Przyszła pora na relacje fasolowego lutego . Tak w skrócie , bo zbytnio nie ma czasu na coś dłuższego . A i mam odgórny zakaz na zbyt długie siedzenie na życi . Przykaz mam , by jak najwięcej chodzić . Więc szwendam się to tu to tam
1.Zabawa Dziadowska w Kamesznicy
W sumie pewnie bym tam nie poszedł zapewne , lecz dostałem zaproszenie specjalne , że tak powiem VIP od organizatorów , czyli stowarzyszenia na rzecz rozwoju Kamesznicy „Proćpok” (Proćpok to był taki nasz lokalny Janosik , który dawien dawno tu grasował i …)
Usadowili mnie koło władz Procpokowych i pewnego lokalnego posła …
Zabawa była przednia , jadło wyborne , a gdybym do tego nie był anty % to nie wiem czy bym o własnych nogach wrócił .
Zdjęć nie robiłem , ot taki miałem przykaz . Czasami trzeba i tak bez fotorelacji
Taki to też dyplom , i dziadowski album dostałem . Co zabawniejsze z moimi zdjęciami …
2.Dzień : 08.02.2020
Trasa w skrócie :
Kamesznica Bacówka Pod Gojkom - Barania Cisiecka Kaplica - Czerwieńska Grapa - Przełęcz Siodełko - Mały Żar - Przełęcz między Żarami - Wielki Żar - Dolina przy Żródełku Zimna Woda - Kamesznica Bacówka Pod Gojkom
"Pośród tej ciszy
Wśród gór tych
Z tysiącem ścieżek
Jest taka kraina
Nazywam ją domem
To moja Kamesznica"
Opis :
Początkowo na ten dzień w spontanicznym planie miałem pokręcenie się trochę wokół Ochodzitej . Jadąc już autem zdecydowałem jednak postawić na coś innego startując po raz kolejny z Kamesznicy . Tym razem miejscem startu była Bacówka Pod Gojkom (o tej porze roku nieczynna , za to w sezonie wypasu owiec ... jak najbardziej czynna . Można wtedy kupić łoscypki i inne specjały :) )
Początkowo idę zielonym szlakiem w kierunku Węgierskiej Górki ... i tak przez ok.500 metrów . Po dotarciu do drogi pożarowej , będąc również ścieżką rowerową . Schodzę ze szlaku i podążam bez roweru ścieżką rowerową w kierunku Baraniej Cisieckiej na której znajduję się pewna Kapliczka (Kaplica Świętego Andrzeja Boboli i Matki Bożej Anielskiej) . Pogoda dziś dopisała , był śnieg , w miarę dobra przejrzystość i widoków co nie miara po drodze . Zima zimą , lecz zimno mi wcale nie było (rychło kurtka wylądowała w plecaku) . Bez problemu szło dostrzec co bardziej znane szczyty Beskidu Żywieckiego , po trochu coś szczytowego z Beskidu Śląskiego i Beskidu Małego . Odcinek ścieżki rowerowej był w tym dniu idealny dla skiturowców , których zresztą nawet spotkałem po drodze . Rychło dotarłem pod Kapliczkę . Bez problemu trafiłem ,albowiem byłem już tam w październiku 2018 roku .
Mały rekonesans wokół kapliczki i ruszam w drogę powrotną .
Tym razem idąc poza szlakową ścieżką , grzbietem Czerwieńskiej Grapy . Kilka mam widziałem takich co mylnie pokazują iż przez szczyt tej góry przebiega szlak ...a w rzeczywistości przebiega nie mały kawałek poniżej szczytu , zboczem . I tu się fajnie szło , choć nie było przetarte , śniegu maksymalnie 10cm . Jakiej 100 metrów przed szczytem dostrzegłem podążających ze szczytu w moim kierunku parę poza szlakowych turystów . Fajnie tak spotkać po drodze innych górskich dzikusów :) . Kilka zdań i z uśmiechem na ustach się rozchodzimy . Zadowoleni iż oni mi i ja im przetarłem trochę ścieżkę :) . Jeśli to czytacie poza szlakowe dzikusy to pozdrawiam z tego miejsca :) . Widoki i tu były po drodze wyborne , czuło się na plecach spojrzenie Babiej Góry ... Szczyt Czerwieńskiej Grapy jest trochę zarośnięty i tam widoki są już ciut gorsze . Szybka fotka szczytowa i ruszam dalej .
W planie miałem iść tak jak szedłem tędy w 2018 roku , lecz widząc iż ślady minionych dzikusów nie skręcają tam gdzie planowałem iść ...skręcam tam skąd oni przyszli . Trafiam tak na Przełęcz Siodełko , kilka kroków zielonym szlakiem i ponownie schodzę w odmęty dzikich górskich ścieżek . Trafiam tak na szczyt Małego Żaru . Na Małym Żarze bez wątpienia największą atrakcją jest blisko kilometrowej długości naturalny skalny mur ... jak to zmierzył pewien znajomy :) . Schodzę w dół pod pewną chatkę na Przełęczy między Żarami . Tutaj miejscami śniegu trochę więcej niż wcześniej
(max. 30cm , lecz bez problemu do przejścia) . Chwila przerwy i ruszam na ten o 2 metry większy od Małego Żaru ... Wielki Żar . Atrakcją Wielkiego Żaru jest natomiast jest natomiast pewien mur usypany z kamieni na kształt prostokąta . Do dziś nie wiem , skąd , po co i dlaczego go tam postawiono ... może w końcu się kiedyś dowiem :)
Zaliczam kolejny szczyt , wracam na Przełęcz między Żarami i ruszam w kierunku Doliny , w której znajduje się Żródełko Zimna Woda . Stamtąd to już rzut beretem do mojego miejsca startu ...
Spontanicznie , może i nie za duże wędrowanie ... lecz jak dla mnie wyborne
In minus to brak "szerszego" obiektywu , który wyzionął ducha ... także musiałem robić wszystko pewną stałką 50mm i nie wyszło więc tak jak chciałem wszystko
Pełna galeria :
Barania Cisiecka i ...
kilka zdjęć :
3. Dzień : 17.02.2020
Trasa : Rajcza centrum - Compel - Butorowa Grapa - Rajcza centrum
Opis :
Byłem dzisiaj w Rajczy pewne sprawy pozałatwiać . Trafiło się tak iż musiałem na pewne ... poczekać . Czekać i siedzieć na 4 literach to nie dla mnie , poza tym to wbrew zaleceniom lekarskim po rehabilitacji .
Mając więc "chwile" czasu ruszyłem się więc trochę rozruszać swoje kości . Poszedłem wpierw za kościół (Kościół św. Wawrzyńca i św. Kazimierza Królewicza) ,a następnie na przełaj w kierunku górnego odcinka stoku narciarskiego na zboczu góry Compel zwanego też Czuplem . Do tego momentu szło się gładko i na sucho (choć trochę śniegu jeszcze na stoku zalegało) .
Tam też zauważam znak "Wilczy Szlak - Chata na Zagroniu" . Postanowiłem pomaszerować więc trochę tym wilczym tropem . Trop ,a raczej znak to robota osób urzędujących we wspomnianej już Chacie na Zagroniu . Jest to tzn. szlak chatkowy , "otwarty" 6 kwietnia 2019 roku . Wiedzie on w sumie przez 4 szczyty : Compel - Butorowa Grapa - Wilczy Groń - Kiczora ... kończąc bieg wiadomo gdzie , przy Chacie na Zagroniu .
Na początkowym podejściu tym szlakiem na Compel można złapać zadyszkę lub co bądź zaliczyć nieudany po...ślizg za zającem . Tak dzisiaj , królowało tutaj na podłożu błoto błotniste ...
Jak już podejście złagodniało to i błotka ubyło , choć nadal było go nie mało ...
Compel jest zarośnięty to też ze szczytu widoków pięknych nie doświadczycie .
Na szczęście po drodze co rusz gdzieś wyskakuje mała polanka , która dostarcza nam trochę wrażeń krajobrazowych miłych dla oka :)
Z Butorową Grapą było zresztą podobnie jak Complem . Z tą różnicą iż tam dodatkowo jeszcze szło zaobserwować co rusz jakiś kamienny mini kopiec ...
I tak się zapuściłem kawałek dalej idąc w kierunku Wilczego Gronia . Czas wolny niestety dobiegał końca , musiałem więc wracać na miejsce startu .
Dzisiejszego dnia dominowało błotko , śnieg był niestety w marginalne opozycji . Ot takie mamy uroki tegorocznej zimy :)
Wycieczka może i nie długa , lecz ja tam jestem zadowolony (no prawie zadowolony) . Udało mi się zdobyć dwa nowe szczyty do kolekcji , takie na których jeszcze nie byłem . A in minus to fakt iż wszystkie zdjęcia musiałem robić jedną stałką (obiektyw) , więc zbytniego pola manewru nie miałem by zaszaleć :)
Jeszcze tam kiedyś wrócę ... przy innych warunkach pogodowych
Pełna galeria :
Compel - Butorowa ...
kilka zdjęć :
4. Dzień : 19.02.2020
Trasa w skrócie : Rajcza Centrum PKP - Sporkowa Grapa - Ziątkówka - Biernatka - Skaliska - Głębokie - Rycerka PKP - Rajcza Centrum PKP
Opis :
Znów zawitałem do Rajczy , załatwiając pewne sprawy . Tym razem miałem więcej czasu , czasu który postanowiłem przeznaczyć na błądzenie po poza szlakowych górskich ścieżkach . W poniedziałek będąc w Rajczy obrałem kierunek na pewne górki w Beskidzie Żywieckim , a dzisiaj będąc w Rajczy obrałem kierunek górski na Beskid Śląski !
Ot urok Rajczy jest taki iż można tu być i "zaliczyć" dwa sąsiadujące Beskidy , ten Śląski jak i ten Żywiecki . Wystarczy obrać tylko odpowiednią stronę rzeki Soły ...
Tym razem postanowiłem pokręcić się co nie co po kolejnych nowych szczytach . Padło na szczyt Ziątkówka i Biernatka .
Startuje ze stacji PKP Rajcza Centrum , rychło mijam Sporkową Grapę i przechodzę do eksploracji zboczy Ziątkówki . Oj dawno tak się nie szwendałem , by aż tak dogłębnie zbadać teren ... Mimo iż z widoków dominowały drzewa i jeszcze raz drzewa to jednak jak już wyskoczył jakiś widok poza nim to gęba się cieszyła . Po drodze co rusz spotykam jakiegoś dzikiego zwierza . To pewnej zajęczej parze przerwałem zabawę , to jakiej sarny się na mnie dziwnie patrzyły (na aparat to miały alergie , bo co wycelowałem to sru za krzaki , tak więc sierściuchowych zdjęć nie mam :)) To znów w oddali dostrzegłem innego zwierza , dzika tak mi się zdawało . Nawet skubany nie popatrzył w moją stronę ...uciekł gdzie pieprz rośnie .
W okolicach szczytu Ziątkówkowego dostrzegłem sporej długości skalny mur , ułożony ludzką ręką ...zapewne wiele , wiele lat temu . Jak nic ze 100m miał ,czy nie więcej .
Zbliżając się do Biernatki trafiłem dzikiego poza szlakowego elektrorowerzystę , który sobie pedałował na swym rowerku po okolicznych szczytach . Więcej poza szlakowych turystów już nie spotkałem .
Im dłużej szedłem tym tym widoki stawały się co raz lepsze , czego kulminacją widokowego szczęścia był ogrom widoków przy zejściu w okolicach przysiółka Głębokie . W tym miejscu bez wątpienia dodatkowym bonusem dla poprawy humoru była ławeczka Wilkowyje :) Widać było iż jest to miejsce , przy którym co rusz ktoś raczył się "napojami wyskokowymi" ... szkoda iż nie raczyli po sobie posprzątać .
Warto chyba też wspomnieć iż chyba jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem tyle ambon myśliwskich ... jak teraz widziałem . Było ich 9 jak dobrze policzyłem .
Pod koniec zejścia trafiam jeszcze na mikro stok narciarski "Przy stacji" kawałek nad stacją PKP - Rycerka . Tamtejszy wyciąg , pewnie od wielu , wielu lat co najwyżej stoi i rdzewieje .
Jak już zszedłem do Rycerki to postanowiłem nie iść do głównej drogi , a trzymać się dzikich ścieżek pomiędzy torami ,a rzeką .
W pewnym momencie co kilka metrów trafiam na sporą ilość kości , które nic a nic mnie nie przeraziły ...a wręcz zaciekawiły :) . Zapewne były to kości tych co to z pociągiem się przytulali ...
I tak sobie szedłem ,aż doszedłem do miejsca startu .
Pogoda niezbyt atrakcyjna , ot szaro buro i ponuro , z odrobiną przejaśnień . Na szczęście deszcz nie padał , śnieg nie sypał . Odnośnie śniegu to było go po drodze tyle co nic , co rusz jakiś mały śnieżny placek się trafił .
I tak mam już 4 nowe szczyty w kolekcji na ten rok ...a gdzie tam do końca roku
Foto robione stałką 50mm (obiektyw) więc "trochę" nie wyszły jakbym chciał
Pełna galeria :
Biernatka i Ziątkowa i Wilkowyje
kilka zdjęć ;
5. Dzień : 26.02.2020
Trasa w skrócie : Nieledwia - Zabawa - Młaki - Mała Zabawa - Przełęcz Kotelnica - Poprecinka - Nieledwia
Opis :
Jak tu mieszkam w okolicy od przeszło 10 lat , tak też w planie miałem wejść sobie na szczyt Zabawa . W końcu nastał ten dzień i realizacja dekadowego planu :)
Auto zostawiłem koło stadionu klubu Podhalanka Milówka i z buta udałem się do Nieledwi gdzie swego czasu wyczaiłem odpowiednią dziką ścieżkę na szczyt Zabawy .
Mimo kiepskiej i ponurej pogody widoki na podejściu były pierwszego sortu fajności :) ... tylko te błoto pod butami trochę przeszkadzało .
Im bliżej szczytu Zabawy tym widoki zaczęły znikać pod naporem drzew . Gdzie nie gdzie szło dostrzec coś więcej poza kolejnymi drzewami . Na pewnej polanie tuż przed szczytem Zabawy odkryłem ogrom pustych butelek po wódce i piwie . Tak ktoś powie to pozostałości po lokalnych zbójnikach , którzy tutaj urządzali huczne zabawy po kolejnych grabieżach w okolicy .
Na szczycie Zabawy odkrywam pewien tajemniczy kamień z inicjałami C.V ... trwają właśnie wyjaśnienia tegoż tajemniczego (dla mnie) miejsca i kamienia :)
Szybka myśl na szczycie "jeszcze dobrze się nie Zabawiłem dzisiaj . Idę więc jeszcze na Małą Zabawę "
W miarę jak zbliżałem się do szczytu Małej Zabawy to widoki stopniowo ulegają poprawie . Cieszyłyby oko nie tylko mojej osoby ,ale także tych co po górach chodzą tylko dla widoków .
Po dotarciu na Przełęcz Kotelnica stwierdziłem iż dobrze z czasem stoję . To też poszedłem sobie jeszcze na jeden szczyt ... na Poprecinkę . I tu w okolicy widoki wręcz wzorowe :)
Potem pozostało mi już tylko wrócić na miejsce startu . Postanowiłem iść sobie wzdłuż głównej ulicy przez całą wieś Nieledwia .
Po drodze mijam kilka kapliczek , drewnianych domostw jak i pewną zabytkową dzwonnice z 1927 roku . Ot taki fajny klimat w bonusie na koniec spacerku .
I tak mi minęła kolejna spontaniczna górska wycieczka . Nikogo na poza szlakowej wędrówce nie spotkałem (nie licząc dzikiej zwierzyny)
Kolejny nowy szczyt zdobyty ...
Foto robione pewną stałką (obiektywem) ... więc nie są w pełni takie jakbym chciał ... :)
Pełna galeria ;
Jak zabawa to Zabawa ...
kilka zdjęć :
6. Dzień : 27.02.2020
Trasa w skrócie : Cięcina - Kopiec - Groń (Przegib) - Kępa - Cięcina
Opis :
Taki mały dzisiejszy spontaniczny górski wypad . Tak przy okazji załatwiając pewne sprawy na granicy Węgierskiej Górki i Cięciny .
Początkowo miałem się wybrać tylko na Kopiec , bo brakowało mi go z okolicznych szczytów do kolekcji już zdobytych .
Idąc ul.Turystyczną ,a następnie do połowy ul.Bystry Potok trafiam na dziką ścieżkę na szczyt Kopiec . Jest grząską , a i błota jest nie mniej :) Lecz jakoś udaję mi się dotrzeć na szczyt . Szczyt z panoramą 360 ' czyli coś co nawet wybrednych ucieszy .
Przeszkadza tylko pogoda , która dzisiaj miała chyba huśtawkę nastrojów jak ...
Co kilka minut serwując mi inny stan pogodowy od śniegu i wiatru , przez klimat ponury po ciepło , duchotę i słońce .
Będąc na Kopcu stwierdzam jedna taka górka to za mało . Idę więc na przełaj w kierunku kolejnego szczytu Groń , zwanego też wedle innych map Przegibem) . Dotarcie na Groń to masakra górska jakiej dawno nie doświadczyłem . Chaszczing turbo :) , tony błota i kolejno pokonywane przeszkody . Fajnie było , niezaprzeczalnie ... bo byłoby nudno gdyby zawsze było cacy .
W okolicach potoku Luraniec ciśnienie podniosło mi się chyba do 200 . To za sprawą tych ton śmieci jakie się tam walały . Pierwsza myśl jaka mi w tamtej chwili przyszła to "Chyba trafiłem na jakieś miejscowe dzikie wysypisko" . Do tej chwili moim top 1 syfu , kiły i mogiły było Jezioro Żywieckie . Od tej chwili to Luraniec i okolica dzierży miano Top 1 .
Szybko się stamtąd ewakuowałem , po dzikości na przełaj dotarłem na Groń ,a potem rychło w jedno z moich ulubionych miejscówek na pewną polane kawałek poniżej szczytu Groń . To jest tuż przy szlaku papieskim , jak i zarazem pewnym szlaku konnym ... prowadzącym m.in do źródeł Cięcinki , jak i na szczyt Skała , Słowianka i hen dalej .
Na Polanie chwila przerwy na małe co nie co dla ciała i oczu ... i ruszam dalej na wprost ku kolejnemu szczytowi Kępa .
Po chwili i tam się znalazłem . Z tego miejsca mamy też dobre widoki , więc i wybredni będą zadowoleni :)
A potem pozostało mi już tylko asfaltowanie ul.Brańków i ul.Św.Katarzyny na miejsce startu
Kolejny szczyt do kolekcji dodany
Było dobrze choć niezbyt długo na górskich ścieżkach :)
In minus to przede wszystkim widok tego dzikiego wysypiska :(
Poza tym w akcji była tylko pewna stałka (obiektyw) ...bo inny szlag trafił
Pełna galeria :
Cięcina na dziko ...
kilka zdjęć :
I tyle to by było z lutego .
Fasolowy luty
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 75 gości