Grota i wodospad, błoto i woda, oto rodzinny przepis na fajn
Grota i wodospad, błoto i woda, oto rodzinny przepis na fajn
Na sam koniec lutego planuję jakąś wycieczkę w góry. Rzucam nawet kilku osobom pytanie, ale gdy córa mówi, że chcę powtórzyć wcześniejszy weekend, odkurzam plan pokazania moim dziewczynom wodospadu i groty.
Więc sobota, to odpoczynek, a w niedzielę planujemy wstać z rańca i...a nie.
Żona mówi, by wyjechać o 9, ja proponuję o godzinę wcześniej wyjazd, jednak z rana wyciszam budzik i jeszcze pół godziny drzemiemy. W końcu wstajemy, zjadamy śniadanie, pakujemy się i gdy w końcu ruszamy, jest...9. 😁
Po drodze dziewczyny zwracają uwagę, że mijane domostwa, ulice są puste. Słyszę, bo wszyscy piją kawę, siedzą w ciepłych domach, gdy my przy kilku stopniach, w szarości jedziemy w góry...
Gdy wyjeżdżamy z Żywca, widać pierwsze przebłyski słońca. Jednak początek wędrówki zaczynamy pod szarym niebem:
Rok wcześniej, również tu rozpoczynałem wycieczkę ( relacja ), tylko ruszyliśmy ulicą, zwaną jak grota, do której zmierzamy. Miało być szybciej...
Początkowo bardziej jesiennie jest, ponura, brudna żółć zmokniętych traw, doprawiona światłem za szaroburych chmur, zmieniła się w błotno-śnieżną drogę, którą przegrodził nam...
bród.
No niestety, ale woda zbyt głęboka, zimna na pokonanie go. Więc ruszamy na pierwsze chaszczowanie, wpierw przez pola, pokryte kopcami kretów, oraz kopczykami traw. Dochodzimy do drogi, którą rok temu z Łukaszem zmierzaliśmy, tu pojawia się element zimy, oblodzona droga.
No dobra, ten lód się topi, ale ślisko trochę jest. Mijamy mostek i wchodzimy na plac pełen ściętych drzew, tu robimy pierwszą przerwę. Popijamy kanapki ciepłą herbatą. Ja wynajduję swój stoliczek:
Wtem na plac wjeżdżają dwa auta i pasażerowie ruszają drogą ku atrakcjom, do których i my zmierzamy. Więc po chwili robimy zdjęcie przy maszynie i ruszamy.
Droga pełna jest wody, błota, śniegu i topiącego się lodu. Raz błoto, raz śliskie coś, co kiedyś było białe. Więc idziemy powoli, tak aby uniknąć zamoczenia butów.
Tu zaliczam drugiego byka. Zamiast skręcić w prawo, idziemy wzdłuż Krzywego Potoku i gdy po dłuższej chwili się łapę, że źle idziemy, zaliczamy drugie chaszczowanie, które nas gotuje. Idziemy ścieżką zwierzyny, mocno pod górę, trzeba się rozebrać, rozpiąć. W końcu po chwili dochodzimy do właściwej drogi, chwilę później do skrzyżowania, gdzie byśmy doszli drogą przez bród i już pewnie ruszamy. Wpierw nawet chwilę w dół, więc idzie się dość fajnie, ale gdy droga zaczyna się wspinać, zaczynają się pytanie ile jeszcze. Potem słyszę, że nogi bolą, a potem nagle...córa się poślizgnęła na kamieniu i mamy rannego. Na zranioną (zaczerwienienie, ale wiadomo, że jak jest źle, to jest to straszliwa rana) dłoń wędruje chusteczka i tak dochodzimy do miejsca, gdzie odbija zejście do wodospadu. Pytam się, co chcemy pierwsze zobaczyć? Ano to co jest bliżej. Więc schodzimy. Tu kilkukrotnie przenoszę córę przez strumień i w końcu, trochę chaszczując (to nr 3) dochodzimy do wodospadu. Sesja samego wodospadu, potem zdjęcie rodzinne i można ruszyć dalej.
Wodospad Dusica, znów bardziej jesienne zdjęcie niż zimowe...więc za rok...
Teraz znów trzeba chwilę podejść, następuje czwarte chaszczowanie, krótkie, bo myślałem, że ścieżka przy potoku będzie za śliska, jednak wołam dziewczyny na nią by dosłownie po minucie pokazać nasz cel nad nami.
Grota Komonieckiego.
Spotykamy dwie turystki, idę pokazać wnętrze jaskini córce, która oczywiście jest zachwycona. Zjadamy kolejne kanapki, ja latam z aparatem i statywem, a córka lata z jednym urwanym kłem lodowym po grocie i obok niej. Pewnie i cały dzień by tu miała zajęcie, tak jej się spodobało, po marudzeniu, zmęczeniu nie ma śladu. Mówię jej, żeby uważała na lód, po czym...na liściach nogi mi ujeżdżają i siadam na tyłku z wielkim impetem
Robimy również wspólne zdjęcia i czas się zbierać na dół. Wychodzimy na drogę i już do samego auta idziemy nią. Droga mija nam na rozmowach o tym kto, ile razy wywinął orła (nie tylko dziś ), jak się mówi, gdy się upadnie na śliskiej trawie, jak na drodze i takie tam głupoty. Nie ma już chaszczowania, jest za to błoto. I jak widać jest słońce .
oraz twarz:
a w niej jej mieszkańcy:
Dochodzimy do placu, na którym krótka przerwa:
Była to krótka wycieczka, ale jestem/śmy z niej w pełni zadowoleni i snujemy plany...ale o tym to już napiszę, po tym jak je zrealizujemy...
Na sam koniec ostatni widok:
Koniec.
Więc sobota, to odpoczynek, a w niedzielę planujemy wstać z rańca i...a nie.
Żona mówi, by wyjechać o 9, ja proponuję o godzinę wcześniej wyjazd, jednak z rana wyciszam budzik i jeszcze pół godziny drzemiemy. W końcu wstajemy, zjadamy śniadanie, pakujemy się i gdy w końcu ruszamy, jest...9. 😁
Po drodze dziewczyny zwracają uwagę, że mijane domostwa, ulice są puste. Słyszę, bo wszyscy piją kawę, siedzą w ciepłych domach, gdy my przy kilku stopniach, w szarości jedziemy w góry...
Gdy wyjeżdżamy z Żywca, widać pierwsze przebłyski słońca. Jednak początek wędrówki zaczynamy pod szarym niebem:
Rok wcześniej, również tu rozpoczynałem wycieczkę ( relacja ), tylko ruszyliśmy ulicą, zwaną jak grota, do której zmierzamy. Miało być szybciej...
Początkowo bardziej jesiennie jest, ponura, brudna żółć zmokniętych traw, doprawiona światłem za szaroburych chmur, zmieniła się w błotno-śnieżną drogę, którą przegrodził nam...
bród.
No niestety, ale woda zbyt głęboka, zimna na pokonanie go. Więc ruszamy na pierwsze chaszczowanie, wpierw przez pola, pokryte kopcami kretów, oraz kopczykami traw. Dochodzimy do drogi, którą rok temu z Łukaszem zmierzaliśmy, tu pojawia się element zimy, oblodzona droga.
No dobra, ten lód się topi, ale ślisko trochę jest. Mijamy mostek i wchodzimy na plac pełen ściętych drzew, tu robimy pierwszą przerwę. Popijamy kanapki ciepłą herbatą. Ja wynajduję swój stoliczek:
Wtem na plac wjeżdżają dwa auta i pasażerowie ruszają drogą ku atrakcjom, do których i my zmierzamy. Więc po chwili robimy zdjęcie przy maszynie i ruszamy.
Droga pełna jest wody, błota, śniegu i topiącego się lodu. Raz błoto, raz śliskie coś, co kiedyś było białe. Więc idziemy powoli, tak aby uniknąć zamoczenia butów.
Tu zaliczam drugiego byka. Zamiast skręcić w prawo, idziemy wzdłuż Krzywego Potoku i gdy po dłuższej chwili się łapę, że źle idziemy, zaliczamy drugie chaszczowanie, które nas gotuje. Idziemy ścieżką zwierzyny, mocno pod górę, trzeba się rozebrać, rozpiąć. W końcu po chwili dochodzimy do właściwej drogi, chwilę później do skrzyżowania, gdzie byśmy doszli drogą przez bród i już pewnie ruszamy. Wpierw nawet chwilę w dół, więc idzie się dość fajnie, ale gdy droga zaczyna się wspinać, zaczynają się pytanie ile jeszcze. Potem słyszę, że nogi bolą, a potem nagle...córa się poślizgnęła na kamieniu i mamy rannego. Na zranioną (zaczerwienienie, ale wiadomo, że jak jest źle, to jest to straszliwa rana) dłoń wędruje chusteczka i tak dochodzimy do miejsca, gdzie odbija zejście do wodospadu. Pytam się, co chcemy pierwsze zobaczyć? Ano to co jest bliżej. Więc schodzimy. Tu kilkukrotnie przenoszę córę przez strumień i w końcu, trochę chaszczując (to nr 3) dochodzimy do wodospadu. Sesja samego wodospadu, potem zdjęcie rodzinne i można ruszyć dalej.
Wodospad Dusica, znów bardziej jesienne zdjęcie niż zimowe...więc za rok...
Teraz znów trzeba chwilę podejść, następuje czwarte chaszczowanie, krótkie, bo myślałem, że ścieżka przy potoku będzie za śliska, jednak wołam dziewczyny na nią by dosłownie po minucie pokazać nasz cel nad nami.
Grota Komonieckiego.
Spotykamy dwie turystki, idę pokazać wnętrze jaskini córce, która oczywiście jest zachwycona. Zjadamy kolejne kanapki, ja latam z aparatem i statywem, a córka lata z jednym urwanym kłem lodowym po grocie i obok niej. Pewnie i cały dzień by tu miała zajęcie, tak jej się spodobało, po marudzeniu, zmęczeniu nie ma śladu. Mówię jej, żeby uważała na lód, po czym...na liściach nogi mi ujeżdżają i siadam na tyłku z wielkim impetem
Robimy również wspólne zdjęcia i czas się zbierać na dół. Wychodzimy na drogę i już do samego auta idziemy nią. Droga mija nam na rozmowach o tym kto, ile razy wywinął orła (nie tylko dziś ), jak się mówi, gdy się upadnie na śliskiej trawie, jak na drodze i takie tam głupoty. Nie ma już chaszczowania, jest za to błoto. I jak widać jest słońce .
oraz twarz:
a w niej jej mieszkańcy:
Dochodzimy do placu, na którym krótka przerwa:
Była to krótka wycieczka, ale jestem/śmy z niej w pełni zadowoleni i snujemy plany...ale o tym to już napiszę, po tym jak je zrealizujemy...
Na sam koniec ostatni widok:
Koniec.
Pogoda się udała, wycieczka też, to chyba udana niedziela
Też muszę tam zimą zaglądnąć.
Też muszę tam zimą zaglądnąć.
Ostatnio zmieniony 2021-03-01, 09:36 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Dobromił pisze:laynn pisze:Ja wynajduję swój stoliczek:
A co powiesz o takim ?
[url=https://images89.fotosik.pl/478/5f4c818091232915.jpg]Obrazek[/URL]
To już jest wyższa Szkoła jazdy, powiedziałbym nawet że to już jest PRO
Dzięki, choć jak widać, nie mam jednego ciemniejszego i muszę kombinować z dwoma. No i cokim ma jedną wadę, dziwny zafarb (róż z fioletem), więc po pierwsze ustawiłem balans w aparacie na automatyczny, no i postprodukcji musiałem zdjąć lekko z tych dwóch kolorów. Czas zainwestować w lepsze filtry.
Co do wyjścia, to był strzał w 10tkę. Od Policy mam coś z lewym kolanem, po tygodniu roboty ciągle coś strzela w nim. Wczoraj, te ok 7km i tak mi dało nieźle popalić, dziś kolano boli, a przede mną 6dni w pracy...
Co do wyjścia, to był strzał w 10tkę. Od Policy mam coś z lewym kolanem, po tygodniu roboty ciągle coś strzela w nim. Wczoraj, te ok 7km i tak mi dało nieźle popalić, dziś kolano boli, a przede mną 6dni w pracy...
laynn pisze: idę pokazać wnętrze jaskini córce, która oczywiście jest zachwycona.
Planujecie zmianę miejsca zamieszkania ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Layann, na kolano w pierwszej kolejności spróbuj posmarować przez parę dni jakąś maścią, typu woltaren? No i możesz jakiś colagen wrzucić, w robocie też katujesz kolana, więc warto polecam Colafit 60 kosteczek, kosztuje + - 55 zł, to jest na dwa miesiące, po jednym j kosteczce dziennie, na nas działał.
Zwykła Glukozamina też wystarczy. Ja żarłem, bo mi normalnie tarło w kolanie. Po tygodniu żarcia glukozaminy przeszło.
No ale na więzadła glukozamina nie pomaga. W sobotę miałem wycisk w pracy, w niedzielę ciężko było wstać, oba kolana w stanie agonalnym.
Tak sobie myślę, lepiej już nie będzie.
Voltaren to jest tylko maskowanie bólu, chyba, ze masz jakieś drobne zapalenie to ewentualnie pomoże. Ale jak jest coś grubszego to możesz zeżreć całą tubkę voltarenu i nie pomoże.
ps. o cholera, może spróbuję Voltarenem smarować kolano, a nie zjadać maść hahahah
No ale na więzadła glukozamina nie pomaga. W sobotę miałem wycisk w pracy, w niedzielę ciężko było wstać, oba kolana w stanie agonalnym.
Tak sobie myślę, lepiej już nie będzie.
Voltaren to jest tylko maskowanie bólu, chyba, ze masz jakieś drobne zapalenie to ewentualnie pomoże. Ale jak jest coś grubszego to możesz zeżreć całą tubkę voltarenu i nie pomoże.
ps. o cholera, może spróbuję Voltarenem smarować kolano, a nie zjadać maść hahahah
Ostatnio zmieniony 2021-03-01, 09:46 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
Panowie - maści i tabletki - to "pudrowanie trupa". Idźcie do fizjoterapeuty. Albo on Wam pomoże albo np. skieruje do konowała. Nie mamy już po 22 lata. Jak tak miałem / mam z barkami. Lewy zoperowany, prawy zaczyna się odzywać.
Życzę zdrowia.
Życzę zdrowia.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dobromił pisze:Planujecie zmianę miejsca zamieszkania ?
A są takie myśli...ale zupełnie inny krajobraz nam ostatnio chodzi po głowie (oczywiście na chwilę obecną nie ma takiej możliwości).
Skierowanie do fizjoterapeuty miałem, przepadło w październiku przez covida, ale to na biodro. Niestety Tatromienił ma rację, wiek swoje już robi. Biodro potrafi odezwać się czasem, tak, że nogi się uginają. Teraz kolano...
Niemniej spróbuje Waszych propozycji. U neurologa byłem, z kręgosłupem wszystko ok (TK z kontrastem robione), a na ortopedę to trafiłem taką, że zamiast zbadać biodro lewe, zbadała prawe i mam podobno za krótkie ścięgno, jak nie pomogą rehabilitację (te z października ), to operacja. Póki co nie chcę jednak iść pod skalpel, prozaicznie - się boje.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 59 gości