Co by zamknąć etap wspomnień, wrzucę ostatnie takie wspomnienie na forum, reszta będzie na moim blogu.
Koniec roku 2009 i początek 2010, był jak dla mnie najbardziej górski. Od listopada były to wycieczki:
- w listopadzie pierwsza wycieczka w góry ze słodkością, Beskid Żywiecki
- w grudniu :Tatry W. Murowaniec, oraz już wspominane Gorce
- w styczniu zjazd i wejście na Babią Górę,
- w lutym znowu Tatry W (relacja wspólna z grudniowym Murowańcem),
- w marcu Tatry Zachodnie -Dolina Chochołowska i wschód słońca na Pilsku (mało zdjęć, bo wschodu nie było)
- w kwietniu na święta Tatry Zachodnie i wejście na Grzesia i ominięcie Rakonia
- w maju wyjazd do Żywca,
- oraz w czerwcu dwa razy w Tatrach Wysokich, pierwszą wycieczkę zaraz opiszę, a druga do Roztoki, skąd prze Piątkę weszliśmy na Zawrat.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wracam z pracy, na niebie sam błękit, mam ochotę na piwo. Piszę sms'a do Marcina, czy nie wyjdzie na jedno. Odpisuje mi, że myśli czy by z rana w Tatry nie pojechać, więc mimo chęci...liczę ilość miedziaków w portfelu, wypłata za kilka dni, w lodówce świeci i owszem światło, ale nic poza tym nie ma. Ot czasy, prawie, że jeszcze studenckie, mieszkałem wtedy w akademiku, więc trzeba się dostosować
Dzwonię, na ile te myśli są zaawansowane, po telefonie zaglądam po drodze do sklepu i umawiamy się na rano...jedziemy. Na piwo...jeszcze się pójdzie
Z rana zostawiamy auto na parkingu i szybkim marszem idziemy nad Morskie Oko. Dzień wcześniej słyszałem, że może piątkę zaatakujemy, a w aucie się okazuję, że w planach są Rysy
Przed siódmą podziwiamy otoczenie Morskiego Oka...humory dopisują, bo warunki super się szykują.
Pierwsze widoki z nużącej drogi na Morskie Oko.
Po małej przekąsce, zbieramy się do dalszej drogi. Najpierw musimy obejść największe jezioro w Tatrach, leżące na wysokości 1395 m npm. Idziemy jednak nie jak większość, stroną wschodnią, a zachodnią. Po drodze okazuje się, że buty zaczynają przemakać, idziemy praktycznie nie szlakiem, a strumieniem
Sesja
Nasz cel
Potok na szlaku...
Schronisko już jest po drugiej stronie jeziora, a to znaczy, że zaczynamy podejście pod kolejny staw.
Szybko się tu nabiera wysokości, a że na dość krótkim podejściu, to jest ono dość wyczerpujące.
Za mną coraz rozleglejsze widoki na Dolinę Rybiego Potoku, a przede mną coraz bliżej ściany Mięguszy...robią wrażenie jeszcze większe niż z daleka. Mijam wodospad, którym wody Czarnego Stawu pod Rysami spływają do Morskiego Oka i w końcu jestem na progu, przy szlakowskazie, gdzie w jedną stronę szlak idzie na Rysy, a w drugą na przełęcz pod Chłopkiem.
Morskie Oko
Czekając na Marcina podziwiam otoczenie, oraz robię trochę zdjęć. Potem odpoczywamy i ruszamy wokół stawu, gdzie południowa strona jeszcze jest skuta lodem.
A za nami Kaskady Czarnostawiańskiej Siklawy.
Szlak widzie wschodnią stroną wokół stawu. Początkowo po kamieniach, by następnie wejść na pozostałości śniegu. Którego wcale tu mało nie jest. Obchodząc taflę stawu podziwiamy jej kolor, oraz szczyty, które się w niej odbijają. Pięknie jest!
Szlak idący po śniegu i Marcin na nim, a z lewej Opalony Wierch.
W końcu dochodzimy w okolice Zadniego Pirgu, mijając co rusz stare lawiniska, które z bliska robią wrażenie swoją wielkością.
Lawinisko i turysta. Robi wrażenie.
Zadni Piarg i ściana Kazalnicy.
Na dole lawiniska.
Idziemy po śladach, które nie pokrywają się ze szlakiem letnim, teraz czas na marsz znowu w górę, do tego w mokrym śniegu.
Widoki do tyłu porywają. Choć sam Czarny Staw robi posępne wrażenie...
W górę!
Za nami widok na w połowie odtajały Czarny Staw.
Od teraz idziemy do góry, stopa za stopą, w śniegu są wybite ślady w śniegu. I cały czas mozolnie w górę. Jakiś czas nie odwracam się za siebie, tylko prę do góry. Gdy już mam dość i odpoczywam, odwracam się za siebie. Za mną podąża kilka osób, Marcin. Rozmawiamy i Marcin stwierdza, że dalej nie da rady wejść. Idę jeszcze kawałek sam, ale w końcu stwierdzam, że nie ma sensu iść samemu dalej, więc na wysokości, chyba Buli pod Rysami robię odwrót.
Odpoczynek...i decyzja o odwrocie.
Czy po prawej to Bula?
A tu widok na pozostałą część na szczyt.
Z racji, iż nie wiedziałem, o planach, nie zabrałem ochraniaczy na buty, raków, a czekana do dziś nie mam. Przy zejściu kolejną głupotę odwalam. Jestem przemoczony, więc siadam na śniegu i zjeżdżam nad staw. Ech...
Gdy wracamy nad Siklawę, ludzi jest już sporo. Schodzimy zatem na Morskie Oko i wracamy pod schronisko. Po drodze rozważamy co robić, godzina wczesna. Więc decydujemy przejść się jeszcze do Piątki. Ceprostradą. No cóż gwar ucicha momentalnie, gdy schodzimy na szlak. Idzie się przyjemnie.
Trochę więcej osób na szlaku
Obok Morskie Oko.
Tu już na ceprostradzie.
Szlak jest dość monotonny, ale widokowy. Powoli zbliżamy się ku przełęczy Szpiglasowej mijając pod drodze szlak na Wrota Chałubińskiego.
Morskie Oko, nad nim widać nitkę Siklawy Czarnostawiańskiej, Niżne Rysy w chmurach
Wrota Chałubińskiego.
Zakos za zakosem, za każdym razem wyżej...no dobra w końcu dochodzę, na przełęcz. Czekam na kumpla, no dość niecierpliwie, bo strzałka w stronę Szpiglasowego Wierchu wskazuje 15 minut. Marcin jednak rezygnuje z wejścia. Ja szybkim tempem robię kolejne kroki, coraz ciężej, aż w końcu...jestem na szczycie. 2172 m. Chwilę siedzę, robię zdjęcia wokół, proszę o zrobienie mi zdjęć i schodzę.
Widok ze szczytu - najwyższy szczyt to Świnica, po prawej Mały Kozi, w dole Czarny Staw Polski.
Za mną po lewej widać skrawek Czarnego Stawu pod Rysami, szczyty już w chmurach, nie jak z rana.
Czas na zejście do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Mówią, że jest piękna, ja kilka razy będąc w niej, a to są chmury i ponuro się prezentuję, albo jak miesiąc wcześniej cała była we mgle, a jeśli już jest słońce, to i tak zjawiam się pod koniec dnia, gdy słońce już doliny nie oświetla. Tym razem jest podobnie. Jest ponuro, tu wiosna dopiero dociera, muszę kiedyś tak tracić, by zobaczyć tą dolinę w pełni słońca. Od razu zaznaczam, że nie twierdzę, że jest ona brzydka No i docieram tu przeważnie dociorany, więc może przez to nie zwracam uwagi na piękno?
Trochę słońca, więcej zieleni, kwiatów, pewnie wtedy bym się zachwycał
Tymczasem na początek, przy zejściu z przełęczy do Piątki, są łańcuchy, ale akurat nie były one wtedy potrzebne. Potem spory kawałek po śniegu. By dotrzeć do strumienia spływającego od Czarnego Stawu Polskiego, do Wielkiego Stawu P. Sam kawałek poniżej przełęczy, w zimie jest dość lawiniasty. A strumień niestety trzeba przekroczyć mocząc i tak przemoczone buty, bo wody jest sporo, no ale wiosna jest, śniegi topnieją...
Marcin i inni turyści przechodzą Czerwonym Piargiem.
Wielki Staw Polski. Drugie, po Morskim Oku jezioro tatrzańskie. Według innych pomiarów to właśnie ten staw jest największy (pomiary MO robione przy dużym stanie wody).
Gdy dochodzimy do potoku, to czuję się jakbym był na Syberii, albo na Alasce. No popatrzcie sami:
Robimy kolejny odpoczynek, widać, że powoli mamy już dość. I stopy, w mokrych butach też. Jakoś wejście w kolejną wodę im nie pomoże. Dogania nas para, spotkana na Szpiglasowym, i szybko dokonują przeprawy, więc w końcu i my ruszamy za nimi.
Kołowa Czuba, a nie bo Kozi Wierch.
Wielka Buczynowa Turnia, a z prawej Krzyżne (przełęcz) i Wielki Wołoszyn.
Dochodzimy do szlaku biegnącego od Zawratu. Powoli zmierzamy w dół. Mijamy schron, możliwe, że pasterski ( do lat sześćdziesiątych w dolinie wypasano min krowy,), na głazach dostrzegamy świstaka (pierwszy raz go widzę) i po jakimś czasie dochodzimy do mostku, za którym można albo dojść do najwyżej położonego po polskiej stronie Tatr, schroniska, a jakże nazwanym jak i dolina; drugim szlakiem można zejść obok wodospadu Siklawa, Wielka Siklawa.
W kosodrzewinach robimy małą drzemkę, bo mamy dość.
Mostek na potoku Roztoka.
I głaz w stawie.
Po kilkunastu minutach zaczynam zejście, już do auta. Omijamy schronisko, robimy jeszcze trochę zdjęć samego wodospadu, by potem powoli leźć, bo inaczej tego nie można nazwać, leźć na parking. To co pamiętam, to to, że strasznie długo to trwało i myślałem, że stopy mi odpadną...
Ale nic dziwnego, bo tego dnia przeszliśmy ok 31 km, z czego 2/3 w przemoczonych butach. Podejść mieliśmy ok 2300metrów (!).
Ale na takie piwo, może się skuszę w tym roku?
Ps. To już ostatnie wspomnienie jakie wrzucam na forum. Więcej już nie mam za bardzo co opisywać...i po co zanudzać, jak można zacząć coś planować
Na Rysy...w 2010r.
Na Rysy...w 2010r.
Ostatnio zmieniony 2020-01-04, 19:21 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Coraz słabsze to pokolenie. Ostatnie 2 razy idąc w kierunku Rysów szedłem przez Czarny Staw na krechę. Siła woli i głęboka wiara utrzymywały mnie na powierzchni. Za pierwszym razem na drodze stanęła mi śnieżyca i odwrót poniżej Buli (sobota, szlak nieprzetarty), za drugim razem (środa, warun był idealny).
Jakie plany na najbliższe 5 lat? Może coś urobimy razem...
Jakie plany na najbliższe 5 lat? Może coś urobimy razem...
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Bardzo fajna relacja! I nie martw się odstąpieniem od Rysów, bo tam nic ciekawego nie ma, a można sobie zrobić kuku. Ja tam rysą zjechałem na dupie, ale miałem czekan i sobie nim hamowałem, co wcale nie oznacza, że to było fest mądre. A jak szliśmy na szczyt to wyprzedził nas gościu w adidasach. Wlazł i zlazł. No powiem Ci, chyba nie wiedział, co czyni.
No ale wycof to jedno, a decyzja, zeby pójść jeszcze na Szpiglasa to chyba bardzo dobra decyzja. Nic więc straconego.
No ale wycof to jedno, a decyzja, zeby pójść jeszcze na Szpiglasa to chyba bardzo dobra decyzja. Nic więc straconego.
laynn pisze:Ale nic dziwnego, bo tego dnia przeszliśmy ok 31 km, z czego 2/3 w przemoczonych butach. Podejść mieliśmy ok 2300metrów (!).
Odległość jak odległość … Ale suma podejść dość wesoła
sokół pisze: I nie martw się odstąpieniem od Rysów, bo tam nic ciekawego nie ma,
Tomaszu ! Nie rozsiewajcie plotek ! Fakt jest faktem - panorama stamtąd jest urocza. Jak coś się widzi …
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dobromił pisze:Tomaszu ! Nie rozsiewajcie plotek ! Fakt jest faktem - panorama stamtąd jest urocza. Jak coś się widzi …
Dokładnie, jak dla mnie widoki z Rysów są zacne. Miejsce może i oklepane, ale to nie umniejsza jego piękna. I przynajmniej raz w życiu wg mnie warto się tam wdrapać.
No ale Szpiglasowy też bardzo ładny.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości