Sebastianie, po cóż Ci garderoba przeciwdeszczowa? Lepsze bluza i rybaczki, bo co wleci, to zaraz wyleci i wiaterek osuszy.
Tak fatalnej pogody to nigdy nie miałem w Bieszczadach. Raz zimą przy Haliczu duło strasznie i po twarzy kawałkami lodu rąbało, ale na Tarnicy względnie cisza była. W lipcu z Tarnicy po wschodzie słońca zbiegałem z synem przed okropną chmurą. Bojący deszczu to ja nie jestem, bo tylko śmierci głodowej się boję, więc w mig na śniadanko do znanego obiektu PTTK w UG (auto w Wołosatem gratis).
O tym, jak nas zwiało z Tarnicy
Piotrek pisze:Ona była w okolicy centrum, po prawej stronie jadąc w górę wsi ale jeszcze przez głównym przystankiem PKS. Budynek duży, piętrowy i w nim była knajpa. Miała taki całkiem normalny, prosty wystrój, drewniane stoliki i działała przez lata.
Mgliste wspomnienia, bo to daaawno temu było. Teraz przejechałem googlami przez wieś i możliwe, że to Zajazd pod Połoniną , a przynajmniej to jedyny budynek, który mi się skojarzył.
To chyba rzeczywiście jest to.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości