No właśnie... co dalej?
Jestem po awarii dysków twardych w komputerze. Awarii, której do końca przyczyn nie znam, bo najpierw komp przestał czytać jeden dysk a potem nagle padł całkowicie, jakby odcięło mu prąd. Przez kilka dni nie potrafiłem go włączyć. Za pomocą sztuczek, odpinania, przepinania dysków, udało się go w końcu uruchomić i wydaje się, że dane są chyba w całości, choć dalej świruje jak ma wszystkie podpięte naraz. Jednak strachu się najadłem... bo najpierw myślałem, że padła mi 1/4 mojego archiwum i to ta najnowsza z ostatnich dwóch lat, a potem, że mogłem stracić nawet wszystko, to co miałem na wewnętrznych. Co robię w tym momencie? Kopiuje zawartość awaryjnego dysku na zewnętrzny (foty z GSB już tam są

), tyle ile mogę. W kompie mam 4 dyski, łącznie to około 2 terabajty, 90% to zdjęcia. Około połowy, głównie starszych zdjęć mam przekopiowane też na zewnętrzne. Połowa, ale to zdecydowanie za mało, po ostatniej akcji wiem, że muszę mieć już kopię wszystkiego...
Macie jakieś sposoby na tworzenie szybkiej kopii zapasowej, może jakiś program? i dyski zewnętrzne, jakie polecacie, coś dobrego, Waszym zdaniem niezawodnego?
Najbardziej niezawodny jest jednak papier, ale ja się przyznam, że rzadko kiedy wywołuje zdjęcia. Zawsze sobie mówię, że kiedyś zrobię sobie album... ale to kiedyś. Teraz to wygląda tak, że ciągle coś nowego, nowe foty dochodzą.