Ach ta Babia ... Wyjście marudy
Ach ta Babia ... Wyjście marudy
Bardzo chcieliśmy zakończyć rok na Babiej, ale warunki trochę nas odstraszyły, czy dobrze że nie poszliśmy w starym roku ...? Bardziej ekstremalne warunki na Babiej są dla nas zdecydowanie ciekawsze ( gdybyśmy mieli iść tylko we dwoje, to byłoby to w starym roku, miała być większa ilość ludzi, to chcieliśmy iść w lepszych warunkach, ale jak to zwykle bywa w ostatniej chwili ktoś się wycofuje sms o 2.50 nad ranem, inny nie może albo nie chce i takie tam.
A że widoczność dobra, eeee panie widoki już widzieliśmy, a przygoda potrzebna od zaraz
Babia dla nas to taki twór który w zwykłej odsłonie jest po prostu nudny
Jak już było postanowione że jedziemy, to w drogę ! Z początkowej piątki została twarda trójka, która ruszyła o godzinie 6.00 w kierunku Królowej Beskidów.
Krowiarki, parking ... zrobiło się tłoczno i jakoś ciasno, trzeba uciekać w góry tam tłok zawsze jest mniejszy
Wypatruję błękitnego nieba i pełnego słońca ... Tych nie znajduję, za to widoki nas zaskakują pozytywnie takiej widoczności nie mieliśmy nigdy, ale sama Babia jakaś taka smutna bez wyrazu, wydmuchana z piękna zimy jaką pamiętamy z innych wyjść, gdzieś nam tego brakuje, czujemy niedosyt ...
widać pięknie Tatry i Fatra się prezentowała jak nigdy. Później się okazuje że Pradziad się pokazał ! I niby się cieszymy i jest super, ale ...
Kilka zdjęć z tego "nieudanego" wyjścia
I taka to była wycieczka.
A że widoczność dobra, eeee panie widoki już widzieliśmy, a przygoda potrzebna od zaraz
Babia dla nas to taki twór który w zwykłej odsłonie jest po prostu nudny
Jak już było postanowione że jedziemy, to w drogę ! Z początkowej piątki została twarda trójka, która ruszyła o godzinie 6.00 w kierunku Królowej Beskidów.
Krowiarki, parking ... zrobiło się tłoczno i jakoś ciasno, trzeba uciekać w góry tam tłok zawsze jest mniejszy
Wypatruję błękitnego nieba i pełnego słońca ... Tych nie znajduję, za to widoki nas zaskakują pozytywnie takiej widoczności nie mieliśmy nigdy, ale sama Babia jakaś taka smutna bez wyrazu, wydmuchana z piękna zimy jaką pamiętamy z innych wyjść, gdzieś nam tego brakuje, czujemy niedosyt ...
widać pięknie Tatry i Fatra się prezentowała jak nigdy. Później się okazuje że Pradziad się pokazał ! I niby się cieszymy i jest super, ale ...
Kilka zdjęć z tego "nieudanego" wyjścia
I taka to była wycieczka.
Ostatnio zmieniony 2020-01-04, 20:23 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Ach ta Babia ... Wyjście marudy
Adrian pisze:Babia dla nas to taki twór który w zwykłej odsłonie jest po prostu nudny
Nigdy tego głośno nie mówiłam (pisałam), ale Babia Góra to nudna góra. Ciągle widzę, że ludzie podniecają się wyjściem tam, a ja nie rozumiem... Rzadko tam jeżdżę, bo nie lubię. Widoki takie sobie, z innych szczytów lepsze, nie wiem, czy to kwestia wysokości robi swoje? Czy pewne trudności, większe niż w przypadku innych beskidzkich szczytów?
A jaka jest ta niezwykła dla Was odsłona Babiej, że wtedy jest interesująca?
Ja też Babiej nie lubię... Ona nie jest tak malownicza, bo za wysoko wystaje powyżej innych szczytów. No ale prawdą jest, że te wschody tam bywają piękne. Latem.
Ale już pisałem, barwy mieliście piękne, widoczność doskonała... Czego więcej chcieć.
Ale już pisałem, barwy mieliście piękne, widoczność doskonała... Czego więcej chcieć.
Ostatnio zmieniony 2020-01-04, 20:51 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
W sumie to ja dwa razy byłem na Babiej zimą. Za pierwszym razem nic nie było widać, strasznie wiało i w ogóle...
A za drugim była żyleta. To znaczy tak mi się wtedy wydawało. Teraz już wiem, ze żylete to mieliście Wy, Cieszynioki.
Ale i tak fajne to wyjście było. I minęło juz 10 lat od niego.
Co pamiętam, mieliśmy jechać na Klimczok. Mamę moją wzięliśmy. A potem, po drodze stwierdziliśmy, że a co tam... Pytałem mamę, kiedy była na Babiej ostatnio. Odpowiedziała, że 35 lat temu. No to...
Dała radę. I na torbie z Ikei zjechała z Brony do schroniska. Magda w brzuchu już miała całkiem sporą Julkę, więc tylko od Krowiarek na szczyt, na Brone i płajem do auta.
To były fajne czasy.
Dwa tygodnie później zrobiliśmy zimowy Wołowiec, a tydzień później Kościelec. A potem to już nie szło...
No ale wracając do babiej i do warunków... Nie narzekajcie, mieliście pięknie! A jak szukasz przygód to następnym razem pojadę z Wami i wejdziemy bez szlaku. Albo Sprocket Wam znajdzie drogę zejściową. On jest w tym dobry...
A za drugim była żyleta. To znaczy tak mi się wtedy wydawało. Teraz już wiem, ze żylete to mieliście Wy, Cieszynioki.
Ale i tak fajne to wyjście było. I minęło juz 10 lat od niego.
Co pamiętam, mieliśmy jechać na Klimczok. Mamę moją wzięliśmy. A potem, po drodze stwierdziliśmy, że a co tam... Pytałem mamę, kiedy była na Babiej ostatnio. Odpowiedziała, że 35 lat temu. No to...
Dała radę. I na torbie z Ikei zjechała z Brony do schroniska. Magda w brzuchu już miała całkiem sporą Julkę, więc tylko od Krowiarek na szczyt, na Brone i płajem do auta.
To były fajne czasy.
Dwa tygodnie później zrobiliśmy zimowy Wołowiec, a tydzień później Kościelec. A potem to już nie szło...
No ale wracając do babiej i do warunków... Nie narzekajcie, mieliście pięknie! A jak szukasz przygód to następnym razem pojadę z Wami i wejdziemy bez szlaku. Albo Sprocket Wam znajdzie drogę zejściową. On jest w tym dobry...
Re: Ach ta Babia ... Wyjście marudy
Wiolcia pisze:Adrian pisze:Babia dla nas to taki twór który w zwykłej odsłonie jest po prostu nudny
Nigdy tego głośno nie mówiłam (pisałam), ale Babia Góra to nudna góra. Ciągle widzę, że ludzie podniecają się wyjściem tam, a ja nie rozumiem... Rzadko tam jeżdżę, bo nie lubię. Widoki takie sobie, z innych szczytów lepsze, nie wiem, czy to kwestia wysokości robi swoje? Czy pewne trudności, większe niż w przypadku innych beskidzkich szczytów?
A jaka jest ta niezwykła dla Was odsłona Babiej, że wtedy jest interesująca?
Najlepsza to taka gdzie szlak był zasypany i byliśmy jedyni na tym zasypanym szlaku i musieliśmy sobie torować drogę, co chwilę zapadając się po same ja.. a po wejściu na szczyt trzeba było szybko uciekać na dół bo szła taka śnieżyca że szok
Pierwsze zimowe wejście w 2014 z bratem też było mega, kiedy na farcie odnaleźliśmy tyczki na szlaku, bo przyszła śnieżyca i guzik było widać, a kilka godzin później w TV GOPR ściągał jakiś studentów z Gliwic. Jednocześnie było pięknie i przerażająco ! Było takie WOW !
Ale było też pełne słońce i szczypiący policzki mróz
Czyli adrenalina musi być, nieważne, jaka pogoda
A ja nudna jestem, wolę piękne banalne słońce niż trudne warunki.
I w ogóle jak laynn: Tatry i Babią bardzo chętnie oglądam, ale z daleka.
Sokół, tak na wspominki Cię bierze i bierze... Jakiś kryzys wieku średniego? Że kiedyś to były piękne czasy i te sprawy...
A ja nudna jestem, wolę piękne banalne słońce niż trudne warunki.
I w ogóle jak laynn: Tatry i Babią bardzo chętnie oglądam, ale z daleka.
Sokół, tak na wspominki Cię bierze i bierze... Jakiś kryzys wieku średniego? Że kiedyś to były piękne czasy i te sprawy...
Adrian pisze:byliśmy jedyni na tym zasypanym szlaku i musieliśmy sobie torować drogę, co chwilę zapadając się po same ja.
Najprostsze rozwiązania są najlepsze.
Trzeba było Izie dać torować. Po jaja by się nie zapadła.
Wiolcia pisze:tak na wspominki Cię bierze i bierze... Jakiś kryzys wieku średniego? Że kiedyś to były piękne czasy i te sprawy
A tak mi się przypomina, bo na razie siedzę w domu, ale nie, mój czas dopiero nadejdzie. Żaden kryzys, kryzys dopiero po 40-stce ponoć przychodzi.
Niebawem będą relacje świeże. Tylko się pozbieram do kupy.
Ostatnio zmieniony 2020-01-04, 22:03 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
No Panie na takie warunki to jeszcze muszę poczekać, piękna ilość śniegu!
Jak dojechałeś na Krowiarki?
Wiolcia, tak jakoś to wyszło że te fatalne poniekąd warunki były piękne
Fajnie ostatnio wychodzą też relacje mieszane, każdy jakieś foto dorzuca, spoko.
Jak dojechałeś na Krowiarki?
Wiolcia, tak jakoś to wyszło że te fatalne poniekąd warunki były piękne
Fajnie ostatnio wychodzą też relacje mieszane, każdy jakieś foto dorzuca, spoko.
Ostatnio zmieniony 2020-01-04, 22:03 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Adrian pisze:No Panie na takie warunki to jeszcze muszę poczekać, piękna ilość śniegu!
Jak dojechałeś na Krowiarki?
(jeżeli to do mnie pytanie) Warunki były wspaniałe, widoczność idealna, mnóstwo śniegu który jeszcze nocą padał. Piękny wyjazd był.
A jak z dojazdem na Krowiarki? - prawdę mówiąc nie pamiętam, to parę lat temu było. Ale jak widać dało się podjechać
To zajebiście się te życie zapowiada! Dzięki Piotrek!
A takie szlakowskazy to ja tylko raz widziałem, ale na Baraniej. Jeszcze był las na szczycie. Wystawała tylko tabliczka szczytowa. W kwietniu. Jak raz chciałem ściąć na siku do lasu to se musiałem najpierw dziure wykopać, żeby mieć śniegu mniej niz po jaja.
A takie szlakowskazy to ja tylko raz widziałem, ale na Baraniej. Jeszcze był las na szczycie. Wystawała tylko tabliczka szczytowa. W kwietniu. Jak raz chciałem ściąć na siku do lasu to se musiałem najpierw dziure wykopać, żeby mieć śniegu mniej niz po jaja.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości