Szczerze, to już w tym roku mi się góry obrzydły...co nie oznacza, że nie pojadę już w nie. Ale chodziło mi po głowie od jakiegoś czasu, połazić po lasach rosnących wokół mnie.
Zaczynam od lasów Murckowskich.
Auto zostawiam przed placem Kasprowicza, w Murckach i ruszam:
w tym roku, kolorowa jesień trwa cały październik:
po chwili wchodzę do lasu:
jest...kolorowo:
dochodzę do cegielni, gdzie skręcam za żółtym szlakiem. Moim celem jest dotarcie do bajora, widocznego na mapie. Po chwili, widzę, że tuż obok jest mniejsze bajoro, więc po dywanie z liści zbaczam ku niemu:
następnie ruszam dalej, jest...kolorowo:
oglądam potężne drzewa, z dołu, podziwiając niesamowite korony:
Jest nie sa mo wi cie!
dochodzę do przesieki:
I kolejna niesamowita korona:
tu odbijam od szlaku, zagłębiam się w las, po czym schodzę ze ścieżki i podążam ku potokowi Zielnemu, wody w nim mało, ale gdy kieruje się ku jeziorku, to widzę, że jest mokro:
a dalej widać, że jezioro wylało i pochłania las:
uważając, by nie wpaść do bagna, robię "brzegiem" mały spacer, podziwiając.
Oto fotorelacja z leśnego jeziora:
Robię ostatnie zdjęcie i...
...i widzę, że dalej przy brzegu, to typowe bagno. Przedzieram się więc młodnikiem. Wcześniej, usłyszałem plusk, oraz jakieś gałęzie się ruszały, ale gdy po chwili przeczesywania poprzez wizjer, nic nie widzę, ruszam dalej. I teraz wychodzę z młodnika i widzę, że kawałek przez las jak dojdę, to obejrzę zachodnią część jeziora. I gdy wchodzę w olszynę, nagle z przodu obok drzewa nieruchomieje wielki dzik. Przez sekundę patrzymy na siebie. Jest ogromny, spokojnie ma ponad metr wysokości.
I potem się zrywa do ucieczki. Biegnie po łuku na przeciw mnie, więc szybko podnoszę aparat i robię zdjęcie. Zdjęcie jest za ciemne, muszę je wyciągnąć, stąd spore szumy:
dochodzę do brzegu:
po chwili za mną, zrywa się drugi, ten ucieka już w głębie lasu i na zdjęciu go nie widać. Po chwili namysłu zakładam dłuższą ogniskową i ruszam ku minionemu młodnikowi...po krótkim, jednak przemyśleniu, stwierdzam, że nie mam ochoty na bliższe spotkanie i rozpoczynam przedzieranie się ku duktowi leśnemu.
Kilka leśnych szczegółów:
przedzieram się przez młodnik:
i wychodzę na leśną drogę. Następnie przy przesiece dochodzę do kapliczki i skręcam ku osiedlu, bo zaczyna mnie gonić czas. Jeszcze ostatni zachwyt, dosłownie 10 metrów od domostw:
i ruszam do auta.
Tradycyjna, choć nie ostra (to krop):
mijam placyk, z żulikami na ławeczkach, słuchających jakieś śląskie disco i wsiadam do auta.
Lasy...
Mam nadzieję, że to zniechęcenie górami jest chwilowe. Piękna jesień. Zawsze mi się podobało, że wokół Katowic jest tyle terenów zielonych - dawno temu jeździłem często na Górny Śląsk.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Chuj z kolorami.
Odbicia w wodzie to jest to !
P.s. Śląskie disco ...
Odbicia w wodzie to jest to !
P.s. Śląskie disco ...
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dobromił pisze:Chuj z kolorami.
Odbicia w wodzie to jest to !
P.s. Śląskie disco ...
Tyle drzew, powinno ci się podobać
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Po Katowicach jeszcze nie chodziłem. Może dlatego, że kojarzą mi się głównie z pracą
Cudowne kolory!!!
Cudowne kolory!!!
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Dzięki panowie.
Co do:
spokojnie. Muszę jeszcze pójść tym lasem, trochę na północ. Następnie trochę na południe aż do hałdy Kostuchna. Potem przejść trasę na BB (którą jeżdżę w góry najczęściej) i pójść w stronę Mysłowic. Podobają mi się okolice Lędzin przy eS jedynce.
Potem zostaje Jura.
I jest jeszcze Park Krajobrazowy Cysterskie Kompozycje Rud Wielkich i lasy pod Lublińcem...no nie ma tego za wiele, więc szybko w góry wrócę
Co do:
Sebastian pisze:Mam nadzieję, że to zniechęcenie górami jest chwilowe.
spokojnie. Muszę jeszcze pójść tym lasem, trochę na północ. Następnie trochę na południe aż do hałdy Kostuchna. Potem przejść trasę na BB (którą jeżdżę w góry najczęściej) i pójść w stronę Mysłowic. Podobają mi się okolice Lędzin przy eS jedynce.
Potem zostaje Jura.
I jest jeszcze Park Krajobrazowy Cysterskie Kompozycje Rud Wielkich i lasy pod Lublińcem...no nie ma tego za wiele, więc szybko w góry wrócę
Wczoraj padało. Został mi wypisany ostatni urlop (jeszcze żetki zostały), więc mówię, trudno posiedzę w domu.
Jednak w ostatnim momencie wychodząc z dzieckiem do szkoły, łapę za aparat. W drodze do Murcek, nie daje rady wyjechać na trasę nr 86, bo korek gigant, więc od razu zjeżdżam i przez Borki, Szopienice, Nikisz i Giszowiec dojeżdżam do celu. Podobno w dobrym tonie jest się chwalić, a że mi się moja wiśnia podoba, to proszę:
Zanim dojdę do celu, cofam się kawałek, po drodze:
mówiłem, że pada:
mijam ponury las:
oraz tory kolejowe:
robię zdjęcie, trochę czekając na brak aut:
zaglądam jeszcze na cmentarz i zawracam. Przed głównym celem, jego mniejszy brat:
a oto mój cel:
To mały staw, Zalewisko (nazwa z mapy cz), który już dawno temu oglądałem jeżdżąc w pracy na Ligotę. Obiecywałem sobie, że zajrzę tu kiedyś z aparatem i niedawno postanowiłem to spełnić. Minęło, bagatela, ok 16 lat. Od drogi dzieli go kilka metrów.
Kilka zdjęć:
Pada cały czas, ale teraz to już dość mocno:
wpadam na pomysł, założyć filtr szary nd1000, bo na f22 w środku dnia, efekt jest słaby. To podobne ujęcie jak wyżej, ale już z filtrem:
Na drzewach coraz mniej liści, te za to zaścielają ziemię:
oraz staw:
Z racji, iż czasem się trzeba poświęcić, buty mam przemoczone. Spodnie po kontakcie z liśćmi, też, do tego mnie zlało, więc postanawiam wracać, już czas, 2 godziny mi strzeliły jak z bicza. No i zrobiło się ciemno, jakby było już po zachodzie, a jest dopiero 13ta.
Wychodzę na skraj drogi, bo wolę, żeby buty już nie przyjmowały wody i postanawiam, jeszcze popróbować, choć efekt jest...taki sobie.
Koniec.
Jednak w ostatnim momencie wychodząc z dzieckiem do szkoły, łapę za aparat. W drodze do Murcek, nie daje rady wyjechać na trasę nr 86, bo korek gigant, więc od razu zjeżdżam i przez Borki, Szopienice, Nikisz i Giszowiec dojeżdżam do celu. Podobno w dobrym tonie jest się chwalić, a że mi się moja wiśnia podoba, to proszę:
Zanim dojdę do celu, cofam się kawałek, po drodze:
mówiłem, że pada:
mijam ponury las:
oraz tory kolejowe:
robię zdjęcie, trochę czekając na brak aut:
zaglądam jeszcze na cmentarz i zawracam. Przed głównym celem, jego mniejszy brat:
a oto mój cel:
To mały staw, Zalewisko (nazwa z mapy cz), który już dawno temu oglądałem jeżdżąc w pracy na Ligotę. Obiecywałem sobie, że zajrzę tu kiedyś z aparatem i niedawno postanowiłem to spełnić. Minęło, bagatela, ok 16 lat. Od drogi dzieli go kilka metrów.
Kilka zdjęć:
Pada cały czas, ale teraz to już dość mocno:
wpadam na pomysł, założyć filtr szary nd1000, bo na f22 w środku dnia, efekt jest słaby. To podobne ujęcie jak wyżej, ale już z filtrem:
Na drzewach coraz mniej liści, te za to zaścielają ziemię:
oraz staw:
Z racji, iż czasem się trzeba poświęcić, buty mam przemoczone. Spodnie po kontakcie z liśćmi, też, do tego mnie zlało, więc postanawiam wracać, już czas, 2 godziny mi strzeliły jak z bicza. No i zrobiło się ciemno, jakby było już po zachodzie, a jest dopiero 13ta.
Wychodzę na skraj drogi, bo wolę, żeby buty już nie przyjmowały wody i postanawiam, jeszcze popróbować, choć efekt jest...taki sobie.
Koniec.
Turystyka leśna ma sens. I to nawet bez grzybów i gwintowania.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Las między L a K.
Czyli spacer po lesie między Lędzinami, a Katowicami. Las często oglądany zza okna auta, podczas podróży w kierunku gór...więc czas go odwiedzić.
Las na południu Katowic, zamknięty wschodnią nitką obwodnicy aglomeracji śląsko-zagłębiowskiej (S1), dalej budzi mą ciekawość. Rok temu trochę połaziłem po części zachodniej (na zachód od dzielnicy Murcki), więc tym razem planowałem wybrać się na spacer na jego południową część. Nadszedł urlop jesienny, tym razem rozplanowany na codzienne obowiązki, przez co, wstając rano miałem ochotę na poleniuchowanie. O, napić się kawy, nic nie robić... Koledze piszę, że dziś dzień lenia.
Jednak gdy patrzę za okno, na resztki pomarańczowych liści na drzewie, oświetlone wschodzącym słońcem, nabieram chęci na spacer.
To ono:
Sms do kolegi, że jednak jadę i po pół godzinie zabieram go spod bloku i ruszamy.
Zaczynamy na granicy Lędzin i Katowic.
Dość szybko złazimy z drogi, w poszukiwaniu grzybów, a wszystko to przez jednego ładniutkiego podgrzybka... Grzybów, poza niejadalnymi nie ma, za to mamy kąpiel/ Próba przejścia przez Rów nr 1, jak opisany jest wodny ciek na mapie, skutkuje załamaniem się gałęzi i kolega ląduje w wodzie...gałąź trzyma nogę i w efekcie woda znajduje się w obu butach...No to będzie szybki powrót.
Ów ciek:
[img]https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWuRZ8S8i1fRmh6s_OeM1wJdcLF6RRVrs5w6Pk0lFosajnpvCgYWasSsbMqg5PnP_07lHeqDfogm0eaRR28LU6MoiFiv8eORPKtFLcMoJcy_-jAWPmhzXjOvXbjryk6nBzob_ttN8GZEEogbnqs9Qp5jw=w602-h903-no?authuser=0[img]
Kolega mówi jednak, że da radę jeszcze kawałek się przejść.
Jest piękna pogoda. Dziś też były pierwsze przymrozki, przed wschodem słońca, temperatura była w okolicy zera, teraz świeci słońce:
Wychodzimy na drogę. Po chwili kolega mówi, że woda w butach mu się ogrzała i nie jest źle
Więc mijamy kolorową małą kapliczkę i idziemy dalej, po chwili znów schodząc z drogi, w las...
Jadalnych grzybów brak. Są muchomory czerwone, oraz inne blaszaki i kilka kolonii porastających stare pieńki:
Brodzenie w wysokiej trawie nie przynosi efektów... znajdujemy sporo sitarzy, ale już nie młodych więc je zostawiamy w spokoju. Niektóre rosną dość malowniczo:
zdjęcie manualnym obiektywem, na końcu będzie do niego dygresja
Gdy dochodzimy do skrzyżowania leśnych dróg, skręcamy ku północy. Chyba nie pisałem, że las w słońcu wygląda pięknie :
To nie mostek. To przewrócona mała ambona.
Widać, inną ambonę, przy której zrobiliśmy skręt.
nad ciekiem/rowem pełnym wody...
W końcu znajdujemy zdrowego, całkiem sporego podgrzybka:
co daje nam nadzieję, że coś nazbieramy. Finalnie dwa małe słoiczki wieczorem zrobię.
Po lesie za dużo się nie da chodzić, bo jest tu sporo wody. Nie mamy ochoty na kolejne, więc powoli ruszamy do auta...
Na koniec Aligator:
Znaczy Ali, zwana Aligatorem 😉 (zabrana ze schroniska)
i do domu...kolega do pracy, ja kolejne obowiązki...
Jeszcze tu wrócę...
Inny widok, już pod wieczór z okna:
a tu dygresja, do obiektywu manualnego. Oto przykład jak na pełnej dziurze jest on miękki:
Ot jak filtr z telefonu
Las na południu Katowic, zamknięty wschodnią nitką obwodnicy aglomeracji śląsko-zagłębiowskiej (S1), dalej budzi mą ciekawość. Rok temu trochę połaziłem po części zachodniej (na zachód od dzielnicy Murcki), więc tym razem planowałem wybrać się na spacer na jego południową część. Nadszedł urlop jesienny, tym razem rozplanowany na codzienne obowiązki, przez co, wstając rano miałem ochotę na poleniuchowanie. O, napić się kawy, nic nie robić... Koledze piszę, że dziś dzień lenia.
Jednak gdy patrzę za okno, na resztki pomarańczowych liści na drzewie, oświetlone wschodzącym słońcem, nabieram chęci na spacer.
To ono:
Sms do kolegi, że jednak jadę i po pół godzinie zabieram go spod bloku i ruszamy.
Zaczynamy na granicy Lędzin i Katowic.
Dość szybko złazimy z drogi, w poszukiwaniu grzybów, a wszystko to przez jednego ładniutkiego podgrzybka... Grzybów, poza niejadalnymi nie ma, za to mamy kąpiel/ Próba przejścia przez Rów nr 1, jak opisany jest wodny ciek na mapie, skutkuje załamaniem się gałęzi i kolega ląduje w wodzie...gałąź trzyma nogę i w efekcie woda znajduje się w obu butach...No to będzie szybki powrót.
Ów ciek:
[img]https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWuRZ8S8i1fRmh6s_OeM1wJdcLF6RRVrs5w6Pk0lFosajnpvCgYWasSsbMqg5PnP_07lHeqDfogm0eaRR28LU6MoiFiv8eORPKtFLcMoJcy_-jAWPmhzXjOvXbjryk6nBzob_ttN8GZEEogbnqs9Qp5jw=w602-h903-no?authuser=0[img]
Kolega mówi jednak, że da radę jeszcze kawałek się przejść.
Jest piękna pogoda. Dziś też były pierwsze przymrozki, przed wschodem słońca, temperatura była w okolicy zera, teraz świeci słońce:
Wychodzimy na drogę. Po chwili kolega mówi, że woda w butach mu się ogrzała i nie jest źle
Więc mijamy kolorową małą kapliczkę i idziemy dalej, po chwili znów schodząc z drogi, w las...
Jadalnych grzybów brak. Są muchomory czerwone, oraz inne blaszaki i kilka kolonii porastających stare pieńki:
Brodzenie w wysokiej trawie nie przynosi efektów... znajdujemy sporo sitarzy, ale już nie młodych więc je zostawiamy w spokoju. Niektóre rosną dość malowniczo:
zdjęcie manualnym obiektywem, na końcu będzie do niego dygresja
Gdy dochodzimy do skrzyżowania leśnych dróg, skręcamy ku północy. Chyba nie pisałem, że las w słońcu wygląda pięknie :
To nie mostek. To przewrócona mała ambona.
Widać, inną ambonę, przy której zrobiliśmy skręt.
nad ciekiem/rowem pełnym wody...
W końcu znajdujemy zdrowego, całkiem sporego podgrzybka:
co daje nam nadzieję, że coś nazbieramy. Finalnie dwa małe słoiczki wieczorem zrobię.
Po lesie za dużo się nie da chodzić, bo jest tu sporo wody. Nie mamy ochoty na kolejne, więc powoli ruszamy do auta...
Na koniec Aligator:
Znaczy Ali, zwana Aligatorem 😉 (zabrana ze schroniska)
i do domu...kolega do pracy, ja kolejne obowiązki...
Jeszcze tu wrócę...
Inny widok, już pod wieczór z okna:
a tu dygresja, do obiektywu manualnego. Oto przykład jak na pełnej dziurze jest on miękki:
Ot jak filtr z telefonu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 50 gości