Żona rzuciła wczoraj hasło "Idziemy jutro w góry!" ...a mnie na góry nie musi namawiać ... 2 minuty i byłem już spakowany Tak jakoś się złożyło iż środa była u nas dniem wolnym ...a siedzieć w domu gdy tak fajna pogoda miała być za oknem ... to se ne da
Tym razem we troję tj.ja , żona i nasz 5 latek
Szybko padł wariat Krawców Wierch szlakiem granicznym . A to z racji tego iż najmłodszy członek wyprawy , nie za bardzo ma sposobność pokonywać stromizny ,a i czasowo też niezbyt długo wydoli ...
Po śniadaniu na spokojnie ruszyliśmy do Glinki , w kierunku granicy . Tam zastaliśmy dwóch wojaków stacjonujących w namiocie . Na nas nawet nie zwrócili zbytnio uwagi . Co najwyżej zatrzymywali auta , próbujące dostać się na drugą stronę granicy ...
Szlak graniczny dla większości = nuda i jeszcze raz nuda .
Toż poza leśnymi drzewami nie za wiele da się dostrzec po drodze jak twierdzą ...a ja tam dzisiaj już 3 raz szedłem . Wpierw sam , potem z żoną ,a teraz we troję ... to następnym razem będziemy musieli czwartego kogoś dodać do składu .
Ten szlak ma też kilka plusów : krótki i szybki , by dotrzeć do Bacówki na Hali Krawculi ... do tego w upalne dni jak znalazł , gdy idzie się w cieniu drzew .
Tam są tylko dwa króciutkie niezbyt wygodne podejścia przed Pientkulą ,a cała reszta trasy , wręcz spacerowa
Dzisiaj była idealna pogoda , temperatura marzenie ok.16'C . No i widoki były najlepsze jak dotychczas gdy tam byłem . Można by rzec do trzech razy sztuka !
Syn tylko trochę zawiedziony , bo liczył po cichu na pewne frykasy z kuchni bacówkowej , których dzisiaj niestety nie było . Za serwowanymi 2 zupami niestety nie przepadał Pewnie tylko w weekendy większy wybór jest ...
Na Hali Krawculi , jak i po drodze trochę ludzi + 2 psiaki się przewinęło
Czasami to wręcz nie ja , a on nas prowadził ... jakby tu już kiedyś szedł . Choć szedł tu dopiero pierwszy raz
Początkowo niemal płasko ...
Jakieś kwiotki napatoczyły się pod obiektyw
Nagle coś , gdzieś odezwało się w krzaczorach , uj go wie co ... padło więc hasło "dziedźwiedź" , który zapewne zaraz poleci za nami i nas zje . To też rychło się ewakuowaliśmy w dalszą drogę .
I tak sobie szliśmy wzdłuż słupków granicznych , bo szlak tu i tak jest kiepsko oznaczony ...
Mamo , mamo ! Idziesz , dasz radę , brawo mama ... wołał Tymcio gdy mama pokonywała podejście na Pientkule Cwaniak , bo chwile wcześniej ułatwiłem mu podejście przenosząc go ten kawałek pod górę
Czasami szeroko na szlaku jak na ceprostradzie ...
Idziemy tak sobie podziwiając po drodze to co blisko , jak i górki , które wylazły zza drzew ...
Czasami Tymek narzucał nam mordercze tempo biegowe ...
Trzeba było biec i podziwiać to i owo
Czasami małego wędrowca chwytała chwila zadumy ...i tak sobie myślał i myślał ...
Nie chciał nawet powiedzieć o czym
Jeszcze chwila i będziemy
Jakby ktoś pytał , czy bufet w bacówce jest czynny ...
Uradowany biegł do bacówki , licząc na pewne frykasy ... których niestety dzisiaj nie serwowali
3 rowerzystów i 6 pedałów
Bacówka tuż tuż ...
Jeszcze kilka zdjęć ...
... i czas na przerwę Nawet nie szło zjeść w spokoju na Hali Krawculi ... bo "dziedźwiedź" się już czaił w oddali
Gdy już pojedliśmy , mogliśmy się trochę rozejrzeć po tej całej Hali Krawculi ... naprawdę fajna miejscówka . A i widoki dzisiaj były spoko ... jak na porę o której tam dotarliśmy
senior i junior ... i to co lubią najbardziej - góry
Takaaaa wielka góra ... tam pójdziemy tata?
Tymcio wędrowniczek
Zamyślony ...
Górska słit focia
Górska fotka rodzinna
"Dziedźwiedź" nawet do zdjęć chciał z nami pozować . Trochę nie śmiało ...
...lecz w końcu za pozował z nami
Co chcieliśmy zobaczyć na hali to zobaczyliśmy , mogliśmy więc zbierać się w drogę powrotną
pies , mini policjantka i jakiś turysta ...
znów jakiś kwiotek
Po drodze zabaw w/z "dziedźwiedziem" nie było końca
Jak idę z synem to zawsze nam jakieś pomysły do głowy strzelą szalone ... ot małpie figle ... bo nawet mając 40tke na karku można przy dziecku swoim , być takim dużym dzieckiem:)
Duch szlaku czuwał nad nami ...
Znów się za drzew jakieś górki wychyliły
dla nas zwykły chrobok , dla Bear Gryllsa jedzenie
Jacyś turyści ...
Jak było ... ta mina jest jak milion pozytywnych odpowiedzi
Miejscami sporej wielkości mrówki się napatoczyły
Jeszcze chwila i meta ...
Trantatitla Beskidzka , niezbyt jadowita
ostatnia prosta
Posterunek wojskowy na granicy ...
Wsiadamy do auta i ruszamy do domu ... po drodze zamawiając mega pizze na wynos
...przez Pientkule na Krawcule ... spontanicznie przy środzi
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
kristoff73 pisze:Extra spacer i relacja! Teren ten od dawna mam na celowniku, choć w nieco mniejszym niż kiedyś wymiarze, bo np. Oszusta pominę, ale Krawcula musi być
Ja mam w planach Oszusta , lecz jak na razie go oszukuję
Myśle o czymś takim : https://mapa-turystyczna.pl/route?q=49. ... 9.18110/13
FasolaNaSzlaku pisze:Myśle o czymś takim
Nieźle. Kiedyś szedłem z Krawculi na Rycerzową, ok 10 się zebrałem, na 17 byłem na miejscu. Miałem dość, choć faktycznie plecak zrobił swoje. To była trasa od schroniska do schroniska.
Kurcze, pod nosem mam takie widoki? Mam nadzieję, że w lato się znowu na Krawculę wybiorę z córą.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
FasolaNaSzlaku pisze:Myśle o czymś takim : https://mapa-turystyczna....448/19.18110/13
Swego czasu myślałem o czymś podobnym ale krótszym - tzn. wyjście z Soblówki i zakończenie na przeł. Glinka. Tylko logistycznie na jedno auto kłopotliwe - kwestia przemieszczenia się z przełęczy na miejsce startu w Soblówce.
Oszus to moja nieliczna ,,czarna dziura" Beskidu Żywieckiego.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 86 gości