2019 u sokoła
2019 u sokoła
Cześć i czołem.
U mnie raczej się już w tym roku nic nie zmieni, bo mnie kolano tak napierdziela, że ledwo daję radę w pracy, więc o górach nie mam co na razie chyba myśleć, chociaż... może cudownie ozdrowieję...
No ale jebłem się młotem pięciokilowym w kolano to boleć musi....
Ten mijający rok był dla mnie... wyjątkowo kiepski, słaby, im dalej, tym gorzej. Zacząłem w miarę fajnie, ale w drugiej połowie roku dopadł mnie taki leń, że .... no nigdzie nie pojechałem.
No ale od początku.
Bo zaczęło się u mnie całkiem fajnie.
Pojechaliśmy z Visionem na Skrzyczne, na wschód słońca. To był styczeń, zimno było jak diabli, Vis kaszlał na podejściach, wschodu nie było, a na domiar złego się potraciliśmy w drodze na Malinowską Skałę i musieliśmy mocno kombinować, żeby wrócić.
W lutym pojechałem na Klimczok. Znów nie obyło się bez przygód.
Zresztą taka to była sobie ta wycieczka, chyba najsłabsza z wszystkich w tym roku.
W marcu to się działo.
Zlot był. No i na tym zlocie oprócz wlewania w siebie różnych płynów, postanowiłem też co nieco połazić.
Jednego dnia byłem z zajebistą ekipą na Policy. Urwisa już wcześniej znałem, Sebastiana i Maurycego miałem okazję poznać na tej wycieczce (górsko, bo wcześniej siedzieliśmy w Zlotowni przy piwku) i było mega zajebiście.
Ukradnę zdjęcie Sebkowi, bo On robił grupówkę!
Przedzieranie się przez młodnik w zaspach to było coś kapitalnego!
Drugiego dnia zdobyliśmy w nieco większej grupie Jałowiec i było równie fajnie, choć już nie tak ekstremalnie.
I tym razem Witkowi zawinę grupówkę..
W kwietniu zaliczyłem najlepszą wycieczkę. Wraz z Visionem zaatakowaliśmy Wyspy. Padło 42 km, oboje chyba byliśmy bardzo zadowoleni z tego dnia. Wykorzystanego na maksa.
Oczywiście nie zabrakło wątku ze zgubieniem się, jak to już u nas bywa, pewnie dlatego od tego czasu Robert ze mną już w góry jechać nie chce.
Chyba, że nie chodzi mu o notoryczne gubienie się, a o to...
No nie wiem, w każdym razie wycieczka w Wyspowy była dla mnie numerem jeden w tym roku. Bezapelacyjnie.
W maju... razem z państwem Sprocket poruszałem się w terenie pagórkowatym w rejonie góry Tuł. To również była bardzo fajna wycieczka. No i tam też się potraciłem, na szczęście Małgorzata nie miała mi tego aż tak za złe.
W lipcu już siedziałem w Kacwinie. To były moje najlepsze wczasy w życiu. Nie ma znaczenia, że Tatry widziałem tylko z daleka, że wycieczki były raczej krótkie, a w sumie najwyżej to wlazłem tylko na Lubań. Mnie się podobało, było bez ciśnienia, bez parcia...
I piwo dobre było.
A potem nadszedł straszny czas. Nic mi się nie chciało. Nie było też jakoś z kim jechać. Kilka razy prawie już jechałem, ale zawsze coś złośliwie wyskakiwało. Dopiero w październiku udało mi się, zaraz po pracy, wyskoczyć na Czantorię, przy czym głównym punktem programu było ognisko pod Tułem.
Tam też na żywo poznałem Izkę i Adriana, co mnie niezmiernie ucieszyło.
I niestety, to była ostatnia wycieczka...
Mało tego, chociaż z początku wydawało mi się, że seria idzie ładnie. Chciałem być w każdym miesiącu w górach i do lipca mi się to udawało. Potem jednak wszystko się posypało.
Najwyższy szczyt w tym roku?
Polica! 1369 metrów. Nisko było, nisko. Tatr nie było, żadnej Fatry, chociaż chwilowo jakieś przymiarki jesienne się pojawiały.
Minusy?
praktycznie cała druga część roku (turystycznie)
Jesienią okazało się, że znalezienie kompana w góry graniczy z cudem. No chyba muszę się w końcu zacząć codziennie kąpać, bo inaczej w 2020 nie będzie lepiej.
Strasznie żałuję, że w maju nie wyszedł zapowiadany zlot w Opawskich. I że w ogóle jesienią nie było żadnego zainteresowania zlotem. Ale takim, gdzie możnaby trochę połazić, Nie takim, że siedzimy w dolinie i walimy do ryja. Taki bardziej z Potrójnej zlot, mniej ze Stryszawy.
No ale nie było nic.
Kolejny minus? Z Laynnem to już dwadzieścia dwa miesiące nigdzie nie byłem - mimo prób umawiania się.
Akcja Czym Chata Bogata czyli spanie w jakiejś szopie na szczycie tez nie wyszła...
Na forum w 2019 niby jakoś się kulało, ale mam wrażenie, że więcej osób się stąd zwinęło, niż przyszło.
No ale taki mamy klimat.
Plany na 2020?
Żeby mi się chciało tak, jak póki co mi się nie chce....
U mnie raczej się już w tym roku nic nie zmieni, bo mnie kolano tak napierdziela, że ledwo daję radę w pracy, więc o górach nie mam co na razie chyba myśleć, chociaż... może cudownie ozdrowieję...
No ale jebłem się młotem pięciokilowym w kolano to boleć musi....
Ten mijający rok był dla mnie... wyjątkowo kiepski, słaby, im dalej, tym gorzej. Zacząłem w miarę fajnie, ale w drugiej połowie roku dopadł mnie taki leń, że .... no nigdzie nie pojechałem.
No ale od początku.
Bo zaczęło się u mnie całkiem fajnie.
Pojechaliśmy z Visionem na Skrzyczne, na wschód słońca. To był styczeń, zimno było jak diabli, Vis kaszlał na podejściach, wschodu nie było, a na domiar złego się potraciliśmy w drodze na Malinowską Skałę i musieliśmy mocno kombinować, żeby wrócić.
W lutym pojechałem na Klimczok. Znów nie obyło się bez przygód.
Zresztą taka to była sobie ta wycieczka, chyba najsłabsza z wszystkich w tym roku.
W marcu to się działo.
Zlot był. No i na tym zlocie oprócz wlewania w siebie różnych płynów, postanowiłem też co nieco połazić.
Jednego dnia byłem z zajebistą ekipą na Policy. Urwisa już wcześniej znałem, Sebastiana i Maurycego miałem okazję poznać na tej wycieczce (górsko, bo wcześniej siedzieliśmy w Zlotowni przy piwku) i było mega zajebiście.
Ukradnę zdjęcie Sebkowi, bo On robił grupówkę!
Przedzieranie się przez młodnik w zaspach to było coś kapitalnego!
Drugiego dnia zdobyliśmy w nieco większej grupie Jałowiec i było równie fajnie, choć już nie tak ekstremalnie.
I tym razem Witkowi zawinę grupówkę..
W kwietniu zaliczyłem najlepszą wycieczkę. Wraz z Visionem zaatakowaliśmy Wyspy. Padło 42 km, oboje chyba byliśmy bardzo zadowoleni z tego dnia. Wykorzystanego na maksa.
Oczywiście nie zabrakło wątku ze zgubieniem się, jak to już u nas bywa, pewnie dlatego od tego czasu Robert ze mną już w góry jechać nie chce.
Chyba, że nie chodzi mu o notoryczne gubienie się, a o to...
No nie wiem, w każdym razie wycieczka w Wyspowy była dla mnie numerem jeden w tym roku. Bezapelacyjnie.
W maju... razem z państwem Sprocket poruszałem się w terenie pagórkowatym w rejonie góry Tuł. To również była bardzo fajna wycieczka. No i tam też się potraciłem, na szczęście Małgorzata nie miała mi tego aż tak za złe.
W lipcu już siedziałem w Kacwinie. To były moje najlepsze wczasy w życiu. Nie ma znaczenia, że Tatry widziałem tylko z daleka, że wycieczki były raczej krótkie, a w sumie najwyżej to wlazłem tylko na Lubań. Mnie się podobało, było bez ciśnienia, bez parcia...
I piwo dobre było.
A potem nadszedł straszny czas. Nic mi się nie chciało. Nie było też jakoś z kim jechać. Kilka razy prawie już jechałem, ale zawsze coś złośliwie wyskakiwało. Dopiero w październiku udało mi się, zaraz po pracy, wyskoczyć na Czantorię, przy czym głównym punktem programu było ognisko pod Tułem.
Tam też na żywo poznałem Izkę i Adriana, co mnie niezmiernie ucieszyło.
I niestety, to była ostatnia wycieczka...
Mało tego, chociaż z początku wydawało mi się, że seria idzie ładnie. Chciałem być w każdym miesiącu w górach i do lipca mi się to udawało. Potem jednak wszystko się posypało.
Najwyższy szczyt w tym roku?
Polica! 1369 metrów. Nisko było, nisko. Tatr nie było, żadnej Fatry, chociaż chwilowo jakieś przymiarki jesienne się pojawiały.
Minusy?
praktycznie cała druga część roku (turystycznie)
Jesienią okazało się, że znalezienie kompana w góry graniczy z cudem. No chyba muszę się w końcu zacząć codziennie kąpać, bo inaczej w 2020 nie będzie lepiej.
Strasznie żałuję, że w maju nie wyszedł zapowiadany zlot w Opawskich. I że w ogóle jesienią nie było żadnego zainteresowania zlotem. Ale takim, gdzie możnaby trochę połazić, Nie takim, że siedzimy w dolinie i walimy do ryja. Taki bardziej z Potrójnej zlot, mniej ze Stryszawy.
No ale nie było nic.
Kolejny minus? Z Laynnem to już dwadzieścia dwa miesiące nigdzie nie byłem - mimo prób umawiania się.
Akcja Czym Chata Bogata czyli spanie w jakiejś szopie na szczycie tez nie wyszła...
Na forum w 2019 niby jakoś się kulało, ale mam wrażenie, że więcej osób się stąd zwinęło, niż przyszło.
No ale taki mamy klimat.
Plany na 2020?
Żeby mi się chciało tak, jak póki co mi się nie chce....
Ostatnio zmieniony 2019-12-22, 18:41 przez sokół, łącznie zmieniany 2 razy.
Strasznie żałuję, że w maju nie wyszedł zapowiadany zlot w Opawskich
No wlasnie mi tez strasznie zal!
I że w ogóle jesienią nie było żadnego zainteresowania zlotem. Ale takim, gdzie możnaby trochę połazić, Nie takim, że siedzimy w dolinie i walimy do ryja. Taki bardziej z Potrójnej zlot, mniej ze Stryszawy.
Wspolne picie w dolinie tez ma swoj urok!
Akcja Czym Chata Bogata czyli spanie w jakiejś szopie na szczycie tez nie wyszła...
To brzmi jak dobry pomysl na zlot! Lepszy niz samo łazenie czy samo picie w dolinie. Bo zawsze troche trzeba polezc zeby tam wlezc a i na gorze pije sie lepiej niz w dolinie!
Żeby mi się chciało tak, jak póki co mi się nie chce....
To mi sie tak wlasnie nie chce od listopada - ale u mnie to raczej normalne i mocno podejrzewam kiedy mi sie zachce
P.S. Najlepsze zdjecie krokusow jakie dotychczas widzialam!
Ostatnio zmieniony 2019-12-22, 18:49 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Sokole, nie martw się na zapas i górami i forum, Raz jest lepiej raz gorzej
Też byłem mniej niż chciałem ... W nowym roku, przynajmniej tydzień mam wolny, drugi tydzień ferii od 20.01 to się gdzieś wybierzemy razem, jak dobrze zaczniemy to może i zakończymy
Może ktoś jeszcze jest chętny, padło już hasło żeby zrobić Stary Groń i Grabowa w zimie, może na ferie coś spadnie
Też byłem mniej niż chciałem ... W nowym roku, przynajmniej tydzień mam wolny, drugi tydzień ferii od 20.01 to się gdzieś wybierzemy razem, jak dobrze zaczniemy to może i zakończymy
Może ktoś jeszcze jest chętny, padło już hasło żeby zrobić Stary Groń i Grabowa w zimie, może na ferie coś spadnie
Ostatnio zmieniony 2019-12-22, 20:01 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
No to faktycznie coś ta druga połowa roku Ci nie wyszła, chociaż nawet się nie spostrzegłem, że tak rzadko w góry jeździłeś...
No ale to trochę podobnie jak u mnie. Chociaż ja jeszcze dłużej w górach nie byłem. Ostatnio wyjazd miałem pod koniec maja, a potem już się skończyło na dobre. Ale do tego czasu też całkiem dobrze mi szło. 8 razy w górach, z tego 3 wycieczki 2-dniowe i jedna 4-dniowa, czyli 15 dni w górach w 5 miesięcy. Zlotu nie liczę, bo tam w górach nie byłem. Chociaż poniekąd też to był prawie 3 dniowy wyjazd w góry...
A Beskid Wyspowy, też u mnie, wycieczka numer jeden w tym roku. Trzeba będzie w przyszłym to powtórzyć, a może i 50 km, sobie strzelić.
No ale to trochę podobnie jak u mnie. Chociaż ja jeszcze dłużej w górach nie byłem. Ostatnio wyjazd miałem pod koniec maja, a potem już się skończyło na dobre. Ale do tego czasu też całkiem dobrze mi szło. 8 razy w górach, z tego 3 wycieczki 2-dniowe i jedna 4-dniowa, czyli 15 dni w górach w 5 miesięcy. Zlotu nie liczę, bo tam w górach nie byłem. Chociaż poniekąd też to był prawie 3 dniowy wyjazd w góry...
A Beskid Wyspowy, też u mnie, wycieczka numer jeden w tym roku. Trzeba będzie w przyszłym to powtórzyć, a może i 50 km, sobie strzelić.
No zgadza się, ale jestem z niego średnio zadowolony. To znaczy do Kacwina tak, jak najbardziej, ale od sierpnia to już jest totalna porażka i tego sobie darować nie umiem.
noooo, z tej wyprawy to była relacja roku!
jedna 4-dniowa
noooo, z tej wyprawy to była relacja roku!
Ostatnio zmieniony 2019-12-22, 20:56 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
buba pisze:To brzmi jak dobry pomysl na zlot! Lepszy niz samo łazenie czy samo picie w dolinie. Bo zawsze troche trzeba polezc zeby tam wlezc a i na gorze pije sie lepiej niz w dolinie
No własnie, ale liczę, że coś się w przyszłym roku uda zorganizować. Znając życie nie będzie to żaden zlot, tylko coś bardziej kameralnego (dwie, trzy osoby ) ale takie coś najlepiej wspominam, wracając pamięcią choćby do dwóch wypadów do wiatki pod szczytem Babiej Góry. Za każdym razem było inaczej i za każdym razem było świetnie.
buba pisze:Najlepsze zdjecie krokusow jakie dotychczas widzialam
No widzisz, Buba, jesteś pierwsza, która zwróciła uwagę na krokusy, inni widzieli tylko dzwon.
Vision pisze:faktycznie coś ta druga połowa roku Ci nie wyszła, chociaż nawet się nie spostrzegłem, że tak rzadko w góry jeździłeś
Gdzieś tam poniekąd też maczałeś w tym palce, bo gdybyś mógł jechać wtedy, gdy Cię akurat kusiłem, to bym jeszcze ze trzy wycieczki uzbierał i powiedziałbym, że fajny rok. No ale jakoś nikt nie chciał się skusić. A ja samemu nie lubię. Idę sam to gadam takie bzdury, że słuchać tego nie mogę.
Nie no, raz prawie z Ceprem bym pojechał. Ale jakoś mi tereny nie pasowały, a może na siłę szukałem, żeby mi nie pasowało?
Vision pisze:Beskid Wyspowy, też u mnie, wycieczka numer jeden w tym roku. Trzeba będzie w przyszłym to powtórzyć, a może i 50 km, sobie strzelić.
No kuźwa to trzymam Cię za słowo! A w ogóle to by się zdało pojechać z noclegiem, to już w ogóle byłoby świetnie, poza tym wtedy moglibyśmy zaatakować powiedzmy 80 km...
Sebastian pisze:A przedzieranie się przez młodnik fascynujące było!
Liczę, że moje kolana nie będą zbyt często musiały tego przeżywać, ale jeśli będziesz kiedyś chętny to z radością powtórzę trasę.
Ostatnio zmieniony 2019-12-22, 23:18 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
sokół pisze:To znaczy do Kacwina tak, jak najbardziej, ale od sierpnia to już jest totalna porażka
To może to od tego wina … ?
I tak fajny rok miałeś. Ja na swój też nie narzekam.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5958
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Jest przyzwyczajona do częstego gubienia się. Zasada jest taka - im bliżej domu i im mniejsza wycieczka, tym większe błądzenie po większych krzaczorachsokół pisze:No i tam też się potraciłem, na szczęście Małgorzata nie miała mi tego aż tak za złe.
Myślę, że Buba zażartowała...sokół pisze:No widzisz, Buba, jesteś pierwsza, która zwróciła uwagę na krokusy
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sokół pisze:Moim dziewczynom to się dopiero nie chce.
Nic no, trzeba jakoś zaraz mocno zacząć rok kolejny, to może coś lepiej pójdzie.
Jedź z nami w Sudety. Prawdopodobnie schronisko Muflon w Górach Bystrzyckich. Termin pewny: 21-23.02.2020. Będzie kilka dzieciaków, więc Twoja córka też powinna być zadowolona.
sokół pisze:Gdzieś tam poniekąd też maczałeś w tym palce, bo gdybyś mógł jechać wtedy, gdy Cię akurat kusiłem, to bym jeszcze ze trzy wycieczki uzbierał i powiedziałbym, że fajny rok. No ale jakoś nikt nie chciał się skusić. A ja samemu nie lubię. Idę sam to gadam takie bzdury, że słuchać tego nie mogę.
No, może nawet i więcej, bo wydaje mi się, że więcej razy mnie namawiałeś, no ale wyszło jak wyszło, oby w tym roku było lepiej.
sokół pisze:No kuźwa to trzymam Cię za słowo! A w ogóle to by się zdało pojechać z noclegiem, to już w ogóle byłoby świetnie, poza tym wtedy moglibyśmy zaatakować powiedzmy 80 km...
No i to jest genialny pomysł, tylko tutaj z trasą pewnie byłby problem, bo chyba lepszym rozwiązaniem by było kończyć w innym miejscu niż się zaczynało i wrócić jakimś busem, a nie robić od razu pętlę i wracać tam gdzie się zaczynało. A z tymi busami w weekendy to jest tak przeważnie średnio, chociaż może i by się dało. Ja też myślałem, że w weekendy ze Szczawnicy czy Korścienka już nic nie jeździ po 18:00, bo w necie nie znalazłem, a potem się okazało, że jeszcze sporo busów jeździło.
buba pisze:P.S. Najlepsze zdjecie krokusow jakie dotychczas widzialam!
No, w końcu ktoś docenił moją skromną twórczość... Chociaż tak na prawdę to jest plagiat. Na szczęście do sądu mnie nie podano i sprawa została załatwiona polubownie.
sokół pisze:noooo, z tej wyprawy to była relacja roku!
Bez przesady, tutaj ludzie dużo ciekawsze wycieczki mieli. Miałem pisać z tego relacji, nawet zdjęcia obrobiłem. Tylko właśnie te zdjęcia są głównym powodem, że tej relacji tu nie wrzuciłem, bo strasznie brzydko one wyszły.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości