Witajcie.
W dniach 16 i 17 listopada tego roku nogi me nosiły mnie po Beskidzie Żywieckim. Miały nosić po Tatrach Zachodnich ale nie poniosły. Towarzystwo nie wyraziło ochoty na osiwienie. Ale w międzyczasie z mroku odezwał się Don Biskup. Zwany też Wiśniowym. Zadrżałem. Jego telefony zwykle zwiastowały kataklizmy. Pierwsze pytanie brzmiało czy będę w Żywcu w piątek wieczorem. Potwierdziłem. Drugie czy przenocuję go. Potwierdziłem Trzecie czy nie wybrałbym się do schroniska pod Rysianką. Potwierdziłem. Bo życie nie zawsze może być lekkie, a trasy i towarzystwo nie zawsze tak sympatyczne jak tydzień wcześniej. Góry służą też do umartwiania się. Z tej okazji umartwiane zaczęliśmy już w piątek – oglądnęliśmy część meczu piłki nożnej. W składzie czteroosobowym co by bardziej się umartwić. Cel osiągnęliśmy. Sobotnie powstanie listopadowe mimo to przebiegło sprawnie i bezboleśnie. Poprzez stację benzynową i sklep ogólnego przeznaczenia udaliśmy się ku przyszłości – kierunek Złatna Huta. W trakcie jazdy wreszcie spytałem się Biskupa po co tam jedziemy i jaki skład się tam zapowiada. Wyszło, że ma być 11 osób ( dwie w sumie nie dotarły ), a przyczyną spotkania są 33 urodziny jednej z tych osób. Akurat jednej z dwóch, których jeszcze nie znałem. Poznałem. Dojeżdżamy do Huty, parkujemy, maskujemy się, wyciągamy małą butelkę z sokiem wiśniowym i ruszamy szlakiem. Szlak jak to szlak. Błoto, wody, kawałek zamarzniętej tafli. I zero luda, owiec, górali i żmij na szlaku. Wyłazimy z lasu, wchodzimy na polanę. Coś w sobotę było widać. Tak ogólnie pisząc to sobota była lekko mroczna, a niedziela pomroczna. Rzucamy oczyma na Babią, Pilsko i inne okoliczne oraz na inne dalej leżące. Tego dnia o tej porze Tatrów Naszych Umiłowanych nie było widać. Potem się wyłoniły. Docieramy do celu, wnikamy na salę i witamy się z rezydującą już tam grupą dramatyczną. Następnie instalujemy się w pokoju nr 9, dokładamy się do stołu jadalno – pijalnego i zostajemy poinformowani, że tego dnia będziemy jeszcze chodzić. I to nie po schodach tylko na Pilsko i z powrotem. Dranie, Szuje, Bydlęta !!! Nóż nam w plecy wbili !!! Nie spodziewałem się tego po Nich … Ale Biskup jak to Biskup. Wybaczył Im to i ruszyliśmy w drogę. Kombinacją czerwono – niebiesko - czarną dotarliśmy po pewnym czasie na cel – Pilsko. Tzn Górę Pięciu Kopców a potem na słowacki szczyt. I tam już Tatary były widoczne. Fatry też, Babia była widoczna stale. No to trochę posiedzieliśmy, Don Biskup rzucił okiem na ołtarz. Ale , że nie mieliśmy ze sobą mszalnego to zeszliśmy na Halę Miziową na piwo. Schronisko masowo oblegane, trudno było znaleźć miejsce przy stole. Ale dostojne oblicze Dona skruszyło zatwardziałe serca innych i dosiadliśmy się do stołu biesiadnego. Z umiarem, z kulturą i sztuką. Bo trzeba było jeszcze wrócić. Na nogach własnych. Tak też uczyniliśmy. I to nawet w dobrym stylu. Wg tabliczki miało być 150 minut drogi, a przeszliśmy ją w 100. Cieszy mnie to. Wracamy do pokoju nr 9, przebranie, maskowanie, ochlapanie się wodą i czas na bal. Było bardzo elegancko. Nie ma sensu się rozpisywać. Księżyc ładnie świecił, Czarownice Księżycowe latały w blasku pełni, upiory wyły. Na pewien czas przenieśliśmy się na taras przed schroniskiem, a potem do pokoju nr 9. Kultura była stale. Biskup nauczał, dysputy trwały, wina się polewały. Rano policzyliśmy wyniki wieczoru – padły dwie beczułeczki piwa , 5 – litrowe i 14 win. Oraz z 10 malutkich puszeczek piwa. Wódki nie było. Niedzielne powstanie listopadowe przebiegło bez problemów. Łeb pod prysznic, śniadanie bogów, miłe widoki za oknami. I pożegnania nadszedł czas – Don, ja i jedna osobniczka z Poznania udajemy się do Złatnej, pozostałe osoby zeszły później. Czas na zdjęcia – Tatry się malowniczo wyłoniły. Nawet się wzruszyliśmy. W dobrym tempie zjechaliśmy na błocie do auta, jazda do Żywca. Don chciał nabyć kilka piw z Browaru Krajcar ale był jeszcze zamknięty. No to poszliśmy gdzie indziej. Szybki obiad i goście udali się w stronę Wielkopolski.
Dziękuję. Było miło. 52 wycieczkę górską w tym roku uznaję za udaną.
Pisząc krótko - Beskid Żywiecki
Pisząc krótko - Beskid Żywiecki
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 72 gości