Beskidusowa
Drabina Beskidusowa
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Beskidus, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Drabina Beskidusowa
Beskidus pisze:Dużym plusem jest to, że mieszkam w Wyspach i wystarczy wyjść z domu, żeby być w górach. I tak się człowiek pląta bez celu po chaszczach...
I tu Panie Kolego mamy, że tak powiem, po części wspólny start . Po części, bo cel sobie znalazłem tego chaszczowania po okolicy, więc i Tobie proponuję coś wykombinować.
Beskidus pisze:Na przykład: siedzisz sobie i oglądasz zachód słońca pod lasem, a nagle z krzaków wychodzi choinka i żwawo rusza ścieżką w stronę zachodzącego słońca.
To trochę jakbym o darkheush'u czytał.
Fajna wycieczka, takie niby nic, ale okolica bardzo ładna. Ciekawie i fajnie to opisałeś.
Ostatnio zmieniony 2013-12-23, 22:02 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości