Przejście Sebastiana ze Smokowca do Jaworzyny popchnęło mnie ostatnio do korzystania ze środków komunikacji masowej w celu uskuteczniania trawersów Tatr. Niniejsza wycieczka jest prawie powtórką jego koncepcji - prawie, bo bez wykorzystania kolejki na Hrebienok.
Wyjazd o paskudnej porze kwadrans po czwartej rano, powoli mam tego dosyć, spałem ze trzy godziny. Miejsca parkingowe w Jaworzynie przed siódmą prawie pełne (wiele ich nie ma). Autobus wg rozkładu 7:10 spóźnił się prawie 10 minut, w Smokowcu po mniej więcej godzinie.
Nie, żebym nie chciał wjechać na Hrebienok - ale jak zobaczyłem kolejkę do kolejki, to oszacowałem potencjalną oszczędność czasu jako znikomą lub żadną, co się mniej więcej potwierdziło, droga pod górę z buta zajęła pół godziny.
Ludzi na górze mrowie. Idziemy dalej.
Magistrala wygląda pod tym względem jak nasza część Tatr. Pod schroniskiem Zamkowskiego mrowie do kwadratu - nawet się nie zatrzymuję, tylko idę do góry podziwiając widoki po drodze.
Na szlaku przez dolinę frekwencja również wysoka, być może nie należy się dziwić biorąc pod uwagę pogodę.
Na progu przed Terinką przeklinam brak snu i obiecuję sobie następnym razem wyjazd z noclegiem. A najlepiej żadnego wyjazdu za tydzień, tylko posiedzieć gdzieś w knajpie przy zimnych napojach. Za jakie grzechy...
Pomimo narzekania w miarę sprawnie osiągam okolice schroniska, z których zresztą powodowany tłumem ewakuuję się bez zbędnej zwłoki.
W nieco już luźniejszej atmosferze osiągam rozstaj szlaków żółtego i zielonego. Schody pod górę wywołują u mnie niezwykły entuzjazm i koleją falę obietnic, że już nigdy. Generalnie stan górnych partii szlaku po obu stronach przełęczy jest fatalny i nie o wygodę tu chodzi, ktoś sobie kiedyś zrobi kuku np. na tym luźnym żwirku zmieszanym z ziemią i kamieniami.
Na przełęczy, jak to na przełęczy. Ludzi sporo, widać też kilka / kilkanaście osób w drodze na Lodową Kopę.
Schodzę na północ i powtarza się sytuacja sprzed tygodnia na Polskim Grzebieniu - wkraczam w lepszy tatrzański świat. Robi się cicho, na szlaku spotyka się czasem pojedyncze osoby czy małe grupy. Jak na Jaworową to i tak sporo.
Już tradycyjnie zejście na dół zajmuje mi znacznie więcej czasu od podejścia. Leżę tu i tam podziwiając widoki. A jest na co popatrzeć.
Docieram do Jaworowego Ogrodu i ulubionego miejsca przy kładce przez potok. Nie wiem dlaczego, ale zawsze pobyt tam wywołuje u mnie świetny nastrój i uczucie spokoju. Jeśli każdy ma jakieś takie swoje miejsce na ziemi, to moje jest tam.
Na luzie i bez większego znużenia schodzę doliną do Jaworzyny, widoki nadal kapitalne.
Podczas drogi na dół wszelkie obietnice składane podczas podejść zostały anulowane
Śladami Sebastiana, czyli prawie kopia trawersu
Widoki znajome , pogoda też podobna, tempo miałeś lepsze niż my.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Prezes pisze:Nie, żebym nie chciał wjechać na Hrebienok
Wjeżdżałem wczoraj pierwszą w rozkładzie - człowiek na człowieku. I od wczoraj nie wejdzie się np do wagonu bez jednego typu maski. Cena 1 euro.
Prezes pisze:Schodzę na północ i powtarza się sytuacja sprzed tygodnia na Polskim Grzebieniu - wkraczam w lepszy tatrzański świat.
Zapłakałem nad Twoim szczęściem.
Piękne zdjęcia zrobiłeś.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości