Na Jagnięcy.
Na Jagnięcy.
Zamiast planować jakieś trasy, połykam garści lekarstw i przeglądam zakątki forum i zauważyłem, że nie opisywałem mojej pierwszej wycieczki w Wysokie Tatry po Słowackiej stronie.
Zaczęło się tak, że na forum GS koleżanka wrzuciła zaproszenie, że jadą w Tatry. A może to nie Pati a Zbig wrzucił zaproszenie? Już nie pamiętam, ale o dziwo żona się zgodziła na udział w takiej wycieczce, więc najpierw do nas przyjechała Skadi, by po chwili Zbyszek z Patrycją i małym ciasnym autkiem gdzieś ok 3 nad ranem parkowaliśmy obok wejścia na szlak. Krótkie pakowanie i ruszamy. Młodzi polecieli przodem, a my dostojnie za nimi. Szlak nocą nudny jak szlag ale gdy w końcu zaczęło robić się jasno, to pierwsze widoki były zachęcające:
Dochodzimy do schroniska, gdzie robimy chwilę przerwy. Pierwsi noclegowicze wstają, myją się w stawie a my się dzielimy, ja z moją, jeszcze nie żoną, idziemy na Jagnięcy, w pozostała trójka ma inne plany, ich to sprawa, więc pisać nie będę
Nad Zielonym Stawem Kieżmarskim.
Na szczytach pojawia się słońce, z trudem przebijające się poprzez chmury:
Dość szybko nabieramy wysokości, progi skalne są czasami ciężkie do pokonania, więc by dać odsapnąć płucom, często odwracam się i podziwiam co obok i poniżej nas się prezentuje:
Nawet Łomnica się na chwilę nam pokazała:
W końcu mijamy próg doliny, szlak na chwilę się wypłaszcza, mijamy Czerwony Staw. Wokół niesamowity spektakl chmur z tatrzańskimi skałami:
Widok na próg doliny Jagniecej, za nim 200metrów niżej leży Zielona Dolina Kieżmarska ze stawem.
Szlak żółty wiedzie południową stroną doliny, powoli nabierając wysokości. Widać jak później zakręca ku północy, coraz bardziej nabierając wysokość:
Dochodzimy do wysokości ok 2000 metrów, szlak zawraca na południe, by po skale zabezpieczonej łańcuchem wspiąć się już niedaleko od Kołowej Przełęczy.
No i się zaczyna zabawa. (Już dziś) żona się pyta jak ma ten łańcuch jej pomóc, więc pokazuję jej to. Wchodzi i na samym końcu się odwraca. I to jest koniec. Przepaść, nachylenie, wysokość czy też przestrzeń ją przeraża, siada i oznajmia, że ona nie zejdzie. No w trochę gorszej formie. Wiem, że nie ma sensu się w takim razie pchać dalej, no bo dalej będzie jeszcze gorzej, zresztą E. nie chce już wyżej iść. Schodzę, zostawiam plecak i wracam po nią. Asekuruję ją, pomagam postawić stopy. Po kilku minutach jesteśmy pod skałą, można posiedzieć i uspokoić nerwy, teraz też dopiero emocje dopiero dają znać. Dostaję propozycję abym szedł dalej sam, na co ja mocno protestuję, więc po jakiś kilkunastu minutach wracamy. Co ciekawe Pati robi nam zdjęcie w momencie schodzenia po tej skale, z pod ich celu, ze sporej odległości, ale nie będę go tu wrzucał bo musiałbym się pewnie pakować
Pod schroniskiem pijemy piwo:
tak to ja z krótkimi włosami
Czekamy na resztę. Wraca Zbyszek. Po dłuższej chwili piszemy do dziewczyn, że idziemy magistralą w stronę Bielskich.
Po drodze między kosodrzewiną widzę różne zwierzaki, postacie, np Reksia, skorpiona czy Sida:
Tu Zbyszek i Sid
Przed nami wyłania się jakże inne forma górska, od tych, które dotychczas oglądaliśmy:
Jeszcze nie są to właściwe Tatry Bielskie, staw to Stręgacznik, a dopiero za Bielańską Kopą leżą Tarty Bielskie.
Dochodzimy do rozstaju szlaku.
Nad Wielkim Białym Stawem Zbyszek namawia nas aby wejść na Przełęcz Pod Kopą. Widać szlak wznoszący się właśnie ku przełęczy pod Kopą, ale Wyżniej;
Jesteśmy zmęczeni i pewnie dlatego się godzimy. Bo ścieżka to schody i męczy nas niemiłosiernie, dobrze, że otoczenie piękne!
A Jagnięcy w chmurach...
Szla(g)k:
W końcu dotarliśmy. Widoków nie za wiele, ale nigdy bliżej Tatr Bielskich nie byłem i jak mam być szczery, to właśnie w te mnie ciągnie najbardziej.
Na przełęczy pod Kopą robimy małą drzemkę.
By po jakiejś chwili rozpocząć powrót.
Który trwał...i trwał...i trwał. Tak go zapamiętałem. Szlak niebieski się dłużył strasznie. Ale doszliśmy, koło parkingu prawie równocześnie dwie grupy się spotkały, obie równie zadowolone, co zmęczone. A potem powrót do domu...by po wycieczce trwającej dobę, w końcu odpocząć.
Niedługo później wzięliśmy ślub z żoną. O dziwo
Jak dziś patrzę na mapę, to tak blisko byłem...z drugiej strony chmury mogły mi za wiele nie pozwolić popodziwiać, a do tego te zdjęcia...dziś z nich nie jestem zadowolony, więc może w 20tym znowu czas na powrót i wyrównanie rachunków? Tylko czy żonę brać
Galeria kiepskich zdjęć.
Zaczęło się tak, że na forum GS koleżanka wrzuciła zaproszenie, że jadą w Tatry. A może to nie Pati a Zbig wrzucił zaproszenie? Już nie pamiętam, ale o dziwo żona się zgodziła na udział w takiej wycieczce, więc najpierw do nas przyjechała Skadi, by po chwili Zbyszek z Patrycją i małym ciasnym autkiem gdzieś ok 3 nad ranem parkowaliśmy obok wejścia na szlak. Krótkie pakowanie i ruszamy. Młodzi polecieli przodem, a my dostojnie za nimi. Szlak nocą nudny jak szlag ale gdy w końcu zaczęło robić się jasno, to pierwsze widoki były zachęcające:
Dochodzimy do schroniska, gdzie robimy chwilę przerwy. Pierwsi noclegowicze wstają, myją się w stawie a my się dzielimy, ja z moją, jeszcze nie żoną, idziemy na Jagnięcy, w pozostała trójka ma inne plany, ich to sprawa, więc pisać nie będę
Nad Zielonym Stawem Kieżmarskim.
Na szczytach pojawia się słońce, z trudem przebijające się poprzez chmury:
Dość szybko nabieramy wysokości, progi skalne są czasami ciężkie do pokonania, więc by dać odsapnąć płucom, często odwracam się i podziwiam co obok i poniżej nas się prezentuje:
Nawet Łomnica się na chwilę nam pokazała:
W końcu mijamy próg doliny, szlak na chwilę się wypłaszcza, mijamy Czerwony Staw. Wokół niesamowity spektakl chmur z tatrzańskimi skałami:
Widok na próg doliny Jagniecej, za nim 200metrów niżej leży Zielona Dolina Kieżmarska ze stawem.
Szlak żółty wiedzie południową stroną doliny, powoli nabierając wysokości. Widać jak później zakręca ku północy, coraz bardziej nabierając wysokość:
Dochodzimy do wysokości ok 2000 metrów, szlak zawraca na południe, by po skale zabezpieczonej łańcuchem wspiąć się już niedaleko od Kołowej Przełęczy.
No i się zaczyna zabawa. (Już dziś) żona się pyta jak ma ten łańcuch jej pomóc, więc pokazuję jej to. Wchodzi i na samym końcu się odwraca. I to jest koniec. Przepaść, nachylenie, wysokość czy też przestrzeń ją przeraża, siada i oznajmia, że ona nie zejdzie. No w trochę gorszej formie. Wiem, że nie ma sensu się w takim razie pchać dalej, no bo dalej będzie jeszcze gorzej, zresztą E. nie chce już wyżej iść. Schodzę, zostawiam plecak i wracam po nią. Asekuruję ją, pomagam postawić stopy. Po kilku minutach jesteśmy pod skałą, można posiedzieć i uspokoić nerwy, teraz też dopiero emocje dopiero dają znać. Dostaję propozycję abym szedł dalej sam, na co ja mocno protestuję, więc po jakiś kilkunastu minutach wracamy. Co ciekawe Pati robi nam zdjęcie w momencie schodzenia po tej skale, z pod ich celu, ze sporej odległości, ale nie będę go tu wrzucał bo musiałbym się pewnie pakować
Pod schroniskiem pijemy piwo:
tak to ja z krótkimi włosami
Czekamy na resztę. Wraca Zbyszek. Po dłuższej chwili piszemy do dziewczyn, że idziemy magistralą w stronę Bielskich.
Po drodze między kosodrzewiną widzę różne zwierzaki, postacie, np Reksia, skorpiona czy Sida:
Tu Zbyszek i Sid
Przed nami wyłania się jakże inne forma górska, od tych, które dotychczas oglądaliśmy:
Jeszcze nie są to właściwe Tatry Bielskie, staw to Stręgacznik, a dopiero za Bielańską Kopą leżą Tarty Bielskie.
Dochodzimy do rozstaju szlaku.
Nad Wielkim Białym Stawem Zbyszek namawia nas aby wejść na Przełęcz Pod Kopą. Widać szlak wznoszący się właśnie ku przełęczy pod Kopą, ale Wyżniej;
Jesteśmy zmęczeni i pewnie dlatego się godzimy. Bo ścieżka to schody i męczy nas niemiłosiernie, dobrze, że otoczenie piękne!
A Jagnięcy w chmurach...
Szla(g)k:
W końcu dotarliśmy. Widoków nie za wiele, ale nigdy bliżej Tatr Bielskich nie byłem i jak mam być szczery, to właśnie w te mnie ciągnie najbardziej.
Na przełęczy pod Kopą robimy małą drzemkę.
By po jakiejś chwili rozpocząć powrót.
Który trwał...i trwał...i trwał. Tak go zapamiętałem. Szlak niebieski się dłużył strasznie. Ale doszliśmy, koło parkingu prawie równocześnie dwie grupy się spotkały, obie równie zadowolone, co zmęczone. A potem powrót do domu...by po wycieczce trwającej dobę, w końcu odpocząć.
Niedługo później wzięliśmy ślub z żoną. O dziwo
Jak dziś patrzę na mapę, to tak blisko byłem...z drugiej strony chmury mogły mi za wiele nie pozwolić popodziwiać, a do tego te zdjęcia...dziś z nich nie jestem zadowolony, więc może w 20tym znowu czas na powrót i wyrównanie rachunków? Tylko czy żonę brać
Galeria kiepskich zdjęć.
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
Re: Na Jagnięcy.
laynn pisze: Asekuruję ją, pomagam postawić stopy.
Aaahh
Przypomniałeś mi podobną przygodę.
Przy zejściu ze Szpiglasowej Przełęczy na stronę piątki.
Też przestawiałem stopy koleżance (nauczycielka biologii) na stopniach, obłapiałem za pupę - w sumie miałem sporo uciechy (tak mi się wówczas wydawało, oczywiście teraz się patrzę na to inaczej).
Wszystko przy akompaniamencie kąśliwych uwag zniecierpliwionych turystów z dołu.
Zdjęcia fajne- takie gruboziarniste i w starym stylu.
Mniejszego Sida dość długo nosiłem na plecaku. Zresztą w 2020 chyba wróci na szlaki.
Na Jagnięcy wchodziłem 5 razy, wszedłem raz. Tak więc bierz tam żonę ponownie
Na Jagnięcy wchodziłem 5 razy, wszedłem raz. Tak więc bierz tam żonę ponownie
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
telefon 110 pisze:Też przestawiałem stopy koleżance (nauczycielka biologii) na stopniach, (...) za pupę - w sumie miałem sporo uciechy(...)
Zdjęcia fajne- takie gruboziarniste i w starym stylu.
Mnie do śmiechu nie było. Płacz był...choć to na zejściu z Południowego Gronia padały groźby rozwodu
Zdjęcia z czasów, kiedy myślałem, że umiem robić zdjęcia, a do dziś dzień ich robić nie umiem
Dobromił pisze:Tak więc bierz tam żonę ponownie
Jak zapragnę rozwodu
sokół pisze:było bajecznie! Może po złości Ci wrzucę zdjęcia?
Jasne. Chyba, że spisz relację. Będzie ciekawiej, bo szukając, czy tą opisywałem odnalazłem Twoje, Visiona ale bez zdjęć...
Czyli miałeś jednen z tych powrotów które męczą podwójnie, bo wrócić trzeba ale za chu.a się nie chce, miałem tak przynajmniej raz
Szkoda tego szczytu ...
Mnie by nikt nie musiał namawiać, żona zostaje a ja lecę na szczyt! Kilka razy tak miałem
Nie lubię niedokonczonuch gór mam tylko jedną taką i to z winy kolegi
Szkoda tego szczytu ...
Mnie by nikt nie musiał namawiać, żona zostaje a ja lecę na szczyt! Kilka razy tak miałem
Nie lubię niedokonczonuch gór mam tylko jedną taką i to z winy kolegi
laynn pisze:Visiona ale bez zdjęć...
Moją relację z Jagnięcego? Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek taką pisał... ale właśnie z dwa dni temu o tym myślałem, czy nie napisać, bo wydawało mi się, że nigdy nie pisałem. A tu akurat Twoja się pojawia.
Fajne wspomnienia, a Jagnięcy miło wspominam, byłem raz, wejść się udało, ale chodzi za mną wejść tam jeszcze raz.
Tak sobie lyann pomyślałem, że skoro masz bloga to mógłbyś tam zrobić zakładkę "Wspomnienia" i porzucać starsze wyjścia. Fajnie się takie rzeczy ogląda a i ku potomnym by zostało
Raz miałem podejście na Jagnięcy - burza, ulewa, gradobicie i skończyło się na pierdzeniu w schroniskowy stołek. Coś jednak jest na rzeczy, zaraza jakaś w powietrzu, bo w tym roku, przy tym samym schronisku znów przyszła ulewa
Raz miałem podejście na Jagnięcy - burza, ulewa, gradobicie i skończyło się na pierdzeniu w schroniskowy stołek. Coś jednak jest na rzeczy, zaraza jakaś w powietrzu, bo w tym roku, przy tym samym schronisku znów przyszła ulewa
Vision pisze:laynn pisze:Visiona ale bez zdjęć...
Moją relację z Jagnięcego? Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek taką pisał... ale właśnie z dwa dni temu o tym myślałem, czy nie napisać, bo wydawało mi się, że nigdy nie pisałem. A tu akurat Twoja się pojawia.
Fajne wspomnienia, a Jagnięcy miło wspominam, byłem raz, wejść się udało, ale chodzi za mną wejść tam jeszcze raz.
Wrzuć! Będzie ciekawie ... Trzy różne spojrzenia na jedną wycieczkę
Adrian pisze:Mnie by nikt nie musiał namawiać, żona zostaje a ja lecę na szczyt!
Wtedy to nie było mowy, w sumie od początku myślałem, że pójdziemy z resztą ekipy. Ale od razu dostałem informację, że upadłem na głowę itp...
Ja mam kilka szczytów, na które nie wlazłem, ale jakoś żadnego tak nie rozpamiętywałem jak tego Jagnięcego...ale już mi przeszło. Pewnie kiedyś się uda, póki co ta baranina nie zamierza pojechać na wycieczkę
Vision pisze:Moją relację z Jagnięcego?
O z Visionem tak wygląda dyskusja. Trzeba nic ogólnie nie pisać, bo zaraz na swoje przekręci...
Akurat mi chodziło, o jakieś pierwsze wasze relację z Tatr. Chciałem wejść poczytać, ale jak zobaczyłem brak zdjęć, to przestałem czytać. I się zastanawiam, czemu te zdjęcia poznikały, bo sokół to na pewno ze swoich archiwum wrzuca, a nie z jakiś flickrów, picass...
Piotrek pisze:że skoro masz bloga to mógłbyś tam zrobić zakładkę "Wspomnienia" i porzucać starsze wyjścia. Fajnie się takie rzeczy ogląda a i ku potomnym by zostało
No właśnie się zastanawiałem, czy jest sens wrzucać takie relację na bloga, bo kilka wrzuciłem, ale nad resztą się zastanawiam...no ale skoro tak uważasz
Adrian pisze:Wrzuć! Będzie ciekawie ... Trzy różne spojrzenia na jedną wycieczkę
Właśnie
laynn pisze:O z Visionem tak wygląda dyskusja. Trzeba nic ogólnie nie pisać, bo zaraz na swoje przekręci...
Wydaje mi się, że sokół odebrał to podobnie, bo akurat od razu wrzucił relację z Jagnięcego...
A co do zdjęć, to racja i też tego żałuję, że większość poznikała. Ja akurat miałem swoje chyba ma imageshacku jeszcze, tak mi się coś kojarzy a potem z picasy. I jedne i drugie przepadły... szkoda, ale tak to właśnie bywa z darmowymi serwerami...
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
Chłopaki! Ja też mam kilka relacji, co zdjęcia mi poznikały, ale kij z tym, mam zdjęcia na przenośnym dysku to zgrałem i kilka wrzuciłem, co mi tam
Też ostatnio oglądałem Wiz Twoje stare z Tatr relacje bez zdjęć.. No ale bez sensu od nowa wgrywać zdjęcia do relacji sprzed kilku lat, skoro zdjęcia poznikały. Żyjmy chwilą.
ps. poznikały tez zdjęcia z czym chata bogata i z wyryp z Ujsoł na przykład, ale kij z tym, trzeba pojechać w 2020 i zrobić nowe foty a nie żyć historią!
A wy się nie obrażajcie, bo się na was też obrażę i wyrzucę was obu ze znajomych z fejsbuka! Na zawsze!
Też ostatnio oglądałem Wiz Twoje stare z Tatr relacje bez zdjęć.. No ale bez sensu od nowa wgrywać zdjęcia do relacji sprzed kilku lat, skoro zdjęcia poznikały. Żyjmy chwilą.
ps. poznikały tez zdjęcia z czym chata bogata i z wyryp z Ujsoł na przykład, ale kij z tym, trzeba pojechać w 2020 i zrobić nowe foty a nie żyć historią!
A wy się nie obrażajcie, bo się na was też obrażę i wyrzucę was obu ze znajomych z fejsbuka! Na zawsze!
Ostatnio zmieniony 2019-12-28, 19:12 przez sokół, łącznie zmieniany 2 razy.
sokół pisze:Też ostatnio oglądałem Wiz Twoje stare z Tatr relacje bez zdjęć.. No ale bez sensu od nowa wgrywać zdjęcia do relacji sprzed kilku lat, skoro zdjęcia poznikały. Żyjmy chwilą.
Ja bym tam wolał jednak, żeby jeszcze były, dlatego teraz już tak nie robię i nie wrzucam zdjęć z żadnych zewnętrznych serwerów. Teraz sobie kupię swój własny i to będzie najpewniejsze źródło. A cena 10 zł na miesiąc, to dla mnie prawie jak za darmo szczerze mówiąc. A z tymi goglami i blogspotem czy fotosikiem też może być różnie. Z fotosika chyba też po czasie znikają, a gogle nie śpi i też co jakiś czas przycina możliwości... Facebook zresztą też. Już sobie nie pozwala na oglądanie filmów z Youtube na swoim serwisie, trzeba wchodzić bezpośrednio na YouTube. No ale jak to się mówi. Nie ma nic za darmo...
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
Google wydają się być najpewniejsze (blogger z nich ciągnie, bo to jedna usługa, o ile się nie korzysta z zewnętrznych linków na blogu), bo to moloch globalny w wielu dziedzinach. Ale gwarancji nigdy nie ma
Ja trzymam zdjęcia na laptopie i drugą kopię na dysku zewnętrznym. Oba może szlag trafić ale już trzeciego źródła nie zakładam.
Lyann, zakładaj na blogu takie wspomnienia, bo to wygodna rzecz zawsze pod ręką
Ja trzymam zdjęcia na laptopie i drugą kopię na dysku zewnętrznym. Oba może szlag trafić ale już trzeciego źródła nie zakładam.
Lyann, zakładaj na blogu takie wspomnienia, bo to wygodna rzecz zawsze pod ręką
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości