na Halę Jaworową i Kotarz z przewodnikiem Sokołem
na Halę Jaworową i Kotarz z przewodnikiem Sokołem
Po dwudniowych próbach umówienia się w trójkę na wspólny wyjazd z Sokołem i Laynnem i bardzo wielu koncepcjach trasy stanęło na tym, że pojechaliśmy razem z Sokołem na Kotarz. Pomysłów było wiele: Rysianka, Stare Wierchy, Luboń, może coś jeszcze - nie pamiętam, a nie chce mi się szukać w Messengerze, nie o to chodzi. Mnie chodziła po głowie pętla z Żabnicy na Boraczą i Rysiankę, ale chłopaki wybiły mi ten pomysł z głowy, że za dużo śniegu jest. Z kolei sama Rysianka ze Złatnej nie jawiła mi się jako interesująca wycieczka i nie ciągnęło mnie tam. W sobotę nie mogłem jechać, z kolei Sokół był w pracy, więc idealnie się złożyło z wyjazdem w niedzielę. Tak mnie chłopaki nastraszyły z tym śniegiem, że poleciałem w sobotę pożyczyć sobie rakiety śnieżne na wycieczkę, bo mogą być potrzebne.
Ten Kotarz i Halę Jaworową miałem gdzieś tam w planach od czasu, gdy przeczytałem jesienną relację Laynna z tej trasy. Generalnie w Beskid Śląski mnie nie ciągnie, częściej bywałem na skokach narciarskich w Wiśle, niż w górach w tamtym rejonie. Jak sięgam pamięcią to byłem w tym paśmie trzy razy - dwa razy była to Szyndzielnia kolejką i Klimczok (wypas, no nie?). Pierwszy raz byłem tam podczas szkolnego wyjazdu w technikum do domków kempingowych w Dębowcu pod Szyndzielnią (trochę z tego wyjazdu pamiętam, trochę nie), drugi raz podczas pewnego poniedziałku wielkanocnego - oba incydenty miały miejsce po 1990 roku, zaś w tamtym roku byłem na wschodzie słońca na Ochodzitej. Jakoś mnie nie przekonują walory krajobrazowe tamtych rejonów, a spora komercjalizacja i cywilizacja panująca tam też jakoś mnie nie zachęca. Może się górnośląsko-sosnowiecka frakcja forum obrazi, ale wolę tę część Beskidów na wschód od trasy Kraków-Zakopane. Niemniej dzięki relacji Laynna poznałem miejsca, które w mojej ocenie są nietypowe dla Beskidu Śląskiego i bardziej bliskie Gorcom, czy Beskidowi Wyspowemu, a są to właśnie tereny położone nad Brenną.
Wobec powyższych faktów umówiliśmy się z Sokołem na wspólny wyjazd w okolice Brennej i spotkanie w Tychach o piątej rano, by na miejscu być o szóstej. Wstałem o trzeciej rześki jak skowronek (coraz łatwiej mi to przychodzi - wprawa) i zobaczyłem, że Sprocket wrzucił na fejsa zdjęcia z sobotniej wycieczki na Kotarz. Było sprocketowo . Szlak był przetarty i okazało się, że te rakiety śnieżne nie będą potrzebne, w sumie dobrze.
Zajechaliśmy do Brennej przez szóstą. Ciemno, zimno, co za pogoda, brrrr. Szybkim krokiem, żeby się rozgrzać, ruszyliśmy niebieskim szlakiem na Halę Jaworową. Przechodząc przez most na Brennicy Sokół zwrócił uwagę na piękny widok na nocną Brenną w świetle księżyca w pełni i wyciągnął aparat. Jako statyw posłużyła mu poręcz mostu. Kurczę, sam bym na to nie wpadł, ale skorzystałem z pomysłu. Nawet z pomocą poręczy nię jest łatwo zrobić zdjęcie z czasem naświetlania 20 sekund, ale jakoś się udało.
W półmroku budzącego się dnia szliśmy doliną Hołcyny. Ja zapomniałem czołówki, Sokół założył swoją, ale w sumie okazało się, że nie były potrzebne, śnieg zalegający okolicę odbijał wystarczająco dużo światła.
kapliczka w półmroku
Sokół, który pełnił rolę przewodnika, poprowadził nas nie niebieskim szlakiem na Jaworową, lecz beszlakowo, przez przysiółek Kotarz i Halę Jaworową Niżną. Nazwa tej hali nie występuje na żadnej mapie, ale takie określenie chyba najlepiej oddaje jej lokalizację. Trasa ta miała być ciekawsza niż niebieski szlak, bardziej widokowa i dająca możliwość przejścia całej Hali Jaworowej. Szliśmy pod górę, Sokół walczył z obcierającym butem i myślami, po co idziemy w górę tak wcześnie, skoro z uwagi na ułożenie stron świata na wschód słońca nie ma co liczyć.
"po co się pcham tam tak wcześnie?"
Na Hali Jaworowej Niżnej pierwsze widoki na Beskid Śląski. Przewodnik Sokół objaśniał mi panoramę. Trochę narzekał, że miało być bezchmurnie, jak wczoraj, a tu jednak jest słabiej. Ja jednak od jakiegoś czasu doceniam bardziej pochmurne pejzaże uważając je za ciekawsze, dodatkowo byłem w zasadzie pewien, że rozpogodzenie w tę niedzielę jest pewne jak w banku, a chmury na niebie wystąpią tylko w charakterze niewielkich baranków lub pazurków.
Po drodze słońce zaczęło się przebijać powoli znad grzbietu Kotarza i stało się jasne, przynajmniej dla mnie, że warto było jednak przyjechać tak wcześnie. Sokół zaczął się wysforowywać do przodu, mnie jednak fotografowanie zajmowało więcej czasu niż jemu, a on mimo obcierającego buta szedł szybciej i cały czas tworzył mi przedni plan do zdjęć.
przed zrobieniem tego zdjęcia poprosiłem Sokoła, by przesunął się o dwa kroki w prawo
W lesie przed Halą Jaworową był piękny, zimowy klimat i słońce przebijające się przez drzewa.
Błatnia i Stołów
pierwsze słońce tego dnia
Sokół zaprosił mnie na Halę Jaworową.
A na hali była zmrożona i przewiana pokrywa śnieżna, widoki na Beskid Śląski i rosnące na pofalowanym terenie pojedyncze drzewa stanowiące o klimacie i fotogeniczności tego miejsca. Wiało niemiłosiernie. Jak sięgam pamięcią, to raz miałem do czynienia z takim wiatrem, gdy pewnego listopadowego dnia zawróciło nas z drogi na Kopę Kondracką. Ale tu przecież Beskid, niskie góry, nie to co Tatry. Oprócz zimowej czapki miałem schowaną w plecaku taką cienką biegową, zabraną na późniejszą porę, jak się zrobi cieplej. Od razu ją ubrałem pod tę grubą w celu ochrony głowy przed wiatrem. Sokół znowu wysforował się do przodu, ja szedłem wolniej rozglądając się na boki i szukając ciekawych kadrów. Parę razy wiatr dał mi kopniaka w bok, ale ustałem (ja nie ustoję?!). W takich miejscach uczucie euforii fotograficznej potrafi u mnie przemóc wszelkie niedogodności. Niestety warunki nie pozwalały na zaplanowany wcześniej postój na Hali i obalenie bezalkoholowych browarków dzielnie taszczonych przez pana przewodnika. Miejsce magiczne, przez niektórych uważane za najpiękniejsze w Beskidzie Śląskim (nie mam za bardzo porównania, ale chyba słusznie), w moim obiektywie wygląda tak:
Przeszedłem całą Jaworową, przy wejściu w las czekał na mnie Sokół z herbatą. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej. Wariant bezszlakowy okazał się zdecydowanie ciekawszy.
na Kotarzu
Po zejściu z Kotarza w zasadzie cały czas było po równym lub z górki. Odcinek do Grabowej Chaty był bardzo przyjemny, ładny zimowy las, coraz więcej błękitu na niebie, widoki na Skrzyczne i Malinowską Skałę. Do Chaty Grabowej doszliśmy skrótem pod wierzchołkiem Grabowej.
Skrzyczne i Małe Skrzyczne
Malinowska Skała i Polana Pośrednia
zejście do Chaty Grabowej
Ostatnio zmieniony 2020-02-15, 13:25 przez Sebastian, łącznie zmieniany 2 razy.
Chata Grabowa
W Chacie ładnie, czysto, ciepło, kominek grzał przyjemnie. Zjedliśmy po dużej porcji pysznego, pożywnego żurku. Niespodziewanie dołączyło do nas państwo Laynnostwo, które robiło prawie tę samą pętlę co my, tyle że w drugą stronę i siłą rzeczy musiało się na nas natknąć. Ostrzegliśmy ich o wietrze hulającym na Hali Jaworowej.
owiany wiatrem autor
panorama Beskidu Śląskiego z tarasu Grabowej Chaty
Z Grabowej Chaty schodziliśmy czarnym, a potem zielonym szlakiem do centrum Brennej. Zrobiło się o wiele bardziej słonecznie, cieplej i mniej wietrznie. Ciekawe, czy wiatr ustał na hali, czy tylko tu było przyjemniej. Szlak do Brennej prowadzi bardzo ładną trasą: rzadkim lasem i polanami, widoki są na obie strony. Zima prima sort.
Wielka Czantoria
Hala Jaworowa
"Beskid Wyspowy" pod Czantorią
przysiółek Kotarz i Hala Jaworowa Niżna
Na Starym Groniu znajduje się wieża widokowa, Sokół ostrzegał, że ona trochę z dupy jest, bo jest stosunkowo niska i nie na samym wierzchołku. Faktycznie, szału nie ma, ale widok z niej jest ciekawy, ciekawszy nawet niż to wynikało z wcześniejszych wynurzeń przewodnika, choć faktycznie - mogłaby być wyższa.
zdjęcia z wieży:
Przy zejściu do Brennej robiło się coraz cieplej. Całe zejście z Kotarza obyło się bez takich emocji jak droga pod górę, co nie znaczy że było nieciekawie - było bardzo fajnie.
Błatnia
Brenna
Błatnia jeszcze raz
W Brennej termometr pokazał plus 6 stopni ciepła. Zapakowaliśmy się do mojego auta i ruszyliśmy do Tychów. W samochodzie Sokoła dopadło spanie, ale to dobrze, bo taka piętnastominutowa drzemka potrafi zdziałać cuda! Na pewno po takiej drzemce bezpieczniej było mi puścić go samego do Bytomia.
A jak sama wycieczka? Dla mnie bomba. Widzę, że ta trasa stała się bardzo popularna na GBG, w styczniu był tam Adrian, dzień przed nami Sprocket, Laynn też tu zawinął. Jak dla mnie popularność jest w pełni uzasadniona. Tego dnia warunki meteo były zmienne i momentami trudne, ale mimo to, a może właśnie dlatego tak mi się w ten dzień podobało.
Ostatnio zmieniony 2020-02-15, 12:29 przez Sebastian, łącznie zmieniany 2 razy.
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Bardzo porządna relacja. Najporządniejsza z wszystkich zaprezentowanych
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Wyszło nawet nieźle. Teoria powiada, że dla dobrego zdjęcia wystarczy włączyć wyzwalacz i nie ruszać aparatu. Na moście podobno nie można trąbić, chociaż nie próbowałem.Sebastian pisze:Nawet z pomocą poręczy nię jest łatwo zrobić zdjęcie z czasem naświetlania 20 sekund, ale jakoś się udało.
Dlaczego dwa, chyba że dwa susy. Najlepiej z 10 w lewo lub w prawo - też nie lubię, gdy ptaszyska pchają mi się w kadr - należało przepłoszyć lub odstrzelić wiatrówką (wiatr podobno se hulał, to łatwo skręcić wiatrówkę było). Zdjęcia mogły być lepsze, na szczęście ptak nie był wypasiony.Sebastian pisze:przed zrobieniem tego zdjęcia poprosiłem Sokoła, by przesunął się o dwa kroki w prawo
W wielu sprawach nie zgadzam się ze sprocketem, ale tu przyznam mu racje - niech zacznie się lepiej starać.sprocket73 pisze:Bardzo porządna relacja. Najporządniejsza z wszystkich zaprezentowanych
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Pogoda, widoki - podobnie jak w relacjach sokoła i lyanna świetne
No tu faktycznie czytelnik może popaść w zakłopotanie kto z kim i dlaczego tak, a nie inaczej poszedł do chaty i na Jaworową. Trzy relacje, na wszystkich są wszyscy, a jednak nie razem, choć jedli w tej samej chacie
Po dwudniowych próbach umówienia się w trójkę na wspólny wyjazd z Sokołem i Laynnem i bardzo wielu koncepcjach trasy
No tu faktycznie czytelnik może popaść w zakłopotanie kto z kim i dlaczego tak, a nie inaczej poszedł do chaty i na Jaworową. Trzy relacje, na wszystkich są wszyscy, a jednak nie razem, choć jedli w tej samej chacie
Ostatnio zmieniony 2020-02-15, 20:55 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Zobaczcie to:
https://www.facebook.com/brenna.gmina/? ... 9M&__xts__[0]=68.ARAcMX459mfGkI50mYsmnE3ERtPhBMXYLyGfbP38RmPmi00n24x61O5SojxPDYwjC9BUHIcshLmgZMmy5k_mFlui7tzrEmp6CIDjdKtjyPm7TiI04hlEM5wNmtjMcn0-ISmXQdc8_cGpz0CQC2UydiAZClLVP-MVBj7p7oJBoeMNq8kTTdB8bdEYuRbSl3Kk4uoJwEHRRhwYRz9jORuHRkotPRywrugUf3TFgR_6ReCxzOH5yBmh8jhczMtuOdup9WjMKT1iVCngOLtrBs6LF3KwAiBLiL4nrqpdtOS2bxVb7ZksJNZEKclwab-AuR23kIL1GF6tfOBB_K1vpxlGaR6kFQ
Gratulacje Sebastianie
https://www.facebook.com/brenna.gmina/? ... 9M&__xts__[0]=68.ARAcMX459mfGkI50mYsmnE3ERtPhBMXYLyGfbP38RmPmi00n24x61O5SojxPDYwjC9BUHIcshLmgZMmy5k_mFlui7tzrEmp6CIDjdKtjyPm7TiI04hlEM5wNmtjMcn0-ISmXQdc8_cGpz0CQC2UydiAZClLVP-MVBj7p7oJBoeMNq8kTTdB8bdEYuRbSl3Kk4uoJwEHRRhwYRz9jORuHRkotPRywrugUf3TFgR_6ReCxzOH5yBmh8jhczMtuOdup9WjMKT1iVCngOLtrBs6LF3KwAiBLiL4nrqpdtOS2bxVb7ZksJNZEKclwab-AuR23kIL1GF6tfOBB_K1vpxlGaR6kFQ
Gratulacje Sebastianie
Piotrek, czemu się dziwisz, jeśli na forum GBG staje się to tradycją. Pamiętasz BŚ (Cieńków, Zielony Kopiec) - ileż to było umawiania się i 3 ekipy w 3 różne dni. Poszedłem pierwszy i wrzuciłem relację na forum GS, które regularnie przeglądają sokół, sprocket i laynn (tam ukryłem podpuchę z bezszlakowym zdobyciem Zielonego Kopca - z kijkami dałem radę w młodniku, ale echo ekipy sokolsko-sprocketowej niosło się 50 km); laynn olał wtedy kolegów z Galicji, Ślůnska i Żywca idąc dnia następnego.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Zapomniałem dodać, że jest w tym logika: mniejsze ryzyko, że forumowicze się pogryzą.
Chociaż i tego do końca nie da się wykluczyć, bo Tobi pogryzł się ze Złym (poszło o kiełbaskę) i sprocket wydał trochę kasy na szczepienia i psiego psychologa dla Tobiego. By uniknąć kolejnych wydatków i traumy, tym razem sprocket udał się na Halę Jaworową w sobotę - też popieram profilaktykę.
Chociaż i tego do końca nie da się wykluczyć, bo Tobi pogryzł się ze Złym (poszło o kiełbaskę) i sprocket wydał trochę kasy na szczepienia i psiego psychologa dla Tobiego. By uniknąć kolejnych wydatków i traumy, tym razem sprocket udał się na Halę Jaworową w sobotę - też popieram profilaktykę.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
ceper pisze:echo ekipy sokolsko-sprocketowej niosło się 50 km
Możliwe, że zachowywaliśmy się głośno, bo akurat obchodziliśmy urodziny.
Ale że 50 km? Przesadzasz
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Zastanawiałem się kiedyś czy w Internecie jest granica wyrażania swej głupoty. Nie ma.
Ładnie tam mieliście.
Ładnie tam mieliście.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dobromił pisze:Zastanawiałem się kiedyś czy w Internecie jest granica wyrażania swej głupoty. Nie ma.
Internet jest cudownym katalizatorem, dzięki któremu niezbadane dotąd pokłady głupoty są wreszcie dostępne dla ogółu.
Tenże katalizator umożliwia również (szczególnie ostatnio) dynamiczny rozwój niektórych koncepcji i osobowości politycznych.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 84 gości