Spacery Jurajskie. I nie tylko. Te w pobliżu domu...
Nie napisałeś co to za zamek, ale z innego tematu i z pomocą gogle znalazłem. Całkiem niezły. W sumie miałem go kilka razy w planach, ale jakoś się nie udało póki co go zdobyć. Ten i ten w Morsku, bo tam też coś jest, to chyba jedyne dwa, przy których na Jurze nie byłem i trzeba to w końcu nadrobić.
Co do kiełbasy, to też tydzień temu planowaliśmy małe ognisko w Kozach i się nie udało, bo nam ktoś inny zajął palenisko... Potem stwierdziliśmy, że chociaż w domu z patelni kiełbasę się zrobi, to będzie prawie to samo... Skończyło się na tym, że zjedliśmy ją w Goczałkowicach na surowo, jak się zorientowaliśmy, że już nic do jedzenia nie mamy, a zgłodnieliśmy strasznie.
Co do kiełbasy, to też tydzień temu planowaliśmy małe ognisko w Kozach i się nie udało, bo nam ktoś inny zajął palenisko... Potem stwierdziliśmy, że chociaż w domu z patelni kiełbasę się zrobi, to będzie prawie to samo... Skończyło się na tym, że zjedliśmy ją w Goczałkowicach na surowo, jak się zorientowaliśmy, że już nic do jedzenia nie mamy, a zgłodnieliśmy strasznie.
Racja - poprawiłem tytuł posta, już jest nazwa zamku.
Oj to ja mam więcej zamków, do odwiedzenia na Jurze. W Morsku też jeszcze nie byłem.
Ja planowałem dziś zrobić kilka kilometrów po okolicy, kiedyś z jednym kumplem planowaliśmy coś ok 30km i kilkuset metrów przewyższeń w tej okolicy. No ale zimny wiatr, deszcz i mokre wszystko nas odstraszyły od łażenia.
Co do głodu, jak to moja mama mówiła, nie miodu, a głodu trza
Oj to ja mam więcej zamków, do odwiedzenia na Jurze. W Morsku też jeszcze nie byłem.
Ja planowałem dziś zrobić kilka kilometrów po okolicy, kiedyś z jednym kumplem planowaliśmy coś ok 30km i kilkuset metrów przewyższeń w tej okolicy. No ale zimny wiatr, deszcz i mokre wszystko nas odstraszyły od łażenia.
Co do głodu, jak to moja mama mówiła, nie miodu, a głodu trza
Zamek w Będzinie i kirkut, oraz odwiedziny w Żorach - długo
W czerwcowe święto, korzystając z wolnego podjechaliśmy na krótki spacer, blisko domu, bo na wzgórze w Będzinie, by zwiedzić zamek oraz pospacerować po okolicy.
Oczywiście za dnia, choć były przymiarki by i wieczorem wrócić. Powyższe zdjęcie zostało zrobione zimą 2018 roku i widać na nim pewną różnicę w stosunku do stanu obecnego.
W planach mieliśmy zwiedzenie go, ale...zapomnieliśmy maseczek. Więc ruszamy na spacer wokół.
kilka zdjęć na zachęte:
oraz z niedzieli:
więcej na blogu:
https://mniejszeiwiekszegory.blogspot.c ... -oraz.html
Oczywiście za dnia, choć były przymiarki by i wieczorem wrócić. Powyższe zdjęcie zostało zrobione zimą 2018 roku i widać na nim pewną różnicę w stosunku do stanu obecnego.
W planach mieliśmy zwiedzenie go, ale...zapomnieliśmy maseczek. Więc ruszamy na spacer wokół.
kilka zdjęć na zachęte:
oraz z niedzieli:
więcej na blogu:
https://mniejszeiwiekszegory.blogspot.c ... -oraz.html
Cementownia Grodziec.
Czasem los płata figle, czasem samemu się coś takiego robi.
I tak właśnie stało się w niedzielę. Będzie to kilka zdjęć, z miejsca, obok którego wielokrotnie przejeżdżałem, o którym słyszałem sporo, a zdjęć czy filmików też się naoglądałem trochę.
Cementownia w Grodźcu.
kilka zdjęć na zachęte:
reszta relacji i zdjęć w linku:
https://mniejszeiwiekszegory.blogspot.c ... dziec.html
zapraszam
Czasem los płata figle, czasem samemu się coś takiego robi.
I tak właśnie stało się w niedzielę. Będzie to kilka zdjęć, z miejsca, obok którego wielokrotnie przejeżdżałem, o którym słyszałem sporo, a zdjęć czy filmików też się naoglądałem trochę.
Cementownia w Grodźcu.
kilka zdjęć na zachęte:
reszta relacji i zdjęć w linku:
https://mniejszeiwiekszegory.blogspot.c ... dziec.html
zapraszam
Tak jak patrze - to wyglada na to, ze przez ostatnie 9 lat stan cementowni sie prawie nie zmienil. No moze malunkow przybylo - to napewno!
No i u nas bylo niezarosniete - acz to pewnie kwestia pory roku
https://goo.gl/photos/BsNGhRbHdvWw8VQH6
No i u nas bylo niezarosniete - acz to pewnie kwestia pory roku
https://goo.gl/photos/BsNGhRbHdvWw8VQH6
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
ano... masz racje! acz ten wielki kamulec wisi jak wisial! skubaniec - mysmy sie wtedy bali pod nim przechodzic, ze na nas spadnie - a on solidniejszy niz dach!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Póki co w styczniu w góry nie pojechałem, bo tłumy mnie trochę odstraszają, do tego w pracy mam przebudowę i mimo wolnych weekendów, to w nie odpoczywam. Co nie znaczy, że siedzimy przed tv.
Zaczęliśmy od spaceru po osiedlu:
Nowy obiektyw...się fajnie sprawuje. Czas odejść od Sigm na rzecz systemowych:
generalnie było mroźno
więc to na efekcie dziadka mroza się skupiłem
zapaliliśmy świeczkę na maleńkim grobie...
i wróciliśmy do domu.
Aaa, wśród uliczek:
Kilka dni później pojechaliśmy z córą babcie odwiedzić.
którą wyciągnęliśmy na spacer, nad Białkę, stąd już niedaleko na Pustynię Błędowską.
Gdy u nas nie było już widać śladów zimy, tam jeszcze trochę tak:
Gdy ja udawałem, że mam Nikona i robię artystyczne/profesjonalne zdjęcie, to córa z babcią czekają na mnie. Cicho, nie marudzą . Odwracam się i...się z lekka przestraszyłem.
Za mną stał posąg. Arweny.
No dobra, to mi się skojarzyło chwilę później, bo przez lekko rozpadający się most, koń nie chciał przejechać i wyglądało to tak, że 2minuty stał i się uspokajał, potem chwilę tańca i znów uspokajanie. By go nie stresować, odeszliśmy, więc największe tańce nie złapałem, mam tylko taki strzał:
My tymczasem podeszliśmy do kapliczki Dobieckich:
odnowionej, kiedyś wyglądała tak:
minęliśmy lipy, pamiętające jeszcze majątek Dobieckich i weszliśmy na mostek na rzece Przemsza Biała. Widok na wschód:
widok na zachód:
Potem córce pokazałem zakole Białki:
i na koniec zdjęcie w kierunku, gdzie Białka i Przemsza B. się łączą. Muszę kiedyś podejść w to miejsce!
Następnego dnia pojechaliśmy nad wspomnianą pustynie Błędowską. Na wiosnę byliśmy od strony Klucz, tym razem pojechaliśmy ze strony Chechła:
Liczyłem na zachód słońca, coś się nawet kolorowało niebo, jednak, tylko skrawek nad horyzontem nie było chmur:
Więc zamiast obserwować kościół w Błędowie, popatrzeliśmy na południe:
i poszliśmy się kawałek przejść po piasku. Były wyścigi, rzucanie się śnieżkami, herbata z termosu, oraz różne humory :
Do auta wróciliśmy lasem, który wyglądał dość ciekawie:
by na koniec podejść jeszcze nad pustynie, ale chmury były coraz niżej i przejrzystość do dupy.
Tydzień później miałem jechać w góry, dzięki smerfowi marudzie z Bytomia, jednak odpocząłem i korzystając z zimy jak za dawnych lat, pojechaliśmy z sankami na Maczki.
-9:
Sanki były ciągnięte...
ciągnięte...
ciągnięte...
niestety, jako jedyny się nie załapałem na nie choć dzień wcześniej zjechałem z córą z górki wśród tłumów dzieciaków
Tymczasem przy szkółce drzewnej, napiliśmy się herbaty...
były orły...
i wróciliśmy do domu. Dziś miałem nockę, więc zostały mi dwa dni, więc mam nadzieję, że nie będę padnięty i gdzieś w weekend pojadę. Mam tylko jak zwykle ciężki orzech do zgryzienia...gdzie jechać?
sponsorem tej relacji jest Pentax
Zaczęliśmy od spaceru po osiedlu:
Nowy obiektyw...się fajnie sprawuje. Czas odejść od Sigm na rzecz systemowych:
generalnie było mroźno
więc to na efekcie dziadka mroza się skupiłem
zapaliliśmy świeczkę na maleńkim grobie...
i wróciliśmy do domu.
Aaa, wśród uliczek:
Kilka dni później pojechaliśmy z córą babcie odwiedzić.
którą wyciągnęliśmy na spacer, nad Białkę, stąd już niedaleko na Pustynię Błędowską.
Gdy u nas nie było już widać śladów zimy, tam jeszcze trochę tak:
Gdy ja udawałem, że mam Nikona i robię artystyczne/profesjonalne zdjęcie, to córa z babcią czekają na mnie. Cicho, nie marudzą . Odwracam się i...się z lekka przestraszyłem.
Za mną stał posąg. Arweny.
No dobra, to mi się skojarzyło chwilę później, bo przez lekko rozpadający się most, koń nie chciał przejechać i wyglądało to tak, że 2minuty stał i się uspokajał, potem chwilę tańca i znów uspokajanie. By go nie stresować, odeszliśmy, więc największe tańce nie złapałem, mam tylko taki strzał:
My tymczasem podeszliśmy do kapliczki Dobieckich:
odnowionej, kiedyś wyglądała tak:
minęliśmy lipy, pamiętające jeszcze majątek Dobieckich i weszliśmy na mostek na rzece Przemsza Biała. Widok na wschód:
widok na zachód:
Potem córce pokazałem zakole Białki:
i na koniec zdjęcie w kierunku, gdzie Białka i Przemsza B. się łączą. Muszę kiedyś podejść w to miejsce!
Następnego dnia pojechaliśmy nad wspomnianą pustynie Błędowską. Na wiosnę byliśmy od strony Klucz, tym razem pojechaliśmy ze strony Chechła:
Liczyłem na zachód słońca, coś się nawet kolorowało niebo, jednak, tylko skrawek nad horyzontem nie było chmur:
Więc zamiast obserwować kościół w Błędowie, popatrzeliśmy na południe:
i poszliśmy się kawałek przejść po piasku. Były wyścigi, rzucanie się śnieżkami, herbata z termosu, oraz różne humory :
Do auta wróciliśmy lasem, który wyglądał dość ciekawie:
by na koniec podejść jeszcze nad pustynie, ale chmury były coraz niżej i przejrzystość do dupy.
Tydzień później miałem jechać w góry, dzięki smerfowi marudzie z Bytomia, jednak odpocząłem i korzystając z zimy jak za dawnych lat, pojechaliśmy z sankami na Maczki.
-9:
Sanki były ciągnięte...
ciągnięte...
ciągnięte...
niestety, jako jedyny się nie załapałem na nie choć dzień wcześniej zjechałem z córą z górki wśród tłumów dzieciaków
Tymczasem przy szkółce drzewnej, napiliśmy się herbaty...
były orły...
i wróciliśmy do domu. Dziś miałem nockę, więc zostały mi dwa dni, więc mam nadzieję, że nie będę padnięty i gdzieś w weekend pojadę. Mam tylko jak zwykle ciężki orzech do zgryzienia...gdzie jechać?
sponsorem tej relacji jest Pentax
Ostatnio zmieniony 2021-01-27, 16:58 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości