Bardzo krótkie podsumowanie roku 2020
Bardzo krótkie podsumowanie roku 2020
W zasadzie aż wstyd, bo to był straszny rok. Połaziłem tyle, co kot napłakał, ale sam jestem sobie winien.
Bo albo mi się nie chciało, albo noga bolała, albo się zachlałem tak, że nie mogłem.
Ogólnie to wydaje mi się, że sam sobie na siłę często szukałem wymówek, żeby tylko nie pojechać, a to jakieś bóle (chociaż noga dała mi w kość, tak po prawdzie) a to jakieś strachy do jazdy autem...
Sam już nie wiem, czy to faktycznie strach przed jazdą i niechęć do prowadzenia czy też może ciągoty do napoju turysty z pianką.
Nie wiem i wiedzieć nie chcę, natomiast od 1 stycznia zapowiadam poprawę. I choćby na jednej nodze, wracam do gry!
No to tak: w lutym Sebastian zaprosił mnie na wspólne łażenie po Śląskim. Było zajebiście, gdybym jeszcze miał plastry to już w ogóle byłoby 10 na 10.
Poleźliśmy na Kotarz, a tam zawsze jest fajnie.
Potem długo, długo nic. Dopiero w maju byłem na Wyrypie 50 km. Tam znów nabawiłem się pęcherzy, dodatkowo przejechałem się lawetą. To był świetny dzień. Potem było jeszcze weselej, bo były testy na covida. Co poniektórzy pewnie pamiętają dobrze ten czas...
Potem były wakacje i w sumie nic specjalnego tam się nie działo, łaziłem po okolicy i wlewałem w siebie hektolitry piwa, dlatego też pewnie ograniczyłem się do okolicy, bo do auta wejść byłby ciężko...
Podczas pobytu w Istebnej Adrian zabrał mnie na Fatrę. Dołączyła też Banda Sprocketa i niechcąco wyszła jedna z najlepszych wycieczek ever.
I w zasadzie jakimś dziwnym trafem we wrześniu udało się dogadać z Laynnem, a do tego jeszcze namówić Adriana, by zajrzeć w Tatry.
No i to by było na tyle z tego jakże bogatego roku!
Miałem naprawdę sporo możliwości na jazdę w góry, często nawet z transportem (ot, podjechać gdzieś do Kato albo Tychów) ale chyba wolałem zostać w domu i się nadupić.
Nie ma co owijać w bawełnę, taka prawda. Właśnie w te święta sobie to uświadomiłem.
Nic no, kawa na ławę wyłożona, teraz trzeba spiąć zada i wziąć się za siebie.
Bo albo mi się nie chciało, albo noga bolała, albo się zachlałem tak, że nie mogłem.
Ogólnie to wydaje mi się, że sam sobie na siłę często szukałem wymówek, żeby tylko nie pojechać, a to jakieś bóle (chociaż noga dała mi w kość, tak po prawdzie) a to jakieś strachy do jazdy autem...
Sam już nie wiem, czy to faktycznie strach przed jazdą i niechęć do prowadzenia czy też może ciągoty do napoju turysty z pianką.
Nie wiem i wiedzieć nie chcę, natomiast od 1 stycznia zapowiadam poprawę. I choćby na jednej nodze, wracam do gry!
No to tak: w lutym Sebastian zaprosił mnie na wspólne łażenie po Śląskim. Było zajebiście, gdybym jeszcze miał plastry to już w ogóle byłoby 10 na 10.
Poleźliśmy na Kotarz, a tam zawsze jest fajnie.
Potem długo, długo nic. Dopiero w maju byłem na Wyrypie 50 km. Tam znów nabawiłem się pęcherzy, dodatkowo przejechałem się lawetą. To był świetny dzień. Potem było jeszcze weselej, bo były testy na covida. Co poniektórzy pewnie pamiętają dobrze ten czas...
Potem były wakacje i w sumie nic specjalnego tam się nie działo, łaziłem po okolicy i wlewałem w siebie hektolitry piwa, dlatego też pewnie ograniczyłem się do okolicy, bo do auta wejść byłby ciężko...
Podczas pobytu w Istebnej Adrian zabrał mnie na Fatrę. Dołączyła też Banda Sprocketa i niechcąco wyszła jedna z najlepszych wycieczek ever.
I w zasadzie jakimś dziwnym trafem we wrześniu udało się dogadać z Laynnem, a do tego jeszcze namówić Adriana, by zajrzeć w Tatry.
No i to by było na tyle z tego jakże bogatego roku!
Miałem naprawdę sporo możliwości na jazdę w góry, często nawet z transportem (ot, podjechać gdzieś do Kato albo Tychów) ale chyba wolałem zostać w domu i się nadupić.
Nie ma co owijać w bawełnę, taka prawda. Właśnie w te święta sobie to uświadomiłem.
Nic no, kawa na ławę wyłożona, teraz trzeba spiąć zada i wziąć się za siebie.
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Krok pierwszy programu 12 kroków wspólnoty AA.
Przyznaję, że jestem bezsilny wobec alkoholu, że przestałem kierować własnym życiem.
Brawo! Teraz będzie już z górki
Przyznaję, że jestem bezsilny wobec alkoholu, że przestałem kierować własnym życiem.
Brawo! Teraz będzie już z górki
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
ale chyba wolałem zostać w domu i się nadupić.
Mimo wszystko nie jest źle.
Gdybyś z powodu pomroczności czy delirek innych nawet tych wycieczek nie pamiętał to mogło by być groźnie. A tak, to przynajmniej masz świadomość, że przyszły rok będzie lepszy, już na wstępie. Bo żeby był gorszy to byś się musiał zachlać na amen albo se nogi oderwać
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pudelek pisze:sokół pisze:natomiast od 1 stycznia zapowiadam poprawę.
proponuję od 2-go. 1-go możesz mieć jeszcze promile
Popatrz na kalendarz - promile można mieć do 3 - go
Tomaszu ! Do boju !
I pij wódkę - jest milsza w kacu.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
"Więcej grzechów nie pamiętam..."
Wiem, że rok 2020 mógł być dla niektórych ciężki, ale dla ciebie Sokole był ciężki inaczej. Zauważyłem u ciebie jakieś zniechęcenie, widać to było po smutnej relacji z wakacji w Śląskim. Dobrze, że cię wyciągnąłem na Kotarz, a Adrian na Fatrę, bo byłoby jeszcze słabiej, a kilka razy ci proponowałem wspólny wyjazd w weekend, zawsze było coś, co przeszkadzało (kac?). Wiem, że pracujesz również w weekendy i nie zawsze się da ruszyć w góry, ale to jak się okazuje nie jedyny problem.
Kondycję masz taką, że pozazdrościć, dla mnie takie wyrypy jak "50" z Brennej albo wasz wypad na Fatrę są poza zasięgiem, więc nie narzekaj. Różne osoby (w tym ja) borykają się z problemami zdrowotnymi mniejszymi lub większymi i nie jest to argument za siedzeniem w domu i topieniem smutków, a poza tym wiesz, że nie musi być daleko i wysoko, żeby było fajnie.
Pamiętaj, że cię rozliczymy z obietnic, że w 2021 roku będzie lepiej.
Wiem, że rok 2020 mógł być dla niektórych ciężki, ale dla ciebie Sokole był ciężki inaczej. Zauważyłem u ciebie jakieś zniechęcenie, widać to było po smutnej relacji z wakacji w Śląskim. Dobrze, że cię wyciągnąłem na Kotarz, a Adrian na Fatrę, bo byłoby jeszcze słabiej, a kilka razy ci proponowałem wspólny wyjazd w weekend, zawsze było coś, co przeszkadzało (kac?). Wiem, że pracujesz również w weekendy i nie zawsze się da ruszyć w góry, ale to jak się okazuje nie jedyny problem.
Kondycję masz taką, że pozazdrościć, dla mnie takie wyrypy jak "50" z Brennej albo wasz wypad na Fatrę są poza zasięgiem, więc nie narzekaj. Różne osoby (w tym ja) borykają się z problemami zdrowotnymi mniejszymi lub większymi i nie jest to argument za siedzeniem w domu i topieniem smutków, a poza tym wiesz, że nie musi być daleko i wysoko, żeby było fajnie.
Pamiętaj, że cię rozliczymy z obietnic, że w 2021 roku będzie lepiej.
No - to nie tak do końca z tym kacem.
Tylko z początku roku sobie cykałem dziennie po 2 piwa. Teraz doszedłem już do pięciu. Napruty nie byłem ani razu, ale ta systematyczność...
Z Twoimi zapkami było tak, że dwa razy naprawdę szedłem do roboty, raz chyba naprawdę ledwie chodziłem (ale ze względu na kolano ) raz jechałem na pogrzeb do Gdyni, a ostatnio na Pilsko jak jechałeś to już chyba wolałem się zrelaksować inaczej.
No ale - teraz będzie zapka to naprawdę, tylko praca będzie mogła mnie powstrzymać. I żeby nie było - będę dołączał zdjęcie weekendowego obłożenia na PW, żeby nie było, że oszukuję!!
Tylko z początku roku sobie cykałem dziennie po 2 piwa. Teraz doszedłem już do pięciu. Napruty nie byłem ani razu, ale ta systematyczność...
Z Twoimi zapkami było tak, że dwa razy naprawdę szedłem do roboty, raz chyba naprawdę ledwie chodziłem (ale ze względu na kolano ) raz jechałem na pogrzeb do Gdyni, a ostatnio na Pilsko jak jechałeś to już chyba wolałem się zrelaksować inaczej.
No ale - teraz będzie zapka to naprawdę, tylko praca będzie mogła mnie powstrzymać. I żeby nie było - będę dołączał zdjęcie weekendowego obłożenia na PW, żeby nie było, że oszukuję!!
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Myśleliśmy z Adrianem, że wczoraj do nas dołączysz.
Wiesz jaka fajna wycieczka była?
Jakim Adrian jest fantastycznym przewodnikiem pozaszlakowym
Wiesz jaka fajna wycieczka była?
Jakim Adrian jest fantastycznym przewodnikiem pozaszlakowym
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Domyślam się. Miałem nawet opcję podwózki w te rejony. Musiałbym tylko dojechać na Tychy. No ale...
Dobra, kij z tym, czasem trzeba sięgnąć dna, żeby się od czegoś móc odbić.
Zacznę zaraz w styczniu atakować pagóry, żeby sobie staty podbić.
Dobra, kij z tym, czasem trzeba sięgnąć dna, żeby się od czegoś móc odbić.
Zacznę zaraz w styczniu atakować pagóry, żeby sobie staty podbić.
Ostatnio zmieniony 2020-12-28, 10:33 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
Miałem naprawdę sporo możliwości na jazdę w góry, często nawet z transportem (ot, podjechać gdzieś do Kato albo Tychów) ale chyba wolałem zostać w domu i się nadupić.
A nie wolales pojechac w gory (najlepiej z noclegiem) i tam sie nadupić? To chyba przyjemniejsza wersja i laczaca jedno i drugie. Z browarem w rece patrzysz na zachod slonca. A na porannym kacu na wschod. Zyc nie umierac!
Moze warto sobie zrobic postanowienie "w domu nie pije". Zero, nigdy i wcale. Pije tylko w gorach. Wiesz jak to moze dobrze wplynac na statystyki wyjazdow? A i piwo na trasie czy na biwaku nieporownywalnie lepiej sie metabolizuje!
marekw pisze:sokół pisze: I choćby na jednej nodze, wracam do gry!
Trzymam kciuki i życzę powodzenia.Przejdź na bezalkoholowe i będzie OK
Zeby to sie jeszcze pic dalo! Moim zdaniem to jedynie podpiwek warminski daje rade. Kiedys bardzo nurtowal mnie ten problem, probowalam chyba wszystkie mozliwe - i hektolitry piwa bezalkoholowego wlalam w kibel...
Ostatnio zmieniony 2020-12-29, 20:33 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 53 gości