Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Prognozy zniechęciły do wyjazdu. Poszliśmy na mały spacer wychodząc przy pełnym zachmurzeniu, ale z nadzieją, że coś się przeczyści.
Łąki kwitną. Łubiny.
Rumianki.
Maki.
Aparat zabrałem, żeby zrobić to zdjęcie. W zeszłą niedzielą na szczycie leżała jeszcze jedna bela, robiąc idealną piramidę, ale spadła w ciągu ostatnich dni. Konstrukcja widać niestabilna. Szkoda, bo jak Tobi stał na samym czubku, to robiło to jeszcze większe wrażenie.
Niespodziewanie wypogodziło się.
Murek koło Geosfery.
To tutaj przez tydzień w marcu 2015 przychodziłem z młodym Tobim codziennie i zachęcałem go na wszelkie sposoby, żeby wskoczył na ten murek. Długo się przełamywał, aby z tego niższego przeskoczyć na wyższy. To był jego pierwszy Mount Everest.
Osiedle Sfera, koło Geosfery. Podoba nam się jego lokalizacja. Otoczone ze wszystkich stron zielenią.
W pobliżu jest nawet oczko wodne.
Wracamy do domu.
Nasze blokowisko od zaplecza również prezentuje się zielono.
Łąki kwitną. Łubiny.
Rumianki.
Maki.
Aparat zabrałem, żeby zrobić to zdjęcie. W zeszłą niedzielą na szczycie leżała jeszcze jedna bela, robiąc idealną piramidę, ale spadła w ciągu ostatnich dni. Konstrukcja widać niestabilna. Szkoda, bo jak Tobi stał na samym czubku, to robiło to jeszcze większe wrażenie.
Niespodziewanie wypogodziło się.
Murek koło Geosfery.
To tutaj przez tydzień w marcu 2015 przychodziłem z młodym Tobim codziennie i zachęcałem go na wszelkie sposoby, żeby wskoczył na ten murek. Długo się przełamywał, aby z tego niższego przeskoczyć na wyższy. To był jego pierwszy Mount Everest.
Osiedle Sfera, koło Geosfery. Podoba nam się jego lokalizacja. Otoczone ze wszystkich stron zielenią.
W pobliżu jest nawet oczko wodne.
Wracamy do domu.
Nasze blokowisko od zaplecza również prezentuje się zielono.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Tak, poruszaliśmy się nie dalej niż w promieniu 1,5 km od naszego bloku.
Kiedy 7 lat temu wybieraliśmy miejsce na mieszkanie kierowaliśmy się głównie lokalizacją, szukaliśmy tak, żeby dookoła było dużo fajnych terenów spacerowych.
Dodatkowo mieszkamy też blisko centrum - 1,5 km od rynku.
Kiedy 7 lat temu wybieraliśmy miejsce na mieszkanie kierowaliśmy się głównie lokalizacją, szukaliśmy tak, żeby dookoła było dużo fajnych terenów spacerowych.
Dodatkowo mieszkamy też blisko centrum - 1,5 km od rynku.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Dzisiaj cały dzień upał i piękna słoneczna pogoda. Prognozy wspominały coś o burzach, ale tam gdzie się wybraliśmy ich nie było.
Brama Bolechowicka.
Co tu się wyczynia!
Cuda!
Koleś był niezły, chodził, odwracał się, siadał, wstawał... nawet spadał.
A myśmy sobie wyszli do krzyża.
I patrzyliśmy na nich z góry
A potem przeszliśmy Doliną Bolechowicką, która kiedyś była dostępna cała dla turystów, a od kilkunastu lat już nie jest, ktoś ją zagrodził, szlaki zmieniły przebieg, droga zarosła.
Magiczny Zelków zaprasza!
Park "Krzaki".
Jest tu grill - magiczny. Otwieramy, a tam 3 kiełbaski - nas też jest troje Jednak ja i Ukochana nie byliśmy głodni, więc tylko Tobi zjadł swoją jedną kiełbaskę, a dwie zostały.
Po posiłku na tor przeszkód. To specjalny tor, zaprojektowany dla piesków i misiów, bo ich obrazki były z boku.
Nowe wyzwanie. Po czymś takim Tobi jeszcze nie chodził. Trudne.
Skałki przy jaskini Wierzchowskiej.
Prehistoryczne malunki w jaskini Dzikiej.
Dolina Kluczwody.
Skałki na których są ruiny zamku. Z daleka ich nie widać.
Z bliska... no cóż. To najokazalszy fragment.
Idziemy dalej doliną. Nagle okazuje się, że przejścia nie ma. Droga zagrodzona taśmami, pełno tablic, że teren prywatny i przejścia nie ma. Czyli kolejna dolina w połowie niedostępna dla turystów. W domu sprawdzam, że sprawa świeża, z zeszłego roku. Obchodzimy ścieżką, zaliczając widokowe skałki.
Zelków.
Jednego domu strzegą siedzące nad drzwiami anioły.
Widoki w stronę Garbu Tenczyńskiego. Wieczór się zbliża - cały dzień idealna pogoda.
Picie (3 litry) skończyło nam się już w Dolinie Kluczwody i to jeszcze zanim zaczęliśmy łazić po stromych ścieżkach. Nalałem do butelki wody z rzeki, wydawała się czysta. Tą również wypiliśmy już całą. Liczyłem na sklep w Zelkowie - był zamknięty. Miałem obsesję na temat czereśni - widziałem je na drzewach, raz nawet tuż przy drodze w ogrodzie bez płotu, ale powstrzymałem się przed wchodzeniem w szkodę, bo sąsiedzi grillowali. Na sam koniec dorwałem dziką czereśnię. Nasyciłem się
Brama Bolechowicka.
Co tu się wyczynia!
Cuda!
Koleś był niezły, chodził, odwracał się, siadał, wstawał... nawet spadał.
A myśmy sobie wyszli do krzyża.
I patrzyliśmy na nich z góry
A potem przeszliśmy Doliną Bolechowicką, która kiedyś była dostępna cała dla turystów, a od kilkunastu lat już nie jest, ktoś ją zagrodził, szlaki zmieniły przebieg, droga zarosła.
Magiczny Zelków zaprasza!
Park "Krzaki".
Jest tu grill - magiczny. Otwieramy, a tam 3 kiełbaski - nas też jest troje Jednak ja i Ukochana nie byliśmy głodni, więc tylko Tobi zjadł swoją jedną kiełbaskę, a dwie zostały.
Po posiłku na tor przeszkód. To specjalny tor, zaprojektowany dla piesków i misiów, bo ich obrazki były z boku.
Nowe wyzwanie. Po czymś takim Tobi jeszcze nie chodził. Trudne.
Skałki przy jaskini Wierzchowskiej.
Prehistoryczne malunki w jaskini Dzikiej.
Dolina Kluczwody.
Skałki na których są ruiny zamku. Z daleka ich nie widać.
Z bliska... no cóż. To najokazalszy fragment.
Idziemy dalej doliną. Nagle okazuje się, że przejścia nie ma. Droga zagrodzona taśmami, pełno tablic, że teren prywatny i przejścia nie ma. Czyli kolejna dolina w połowie niedostępna dla turystów. W domu sprawdzam, że sprawa świeża, z zeszłego roku. Obchodzimy ścieżką, zaliczając widokowe skałki.
Zelków.
Jednego domu strzegą siedzące nad drzwiami anioły.
Widoki w stronę Garbu Tenczyńskiego. Wieczór się zbliża - cały dzień idealna pogoda.
Picie (3 litry) skończyło nam się już w Dolinie Kluczwody i to jeszcze zanim zaczęliśmy łazić po stromych ścieżkach. Nalałem do butelki wody z rzeki, wydawała się czysta. Tą również wypiliśmy już całą. Liczyłem na sklep w Zelkowie - był zamknięty. Miałem obsesję na temat czereśni - widziałem je na drzewach, raz nawet tuż przy drodze w ogrodzie bez płotu, ale powstrzymałem się przed wchodzeniem w szkodę, bo sąsiedzi grillowali. Na sam koniec dorwałem dziką czereśnię. Nasyciłem się
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Dawniej częściej tam bywałem, ale od kilkunastu lat dolinki te zarastają coraz bardziej, wiele miejsc widokowych na ich zboczach straciło rację bytu, a np. górną część Kobylańskiej porastają jakieś straszne chaszcze. Teraz wg mnie w tym rejonie dużo ciekawsze są wędrówki po okolicznych polach i lasach, niż same dolinki. Mam na blogu dwie relacje z takich wycieczek (nie są zamieszczone na GBG) w sekcji "Kraków", może kogoś zainteresują miejsca.
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
sokół pisze:Bolechowicka jest zagrodzona? To jest jakaś patologia....
Jak pisałem, już dawno. Najpierw były tylko tabliczki, które jednak wielu ludzi ignorowało, bo szlak cały czas był wytyczony.
W 2010 roku pojawiło się coś takiego, dokładnie w poprzek całej doliny. Najpierw utworzyło się niewygodne obejście wzdłuż siatki, a potem szlak został zmieniony, drogi zarosły. Połowa doliny niedostępna.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Dzisiaj wieczorem trochę się wypogodziło. Wcześniej jak biegałem zauważyłem, że maki mocno rozkwitły, to sobie wieczorkiem zrobiłem fotograficzny spacer.
Okazało się, że byłem obserwowany.
Okazało się, że byłem obserwowany.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Okazało się, że byłem obserwowany.
sprocket73 pisze:Prehistoryczne malunki w jaskini Dzikiej.
Zauważam podobieństwo.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
W sobotę, przed Fatrą, nabieraliśmy sił nad wodą. Byliśmy połazić nad Zbiornikami Pogoria w Dąbrowie Górniczej. Właściwie zdążyliśmy tylko obejść dookoła największy z nich - Pogoria IV.
Jego wschodni brzeg dostarczył wielu atrakcji. Jest bardzo dziki, piaszczysty, o nierównej linii brzegowej.
Wielokrotnie trzeba było się przeprawiać przez kanały tak głębokie, że Tobi musiał płynąć.
Spotykaliśmy tam wędkarzy, zagubionych rowerzystów u kresu wytrzymałości psychicznej, kulturalnych naturystów oraz sporo aut terenowych. Na szczęście w przeważającej większości spotykaliśmy dziką przyrodę.
Pierwszy raz w życiu widziałem rosiczkę. Zaskoczyła mnie swoimi rozmiarami - bardzo mała roślinka.
Dotarliśmy w bardziej zaludnioną okolicę. Tutaj był już prawdziwy armagedon terenówek (nie wiedziałem, że w Polsce tyle ich jest). Oprócz plażowiczów, który dojeżdżali tylko nad wodę, jeździły też jakieś zorganizowane kluby offroadowe i chyba nawet legalnie bo wyglądało, że wożą ludzi za kasę w ramach atrakcji, a policja, która też była na miejscu tolerowała to wszystko. Były też quady, motory, na wodzie skutery i motorówki - jednostajny ryk wszelkich silników. Było też dużo ludzi, którym to wszystko nie przeszkadzało.
Od zachodniej strony brzeg jest bardziej cywilizowany.
W tle Huta Katowice.
Była też taka atrakcja. Odrzutowa deska latająca.
Na koniec jeszcze kilka kadrów przyrodniczych.
Pogoria IV ma ok 6 km długości, czyli obejść ją, to wychodzi ok 15 km.
Kiedyś jeszcze musimy tu wrócić i zwiedzić pozostałe 3 zbiorniki.
Jego wschodni brzeg dostarczył wielu atrakcji. Jest bardzo dziki, piaszczysty, o nierównej linii brzegowej.
Wielokrotnie trzeba było się przeprawiać przez kanały tak głębokie, że Tobi musiał płynąć.
Spotykaliśmy tam wędkarzy, zagubionych rowerzystów u kresu wytrzymałości psychicznej, kulturalnych naturystów oraz sporo aut terenowych. Na szczęście w przeważającej większości spotykaliśmy dziką przyrodę.
Pierwszy raz w życiu widziałem rosiczkę. Zaskoczyła mnie swoimi rozmiarami - bardzo mała roślinka.
Dotarliśmy w bardziej zaludnioną okolicę. Tutaj był już prawdziwy armagedon terenówek (nie wiedziałem, że w Polsce tyle ich jest). Oprócz plażowiczów, który dojeżdżali tylko nad wodę, jeździły też jakieś zorganizowane kluby offroadowe i chyba nawet legalnie bo wyglądało, że wożą ludzi za kasę w ramach atrakcji, a policja, która też była na miejscu tolerowała to wszystko. Były też quady, motory, na wodzie skutery i motorówki - jednostajny ryk wszelkich silników. Było też dużo ludzi, którym to wszystko nie przeszkadzało.
Od zachodniej strony brzeg jest bardziej cywilizowany.
W tle Huta Katowice.
Była też taka atrakcja. Odrzutowa deska latająca.
Na koniec jeszcze kilka kadrów przyrodniczych.
Pogoria IV ma ok 6 km długości, czyli obejść ją, to wychodzi ok 15 km.
Kiedyś jeszcze musimy tu wrócić i zwiedzić pozostałe 3 zbiorniki.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości