Czekałam na tę relację przed przedłużonym weekendem, by się odpowiednio nastawić
. Nie doczekałam się, ale, całkiem przypadkowo, podążałam częściowo Twoimi śladami.
Czertyżne. Jakoś z dwadzieścia lat temu leźliśmy tam z plecakami początkiem maja. Pamiętam to do dziś. Rozległe widoki, kwitnące drzewa. I nasze gadanie, że tu chcielibyśmy postawić swoje schronisko
. Takie młodzieńcze rojenia wtedy mieliśmy.
Teraz wróciłam w Czertyżne. Mam wrażenie, że dolina zarosła. Ale dalej ma swój urok.
Droga przez Ropki i Przełęcz Hutniańską też utkwiła mi w pamięci jako bardzo widokowa. Wtedy przed Wysową funkcjonowała jeszcze baza studencka, której od dawna już nie ma.
Teraz - Ty zwróciłeś uwagę na śmieci. My na parkę, która wyjechała sobie na górę, zaległa na łące przy dźwiękach radia dobywającego się z otwartego samochodu. Mieliśmy się tam zatrzymać na postój. Pojechaliśmy dalej.
Cmentarz w Ropkach był moim celem, bo ostatnio go przegapiłam, jadąc z drugiej strony. Jednak od strony Wysowej jest lepiej widoczny.
Świetną trasę sobie zaplanowałeś, bo była jeszcze Bieliczna. Ten krzyż na łące jest pewnie na ścieżce w stronę granicy? Kiedyś chyba schodziłam tędy. Za to dwa lata temu z rowerami wyłaziliśmy nad cmentarzem przez łąkę w kierunku lasu i żółtego szlaku. Trochę pchania było
.
Wielkie graty za Twoje niestandardowe podejście do szlaków i łażenie takimi opuszczonymi dolinami, zamiast, jak przystało, szlakami
.
I, jak inni powyżej, podziwiam jazdę w Niski na jeden dzień. Nawet na dwa byłby to dla mnie wyczyn. Ale jak najbardziej rozumiem motywacje
.