Nie do końca obudzony ruszyłem przed siebie, aby po chwili zobaczyć wstający dzień.
Jako cel wybrałem Keprník i Šerák w Wysokim Jesioniku. Szczyty popularne, przez niektórych nawet określane jako nudne. Mam jednak do nich w miarę szybki dojazd i wcale też nie odwiedzam ich tak często: na tym drugim byłem ostatni raz dwa lata temu, a na tym pierwszym w 2015 roku...
Muszę pilnować czasu, gdyż około 9-tej chcę w wiosce Bělá pod Pradědem (Waldenburg) wejść do autobusu. Na szczęście jestem tam odpowiednio wcześniej, więc na spokojnie parkuję samochód niedaleko urzędu gminy. Mój niepokój budzi ten oto obrazek:
Nade mną czyste niebo, lecz szczyty i przełęcz pokrywa gruba kołdra chmur. To nie wróży zbyt dobrze na późniejszą wędrówkę. W ogóle aura jest jakaś nerwowa, bo strasznie wieje, potęgując zimno. No i oczywiście autobus się spóźnia, więc zanim wszedłem do jego wnętrza zdążyłem zmarznąć...
Na Červenohorskim sedle (Roter-Berg-Sattel) złe obawy się potwierdzają: szaro, buro, widoczność prawie żadna. Oprócz mnie wychodzi tutaj tylko jedna kobieta i szybko znika we mgle.
Humor siada. Ale co się działo dalej i czy Mikołaj trafił ze swoim prezentem można przeczytać tutaj
https://hanyswpodrozach.blogspot.com/20 ... koaja.html

