Na Wielką Raczę, ze Zwardonia.

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
laynn

Na Wielką Raczę, ze Zwardonia.

Postautor: laynn » 2020-10-30, 12:44

Szukając zdjęć z dawnej wycieczki w Bieszczady, w ręce wpadł mi katalog z dawnej wycieczki na Wielką Raczę. Z roku 2004tego.
A że nigdy jej nie opisywałem, to będzie to pierwsza relacja.
Obrazek

Na tę wycieczkę pojechałem z kumplem z działu, który wziął swoją dziewczynę. Nie pamiętam jak ja ich namówiłem na tą wycieczkę, ale udało się. Czego potem pewnie żałowali ;) . Trasę teoretycznie znałem, bo dwa lata wcześniej wraz z bratem i koleżanką pojechaliśmy chyba w marcu, dwa lata wcześniej (znów chyba). Pociągiem dojechaliśmy do Zwardonia ok 11,30, tu sprawdziliśmy o której jest powrotny pociąg i ruszyliśmy. Pociąg, którym mogliśmy zdążyć na ostatni autobus z Dąbrowy Górniczej do domu, mieliśmy o 17,30, więc od początku wiedzieliśmy, że szanse aby zrobić trasę są równe zeru, ale chcieliśmy zajść jak najdalej. Idąc w śniegu, który po czasie sięgał czasem do kolan. Doszliśmy tak do połowy trasy. (Co do pierwszej wycieczki, pociąg odjechał o godzinę później - zdarty symbol informujący o odjeździe w weekend, spóźnienie na ostatni autobus i wędrówka 15km po asfalcie w przemoczonych wysokich glanach - w domu chyba o 1,30 byliśmy).
Tym razem jedziemy w maju, ma nie być śniegu (tia :D ), planujemy również przenocować w schronisku. Więc bierzemy przekąski (np słoik cebulki srebnej, śledzie) i napitki z przepitkami na wieczór. W pociągu jesteśmy weseli i pełni energii - przed nami w końcu przygoda, a plecaki jeszcze nie ciążą...jeszcze.
Za stacją Sól Kiczora pociąg, zaczyna podjazd, prędkość spada, zieleń lasu nas otacza, a nas dopada radość że zaraz podróż dobiegnie końca.
Obrazek

Wyglądamy przez okno, linia kolejowa tu jest kręta, przez co dość ciekawa, o np można zobaczyć przez boczne okna wagony oddalone od naszego.
Wysiadamy w końcu i ruszamy. Mijamy schronisko pod Skalanką, koło którego na ścieżce robię zdjęcie moi towarzyszom:
Obrazek

Tu idzie się nam dobrze, a plecaki dopiero zaczynają dawać się we znaki, swoim ciężarem.
Następnie mijamy starą chatę, dziś wiem, że to Chata Skalanka...
Obrazek

Początek trasy, przypomina (ze zdjęć) raczej wędrowanie po nizinach niż w górach.
Obrazek

Niestety, zdjęć nie robiłem za dużo, wiadomo - klisza. Choć jeden widok się udało zrobić:
Obrazek
Od lewej: Praszywka Wielka, w dole Rycerka Górna, Mała Rycerzowa i z prawej skrajnie Bendoszka Wielka. Ciężko było mi to dziś rozszyfrować, bo nigdy już więcej tym szlakiem nie wędrowałem. Poprawcie jak się mylę.

W ogóle mój aparat, zenit, znowu zerwał poprzedni film i naświetliłem kliszę, więc poszedł do serwisu, a ja pojechałem z pożyczonym pod zastaw pentaxem, z punktu, gdzie wywoływałem klisze, a właściciele posiadali również komis z aparatami.
Był to Pentax K1000. W porównaniu do zenita...to jak porównać dużego fiata, do tego zdezelowanego do nowego zachodniego auta - ale uwaga, to porównanie do aut z początku lat dwutysięcznych.
Światłomierz w wizjerze, na dole wizjera różne ustawienia widać było...w zenicie, światłomierz miałem na górze korpusu... Więc ta wycieczka spowodowała, poniekąd mój późniejszy wybór pierwszej lustrzanki cyfrowej, oraz obecnie przywiązanie do tejże marki aparatów.
Ale zaczęło się wędrowanie po górach, to znaczy zaczęły się podejścia, wpierw na Kikulę. Potem trzeba zejść i szlak wiódł lasem. Bez widoków. Plecaki z każdym krokiem zaczęły ciążyć.
Obrazek
Zdjęcie z cyklu, o jak tu mocno jest pod górę. Tradycyjnie nie widać tego wzrostu :D

Obrazek
Jeszcze uśmiechnięci.

Zmęczenie zaczęło się nam wdawać. Zaczęliśmy coraz więcej robić przystanków, coraz dłuższych, które nas niewiele regenerowały. Najgorsze jednak pozostało na koniec. Mijamy szczyt Upłaz i teraz pozostało podejście pod schronisko. Pojawia się na ziemi...śnieg. Dla nas zaskoczenie.
Aga mówi nam, żebyśmy poszli szybciej, więc my z Rafałem szybko wchodzimy do schroniska, ja zostaję przy plecakach, a Rafał wraca pomóc.
Z jakimż zdziwieniem za jakąś chwilę oglądam widok, zbliżających się moich towarzyszy...Agnieszka ma na plecach swój plecak. Uparła się i do samego końca weszła z nim na swoich plecach.
Z pod schroniska widać Tatry. Dla mnie to szok. Wtedy.
Obrazek

Bierzemy pokój, mamy salę wieloosobową, dla siebie, rozkładamy się, pamiętam że wyciągamy nasze zakąski.
Pamiętam też, że woda w prysznicu jest chłodna (niestety nie znałem wtedy opinii, że tam się oszczędza...)
Rano lecę przed schronisko, chcąc zobaczyć w lepszym świetle, ale jest mgła. Nic nie widać, więc i nie wchodzimy na szczyt, dzień wcześniej, nie mieliśmy sił. Choć jak dziś myślę, to nie wiem czy w ogóle to nam chodziło po głowie. Głównym celem wszak było schronisko i posiedzenie wieczorne.
Ale zwróćcie uwagę na plecaki Agnieszki i Rafała:
Obrazek
Plecak ze stelażem to moje niespełnione marzenie tamtych lat, więc nie ma w moim wpisie tu żadnego śmiechu. Oj chorowałem na taki sprzęt. Ja miałem taki harcerski plecak, tylko...

Ruszamy w dół. Trasa na Zwardoń odpada, patrząc na mapę, decydujemy się zejść do Rycerki Kolonii, licząc na autobus.
Obrazek

Obrazek
Wyżej Agnieszka z Rafałem, niżej ze mną :)

To są zdjęcia, na żółtym szlaku, dziś po tym lesie nie wiele pozostało...
Dość szybko schodzimy. Zapewne na dole, nie było szans na autobus, bo...aż do Rycerki Górnej szliśmy asfaltem. Chaty mi się podobały. A asfalt wykańczał. Dochodzimy do Rycerki Dolnej.
Obrazek

Teraz pozostało nam podejść na niewielkie wzniesienie, Łysica. Niewielkie, bo mające 704metry, jednak my mamy do pokonania do góry ponad 150metrów. Ale za garbem, pozostanie tylko zejście na dół, na stację. Więc ostatni wysiłek i...radość z widoku:
Obrazek

Schodzimy, na stacji czekamy na pociąg i wracamy do domu.
Kolejnej wycieczki wspólnej już nie było, pewnie zniechęciłem ich ;) , a na serio to niedługo później nasze drogi się rozeszły z powodu zmiany pracy i zamieszkania.

Ale dziś raz jeszcze Wam dziękuje za wspólną wycieczkę.
Ostatnio zmieniony 2020-10-30, 13:51 przez laynn, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14659
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2020-10-30, 14:39

Raz w życiu szedłem na Racze ze Zwardonia i też jechałem PKP :D
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8475
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2020-10-30, 14:43

Plecak ze stelażem to moje niespełnione marzenie tamtych lat, więc nie ma w moim wpisie tu żadnego śmiechu. Oj chorowałem na taki sprzęt.

ale nie ze stelażem metalowym/aluminiowym jak tutaj! W 2004 roku byly już od dawna "normalne" plecaki jak dzisiaj, te obecne to jeszcze poprzednia epoka i łaziło się w tym cholernie niewygodnie! Wtedy takie plecaki to nosiły głównie stare dziadki albo ci, którzy nie mieli swojego sprzętu i pożyczali go np. od rodziców ;)

W 2004 uskuteczniłem swoją pierwszą wielodniową, samotną wyprawę w Beskidy i nie wyobrażam sobie, abym szedł w czymś takim.
Ostatnio zmieniony 2020-10-30, 14:43 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
laynn

Postautor: laynn » 2020-10-30, 14:56

Dobromił, aż nabrałem powtórzyć tą trasę.
Pudelek pisze:ale nie ze stelażem metalowym/aluminiowym jak tutaj! W 2004 roku byly już od dawna "normalne" plecaki jak dzisiaj, te obecne to jeszcze poprzednia epoka i łaziło się w tym cholernie niewygodnie!

Dziś to ja wiem. Ale wtedy nie :lol a że mój plecak był średnio wygodny, nienawidziłem w nim chodzić po górach, to pamiętam, że wtedy budziły te plecaki u mnie zazdrość :D
Potem kupiłem pierwszy plecak (ale to w roku 2008) nowoczesny, na siatce i do dziś to prawie najwygodniejszy plecak jaki miałem, ten to 35l (zdecydowanie za mały, bo liczona pojemność włącznie z tą siatką), drugi 75l + 10l. Ten był super, tego mi ukradli z piwnicy, a tu ten 35l:
Obrazek

Dodatkowo moje ulubione spodnie w góry. Dopóki na Rakoniu mnie nie zlało i w czasie zejścia zatarłem nogi od strony jajek i mnie potem parzyło :D
Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 9904
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Postautor: Adrian » 2020-10-30, 15:03

Na focie pełen lans pod Babią ;)
Też będziesz opisywał?
laynn

Postautor: laynn » 2020-10-30, 15:21

A nie wiem. Ot pierwszy ran wlazłem na Babią.
Tu w drodze na Małą Babią:
Obrazek
poszliśmy na nią, bo jak widać na Diablaku wiało jak...to tam.
A że spaliśmy w goprówce, to następnego dnia przez Perć poszliśmy na Diablaka.
Ostatnio zmieniony 2020-10-30, 15:22 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Prezes
Posty: 1998
Rejestracja: 2013-11-11, 10:10

Postautor: Prezes » 2020-10-30, 15:25

Przeszedłem ten szlak ze Zwardonia tylko raz. W (uwaga) 1986 roku na obozie wędrownym. Padało cały czas.
Więcej nie próbowałem.

PS
Plecak na aluminiowym stelażu też wtedy miałem. Pomarańczowy taki.
Ostatnio zmieniony 2020-10-30, 15:33 przez Prezes, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn

Postautor: laynn » 2020-10-30, 15:33

Kolega opowiadał, jak zimą, w lutym pojechali, min z dziewczyną, która pierwszy raz pojechała w góry.
W połowie trasy siadła na ziemi i powiedziała, że nigdzie nie idzie :D
Chyba też ok południa startowali, dotarli chyba po 23 do schroniska :D

W sumie, nie napisałem, ten szlak mi się zawsze kojarzy z trudem i nudą. Ze wskazaniem na trud ;)
Ostatnio zmieniony 2020-10-30, 15:34 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6237
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Postautor: Sebastian » 2020-10-30, 15:37

Mieliśmy wysyp relacji retro w kwietniu, jak nie można było chodzić po górach. Masz jakieś przecieki?
laynn

Postautor: laynn » 2020-10-30, 15:46

Sebastian, nie, choć chodzą takie słuchy. Ja liczę, że za tydzień gdzieś pojadę, więc oby nie...ale łączy się ta relacja z kwietniem, że teraz też siedzę w domu przymusowo.
Oby nie. Kasować relację ;) ?
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6237
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Postautor: Sebastian » 2020-10-30, 15:51

Nie, zostaw ;). Ja czekam na niedzielę, ma być ładnie, mam nadzieję wyskoczyć gdzieś na złotą polską jesień.
Ostatnio zmieniony 2020-10-30, 15:52 przez Sebastian, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn

Postautor: laynn » 2020-10-30, 15:57

Do 4tego mam kwarantannę. Oby nic nie wprowadzili, bo mnie aż rwie w plener!
Ps. Wychodzi mini 2, dron który ma rawy i 4K ;)
Awatar użytkownika
opawski1
Posty: 1084
Rejestracja: 2016-02-21, 09:15
Lokalizacja: Prudnik
Kontakt:

Postautor: opawski1 » 2020-10-30, 20:26

Kolejna fajna wycieczka sprzed lat! :) A na Wielką Raczę ze Zwardonia (a nawet z Soli) szedłem miesiąc temu, podejście rzeczywiście trochę dawało w kość, szczególnie pod koniec, ale było też kilka miejsc widokowych. Jechałem też pociągiem z Katowic do Zwadronia, tyle że wysiadłem w Soli no i skład nie był wagonowy tylko elektryczny zespół trakcyjny ;)
Ostatnio zmieniony 2020-10-30, 20:27 przez opawski1, łącznie zmieniany 1 raz.
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2020-10-30, 20:30

Fakt, ten szlak się ciągnie jak flaki z olejem :rol Szczególnie końcówka, gdy jest wrażenie że to już a tam...kolejne podejście. Natura lubi wku.....ć :D
laynn

Postautor: laynn » 2020-10-30, 21:19

opawski1 pisze:Kolejna fajna wycieczka sprzed lat!

Dzięki!
Kiedy Twoja relacja?
Piotrek pisze:Natura lubi wku.....ć

No czasem ;)

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 116 gości