Nasze najdziwniejsze przygody górskie
Piotrek pisze:Miałem dziś ciekawą przygodę, trochę tragikomiczną.
Pojechaliśmy z kumpelą na Tuł. Jest tam taka długa i troche stroma łąka, ale że kwitną tam zimowity jesienne to wziąłem aparat i kija z myślą, że porobię zdjęcia i może coś uda mi się o tej roślince nakręcić do filmiku.
Pogoda kiepska, bo troche deszczowa ale zimowity były . Robię więc foty, kręcę ujęcia, nade mną ładnie pasie się stado krów. No sielski krajobraz.
Skończyłem ujęcie, wyłączyłem telefon na kiju ale czuje, że za mną coś się rusza. Odwracam się ... o kurwa, byk. I idzie na mnie. Zaczynam więc odchodzić - on za mną. Przyśpieszam, on też. Zaczynam zbiegać, a byk co raz bliżej, w dodatku z boku dolatuje drugi. Spier..... więc z całych sił w dół licząc, że się nie poślizgnę, bo ślisko a w dodatku w gumiokach byłem. Ogrodzenie pod prądem przeskoczyłem dosłownie w ostatnim momencie.
Kumpela to wszystko z dołu widziała, cała posrana. Niby się uciec udało ale... przy krowach został plecak i aparat
Kombinowaliśmy, że ona jakoś te byki odciągnie, a ja z boku polecę ale gdzie tam, byczki obserwowały wszystko dokładnie. W końcu poszedłem do gospodarstwa w pobliżu (tego przy czarnym szlaku) z prośbą, żeby właściciel pomógł jakoś te klamoty wydostać.
No powiem wam, było nieciekawie. Choć jak sobie wyobrażę widok gościa który spierdziela w dół przed bykami, to ciągle chce mi się śmiać
Ja właśnie sobie wyobraziłem
Ale te byczki, to takie maluchy były ....
I odważny jesteś, bo poszedłeś do ludożerców, nie bałeś się!?
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Piotrek pisze:Miałem dziś ciekawą przygodę, trochę tragikomiczną...
Za Tuska takie rzeczy się nie zdarzały...
Bezczelne typy!
Trzeba było im powiedzieć, że jesteś na szczycie łańcucha pokarmowego!
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Teraz czekam aż mnie dziki pogonią
Dobra zmiana objęła również stada krów, przez to i one są agresywne, napastliwe i w konflikcie w wszystkimi dookoła
sprocket73 pisze:Piotrek pisze:Miałem dziś ciekawą przygodę, trochę tragikomiczną...
Za Tuska takie rzeczy się nie zdarzały...
Bezczelne typy!
Trzeba było im powiedzieć, że jesteś na szczycie łańcucha pokarmowego!
Dobra zmiana objęła również stada krów, przez to i one są agresywne, napastliwe i w konflikcie w wszystkimi dookoła
Mnie dawno temu goniła krowa. Albo to byk był, nawet nie wiem.
Miałem 14 lat, kolega 13. (taki niespecjalny, kibol zapalony, szedł dzień przed meczem na stadion zakopać siekierę) - szliśmy od Ustronia na Kubalonkę. Jak mijaliśmy Mrózków, to szlak kiedyś szedł takimi polanami, między płotkami. Koledze się zachciało głupot i zaczął się drażnić z krową. Okazało się, że nie jest przywiązana i się na nami puściła. Nie wiem, co się działo za mną, bo w dziesięć minut doleciałem do Kubalonki.
Miałem 14 lat, kolega 13. (taki niespecjalny, kibol zapalony, szedł dzień przed meczem na stadion zakopać siekierę) - szliśmy od Ustronia na Kubalonkę. Jak mijaliśmy Mrózków, to szlak kiedyś szedł takimi polanami, między płotkami. Koledze się zachciało głupot i zaczął się drażnić z krową. Okazało się, że nie jest przywiązana i się na nami puściła. Nie wiem, co się działo za mną, bo w dziesięć minut doleciałem do Kubalonki.
Też się wpiszę.. coś mi się przypomniało. Akcja miała miejsce w starej zdezelowanej chatce, do której przedarłem się pozaszlakami pozaszlaków. Lata świetności miała już dawno za sobą, jakby żywcem wyjętej z przygód Huckelberrego Finna. Na następny dzień zostawiłem sobie przedarcie się dalej 15-20 minut do znajomej już ścieżki. Na poddaszu znalazłem przyjemne miejsce z widokiem na niebo i lekką cyrkulacją świeżego powietrza. Idealnie żeby porządnie się wyspać. Przebudziłem się w środku nocy, czuję jak coś oparło się o moje ramię i szepnęło bezdusznym głosem "Pora wracać do żywych". Próbójąc ponownie zasnąć przewróciłem się na drugi bok. Powoli zaczęło do mnie docierać co usłyszałem. Zacząłem się zastanawiać, kto mógł dosłownie takie zdanie ułożyć. Jakoś strachliwy specjalnie nie jestem, ale zasnąć już bym tam nie zasnął. Pięć minut i byłem gotowy do wyjścia. Czołówka i dodatkowa mocna latarka przebiłem się przez gąszcze w te 15-20 minut do szlaku, skąd pół godziny marszu do najbliższej wiaty, gdzie dokończyłem tą pojebaną noc.
Ostatnio zmieniony 2023-10-19, 22:27 przez 100, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Bardziej z kategorii wpadki turystyczne. Z zeszłą sobotę rozpocząłem nowy sezon, najwcześniej w historii. Po przyjeździe do Wilkowic zorientowałem się, że jestem w zwykłym ubraniu miejskim. Do tego bez plecaka, jedzenia, picia, aparatu, telefonu czy stosownych butów. No więc...poszedłem w góry. Po drodze zaopatrzenie w "Żabce" i sru z prowiantem w reklamówce na zawsze groźną Szyndzielnię. Wszedłem i zszedłem, widoki były bo pogoda ładna, choć przejrzystość powietrza średnia. To była pierwsza tak pojebana w stylu wycieczka. Wiek ma swoje prawa
Tępy dyszel pisze:Bardziej z kategorii wpadki turystyczne. Z zeszłą sobotę rozpocząłem nowy sezon, najwcześniej w historii. Po przyjeździe do Wilkowic zorientowałem się, że jestem w zwykłym ubraniu miejskim. Do tego bez plecaka, jedzenia, picia, aparatu, telefonu czy stosownych butów. No więc...poszedłem w góry. Po drodze zaopatrzenie w "Żabce" i sru z prowiantem w reklamówce na zawsze groźną Szyndzielnię. Wszedłem i zszedłem, widoki były bo pogoda ładna, choć przejrzystość powietrza średnia. To była pierwsza tak pojebana w stylu wycieczka. Wiek ma swoje prawa
Z tego może być relacja roku
Ale żeś od..bał
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości