Jaki to człowiek kiedyś był głupi....
Jaki to człowiek kiedyś był głupi....
I to jak!
Dawno, dawno temu, był sobie chłop, co sobie kupił raki i czekan. W zasadzie pod naciskiem towarzyszki życia, bo on sam niewiele miał pojęcia o tym, jak z tym w ogóle się obchodzić. Ona też nie miała.
Ale chęci były.
Dobra. To jedziemy. Nocleg w Kondratowej. Dwójka lawinowa. Cokolwiek to znaczy, bo i tak wtedy nie wiedziałem. Pogoda pod psem.
W nocy narąbało świeżego śniegu. Na dzień dobry pod schroniskiem jest torowanie po kolana. No ale wtedy jeszcze kolana miałem w mocy, co, ja nie dam rady?
Poszliśmy, kurna.
Coś tam o lawinach czytałem w mądrych gazetach, ale w zasadzie poza kwietniowym wyjściem na Kasprowy to ja zielonego pojęcia nie miałem o zimie w górach. W górach wysokich. Szybko jednak znalazłem swoje ścieżki. Bo czytałem, że zimą nie powinno się iść szlakiem, bo tam lawiniasto. To nie bawiłem się w żadne dywagacje tylko wlazłem w jakieś krzaki i cisnąłem nimi trawersując sobie powyżej szlaku. Oczywiście bez żadnej logiki. I bez pojęcia, czym to grozi. No ale fajnie było.
Z tego, co pamiętam, to zaczęło się lekko wypogadzać, tylko mnie mocno wkurwiało, ze tylko ja toruję. No ale zostawiłem ten wkurw dla siebie. Wtedy jeszcze byłem miętki. I starałem się emocje trzymać w środku.
Moja droga oczywiście była bardziej chaotyczna, niż się spodziewałem, oprócz mas śniegu trzeba było walczyć z drzewami i krzaczorami. Tempo było wprost zajebiste.
Po ponad trzech godzinach byliśmy już na wysokości Przełęczy Kondrackiej, ale nieco z boku, więc trzeba było się tam jakoś dostać. Oczywiście moja bezpieczna technika polegała na przecinaniu wszelkich żlebów, które są przecież lawinowo bezpieczne i w ogóle nic się nie może nikomu stać, zresztą te żlebiki wcale nie były takie straszne, a śnieg wcale się nie usypywał na dół... (o matko, jakim ja byłem debilem turystycznym....)
No ale nie na darmo jest takie przysłowie. że głupi to ma zawsze szczęście. Wyobraźcie sobie, że nic się nie wydarzyło złego, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że jestem zajebisty. Byliśmy w rejonie przełęczy. Giewont był na wyciągnięcie ręki.
Tam śniegu za wiele nie było, był za to lód, ale jakoś daliśmy radę. Techniką chaosu.
Posiedzieliśmy, zeszliśmy. Na przełęczy, a w zasadzie nieco powyżej zrobiliśmy popas, kilka zdjęć stamtąd...
A to już za nami... Tylko teraz trzeba zejść!
Długi kusił, ale z czym do ludzi....
Odnalazłem nasze ślady. Czas było więc zjechać na dupie w dół.
Zjazdy były fajne, przynajmniej zaoszczędziliśmy czasu. Do góry wyszło od schroniska 5 godzin, wróciliśmy w dwie. W całości.
Fajne było to, że mieliśmy jeszcze jeden nocleg. Wieczorem przyszli turyści, co ich Topr sprowadził, bo spadli z lawinką z Kondratowej do Małej Łąki.
"Co za ciamajdy" - pomyślałem wtedy. A po jakimś czasie doszedłem do prawdy. Gorzkiej prawdy. Że poprowadziłem najgorszymi możliwymi wariantami na ten Giewont. I w sumie do dzisiaj nie wiem, dlaczego nic nie poleciało.
Aaaaaaa, po powrocie do schroniska się okazało, że z dwójki się zrobiła mocna trójka, tylko rano nikt nie pomyślał, że jak śnieg pada to zagrożenie się może podnieść.
Rano znów nastała szarość, więc tylko zeszliśmy do domu szczęśliwie żyć.
Choć to nie do końca wyszło, bo po dwóch tygodniach wszystko poszło się je**ć. Ale co tam...
I wiecie co? Od tego czasu nie byłem ani razu na Giewoncie!
Dawno, dawno temu, był sobie chłop, co sobie kupił raki i czekan. W zasadzie pod naciskiem towarzyszki życia, bo on sam niewiele miał pojęcia o tym, jak z tym w ogóle się obchodzić. Ona też nie miała.
Ale chęci były.
Dobra. To jedziemy. Nocleg w Kondratowej. Dwójka lawinowa. Cokolwiek to znaczy, bo i tak wtedy nie wiedziałem. Pogoda pod psem.
W nocy narąbało świeżego śniegu. Na dzień dobry pod schroniskiem jest torowanie po kolana. No ale wtedy jeszcze kolana miałem w mocy, co, ja nie dam rady?
Poszliśmy, kurna.
Coś tam o lawinach czytałem w mądrych gazetach, ale w zasadzie poza kwietniowym wyjściem na Kasprowy to ja zielonego pojęcia nie miałem o zimie w górach. W górach wysokich. Szybko jednak znalazłem swoje ścieżki. Bo czytałem, że zimą nie powinno się iść szlakiem, bo tam lawiniasto. To nie bawiłem się w żadne dywagacje tylko wlazłem w jakieś krzaki i cisnąłem nimi trawersując sobie powyżej szlaku. Oczywiście bez żadnej logiki. I bez pojęcia, czym to grozi. No ale fajnie było.
Z tego, co pamiętam, to zaczęło się lekko wypogadzać, tylko mnie mocno wkurwiało, ze tylko ja toruję. No ale zostawiłem ten wkurw dla siebie. Wtedy jeszcze byłem miętki. I starałem się emocje trzymać w środku.
Moja droga oczywiście była bardziej chaotyczna, niż się spodziewałem, oprócz mas śniegu trzeba było walczyć z drzewami i krzaczorami. Tempo było wprost zajebiste.
Po ponad trzech godzinach byliśmy już na wysokości Przełęczy Kondrackiej, ale nieco z boku, więc trzeba było się tam jakoś dostać. Oczywiście moja bezpieczna technika polegała na przecinaniu wszelkich żlebów, które są przecież lawinowo bezpieczne i w ogóle nic się nie może nikomu stać, zresztą te żlebiki wcale nie były takie straszne, a śnieg wcale się nie usypywał na dół... (o matko, jakim ja byłem debilem turystycznym....)
No ale nie na darmo jest takie przysłowie. że głupi to ma zawsze szczęście. Wyobraźcie sobie, że nic się nie wydarzyło złego, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że jestem zajebisty. Byliśmy w rejonie przełęczy. Giewont był na wyciągnięcie ręki.
Tam śniegu za wiele nie było, był za to lód, ale jakoś daliśmy radę. Techniką chaosu.
Posiedzieliśmy, zeszliśmy. Na przełęczy, a w zasadzie nieco powyżej zrobiliśmy popas, kilka zdjęć stamtąd...
A to już za nami... Tylko teraz trzeba zejść!
Długi kusił, ale z czym do ludzi....
Odnalazłem nasze ślady. Czas było więc zjechać na dupie w dół.
Zjazdy były fajne, przynajmniej zaoszczędziliśmy czasu. Do góry wyszło od schroniska 5 godzin, wróciliśmy w dwie. W całości.
Fajne było to, że mieliśmy jeszcze jeden nocleg. Wieczorem przyszli turyści, co ich Topr sprowadził, bo spadli z lawinką z Kondratowej do Małej Łąki.
"Co za ciamajdy" - pomyślałem wtedy. A po jakimś czasie doszedłem do prawdy. Gorzkiej prawdy. Że poprowadziłem najgorszymi możliwymi wariantami na ten Giewont. I w sumie do dzisiaj nie wiem, dlaczego nic nie poleciało.
Aaaaaaa, po powrocie do schroniska się okazało, że z dwójki się zrobiła mocna trójka, tylko rano nikt nie pomyślał, że jak śnieg pada to zagrożenie się może podnieść.
Rano znów nastała szarość, więc tylko zeszliśmy do domu szczęśliwie żyć.
Choć to nie do końca wyszło, bo po dwóch tygodniach wszystko poszło się je**ć. Ale co tam...
I wiecie co? Od tego czasu nie byłem ani razu na Giewoncie!
O kurde!
Ja na Giewont od schroniska doszedłem w 1g 15min
Faktycznie mieliście tempo kiler
W zimie oczywiście ...
Ja na Giewont od schroniska doszedłem w 1g 15min
Faktycznie mieliście tempo kiler
W zimie oczywiście ...
Ostatnio zmieniony 2019-11-17, 18:38 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Martylologiczny bełkot 😉 pominę ale rzekne o zdjęciach. Rewelacja. Co potwierdza fakt, że zimowy Giewont jest doskonałym miejscem widokowo - fotograficznym.
Ostatnio zmieniony 2019-11-17, 20:02 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- telefon 110
- Posty: 2046
- Rejestracja: 2014-09-20, 22:32
Dobromił pisze:Martylologiczny
Martyrologiczny.
Słowo wywodzące się z łacińskiego martyr = męczennik.
https://pl.wiktionary.org/wiki/martyr#m ... i%C5%84ski)
Bardzo ładnie napisane.
Zdjęcie też niczego sobie.
Mysle, ze to bylo glupie i byliscie w duzym niebezpieczenstwie. Nikt z was nie mial w kieszeni laminowanej mapy!!! Raki i czekan to mozna se w d... wsadzic! Tylko mapa moze cie uratowac w takich warunkach
A moze wlasnie mieliscie i dlatego zyjecie???
A moze wlasnie mieliscie i dlatego zyjecie???
Ostatnio zmieniony 2019-12-03, 23:17 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
laminowana mapa znakomicie nadaje się
… na obrus.
Ostatnio zmieniony 2019-12-04, 08:13 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kilka lat temu widziałem piękną scenę w Murowańcu. Jadalnia, godziny wieczorne, rozmowy, plany, rozrywanie szat, polewanie do szklanek. Obok nas przy dwóch stołach siedziała spora grupka młodych niewiast ( tak po 25 lat ) i jednego mężczyzny, plus minus w ich wieku. On mówił, one zapatrzone w niego. On wznosił się na szczyty swej elokwencji, one się topiły. On planował im turystyczne życie, one mu wierzyły. On za pomocą mapy ( laminowanej ), kompasu, linijki i ołówka wskazywał im szlaki na dzień kolejny, one chciały więcej.
I tak to za pomocą mapy, linijki, ołówka, kompasu ( niezbędnego do wskazania drogi z Murowańca na Kościelec ) on został ich Guru. Uczcie się.
P.s. Młodzieniec był dość długo wytrzymały na nasze , coraz bardziej radosne, uśmiechy.
I tak to za pomocą mapy, linijki, ołówka, kompasu ( niezbędnego do wskazania drogi z Murowańca na Kościelec ) on został ich Guru. Uczcie się.
P.s. Młodzieniec był dość długo wytrzymały na nasze , coraz bardziej radosne, uśmiechy.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości