W lodówce światło, w portfelu echo, a tu czytam niepokojące wieści o tym, że na Zielińskim i Semikowej się fioleci. Zerkam po raz kolejny do lodówki. Kilka jajek, masełko, parę plasterków jakiejś habaniny, i kilka kabanosków. No to coś z tego można zrobić, z głodu jakby co nie padnę :-D Teraz przegląd portfela. No tu jest gorzej. Jak to mówią - nie ma miedzi doopa siedzi. Jednak gdzieś z zakamarków wylatują jakieś klepoki (dla nieobeznanych z tematem tak nazywam monety o nominałach max 5 groszy) :-D
Pierdzielił!!! Kanapki do plecaka, termos z kawą, i sprawdzona metoda na kciuk na Jagódki. Jestem w górach :-P
Ruszam sobie nieśpiesznie ścieżką Zielińskiego. Początkowo trochę asfaltingu.
Ale po chwili już zaczyna mi się fiolecić :-D
Leżę wśród krokusów, oczu nie idzie oderwać, ale nie mogę tu zostać do wieczora. Napieram dalej. Ale jak tu napierać jak "wszystko kwitnie wkoło" ;-)
Z lekką zadyszką dochodzę do połączenia z Małym Szlakiem Beskidzkim. Teraz już tylko kilka kroków i Leskowiec.
I tu pierwszy szok. Jest sobota, pogoda w miarę, wiosna, a ja tu jestem SAM!!!. Jakoś dziwnie, ale nie narzekam :-P
Rest na fajka i zaczynam chaszczingować w stronę Semikowej. Niby to jakieś 20 minut przez las, ale w lesie śniegu jeszcze w trzy doopy. Robi mi się mokro. W butach oczywiście :
Dochodzę. Na Semikową. I pierwsza myśl - gdzieś Ty tu Kris75 krokusy widział??? Przeca tu śniegu po... ale nie, są!!! Polowanie czas zacząć ;-)
Tak na marginesie. Na Semikowej spotkałem dwie sympatyczne panie, które z przerażeniem w oczach spoglądały na jakiegoś idiotę, który na kolanach pełzał po podmokłej, jakby nie było, łączce z kanapką w jednej i aparatem w drugiej ręce :-P Skwitowały to krótko - "Oooo chyba krokusy są, bo pan leży" :-D
A są, oj są, i to tysiące!!!
Uciorany, umęczony, postanawiam iść do schronu. I przy onym znów jestem sam. W środku echo. Wyciągam portfel, może by się na pifffo uzbierało...
Miedź rozsypuje się szerokim łukiem po bufecie, a ja próbując to ogarnąć liczę - złotówka, dwie, cztery, pięć, pińć pińdziesiąt, .. sześć!!! Veni, vidi, vici :
Tak, mam świadomość tego, że do domu będę zapierniczał na własnym napędzie, ale jakoś mnie to nie wzrusza :
Kolejne blisko 4 godziny to mozolny marsz przez Gancarz, Kobylą Głowę, Panienkę i Pańską Górę do Andrychowa, ale przynajmniej wychodzi mi momentami słonko.
Podsumowując już na andrychowskim bruku - było tak jak lubię najbardziej czyli samotnie :
Komplet fotek po kliknięciu w obrazek:
Krokusing-beskiding-małyng jak dziad ;)
Krokusing-beskiding-małyng jak dziad ;)
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez darkheush, łącznie zmieniany 3 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości